Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: 1 ... 5 6 [7] 8 9   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Oswajanie Wagnera  (Przeczytany 67061 razy)
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #90 : Lipiec 30, 2013, 20:40:21 »

A propos nowej odsłony Pierścienia w Bayreuth - ciekawy jestem, co się na tej scenie dzieje (choć mały podgląd na scenografię mamy), skoro publiczność z większą (Zygfryd!) lub mniejszą werwą konsekwentnie potrafi wybuczeć przedstawienia Mrugnięcie Swoją drogą, skoro bystry reżyser poszedł w petrochemię (ropa jako złoto naszych czasów), to ciekaw jestem, czy pierścień pozostał w sferze idei (organizacja OPEC? szejkowie władający światem, rafineriami i petrodolarami?), metafizyki czy może został "skonkretyzowany" w postaci baryłki ropy  Chichot

« Ostatnia zmiana: Lipiec 31, 2013, 00:49:20 wysłane przez Aleksias » Zapisane

TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #91 : Lipiec 30, 2013, 22:20:00 »

He,he, he Mozarcie   Duży uśmiech dobre!
Nie wiem czy znasz taką fanpage na fb "Against Modern Opera Production".
Autorami są młodzi miłośnicy opery, którzy nie pamiętają dawnych klasycznych produkcji, tęsknią za nimi i są
znudzeni tym całym Regietheatheater.
Zdjęcia z tegorocznego festiwalu w Bayreuth są przezabawne.
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #92 : Lipiec 30, 2013, 23:03:59 »

Zygfryd jest wg niektórych badaczy, porównujących tetralogię do 4-ogniwowej symfonii, scherzem tego cyklu; w rzeczywistości jest jego centrum, o czym świadczy choćby stosunek Wagnera do tytułowego bohatera i fakt, że planował początkowo skomponowanie dramatu Śmierć Zygfryda, a potem dyptyku opartego o tę postać. Ostatecznie przesunął nieco ciężar na Wotana i Brunhildę.

Zygfryda traktował Wagner jako wzór germańskiego bohatera, wychowanego na łonie natury, nieskalanego złem - ba, nieomal się z nim utożsamiał. Muzyczny związek motywów towarzyszących Zygfrydowi z motywami natury w Pierścieniu jest bardzo dostrzegalny. Partytura jest bardziej nowatorska - harmonicznie i instrumentacyjnie - od Walkirii; w końcu całość ukończona została dopiero w 1871 r. (Wagner zwlekał z III aktem), w międzyczasie powstał m.in. Tristan.  Jeśli w tych litych, ponadgodzinnych aktach utrzymanych rzecz jasna w duchu durchkomponierte Musik szukać numerów, które można wykonać oddzielnie, to może być to monumentalna, wielozwrotkowa pieśń wykuwania miecza (Nothung! Nothung!...) przez siłacza, wieńcząca wraz z jego dialogiem z Mime I akt.

http://www.youtube.com/watch?v=yPUWbAu0yz4

Nieskazitelność Zygfryda i jego przynależność do natury podkreślona zostaje w II akcie, w niezwykle subtelnej scenie rozmów bohatera z leśnymi ptakami (Waldvogel), które kierują go do śpiącej Brunhildy, otoczonej ognistym kręgiem Loge. Obraz wędrówki Zygfryda na górę, pocałunek i obudzenie się Brunhildy to chyba najbardziej uroczyste fragmenty całego cyklu - choć w ten sposób posiadacz pierścienia Fafnera skazuje siebie na potępienie, czyniąc siebie podatnym na przeklętą moc pierścienia. Na nic zdała się interwencja przerażonego Wotana-wędrowca - nieudana zresztą (zniszczenie włóczni), bo bóg staje się w III części tetralogii obserwatorem, nie mogącym już powstrzymać niszczącego przeznaczenia. Dramat zamyka wielki duet zakochanych, niejako kontynuowany na początku Zmierzchu bogów, dzięki któremu Zygfryd poddany zostaje metamorfozie jako mężczyzna i bohater. Namiętna muzyka czerpie z poematu Idylla Zygfryda, który był prezentem Wagnera dla żony Cosimy. Oto droga od ciemności I i II aktu, do światłości na górskim szczycie w finale.

