Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: 1 ... 32 33 [34] 35 36 ... 39   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Relacje z koncertów, (info o koncertach)...  (Przeczytany 176578 razy)
Goguś
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 835



Zobacz profil
« Odpowiedz #495 : Październik 01, 2012, 22:21:40 »

A jednak skleroza dwudziestolatkowi także się przytrafia - miałem napisać na marginesie o pewnej przypadłości Kultyszewa, która przyciągnęła mój wzrok.

Chodzi o lewą nogę pianisty, która wręcz emanuje emocjami. Kończyna porusza się w pełnym zakresie ruchów, jaki jest możliwy w pozycji siedzącej. Ruchy nogą uprzedzają forte, emocjonalne, silne momenty - widać, że Kultyszew gra "nie tylko rękoma". Niekiedy ruch nogi powoduje, że stołek na którym zasiada Rosjanin oddala się od instrumentu

Dorota wspomniała, że jakiś czas temu lewa noga rytmicznie obijała się o parkiet, w tej chwili ruchy dolnej kończyny zostały pozbawione fonii, niemniej jednak wrażenia wizualne odruchów pianisty, choć mogą wydać się komiczne, pokazują ogromne zaangażowanie w muzykę, którą dla swojego audytorium odgrywa.
Zapisane
aro 59
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1263


--- Marek ---


Zobacz profil
« Odpowiedz #496 : Październik 02, 2012, 07:58:05 »

Piotrze, dziękuję
za dokładną recenzję,
za zdjęcie Kultyszewa w naszym szafarskim towarzystwie.
Zapisane

pozdrawiam Uśmiech         
               Marek
aro 59
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1263


--- Marek ---


Zobacz profil
« Odpowiedz #497 : Październik 02, 2012, 08:00:40 »

Wczoraj byłem w nowym gmachu Opery i Filharmonii Podlaskiej na Strasznym dworze. Tu jest relacja fotograficzna z tego niecodziennego wydarzenia http://franzschubert.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=33&Itemid=38&lang=pl
Sławku,
dziękuję za wspaniały reportaż ze spektaklu.
Zdjęcia pokazują bogactwo gmachu.
Zapisane

pozdrawiam Uśmiech         
               Marek
p.Joanna
Użytkownik
**
Offline Offline

Wiadomości: 90


Zobacz profil
« Odpowiedz #498 : Październik 09, 2012, 10:35:06 »

Recital Krystiana Zimermana, Berlińska Filharmonia, 03.10.2012r.

