Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: 1 2 [3] 4 5 ... 8   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Ingolf Wunder w Warszawie 9 stycznia 2011 - Studio im. W. Lutosławskiego  (Przeczytany 30345 razy)
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #30 : Styczeń 09, 2011, 23:42:03 »

Wierzymy, że było cudnie! Duży uśmiech
Asiu, ja nie miałbym nic przeciwko jechać do Japonii czy Vancouver na jego koncerty. Duży uśmiech
Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #31 : Styczeń 10, 2011, 00:13:25 »

Ba, ja bym też nie miała...  Chichot Zwłaszcza, że w Vancouver po recitalu chyba przewidziany bankiet Mrugnięcie
Wypić bruderszaft z Ingolfem - bezcenne... no ale to już nieco powyżej moich możliwości...  Mrugnięcie
Natomiast poważnie się zastanawiam, czy by nie zaszaleć i nie szarpnąć się na festiwal w Łańcucie
 - w końcu nigdy nie byłam i impreza sama w sobie jest świetna - a Ingolf tam będzie grał też Liszta  Chichot

O kurczę - teraz tak sobie pomyślałam, że gdybyśmy założyli takie legalne towarzystwo Chopinowskie -
takie jak w Vancouver - to moglibyśmy zaprosić Ingolfa na private recital... aż się rozmarzyłam....Uśmiech))
(Ciekawe, ile taka przyjemność by nas kosztowała Uśmiech) A może dostalibyśmy unijną dotację? Uśmiech)  )

No ale koncerty w znaczeniu concerts, czy concertos? (Anglicy mają tu większy porządek Uśmiech)
Znaczy chciałbyś posłuchać emola noch einmal?
Zapisane
TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #32 : Styczeń 10, 2011, 00:21:18 »

Ja też już w domu, dlaczego w życiu piękne są tylko chwile?
Ingolf na żywo to cudo.Dzwięk w sali był piękny, fortepian też był w porządku.
Pewnie te usterki o których pisaliście były gdzieś na łączach.
A moim zdaniem to jego wielki atut, piano doskonale słyszalne, forte energiczne ale
nie rąbane.W ogóle zwróciłam uwagę że bardzo oszczędnie używa pedału.
Ja hałasu widowni nie słyszałam, wręcz przeciwnie wydawało mi się że było cichutko.
Może ten kaszlący jegomośc siedział gdzieś koło mikrofonu.
Może jeszcze trochę o tym czego nie było słychać.
Ogromny tłum ludzi do kasy. Chyba coś ze 300 osób.Ale jak potem usłyszałam wejściówek
było tyle ile nie odebranych biletów.Może dlatego że za duża widownia popsułaby akustykę?
Nie wiem.Nie tylko słychać ale i widać było wielkie porozumienie m-dzy nim a panią Duczmal.
Ale poza tym Ingolf wydawał mi się bardzo zmęczony, w każdym razie nie był to ten roześmiany
chłopak którego pamiętam z konkursu.
I to właściwie był taki mały niedosycik, że wydawało mi się że bisy były trochę na nim wymuszane.
Już po pierwszym kłaniał się i uśmiechał ale jednocześnie kręcił przecząco głową
jakby chciał powiedzieć dajcie mi już spokój. Po Bolerze mój znajomy powiedział,
no jak on tak dalej będzie grał to ludzie go nigdy nie puszczą.
I on chyba doszedł do takiego samego wniosku bo po ostatnim wyszedł po prostu z rozwiązaną muszką.
Może był zmęczony a może postanowił się trochę zacząć oszczędzać.
Wunder był moim faworytem od początku konkursu ale moje zdumienie po usłyszeniu wyników
zmieniło się po tym koncercie w znak zapytania wielki jak Pałac Kultury,
jak można się jego grą nie zachwycić.
Po autograf nie stałam bo znajomi się spieszyli, a ja byłam od nich trochę uzależniona(samochód)
ale mamy mnóstwo fotek.Prześlę przy okazji.
Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #33 : Styczeń 10, 2011, 00:57:35 »