Przybycie Wotana (Wanderer), NY
http://www.youtube.com/watch?v=FuNZ5W_G0kg
  
Dzięki znajomości choćby podstawowych leitmotivów, bez trudu jedynie słuchając możemy wyobrazić sobie wydarzenia sceniczne. Kiedy Zygfryd wspina się na górę, na której śpi Brunhilda, słyszymy wznoszącą figurację smyczków, przeplataną motywem, który nieodłącznie towarzyszy bohaterowi (róg), słyszmy też jakby z oddali reminiscencje z finałowej sceny Walkirii, ukazującej ognisty krąg (Czar ognia). Powitanie światła przez walkirię - czemu przysłuchuje się zdumiony, ale i przepełniony miłością (po raz pierwszy widzi kobietę) Zygfryd - wskazuje na mitologię pragermańską.

http://www.youtube.com/watch?v=xadKC2v67Cs

Tak, dziesiątki motywów przewodnich to wielkie wyzwanie dla odbiorcy. Dopiero ich dostrzeżenie sprawia, że potrafimy niejednokrotnie przewidzieć wydarzenia bądź sens, jaki Wagner pragnął im nadać. W finale Zmierzchu słyszymy motyw wiecznego macierzyństwa, splatający się z muzycznym (znanym nam już wcześniej) obrazem Walhalli (która pogrąża się w zniszczeniu), co ma znaczenie symboliczne; także motyw Zygfryda - wraz z nim samym - podlega przemianom. Muzyka antycypuje, wyraża więcej niż tekst, dopełnia wypowiedziane słowo - ukazuje głębszy sens libretta. Muzyczna tkanka dzieła jest niezwykle gęsta - emocje i gesty bohaterów nie są bez znaczenia, towarzyszą im odpowiednie dźwiękowe symbole. W partyturze nie ma przypadkowości. Krytykowane tu niegdyś częste użycie chromatyki ma swój wyrazowy cel (np. chromatyczny motyw hełmu czyniącego niewidzialnym, co podkreśla jego tajemniczość). Nałożenie kilku motywów na siebie może nawet zmienić ich znaczenie. O nowatorskiej harmonice i orkiestracji, dzięki której Wagner potrafił malować dźwiękami jak niemal nikt w dziejach muzyki, jedynie wspomnę. Generalnie, mimo pewnych dłużyzn, uważny słuchacz chyba się nie nudzi. To a propos również naszej krytyki Wagnera  Mrugnięcie

« Ostatnia zmiana: Sierpień 01, 2013, 02:03:32 wysłane przez Aleksias » Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #93 : Lipiec 30, 2013, 23:16:18 »

Nie wiem czy znasz taką fanpage na fb "Against Modern Opera Production".
Autorami są młodzi miłośnicy opery, którzy nie pamiętają dawnych klasycznych produkcji, tęsknią za nimi i są
znudzeni tym całym Regietheatheater.

Przecież człowiek z teatru ma wychodzić odmieniony, a nie zdegustowany. Niech to będzie XXI wiek na scenie, byle ta wizja miała jakiś związek z intencjami twórców tekstu i muzyki. Mnie się wydaje, że czasem reżyserzy tworzą nowy scenariusz (wkładając aktorom do ust tekst XIX-wieczny) do istniejącego już przedstawienia. Szczerze mówiąc, nie chciałbym oglądać Ringu baśniowego - ale i niekoniecznie na siłę kontrowersyjnego. Wieland Wagner wiedział, o co chodzi  Mrugnięcie MET też sobie dobrze poradziła  Mrugnięcie
« Ostatnia zmiana: Lipiec 30, 2013, 23:23:46 wysłane przez Mozart » Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #94 : Sierpień 01, 2013, 01:38:13 »

Zmierzch bogów (Götterdämmerung) czyli 4,5-godzinny finał tetralogii. Tragiczna coda zapowiedziana zostaje de facto w prologu (Rheingold), Vorspiel też nie pozostawia złudzeń (germańskie mojry), dzieła zniszczenia dopełnia Brunhilda - była posiadaczka pierścienia; jedyna, która potrafiła zdjąć go z palca swego męża. Ring odzyskują córy Renu, zaś siedziba bogów zostaje zniszczona. Po 20-minutowym monologu (Ofiara Brunhildy) Brunhilda rzuca się w płomienie, a dramat wyraża muzyka czysto instrumentalna - to wielkie orkiestrowe zamknięcie należy do szczytów symfonizmu XIX w. Słyszymy masę motywów przewodnich, które pojawiały w poprzednich dniach dramatu. Słyszymy też wizję innego świata, nowego początku - Ring zamyka rozpięty pod łukiem, uwznioślający i zapierający dech w piersiach temat przyszłości, apoteoza motywu zbawczej miłości. Pojawia się po melodycznym wspomnieniu macierzyństwa i Zygfryda. Duch największego herosa, Zygfryda unosi się (muzycznie!) nad zwłokami Brunhildy, małżonkowie jednoczą się w nowej rzeczywistości - pesymistyczny, schopenhauerowski dramat wieńczy wołanie pełne nadziei. Oto wagnerowska kreacja nowego universum.

