Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Dietrich Fischer-Dieskau  (Przeczytany 4676 razy)
muzycznezacisze
Użytkownik
**
Offline Offline

Wiadomości: 57


Zobacz profil
« : Lipiec 09, 2012, 06:00:47 »

18 Maj 2012 roku zmarł Dietrich Fischer-Dieskau, niemiecki baryton, uznawany za najlepszy głos liryczny zeszłego wieku, słynny interpretator romantycznych pieśni. Rychło w internecie ukazało się ogromnie dużo publikacji na jego temat i jego dzieła. Ponieważ wspólnie z Panią Dorotą Sok zdecydowaliśmy się na zaprezentowanie część pieśni Franciszka Schuberta w języku polskim, przy wydatnej pomocy Pana Janusza Kohuta - kompozytora, pianisty i zarazem nagraniowca oraz Pana Gvina Meretith z Wielkiej Brytanoii - pianisty akompaniatora, my również mamy wewnętrzną potrzebę, aby przyłączyć się do głosów żalu po tej wielkiej stracie i zarazem podziwu dla wielkiego dzieła Mistrza. Mamy chyba prawo powiedzieć, że nasze skromne przedsięwzięcie również nawiązuje do Jego idei prezentowania muzyki w sposób pełny, traktujący równoprawnie literaturę, a zawłaszcza poezję z muzyką. Był w tym niezrównany i współpracował z Majwiększymi, na przykład ze Światosławem Richterem.  Na zmieszczonych poniżej dwóch wideoklipach widać Obu we wspólnym radosnym działaniu by obdarowywać ludzi sztuką. Widać, że zwłaszcza Artyści tej miary są jak radosne duchy, które nie patrząc na zastane na ziemskim padole standardy wytyczają nowe. Jeśli w czasie ziemskiego bytowania byli tak radośni, więc na pewno nie sprawiało by im przyjemności spoglądanie z "tamtej strony" na smutne ceremoniały odprawiane na ziemi, ku ich czci, stąd też pozwolę sobie na trochę zabawności, zamiast nadętej poprawności. Zwróćmy uwagę na pierwszy wideoclip z 1967 roku, dotyczący nagrywania pieśni Hugo Wolfa. Obaj Panowie spotykają się przy jakiejś ruderze, która rychło okazuje się studiem nagraniowym z porządnym fortepianem i radośnie "robią muzykę". Nasuwa się refleksja, że obdarowywanie wrażliwego odbiorcy sztuką przez artystę jest swego rodzaju aktem miłosnym, więc nie ważne jest gdzie on się odbywa, tylko jest ważne, czy sprawia odbiorcy przyjemność, że nawiążę do klasyki kabaretowej Jeremiego Przybory: "Ja umiem kochać w pociągu, przeciągu, na drągu". www.youtube.com/watch?v=7pZS3X5tdFY  W nawiązaniu do tego, co już napisałem chcę przypomnieć jeszcze zdarzenie  dotyczące jednego z recitali Światosława Richtera na zamku w Pszczynie, gdzie bywał często i chętnie. Jako mieszkaniec Bielska-Białej położonego niedaleko Pszczyny nawet w lokalnej prasie mogłem co jakiś czas wyczytać różne smaczki dotyczące występów Mistrza. Pewnego razu Światosław Richter mimo wielu starań nie mógł dopasować się do koncertowego fortepianu stojącego w eleganckiej "sali lustrzanej", gdzie zazwyczaj odbywają się koncerty. Ciągle klawiatura fortepianu była za wysoko dla pianisty. Organizatorzy byli coraz bardziej zdenerwowani i spanikowani, i nagle Światosław Richter wypatrzył w tym eleganckim, wymuskanym wnętrzu, gdzieś za jedną z kotar, cały stos pożółkłych ze starości "Monitorów Polskich". Podszedł w to miejsce, wziął cały stos, ułożył na krześle przy fortepianie, zasiadł na tym stosie przy instrumencie i zadowolony dał do zrozumienia skonsternowanym organizatorom, że już wszystko jest w porządku. I rzeczywiście, przez cały występ zasiadał na tym stosie niezwykle ważnych państwowych przepisów i aktów prawnych.
 Na drugim wideoklipie www.youtube.com/watch?v=soyLWxpb5nM   znajdują się wiele filmów przedstawiających wykonania wielu pieśni Franciszka Schuberta w scenerii jakiegoś pięknego pałacu. Pragnę zwrócić uwagę na wykonanie pieśni "Liebeslauschen". W jednym z telewizyjnych programów znana polska aktorka filmowa "wyplotkowała", że według Kazimierza Kutza to, co łasy na damskie wdzięki i pieszczoty Mężczyzna mówi Kobiecie dzieli się na "przed" i na  "po". Większa część tekstu "Liebeslauschen", to są wyznania Rycerza "przed", który wypowiada się z niezwykłym "miłosnym żarem", gdyż "cel uświęca środki", a celem jest jakaś bardzo ponętna panienka, mieszkająca na zamku w izdebce, okno do której uchyliła, by lepiej słyszeć "przeczyste miłosne wyznania Rycerza", a co będzie "po", to wiadomo, gdyż ogromna jest kronika wypadków miłosnych:
                                          Po wieczerzy już zmyte naczynka, we śnie leży spowita dziecinka,
                                            Którą los na pociechę mi dał, za kolejną pomyłkę dwóch ciał.