Tereso, grał więcej niż zwykle, miał prawo być zmęczony. Normalnie po koncercie daje pięć mniejszych bisów, a tu sześć utworów, w czym ballada, bolero i - bagatela - op. 61!! A poza tym, on ma przed sobą naprawdę straszny miesiąc. Koniec wakacji (o ile w ogóle je miał - najpierw był chory, potem nagrywał). Japończycy wycisną go jak cytrynę - zobacz tylko, ile koncertów, czasem dzień po dniu. Dalej też nie będzie lekko. I w wywiadzie w przerwie koncertu mówił, że właściwie nie ma czasu nawet poćwiczyć, jest w ciągłym biegu. Rzeczywiście musi się trochę oszczędzać i nauczyć odmawiać, bo się znowu pochoruje, a dobrze wie, że najchętniej w ogóle nie dalibyśmy mu wyjść, i ile by nie zagrał, i tak nam będzie mało:). Pomysł z muszką dobry:)) Aczkolwiek ludzie mogli się uwziąć i poczekać, aż zacznie zdejmować inne części garderoby  Duży uśmiech
Z drugiej strony - jakby był tak naprawdę do reszty umordowany, to machnąłby na odczepnego jeszcze jednego mazurka, zamiast wyprodukować takie fantastyczne bolero:) Ciągnie go do tego grania:))

Możliwe, że gość siedział przy mikrofonie (może ktoś z ekipy nagrywającej??), kaszlnął sobie zdrowo kilka razy na fantazji. Już te kilka minut mógł powalczyć Smutny Ale jak na sali nie było słychać, to dobrze, przynajmniej nie rozpraszał Ingolfa. 
Ja byłam świadkiem, jak nawet osoby do niego zupełnie nie przekonane pękały po usłyszeniu go na żywo. Też mi się wydaje, że trudno nie dać się mu oczarować. Choć przyznaję, że było tam jeszcze przynajmniej dwóch niezłych czarodziejów. Ale dla mnie on był największym. No ale de gustibus...
Zapisane
Niebieskooki
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 752


Zobacz profil
« Odpowiedz #34 : Styczeń 10, 2011, 08:39:12 »

Z tym, że grał więcej, to się nie zgodzę. W FN zagrał w I części 5 czy 6 utworów, a po przerwie sonatę i Wielkiego Poloneza + 5 bisów. Koncert ma to do siebie, że w jego trakcie pianista ma czas na wypoczynek, bo przecież nie gra cały czas. Obiektywnie wychodzi więc na to, że zgrał mniej niż w FN. Z drugiej strony jednak, grając koncert nie można nawet na chwilę "odpłynąć" w grze, bo trzeba pilnować orkiestry. Na pewno każdy koncert to spory wysiłek, a Ingolf koncertuje sporo, do tego dodać trzeba konieczność częstego przemieszczania się, więc odpocząć nie ma kiedy.
Można było zdjęcia robić? Fajnie, bo w FN strasznie fotografów ścigali.

A co do niepożądanych dźwięków w czasie transmisji, to było ich sporo, zwłaszcza gdzieś blisko mikrofony, jakby o coś ocierał od  czasu do czasu.
Zapisane

O mój Bożanowie, ten Chopin to był naprawdę Wunder Geniuszas!
Allegra
Aktywny użytkownik
***
Offline Offline

Wiadomości: 110



Zobacz profil
« Odpowiedz #35 : Styczeń 10, 2011, 11:59:45 »