Miałam być w Stuttgarcie 26.09. Kupiłam bilet zaraz po informacji Patryka o gwiazdach planujących występy w tym mieście, ale na tydzień przed koncertem Krystian Zimerman go odwołał, tak jak wcześniej dwa poprzednie. Jakież zatem było moje zdziwienie i radość, kiedy pod koniec września, niespodziewanie pojawiła się informacja o recitalu w Berlinie.
Budynek Filharmonii w Berlinie zrobił na mnie okropne wrażenie. Wygląda z zewnątrz jak połamany, zniszczony plaster miodu. Na dodatek jest otoczony rusztowaniami i składami materiałów budowlanych w związku z remontem.
Środek też jest okropny, jakieś nowoczesne rozwiązania sprzed kilku dekad, które bardzo brzydko się zestarzały. Sala koncertowa podzielona jest na kilkanaście oddzielnych sektorów, do każdego prowadzi inne wejście i inna klatka schodowa, jakiś koszmarny i nieczytelny labirynt schodów, podestów i korytarzy.
Ale akustyka sali rekompensuje wszystko. Siedziałam w 10 rzędzie i doskonale słyszałam nawet szeptane piano, tak ciche, że oddychanie sąsiada odbierałam jak drażniący, świszczący hałas.
Pierwsza część koncertu poświęcona była Claude'owi Debussy'iemu w związku ze 150 rocznicą jego urodzin. Krystian Zimerman zagrał „Estampes” oraz wybór 6 Preludiów.
Na pewno zorientowaliście się czytając moje amatorskie „recenzje”, że trochę miotałam się w związku z twórczością Debussy'iego. Nie zawsze ją rozumiałam, czasami siedziałam na sali koncertowej jak na przysłowiowym „tureckim kazaniu” kompletnie nie rozumiejąc „co poeta miał na myśli”.
Dopiero w  Berlinie, dzięki Krystianowi Zimermanowi naprawdę zrozumiałam impresjonizm w muzyce. Jak cierpliwy nauczyciel, wydobywał ze swojego fortepianu nadzwyczajne dźwięki, wypuszczał je jak napęczniałe, mieniące się kolorami mydlane bańki, pomagał im unosić się w przestrzeń leniwym ruchem dłoni odwracanej wnętrzem do góry, jakby zwracał się do nas z przesłaniem: - Nie szukajcie w tej muzyce żadnych uczuć i idei. Cieszcie się jej piękną formą, dajcie się ponieść impresjom, zapraszam do galerii dźwięków.
Najpierw trzy „Estampes”. Pierwszy, „Pagoda” przywoływał obraz buddyjskich świątyń, ale nie wprost, nie za pomocą dosłownych, wschodnich motywów, raczej jakieś typowe dla tej muzyki tempo, jakieś nieśmiałe, trudne nawet do wyłuskania, muzyczne miniatury wplecione w materię zupełnie nową, skupioną na formie, która ma zachwycać sama sobą.
Potem „Soirée dans Grenade”. I ponownie ta hipnotyzująca melodia, w której hiszpańsko - arabskie motywy tylko czasami, ukradkiem wychodziły z cienia. Nie było corridy ani dosłownej hiszpańskiej gitary, tylko ta charakterystyczna dla tego regionu powściągnięta energia, która wybuchłaby gdyby nie trzymające ją cugle. Ten utwór był jak  spacer po Grenadzie nocą, jak mijanie rozbawionych, pulsujących namiętnością tawern i niebezpiecznych, mrocznych zaułków.
Trzeci, „Jardin sous la pluie„ był ulewą w ogrodzie. Miałam wrażenie, że pianista zagrał każdą z miliona kropli deszczu, które spadały na ziemię ogromną ulewą, by później uspokoić się i tylko delikatnie kropić.  Deszcz płynący spod palców pianisty nie wyrażał żadnych emocji, nie pulsował życiem, był przepięknym obrazem namalowanym zimnymi, wodnymi barwami i zapraszał do kreowania w duszy szarych, mokrych imaginacji.
Krystian Zimerman zachowywał się  na scenie tak, jakby zaprosił nas do swojego domu na wspólne muzykowanie. Na jego fortepianie leżały nuty, które przewracał w jedną i drugą stronę jakby na bieżąco zastanawiał się co zagrać. I może tak było bo w programie recitalu nie podano które z sześciu preludiów z 24 będzie grał w pierwszej części i które z trzech preludiów Szymanowskiego zagra na początku drugiej.
Oczywiście nie poznałam, które preludia Debussy'iego wybrał, nie znam prawie wcale jego twórczości, więc nawet się nie starałam. Pozwoliłam sobie na poddanie się wrażeniom i wchłanianie w siebie błękitów i rozmytych szarości, haftowanej najdelikatniejszą nicią batystowej bieli  czy zgrzebnej i zadowolonej z siebie prostackiej kraty na surducie.
Wychodziłam na przerwę  trochę nieprzytomna od nadmiaru wrażeń.
Drugą rozpoczął od preludiów Szymanowskiego i muszę przyznać, że potraktowałam je dosłownie jak preludium do ostatniego punktu programu, sonaty h-moll. Oczekiwałam jej w ogromnym napięciu obiecując sobie po niej bardzo wiele.
Publiczności berlińska po każdym punkcie programu nagradzała Krystiana Zimermana ogromnymi brawami, które on wykorzystywał do wyjścia na chwilę za kulisy. Tak też było po utworach Szymanowskiego i kiedy w trakcie owacji wracał z powrotem na scenę cała spięta oczekiwałam elektryzujących, pierwszych nut sonaty i później jeszcze silniejszych emocji.
Pianista tymczasem usiadł i jakby od niechcenia, z niedbałego rozpędu  rozpoczął pierwszą część. Grał dalej a ja nic nie rozumiejąc zamarłam z żalu i zdumienia. Przywołałam się szybko do porządku i choć potwornie smutna, tłumaczyłam sobie, że moje emocje nie mają sensu. Przecież słyszę wspaniałą grę, może po prostu jej  nie rozumiem, może niepotrzebnie nabiłam sobie głowę jakimiś durnymi oczekiwaniami. Próbowałam się opanować, przyszło mi do głowy, że może tylko młodzi pianiści powinni grać ten utwór, ale zaraz przypomniałam sobie wspaniałe interpretacje Rubinsteina. Ogarnęła mnie apatia, przemknęła mi przez głowę myśl, że tak oto wchodzi się w smugę cienia....
I wtedy nagle przeszył mnie dźwięk jak elektryczna iskra. Jeszcze nie dowierzałam, szukałam jakiś rozsądnych wyjaśnień, ale przecież przesłuchałam sonatę h-moll ponad sto razy i wiedziałam, że jej pierwsze nuty nie powtarzają się w środku Allegro maestoso.
Krystian Zimerman, bez żadnej przerwy, płynnie rozpoczął sonatę h-moll jeszcze raz. Jakby odczytał moją rozpacz. I jak grał. Początek brzmiał jak straszna wiadomość, otrzymana niespodzianie, która rujnuje cały porządek rzeczy, szarpie duszę i doprowadza myśli na skraj szaleństwa. Potem drugi motyw wypełnił przestrzeń słodyczą wspomnień i tęsknotą już nie do ukojenia.
O takiej sonacie marzyłam, tak sobie ją wyobrażałam w doskonałym wykonaniu.
Scherzo na chwilę przyniosło ukojenie. Mieniło się jak kryształowe kule.
Largo położyło na nasze barki  taki ciężar, że jeszcze przez kilka tygodni trudno nam będzie się podnieść. Ostatnie dźwięki zabrzmiały  dramatycznie i głucho.
Finał nie przyniósł wichru i szaleńczego pędu. Był nabrzmiałym gniewem, niezgodą na nieuchronność.
Jak cudownie brzmiała muzyka. Tyle razy ją słyszałam, a dopiero w Berlinie dostrzegłam kilka przecudnych muzycznych motywów wplecionych w materię utworu jak złote nitki, dodające jej połyskującego czaru. Inni pianiści, których słuchałam,  nie potrafili ich wydobyć i rozświetlić.
Burza oklasków wybuchła równiutko z ostatnią, zagraną nutą. Poderwałam się z miejsca, ale niemiecka publiczność nie wybacza chyba takich błędów, bo tylko kilka osób wstało razem ze mną.
Trochę to dziwne, bo owacja była ogromna, za każdym razem, gdy Krystian Zimerman wychodził na scenę wybuchała ze zdwojoną siłą, publiczność krzyczała „brawo”, ale nie wstała.
Na bis zagrał sonatę księżycową, która po kilkunastu pierwszych nutach przeistoczyła się w „Happy  Birthday”, ale nie wiem czy to dla siebie (Krystian Zimerman świętował tym koncertem 50 lat na scenie) czy dla niemieckiej publiczności w związku ze Świętem Zjednoczenia.
Dziwny to był koncert, bo oto, zza latami wypracowanej kreacji perfekcjonisty, który nawet kolejność koncertów ustala zależnie od akustyki sal, wyjrzał człowiek. Największy pianista na świecie, który przed bisem siada sobie na krześle przodem do widowni, opiera dłonie na kolanach i rozmawia z publicznością (niestety po niemiecku i nie rozumiałam), a na bis gra zupełnie nieprofesjonalne, ale miłe i zaskakujące przeróbki.
Mnie, którą już mdli otaczająca, nieprawdziwa rzeczywistość, wykreowana medialnie i społecznie fikcja taki Krystian Zimerman bardzo się podoba.