 To znowu Jeremi Przybora, natomiast Dietrich Fischer-Diskau jako Rycerz, który "przed" zaprasza naiwną i zarazem gorącą Panienkę do swoich "ogrodów przeczystej miłości" jest niesamowicie sugestywny: ten błysk w oku, te filuterne półuśmiechy, no i ten śpiew z doskonale podanym tekstem; no i jak tu się takiemu nie oprzeć!
Mistrzostwo Dietricha Fishera-Diskau ma dla osoby tłumaczącej poetycki tekst zastosowany w pieśni wartość wprost bezcenną. Te tłumaczenie dotyczę często "wypadków miłosnych", więc najważniejsze jest oddanie stanu ducha i emocji lirycznego podmiotu tak, aby na przykład Polka, czy Polak słuchający pieśni odczuwali dokładnie takie same wzruszenia, jak Niemka, czy Niemiec słuchający wersji oryginalnej. Wyrazista mimika i gestykulacja wykonawcy zasadniczo pomaga osobie tłumaczącej w zrozumieniu, co faktycznie Bohaterce, czy Bohaterowi w "duszy gra". Zatem te tłumaczenia nijak się mają do tłumaczeń na przykład protokołów z wypadków drogowych, w których istotna jest tylko obiektywna prawda: numer rejestracyjny pojazdu, jego marka, pojemność, rodzaj paliwa i wiele innych podobnych nudnych rzeczy. Ale to nie wszystko: bardzo staranne, zrozumiałe wyśpiewanie tekstu, zarówno oryginalnego, jak i przetłumaczonego pozwala słuchaczowi zrozumieć i odczuć całe jego piękno bez potrzeby pomocy ze strony "kapłanów sztuki" w postaci krytyków. To jest podobna sytuacja, jaka istniała w czasach, gdy msze święte były odprawiane wyłącznie po łacinie, a o czym jest Słowo Boże wyjaśniali maluczkim kapłani. Jednak lepszy jest przekaz bezpośredni bez pomocy pośredników. Jakie są relacje między Artystą, a Krytykiem najlepiej informuje  satyryczny obrazek Kazimierza Grusa: Arysta z natchnioną twarzą i artystycznie rozwianym włosem unosi się w przestworza na Pegazie, grając równocześnie na lirze, a jakiś mały, łysawy i pękaty człowieczek, trzymając się pegaziego ogona z uwagą ogląda przez wielką lupę odchody Pagaza wypadające spod jego ogona.
Zetknąłem się z poglądem, że Franciszek Schubert nie był znawcą poezji, ale docierała ona do niego, ponieważ był człowiekiem bardzo wrażliwym. Ze był człowiekiem bardzo wrażliwym to wynika z jego życia i twórczości, natomiast co do jego znawstwa poezji, to pozwolę sobie na odmienne zdanie. Takie arcydzieła jak chociażby "Król  olch", czy "Małgorzata przy kołowrotku" dobitnie świadczą, że był znawcą poezji, natomiast nie miał natury typowego krytyka komentatora sztuki, które ćwiczy retoryczne zwroty i odkrywczo brzmiące komunały, aby słuchacze  i czytelnicy byli całkowicie pewni, że tylko On rozumie w pełni piękno takiej czy innej dziedziny sztuki, na przykład muzycznej. Prawdziwy artysta nigdy nie ma w sobie takiej pychy i pewności siebie. Dla niego piękno jest w dużej mierze bardzo złożoną tajemnicą  której nie da się w pełni wyrazić słowami. Część krytyków oczywiście też to rozumie, ale na pewno nie wszyscy. Krytyk komentator tomiku wierszy Bolesława Leśmiana napisał wprost, że mają niezwykłą siłę wyrazu, a czemu, to nie sposób do końca wyjaśnić. Stąd też czyniący piękno sami artyści wypowiadają się o nim bardzo powściągliwie i oszczędnie. Franciszek Schubert przygotowując się do skomponowamia cyklu pieśni "Podróż zimowa" o wierszach Wilhelma Müllera, które w tym cyklu mają być wykorzystane swoim przyjaciołom powiedział jedynie, że "są to wiersze straszliwe". Z kolei Pani Dorota po wybraniu kolejnej pieśni Franciszka Schuberta do nagrania jej w języku polskim uzasadnia ten wybór jedynie słowami: "Wybrałam tę pieśń, bo jest piękna." i nic ponad to. Istota piękna nie jest do pełnego ujęcia w słowach, a próby narzucenia artystom i odbiorcom sztuki jedynie słusznych poglądów w tym temacie działają tylko przeciw sztuce. Jedynym słusznym działaniem jest podawanie sztuki w sposób maksymalnie pełny i staranny przez wolnych w swoich artystycznych wyborach artystów, dla wolnych w swoich artystycznych ocenach i odczuciach widzów i słuchaczy. To właśnie propagował swoim dziełem Dietrich  Fischer-Diskau i ma coraz więcej naśladowców.
 Był też artystą beskompromisowym, prezentując pieśni Franciszka Schuberta w pełnym wymiarze, gdy tymczasem wielu innych wykonawców skracało je w obawie, że zbyt rozległy materiał literacki zawarty w pieśni będzie nudził słuchaczy i zniechęcał do słuchania. Wielu wykonawców nagrało "Das Lied im Grünen" w wersji okrojonej, ale nie Om.   www.youtube.com/watch?v=3dXDyWfBTKI&list=HL1341791856&feature=mh_lolz
 Tę piękną pieśń z tekstem, który stworzył Johann Anton Friedrich Reil, niemiecko-austriacki aktor i pisarz, żyjący w latach 1773 do 1843, można traktować jako credo wrażliwego romantyka, przez całe życie wiernego swoim pasjom, marzeniom, ideałom i kulturowym korzeniom. Pieśń jest długa i tekstu jest dużo, a wyśpiewanie go w sposób zrozumiały i przystępny dla słuchacza jest większą sztuką, o czym mówiła nam Pani Dorota w studio nagraniowym stwierdzając, że gdyby wszystko chciała wyśpiewać tak, jak przy ariach operowych, to chyba by się udusiła. Śpiewanie pieśni, a zwłaszcza pieśni Franciszka Schuberta wymaga ogromnej dyscypliny.
www.youtube.com/watch?v=jBKTFb0QcHM&feature=youtu.be
 Tak się dziwnie złożyło, że w tych dniach, kiedy Pani Dorota w zaciszy swojego domku z ogródkiem ćwiczyła tę pieśń, Dietrich Fischer-Diskau przeniósł się do wieczności, pozostawiając na Ziemi wielu naśladowców.