Witam ponownie.
Jeszcze fruwam na chmurce po wczorajszym. O dziwo "chodzi za mną" bolero, a nie np. ballada moja ukochana przecudnie wczoraj zagrana. Muzycznie zresztą słyszeliście, jak było; powiem tylko, że muzyka  w sali brzmiała doskonale, zarówno fortepian solo (choć był strojony w przerwie), jak i orkiestra, słychać było wszelkie niuanse pianissima, a forte nie drażniło ucha zupełnie.  Orkiestra Amadeus też brzmiała wspaniale. Słynna akustyka studia koncertowego zdała egzamin. Zgadzam się z  Teresą, że wszelkie ”efekty specjalne” to już dobrodziejstwo transmisji. Zero dzwoniących komórek, kaszel umiarkowany, głównie w przerwach między utworami (brrrr…) Publiczność raczej dorosła w różnym wieku. Mam wrażenie, że wejściówek było sporo, bo wiele osób stało pod ścianami, a potem usiadło w ostatniej chwili na wolnych miejscach.
Kameralna atmosfera studia im. W. Lutosławskiego (widownia na ok. 400 osób) bardzo mi odpowiada. Nawet oświetlenie było klimatyczne, przygaszone i nawet w bliskości sceny nie biło po oczach, jak 2XII w Filharmonii. Słyszeliśmy zapowiedzi spikerek Dwójki ze studia głównego  i z boksu z lewej strony sali. W przerwie cichutki podsłuch na wywiad, ale wyłączony na czas strojenia fortepianu, więc niewiele usłyszałam. Może będzie możliwość posłuchania na stronie Dwójki.
Na widowni widziałam menadżera  i Paulinę, potem byli tez za kulisami, kiedy Ingolf podpisywał programy, rozmawiał ze słuchaczami, jak zwykle z uśmiechem.  Nie rzuciło mi się w oczy jakieś wyraźne zmęczenie (nie zagrałby tak przecież), ale może ma mniej energii.  Bisy są chyba zawsze wymuszone Mrugnięcie przez publiczność na artyście, tyle że może się on mniej lub bardziej opierać ;-) 
A, i pan Majchrowski się pospieszył; miejmy nadzieję, że nie zapeszył; kontrakt z DG nie jest jeszcze podpisany. Nie miałam zamiaru iść po autograf, wydawało mi się to zawsze takie pensjonarskie, pretensjonalne, że kiedy zobaczyłam, że nawet osoby dojrzałe, nie tylko płci pięknej ustawiają się w kolejce, żeby podziękować Ingolfowi za wrażenia, stwierdziłam, że moja rezerwa pozbawia mnie czegoś fajnego i poszłam.
Podsumowując, wspaniały wieczór. Mogłabym słuchać Chopina w takim wykonaniu w takim miejscu godzinami .
Zapisane
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #36 : Styczeń 10, 2011, 15:16:05 »

Dzięki za relację Mrugnięcie Jasne, że nie tylko przedstawiciele płci pięknej idą do niego po autograf. Ja też byłem w Poznaniu i nawet zdołałem mu pogratulować i podziękować. Chichot
A propos bruderszaftu - sam nie wiem, czy on jest taki konieczny. Skoro i tak większość ludzi, którzy z nim rozmawiają - po angielsku - mówi do niego per you, bo inaczej nie można, to ja się bym odważył użyć "Du, Ingolf". Chichot Chyba by nie miał nic przeciwko, nie jest znowu taki "starszy"...
Kurcze, ten bankiet kanadyjski jest kuszący. Tak samo - propozycja Asi, ja ją popieram, trzeba by się tylko rzeczywiście (?) dowiedzieć, jaki tego byłby koszt... Słuchanie Chopina w takim wykonaniu jest w końcu bezcenne. Chichot

Pewno, że bym posłuchał jeszcze raz, nawet emola, którego w ciągu ostatnich miesięcy słuchałem dziesiątki razy, na żywo są większe emocje, na żywo są i BISy...
« Ostatnia zmiana: Styczeń 10, 2011, 15:21:05 wysłane przez Mozart » Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #37 : Styczeń 10, 2011, 16:10:26 »

W FN zagrał w I części 5 czy 6 utworów, a po przerwie sonatę i Wielkiego Poloneza + 5 bisów.
W FN na widowni siedziała pani z DG Mrugnięcie poza tym to było takie ukoronowanie Konkursu. Toteż dał z siebie wszystko, i padł Chichot Nie może się tak bez przerwy do bólu eksploatować, bo nam się wykończy:(
Allegro, zgadzam się, że to jest stan równowagi dynamicznej między widownią a artystą. My nigdy nie mamy dosyć jego grania, a on, kiedy ma dosyć grania, musi być w miarę stanowczy - to kwestia kompromisu między determinacją publiki a asertywnością pianisty:) Przecież gdybyśmy się nie domagali tych bisów, byłby zawiedziony - mówił chyba coś takiego w wywiadzie, że bardzo sobie ceni dobry kontakt z ludźmi i ma nadzieję, że tak będzie dalej. Z mojej strony na pewno może na to liczyć Chichot
Mozarcie, to fakt, że jakoś od początku nie było tego dystansu. Jeszcze na samym wstępie na facebooku kilka osób napisało Mr Wunder, a potem już wszyscy szybko przeszli na "dear Ingolf"Uśmiech zwłaszcza, że ekipa redagująca też tak o nim pisze. Myślę, że mu odpowiadają takie bezpośrednie reacje, przy jego szczerej naturze.
Z drugiej strony, dla płci pięknej zawsze bruderszaft z kimś tak urokliwym byłby kuszący - ze względu na sam rytuał  Buziak  Duży uśmiech
No to jak, miałbyś ochotę przyjechać do Bydgoszczy na ten koncert w marcu?