P. Boulez, Jahrhundert-Ring (1976; reżyseria: Patrice Cherau, co wywołało wielki skandal, niczym w tym roku  Chichot)
http://www.youtube.com/watch?v=Nn92B0yQY5E

Zygfryd w starciu z ludźmi kierującymi się pychą, żądzą władzy i zemsty jest skazany na porażkę. Wskutek związku z kobietą stracił sprzymierzeńca w postaci natury, z której wyrósł. Zderzenie z Nibelungami jest dla niego miażdżące (co ciekawe, ich przywódcę Hagena symbolizuje tryton - trzytonowy interwał, uważany przez klasyków za dysonans). Do jego finalnego upadku przyczynia się Brunhilda. Śmierć zdobywcy pierścienia i czołowego bohatera germańskiej mitologii nie może przemilczeć muzyka. Muzyka żałobna to najsłynniejszy fragment Zmierzchu. Ach, ta orkiestracja, cud.

Wilhelm Furtwangler
http://www.youtube.com/watch?v=zCE_aYJNfQo
« Ostatnia zmiana: Sierpień 01, 2013, 04:55:14 wysłane przez Aleksias » Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #95 : Sierpień 01, 2013, 03:56:54 »

Cały Pierścień jest cudem:) I naprawdę cudownie został tu muzycznie opowiedziany i zinterpretowany:). Jako kobieta, czuję go, odbieram, jednak trochę bardziej – od kobiecej strony;) Zatem w swoim odbiorze stoję bardziej po stronie Brunhildy Mrugnięcie

Jak to już wspomniałeś, "Pierścień” jest opowieścią o zderzeniu miłości i żądzy władzy i posiadania – "jasnej i ciemnej strony mocy". Przesłanie pierścienia jest jasne. Kto wykuje ze złota pierścień, kto wyrzeknie się miłości – mówią córy Renu – zdobędzie władzę nad światem (przy okazji, jak wyraźnie widać, że Tolkien czerpał z tych samych mitów:) Co ciekawe - obaj pisali swe dzieła przez kilkadziesiąt lat).
Łańcuch niszczącej mocy pożądania bogactwa i władzy zaczyna się od Alberyka. Nibelungowi przychodzi to łatwo – bez trudu wyrzeka się  miłości i ją przeklina.
Żądzą posiadania i władzy jest już sam z siebie zarażony Wotan (wszak jest najwyższym bogiem, a absolutna władza deprawuje) – gotów oddać Freję, boginię radości, za Walhallę. Potem zapragnie też zagarnąć złoto, i chce, rzecz jasna, zatrzymać pierścień – z pewnością jego moc jest mu bliska, choć nie potrzebuje już przecież więcej władzy.
A pierścień, dodatkowo przeklęty przez Alberyka, niesie już także śmierć.  Pod wpływem pierścienia Fafner zabija własnego brata i zamienia się w smoka chroniącego skarbu.
„Do swego końca już się spieszą, co tak silnie w potęgę swą wierzą”, mówi Loge.

I tu wkracza jasna strona mocy – pojawia się Brunhilda. Ona w przeciwieństwie do nich kieruje się uczuciem. Brunhilda przeciwstawia się swemu boskiemu ojcu, ocala szczątki miecza, który przeznaczony jest dla przyszłego bohatera, gdy Wotan – który znowu myśli tylko o złocie – knuje, by zabić Zygmunta i jego żonę razem z nienarodzonym jeszcze Zygfrydem. Córka powołuje się na nakaz miłości, którego ojciec ją uczył, a któremu sam się potem sprzeniewierza. Mówi mu w oczy, że trwa w uczuciach, których on się wyrzekł dla niskich celów. Ratuje Zyglindę, jej dziecko, kosztem zemsty Wotana – który odbiera jej nieśmiertelność i usypia na 20 lat, oddając mężczyźnie, który ją obudzi. I dziecko, które ocaliła, już jako mężczyzna, budzi Brunhildę ze snu.
Oboje mają szansę na miłość. Czy natura nie sprzyja ich związkowi? Przecież to czysta, nieskażona władzą pierścienia natura prowadzi Zygfryda do śpiącej walkirii. To opowieść ptaka, którego mowę rozumie, kieruje go do góry otoczonej płomieniami...
Na nieszczęście on także zabiera pierścień, a potem daje go jej w podarunku...A przecież pierścień został przeklęty – kto go nosi, będzie musiał umrzeć...