Zapisane
TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #1 : Lipiec 09, 2012, 07:50:11 »

Nic dodać nic ująć panie Piotrze, chciałabym tylko dopowiedzieć,że Fischer-Dieskau amatorsko wprawdzie
ale z wielką pasją oddawał sie malarstwu i moim zdaniem świetnie mu to wychodziło:

http://www.youtube.com/watch?v=aDHeE7KFncQ

Natomiast co do nasladownictwa.
Fisher-Dieskau był tak wielką indywidualnościa ,że jak czytałam, obecnie np. w Niemczech młodych śpiewaków
dzieli sie na takich, którzy ida drogą DFD (czytaj naśladują go jak mogą) i takich którzy starają sie znaleźć
swój własny "głos" i swoją własną sztukę.Ci drudzy niestety cenieni są znacznie mniej.No ale to już chyba prawidłowość Uśmiech Uśmiech
Zapisane

muzycznezacisze
Użytkownik
**
Offline Offline

Wiadomości: 57


Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : Lipiec 09, 2012, 11:53:41 »

Przepiękne malarstwo - Pani Tereso, a czy jest ono amatorskie, czy też nie, niechaj w przyszłości wypowiedzą się ci krytycy, którzy się jeszcze w ogóle nie narodzili. Najsprawiedliwszym krytykiem sztuki jest rynek sztuki, czyli ogromna rzesza wrażliwych ludzi szukających wyższych doznań, ale rynkowe procesy trwają długo.
Zapisane
TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : Sierpień 30, 2012, 11:19:13 »

Jeszcze jeden dowód na to jak wszechstronnym artystą był DFD.
Tu dyryguje symfonia Brahmsa, słucham jej dziś cały ranek i bardzo  się podoba!!Zachęcam do posłuchania.

http://www.youtube.com/watch?v=1uS6snlEG1o&feature=g-all-f
Zapisane

Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

black-flag rrp307 airpol gonerpg pegasus