 
Zapisane
Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #499 : Październik 09, 2012, 11:05:56 »

Joasiu, wielkie DZIĘKUJĘ za kolejną niezwykłą relację. Potrafisz tak opisywać emocje i doznania, a jednocześnie tak okraszać je nietuzinkowymi porównaniami (mieniące się kolorami mydlane bańki Chichot )  ze z prawdziwą frajdą Ciebie czytam dla samej Ciebie!  Chichot
Szkoda, ze nie 'zinwentaryzowalas' preludiów Szymanowskiego. Prawdopodobnie był to opus 1 (9 preludiów?) - mój ulubiony, ukochany  Uśmiech (Może dlatego tak bardzo cenie te prleludia, bo zawsze były dla mnie jedynym prawdziwie romantycznym kwiatem w całej twórczości Maestro. )
Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
Lawendynka
Aktywny użytkownik
***
Offline Offline

Wiadomości: 161


Zobacz profil
« Odpowiedz #500 : Październik 09, 2012, 13:29:16 »

Usłyszałam dziś o programie festiwalu gitarowego:

http://www.gitara.wroclaw.pl/

Prócz gitar jazzowych i bluesowych, bedzie też koncert zespołu Ultra High Flamenco, na stronie festiwalu jest fragment ich występu. Szkoda, że to tak daleko...
Ale juz wiem, czego sobie dziś posłucham wieczorem Mrugnięcie
Zapisane
p.Joanna
Użytkownik
**
Offline Offline

Wiadomości: 90


Zobacz profil
« Odpowiedz #501 : Październik 09, 2012, 22:14:35 »