To co dzieje się później, to znowu zabójcza moc, łańcuch czynów kierowanych pożądaniem – bogactwa lub człowieka. Łańcuch: Hagen – Gunther – Gutrune – Zygfryd.
Hagen, syn Alberyka, chce pierścienia – więc ożeni Gunthera z Brunhildą, która go nosi – zatem niech Gutrune da Zygfrydowi miłosny napój, aby ją zdradził i oddał innemu.
I Zygfryd zdrada swą miłość, zapomina o niej, odtrąca; zdradza nawet podwójnie – zwycięża Brunhildę udając Gunthera, siłą odbiera pierścień, który dał przysięgając miłość. A ona – jako jedyna – pragnie pierścienia nie dla jego wartości i mocy, lecz jako podarunku od ukochanego.

Jej upadek i śmierć są także upadkiem miłości pod ciosem „ciemnej strony” – mocy pierścienia. I to do jej upadku przyczynia się niewierny kochanek Mrugnięcie Nie jest eteryczną Odettą, która tak podobnie zawiedziona ucieka, by rzucić się w fale jeziora. Jest wojowniczką. Walkirią. Jej gniew jest równie silny, jak jej miłość. A Hagen, pragnący władzy nad światem, jest obok, i knuje intrygę. Wystarczy chwila wybuchu żalu, gniewu, zazdrości, zranionej dumy, żeby obudzić chęć zemsty. Potem jest tylko ból i chęć śmierci razem z ukochanym.  On też, podobnie jak ona, pada ofiarą pierścienia. Tak jak ją zgubiły złe uczucia, on był skazany na klęskę, wyrzekłszy się miłości. I w nim zagłuszona trucizną miłość budzi się znowu.
I w końcu, mimo że oni sami przegrywają w starciu ze złem wokół i w sobie, ich miłość zwycięża, okazuje się silniejsza od śmierci. Płomień ofiarny stosu, na którym płonie miłość, oczyści pierścień ze skazy. I to jest ten blask nadziei przeświecający przez mrok walącej się w ruiny Walhalli –  jeśli upadnie, rozsypie się postać świata, którym rządzą bezwzględnie jedynie bogactwo i władza, być może miłość zdoła przetrwać... Dokładnie jak piszesz -
Słyszymy też wizję innego świata, nowego początku - Ring zamyka rozpięty pod łukiem, uwznioślający i zapierający dech w piersiach temat przyszłości, apoteoza motywu zbawczej miłości. Pojawia się po melodycznym wspomnieniu macierzyństwa i Zygfryda. Duch największego herosa, Zygfryda unosi się (muzycznie!) nad zwłokami Brunhildy, małżonkowie jednoczą się w nowej rzeczywistości - pesymistyczny, schopenhauerowski dramat wieńczy wołanie pełne nadziei. Oto wagnerowska kreacja nowego universum.




Przedstawienie w MET w moim odczuciu fantastyczne - i śpiewacy, i orkiestra, i niesamowita maszyneria Mr Lepage'a, która podobno wzbudziła wiele kontrowersji:)
« Ostatnia zmiana: Sierpień 01, 2013, 05:05:49 wysłane przez Aleksias » Zapisane
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #96 : Sierpień 12, 2013, 23:22:16 »

Drugi Ring Bawarii - z Opery w Monachium.

http://youtu.be/OKy_J5QwMrc
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #97 : Sierpień 12, 2013, 23:42:06 »

Kolejne "Pierścienie"  Mrugnięcie Tym razem sięgnąłem nieco w przeszłość, tandem: Barenboim - Kupfer - Evans. Lata 90. w Bayreuth. Szczerze, chyba żadna orkiestra w repertuarze wagnerowskim nie dorówna tej z Zielonego Wzgórza.

http://www.youtube.com/watch?v=bhdVNvd7yKo

Walencja 2008. Naprawde świetne!