Zapisane
TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #38 : Styczeń 10, 2011, 19:59:50 »

Świetne, Alex z tym rozbieraniem, że też nikt na to nie wpadł Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech
Masz rację co do bisów a ja z drugiej strony też mogłam się mylić co do jego wczorajszej formy.
Widziałam go pierwszy raz na żywo.Ale z trzeciej strony mógł mieć w panie krótkie bisy,
chłopak ma przecież dobre serce i jak zobaczył wpatrzone w siebie oczy, rozanielone
gęby, mógł pomyśleć "..a niech tam, zagram to bolero..."
Zabawne Allegro, mnie też ten utwór dziś cały dzień chodził po głowie.
A jak wygram w toto-lotka to wynajmę mu Carnegie, co mi tam Chichot
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #39 : Styczeń 10, 2011, 20:49:16 »

Pewno, że miałbym ochotę. Chichot Ale obawiam się, że w marcu nie uda mi się dojechać do Bydgoszczy. Poznań - OK, ale Bydgoszcz - chyba trochę daleko (przynajmniej na razie; nauka, obowiązki...).

Jeśli chodzi o facebooka - szkoda, że sam Ingolf go nie prowadzi. Wpisy dokonywane przez jego management wydają się trochę sztuczne. Poza tym, jak wczoraj wspomniałem, Wunder wydawał się w wywiadzie w Dwójce jakoś bardziej zagadkowy niż wcześniej...

Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #40 : Styczeń 10, 2011, 21:55:03 »

 Zawstydzony Och, tak mi się jakoś filuternie Chippendalesowo skojarzyło, zresztą niezależnie od muzyki chłopak jest szalenie apetyczny  Mrugnięcie Ale raczej nie zdjąłby niczego poza tą muszką, nawet gdyby cała sala fanek się tego domagała, bo po koncercie miałby olbrzymie kłopoty Duży uśmiech Ukochana miała go na oku:) A poważnie, bardzo mi się podoba to, że zawsze jeżdżą razem, w ten sposób na pewno łatwiej znieść trudy tego ciągłego obijania się z miejsca na miejsce po całym świecie. Ale muszą mieć gdzie wracać, choćby na krótko. Ingolf mówi w wywiadzie, że tęskni za miejscem, które mógłby nazwać domem. No, faktycznie ciekawe, gdzie sobie znaleźli ten dom:)
Wczorajszy wywiad jest już na stronie PR2. Głos ma Ingolf raczej wesoły, śmieje się jak zwykle, chociaż jednak narzeka na "die Geister die ich rief", co można przetłumaczyć jako "sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało"Uśmiech Pewnie, co innego wiedzieć teoretycznie, co może człowieka spotkać po prawie wygraniu takiego konkursu, a co innego doświadczyć tego w praktyce:) Jakoś musi przeżyć ten sezon, potem się to szaleństwo trochę uspokoi.
Zgadzam się z Wami, że to bolero ma w sobie coś hipnotyzującego. Pamiętam, jak pierwszy raz go sobie posłuchałam kilka razy z rzędu, a potem też nie mogłam się od niego uwolnić, ciągle słyszałam echo tego  tam - ta'ram ta'ram ta'ram ta'ram - Uśmiech Cudne:))
Co do Carnegie - podejrzewam, że zanim wygrasz, jego już tam dawno zaproszą  Chichot Prędzej by było zrobić jakąś ogólnonarodową zrzutkę:) Ciekawe, ile kosztuje taka impreza. Chociaż ja osobiście bym mu zafundowała Concertgebouw - razem z tamtejszą orkiestrą, rzecz jasna. Czy my musimy wzdychać do Ameryki, skoro mamy u nas najlepsze sale i orkiestry?
A w ogóle, zdaje się, że w lutym będzie koncert w Białymstoku - jedziemy?  Mrugnięcie))
Zapisane
Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #41 : Styczeń 10, 2011, 22:01:22 »