Witaj Lawendynko, cieszę się, że jest nas coraz więcej.
Tak Januszu, masz rację to były trzy preludia z op.1 Karola Szymanowskiego. To było podane w programie. Niestety nie wiem które. Słuchałam je przed koncertem, ale wydają mi się bardzo podobne do siebie i przy moim maleńkim doświadczeniu nie miałam szans ich rozpoznać.
Masz rację, że są bardzo romantyczne, ale nie odważę się na porównanie ich z resztą twórczości Maestro. Byłam jednak bardzo zaskoczona, że wcale nie kojarzą mi się z Orlą Percią  Uśmiech
Zapisane
TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #502 : Październik 10, 2012, 09:46:48 »

Bardzo dziekuje Joanno za piekna recenzję!Pewnie rzeczywiscie Opera Berlińska jest tak nie ładna jak piszesz Chichot
nie widziałam, ale dzieki Twojej recenzji a i także dzieki temu,że mogłam posłuchac Jonasa śpiewajacego tam "Piękna Młynarke"
parę dni wcześniej juz ja bardzo lubię!!Szkoda,że nie miałaś jakiegos mikrofonu w kieszeni Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech
Zapisane

p.Joanna
Użytkownik
**
Offline Offline

Wiadomości: 90


Zobacz profil
« Odpowiedz #503 : Październik 10, 2012, 21:10:23 »

Miałam mikrofonik, ale nie miałam odwagi i głowy. Ciągle jeszcze w trakcie takich koncertów (a jeszcze bardziej tuż przed ich rozpoczęciem) jestem w takim stanie, że dobrze, że pamiętam o oddychaniu.
Ale jakiś młody człowiek miał i mikrofon i odwagę i nawet wrzucił bis Krystiana Zimermana na youtube, ale po chwili został usunięty. To albo Berlińska Filharmonia, albo Pan Zimerman tak strzegą praw autorskich.
Do zobaczenia Agnieszko w poniedziałek, czy jeszcze ktoś będzie na Wunderze w Warszawie?
Zapisane
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #504 : Październik 11, 2012, 13:00:52 »

17 października, godzina 20.00 Bazylika Św. Krzyża w Warszawie, ul. Krakowskie Przedmieście 3

Koncert w rocznicę śmierci Fryderyka Chopina

Wolfgang Amadeus Mozart: Requiem d-moll KV 626

Robimy jakąś zbiórkę i słuchamy "na kurczaczki" czy w rozproszeniu?

http://pl.chopin.nifc.pl/institute/concerts/death_anniversary
Zapisane
sapphireeyed
Nowy użytkownik
*
Offline Offline

Wiadomości: 20



Zobacz profil
« Odpowiedz #505 : Październik 12, 2012, 19:02:27 »

Czy ktoś wybiera się na recital Trifonova w Poznaniu?
Zapisane

Szukam nowego wcielenia F. Chopina
Niebieskooki
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 752


Zobacz profil
« Odpowiedz #506 : Październik 12, 2012, 22:21:36 »

@ p. Joanna
Zimerman ma hopla na punkcie nieuprawnionego rejestrowania jego wykonań. Więcej, ma chyba jakiś szczególny zmysł wykrywania, że jest nagrywany. Nie sądzę jednak, by sam szukał ich w zasobach YT. Co innego firmy fonograficzne. Poza tym na YT ciągle doskonalą systemy automatycznego wykrywania materiałów naruszających prawa autorskie.

Ciągnie mnie na to Requiem, ale znów nic z tego raczej nie wyjdzie.
Zapisane

O mój Bożanowie, ten Chopin to był naprawdę Wunder Geniuszas!
p.Joanna
Użytkownik
**
Offline Offline

Wiadomości: 90


Zobacz profil
« Odpowiedz #507 : Październik 14, 2012, 19:13:03 »

No tak Łukaszu, to wiele wyjaśnia,
Sapphireeyed, ja planuję być w Poznaniu 26.10., mam nadzieję, że nic nie zepsuje tych planów. Kupiłam nową płytę Trifonova z koncertem Czajkowskiego i bardzo chcę porównać na żywo. Jeśli i Ty się wybierasz to do zobaczenia.
Zapisane
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #508 : Październik 15, 2012, 12:13:08 »

17 października, godzina 20.00 Bazylika Św. Krzyża w Warszawie, ul. Krakowskie Przedmieście 3
Koncert w rocznicę śmierci Fryderyka Chopina
Wolfgang Amadeus Mozart: Requiem d-moll KV 626

Transmisja w radiowej Dwójce. Więc, tak czy inaczej, jest okazja do wspólnego posłuchania.

Zapisane
Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #509 : Październik 15, 2012, 12:18:26 »

Ja pewno słuchac Requiem nie bedę. Za to siade do instrumentu. Zapalę w kominku. Posłucham "mojego" Chopina
Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
Strony: 1 ... 32 33 [34] 35 36 ... 39   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

krwawawataha valiance msn granitowa3 miastomorthal