http://www.youtube.com/watch?v=A8njyLeEfuQ
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #98 : Sierpień 12, 2013, 23:51:56 »

MET i nowojorska maszyneria  Mrugnięcie

http://www.youtube.com/watch?v=TMBHxG_RCnM
Zapisane

TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #99 : Październik 18, 2013, 17:12:05 »

Tu można obejrzeć cały Ring w inscenizacji niedawno zmarłego francuskiego reżysera Patrice Chereau

http://culturebox.francetvinfo.fr/le-ring-de-wagner-prologue-lor-du-rhin-143145
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #100 : Październik 27, 2013, 01:03:58 »

Parsifal, Poznań 2013

http://www.rp.pl/artykul/1058391.html

http://poznan.gazeta.pl/poznan/1,36000,14813418,_Parsifal___czyli_jak_muzyka_Wagnera_przerosla_performera.html

Niestety, podpisuję się pod powyższymi słowami obiema rękami. Inscenizacyjne NIC - przykre, że poznański Teatr Wielki ogłasza się głosicielem scenicznego "postępu" za wszelką cenę. Mam naprawdę spory zakres tolerancji, ale bezsens, brak logiki i czyste niedbalstwo należy wytknąć palcem. Na siłę zdesakralizowania, ba, właściwie zateizowana odsłona "Parsifala", gdzie w ramach świętej włóczni otrzymujemy syntezę deski (?) z meteorytem, a niektóre monologi zostają zagłuszone szuraniem folii przyklejonej do buta. Zero napięcia, minimum dramaturgii czysto teatralnej. Drużyna Graala jako obóz dla uchodźców, którzy w ramach świętego obrzędu finału wskakują na huśtawki! Nigdy więcej nie powierzać dzieł tak wieloznacznych i trudnych, obarczonych bagażem dekad przeróżnych wersji interpretacyjnych zespołom młodych performerów, którzy na parę miesięcy przed premierą dowiedzieli się, że muzyka to nie tylko Lady Gaga czy Bieber, ale również Wagner! Warto wspomnieć, że po pierwszym akcie wypełniony po brzegi teatr opuściła jakaś 1/5 publiczności, a premierę przyjęto jękami. Ale przecież o to chodziło! 

Trzymam za to kciuki za G. Chumrę i solistów, których mam nadzieję nieraz jeszcze usłyszeć  Mrugnięcie
Zapisane

TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #101 : Grudzień 11, 2013, 17:16:37 »

Dziś o 17.45 będzie można posłuchac "Parsifala" z nowej produkcji w ROH.Zapewne jak zwykle w BBC3 jeszcze przez 7 dni:

http://www.bbc.co.uk/programmes/b03kpb9c

Recanzja dla zachety:

http://opera.info.pl/index.php/londyn/1384-parsifal-w-royal-opera-house

Bardzo jestem ciekawa Rene Pape!!
Zapisane

xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #102 : Kwiecień 01, 2014, 15:45:30 »

Warszawskie Dni Wagnera 3-11.04.2014

http://www.fn.org.pl/page/index.php?str=53&id=1194

- wystawa instalacji zbudowanych z marionetek oraz fragmentów scenografii z filmów Hansa Jürgena Syberberga w Galerii Opera w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej

- retrospektywa 5 filmów Syberberga inspirowanych twórczością Wagnera w kinie Iluzjon Filmoteki Narodowej uzupełniona instalacją filmową prezentowaną w foyer kina

- premiera opery Lohengrin na scenie w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej

- koncert pieśni Wagnera w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej
Zapisane
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #103 : Kwiecień 01, 2014, 20:03:41 »

- premiera opery Lohengrin na scenie w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej

Mam nadzieję, że nie zabraknie na niej reprezentatów Kuriera, którzy po udanym spektaklu zechcą się podzilić wrażeniami  Mrugnięcie

Mrugnięcie
http://www.youtube.com/watch?v=FioGST4B4Jg
Zapisane

Andrzej
Nowy użytkownik
*
Offline Offline

Wiadomości: 1


Zobacz profil
« Odpowiedz #104 : Maj 15, 2014, 19:46:04 »

Trafiłem tutaj szukając informacji o fizjologicznym oddziaływaniu muzyki. Zaledwie przejrzałem ten temat, a ponieważ słucham muzyki Wagnera z przyjemnością od kilkunastu lat i niedawno bardzo chwaliłem jego "Pierścień", to dziś tutaj mój nietypowy post. Uśmiech