Mozarcie, myślę, że trochę chce chronić jednak swoją prywatność. Może nie być do końca pewny, czy jeśli ogłosi wszem i wobec gdzie będa mieszkać, nie zwali im się na sam miesiąc miodowy na łeb gromada paparazzich  Chichot A co do tego kontraktu, może jest na tyle subtelny, że nie się za bardzo nie chwalić tym DG, w sytuacji kiedy laureatka pierwszej nagrody go nie podpisze.  Uśmiech A wogóle zdaje się jednak nieco skołowany całym tym zgiełkiem:)

Zapisane
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #42 : Styczeń 10, 2011, 22:03:53 »

Racja, Bolero uzależnia. Ale mnie - właśnie w jego wykonaniu. Innego nie słuchałem od czasu konkursu. Myślę, że to dlatego, że nasz mózg wyłapuje wyraźne różnice dynamiczne i te zakończenia w górnym rejestrze (najwyższy dźwięk) Chichot. NIE można się od tego dźwięku, od tej refrenowej frazy uwolnić, to niesłychane...!
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #43 : Styczeń 10, 2011, 23:21:10 »

Nie sądzę, żeby pod jego dom zjechał się tłum paparazzich. Przynajmniej  na razie. Chichot Dla nas to rzecz jasna "gwiazda" (nie lubię tego określenia, bo kojarzy mi się z popkulturą i jej "ikonami", pop stars - i tak dalej...), jednak wątpię, czy jego życie prywatne budziłoby zainteresowane "Faktu" czy innego tabloidu. Zbyt mała jest jego popularność w skali całej Polski (przecież co najmniej 50% Polaków w ogóle nie słyszała o konkursie chopinowskim, kolejne 40% lub więcej - nie wie, kim jest Ingolf. Niestety...

Właśnie słucham cudownego Andante spianato in der WUNDERbaren Ausfuhrung... To jest najprawdziwszy pokarm dla ducha. Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Styczeń 10, 2011, 23:27:33 wysłane przez Mozart » Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #44 : Styczeń 11, 2011, 02:12:41 »

No oczywiście, Ingolf jest gwiazdą, w tym szlachetnym znaczeniu. To słowo w ogóle jakoś się zdewaluowało. Teraz gwiazdami nazywa się już nie tylko wszelkie popowe piosenkareczki, ale w ogóle ludzi, którzy jakimś sposobem zabłąkają się do mediów, często nie wiadomo dlaczego właściwie znanych, bo trudno powiedzieć sławnych. Popularność nie jest tożsama z wielkością. Ale może tak naprawdę nigdy nie była? I tego, że on jest gwiazdą prawdziwą, czyli wspaniałą osobowością mającą w sobie blask, światło wielkiego talentu, nie zmieni fakt, że nie towarzyszy mu uznanie tłumów. I tak jest nas wystarczająca liczba, żeby czuł się doceniony:)
Chociaż nie miałabym nic przeciwko temu, żeby Chopin zabłądził "pod strzechy", żeby słuchano go powszechnie w narodzie, który się do niego oficjalnie przyznaje:) Czasem jestem wręcz zdziwiona słabym odbiorem klasyki nawet przez ludzi wykształconych i myślących, którzy wydają się naprawdę zdolni do jej percepcji. Czy to kwestia braku edukacji w odpowiednim wieku, uwrażliwienia na dźwięk? Być może u mnie przekonanie, że ta muzyka jest tak naturalnie piękna i przyjazna w odbiorze wynika z zetknięcia się z nią w dzieciństwie i tak naprawdę nie jest prawdziwe?
Ale wracając do tematu, mimo że to nie jest "popularność" typu tabloidowego, może i tak to natężenie zainteresowania jego osobą jest momentami dla niego trochę krępujące. Myślę, że trzeba się przyzwyczaić do faktu, że nagle bez większej przerwy udzielasz wywiadów,  każda twoja wypowiedź będzie komentowana, każda prywatna sprawa może być przedmiotem zainteresowania większej ilości ludzi. A on, jak juz nieraz mówiliśmy, nie ma w sobie w ogóle gwiazdorskiego zadęcia, raczej z tego powodu nie popada w samozachwyt, i chociaż chyba lubi sobie pogadać, Uśmiech może trochę się teraz momentami zastanawia, co może powiedzieć, a czego lepiej nie:)
Ja sobie chyba jeszcze posłucham tego Bolera... no faktycznie narkotyk Chichot
Zapisane
Strony: 1 2 [3] 4 5 ... 8   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

sithowie swietageometria hejtforum wilczerp city-of-war