Wczoraj, w filmie,usłyszałam pewne pytanie i do dziś szukam w głowie odpowiedzi na nie (nawet nie czuję, że rymuję ;-) ) Teraz zadam je Tobie. Gdybyś z jakiegoś powodu już nigdy miał nie słuchać muzyki, to jaki utwór chciałbyś usłyszeć po raz ostatni? Chyba nie po polsku to napisałam, ale wiesz o co mi chodzi :-)

Z całą pewnością wagnerowski cykl Pierścień Nibelunga. Po pierwsze i trochę żartem, to ponad czternaście godzin muzyki, więc na ostatni raz dość dużo, a po drugie, poważniej, jak się trochę zastanowić, to Pierścień jest bardzo uniwersalnym dziełem, muzyczną opowieścią o wszystkim z czym spotykamy się w życiu. No i lubię go słuchać, więc pewnie na ten ostatni raz, taki byłby mój wybór.
Ring właściwie nigdy się nie kończy. Zwróć uwagę, że jego początkiem jest kradzież złota Córkom Renu, finałem, powrót tego złota do natury - fale Renu pochłaniają stos Zygfryda, wszystkie inne postacie, a złoto w postaci pierścienia wraca w ręce Cór Renu. Coś pozwala nam się domyślać, że wkrótce znów zostanie im skradzione. Uśmiech
Jeszcze trochę pociągnę ten temat. Mam takich kilka zasadniczych punktów Pierścienia, na które zawsze zwracam uwagę. Warto wspomnieć przede wszystkim dwa. Pierwszy ma u mnie roboczą nazwę "Levine odkręca kurek" Uśmiech Nazwa dotyczy konkretnego wykonania preludium Złota Renu w którym, jak w żadnym innym ten efekt "odkręcenia kurka" jest najbardziej, według mnie, czytelny. https://www.youtube.com/watch?v=eXBGS7A5BPQ - tam 2:15 Do tego momentu muzyka zdaje się przygotowywać nas na jakieś zdarzenie, na "stanie się" czegoś. I na 2:15 ruszają wody Renu w których to wnet Alberyk skradnie Córkom Renu złoty skarb. To 2:15 jest dla mnie wzorcem doskonałego wykonania tej muzyki i zawsze kiedy słucham preludium Złota Renu, nasłuchuję szczególnie, czy ten moment wywrze na mnie takie wrażenie jak we wskazanym nagraniu. Lepszego dotąd nie spotkałem. Punkt drugi - zakończenie Zmierzchu Bogów, u mnie pod roboczą nazwą "zakwitanie na śmietniku" Jest tam taki moment pauzy i po nim ten ostatni fragment muzyki Zmierzchu. Przed nim dzieją się tam rzeczy straszne. Ludzie i bogowie powodowani różnymi namiętnościami stosują wobec siebie podstęp, oszustwo, mordują się, no słowem istny śmietnik ludzkich i nieludzkich wad. Wreszcie wszystko to zalewają wody Renu, zło zostaje unicestwione, a skradzione złoto wraca do natury. Tego fragmentu szczególnie lubię słuchać, kiedy kończy się jakaś moja, mniejsza lub większa zadyma, czy kłopotliwa, absorbująca mnie niemile i przez dłuższy czas sprawa. Oczywiście, jakkolwiek jest miło i oto właśnie coś zakwita na śmietniku, zawsze pamiętam, że wkrótce znów ktoś skradnie złoto. Uśmiech Opisywany fragment - https://www.youtube.com/watch?v=R3SGtJNm-pI - 25:11 Niestety tu pauza nie jest dość zaznaczona, lubię, kiedy jest dłuższa. Tak, z pewnością wybrałbym Pierścień Nibelunga. Uśmiech

Co jeszcze mógłbym dodać?

Preludium Złota Renu i to szczególnie w tym wykonaniu https://www.youtube.com/watch?v=eXBGS7A5BPQ działa na mnie jak alkohol. Kiedy mam chwilę wyjątkowego apetytu na słuchanie i wsłucham się w nie całym sobą, czyli najlepiej jak jestem do tego zdolny, odchodzę sprzed głośników z zawrotami głowy. Uśmiech Sprawdzone wielokrotnie. Uśmiech
Zapisane
Strony: 1 ... 5 6 [7] 8 9   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

playyourstories nocneigraszki evelon cloudwind loups