Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: 1 [2] 3   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Festiwal CHOPIN W BARWACH JESIENI Antonin 15-18.09.2011  (Przeczytany 21611 razy)
sapphireeyed
Nowy użytkownik
*
Offline Offline

Wiadomości: 20



Zobacz profil
« Odpowiedz #15 : Lipiec 25, 2011, 16:05:02 »

czy ktoś się wybiera na festiwal?
Zapisane

Szukam nowego wcielenia F. Chopina
kati
Zaawansowany użytkownik
****
Offline Offline

Wiadomości: 386



Zobacz profil
« Odpowiedz #16 : Sierpień 22, 2011, 02:58:47 »


 Do antonińskiego festiwalu jeszcze blisko miesiąc, ale w Antoninie dzieje się, oj dzieje...Właśnie dzisiaj miałam okazję wysłuchać koncertu tamże, w ramach...Festiwalu...Letniego. To już IX edycja, kiedy to w sierpniowe niedziele pałacyk Radziwiłłów wypełnia muzyka naszego Patrona...Był Aleksey Komarov, była Helene Tysman znana nam z ubiegłorocznego konkursu, będzie jeszcze za tydzień Joanna Różewska...A dziś grał...Tak, tak...O wilku mowa...Sam Paweł Wakarecy, o którym powyżej rozprawiacie...Ale zanim o koncercie, chciałabym Was Drodzy szafarczycy bardzo zachęcić do odwiedzenia tego pięknego miejsca jakim jest Antonin...Jeśli tylko będziecie gdzieś w pobliżu, koniecznie tu zaglądnijcie...Dziś byłam tu drugi raz, ale nie przestaje mnie zachwycać piękno tego miejsca...A trzeba zaznaczyć, że Antonin nie wyglądałby tak, gdyby nie starania śp. Jerzego Waldorffa....Drewniany, odrestaurowany pałacyk z ciekawym wnętrzem (wszystko zobaczycie na zdjęciach) i rozległy, zadbany park wokół, który oplata rzeczka, podobnie jak Utrata w Żelazowej Woli...Bo Antonin to taka lokalna Żelazowa Wola, ode mnie z Wrocławia zaledwie 80 km...
 A Paweł? Jeszcze tydzień temu, na spółkę z Marcinem Koziakiem, dał koncert w Dusznikach gdzie ciekawie zaprezentował się w Karnawale Schumanna oraz Polonezie Zarębskiego, za chwilę wystąpi na CHiJE, a dziś był w tym klimatycznym miejscu..Kiedy przyjechałam tu po 16-tej, przywołały mnie dźwięki finału sonaty b-moll...Weszłam do środka, a tam... Nie kto inny jak p.Wakarecy "próbujący" sobie pośród ludzi siedzących w kawiarence, która tu funkcjonuje...Od razu poczułam, że to miejsce jest inne od innych..Jakbym wpadła do znajomych..Żadnych barier, dystansu...Ot, artysta pośród zwykłych śmiertelników...Artysta w krótkich spodenkach i t-shircie "przegrywający" co trudniejsze fragmenty...Ale oto nadszedł czas koncertu, przygasły światła, zapalono świece, rozsiedliśmy się na wygodnych kanapach i retro krzesłach i...poczułam się jak w paryskim salonie, gdzie za chwilę  zagra Fryderyk..Cudowne uczucie..Recital p. Pawła składał się dziś z części chopinowskiej i lisztowskiej. O ile utwory pierwszej części były mi znane, o tyle Liszt to była jedna, wielka niewiadoma...Jadąc do Antonina przesłuchiwałam konkursowe "produkcje" p. Wakarecego, w tym Poloneza- Fantazję i Sonatę b-moll, która dziś miała zabrzmieć...I cóż...byłam pełna obaw...Niestety, konkursowe interpretacje tych utworów dalekie były od ideału...Dziwne zwolnienia, akcenty, przyspieszenia, jakaś manieryczność, rozchodzenie się materii, gubienie wątku...Nie przypadło mi to do gustu... Ale artysta jeśli zdawał sobie sprawę, że coś poszło nie tak , to na pewno wyciągnął wnioski..No i na szczęście tak się stało...Nie pomyliłam się...Dziś Polonez- Fantazja był zagrany spójnie, ładnym dźwiękiem, coś nam jednak Paweł opowiedział tym utworem...Może tylko finałowa część była trochę zbyt forte,przez co nastąpił istny tumult dźwięków...Natomiast jeśli chodzi o Sonatę b-moll..Bardzo trudno jest mi się wypowiadać na jej temat, skoro dla mnie wzorcem z Sevres jest wykonanie mojego ulubionego Koli..Jego interpretacja tak wdrukowała mi się i co najważniejsze wciąż mnie wzrusza i wywołuje dreszcze, że nie wiem czy ktokolwiek kiedykolwiek przebije Khozyainova...Ale...P.Pawle...Było dobrze...Znów o wiele lepiej niż na konkursie...Przepiękne Trio z III cz., niezły początek i finał..  Może trochę czasem ten koń niezbyt zdesperowany był w swoim dzikim galopie ku otchłaniom, nawet raz zwolnił i jakby zawahał się, zatrzymał na chwilę, ale i tak wszystko w końcu podążyło  ku nieuchronnemu... Środkowa część pomiędzy tymi dwoma utworami to były mazurki z op.24- zagrane solidnie, porządnie ale mnie jakoś specjalnie nie porwały...No i wreszcie druga część koncertu, na którą jakoś specjalnie nie czekałam, bo po wczorajszej transmisji z CHiJE, taki Liszt - ciężki,smutny nie wywołał mojego entuzjazmu..Jedynie byłam ciekawa czy tez w innych utworach Liszt jest taki ciężkokalibrowy i mroczny...I co? Ano to , że ta część koncertu okazała się niespodziewanie o wiele ciekawszą od pierwszej...Etiuda transcendentalna "Harmonie wieczoru" rzeczywiście harmonijnie brzmiała, perełeczki sypały się oj sypały, jakieś to iskrzące się było, mieniące różnymi odcieniami...Sonet Petrarki nr 104...Toż samo..Pokaz najwyższej wirtuozerii..I co ja usłyszałam? Ano owe "ptasie trele" jakimi nas raczył tydzień temu Danił w Dusznikach- niezwykle szybkie i sprawne przebiegi po klawiaturze dające złudzenie ptasiego śpiewu..I to wszystko spod palców Pawła...Brawo!!! Były jeszcze "Lata pielgrzymstwa" tryptyk "Wenecja i Neapol" miejscami przypominające Barkarolę- z przepięknym płynącym, rozkołysanym, "wodnym" dźwiękiem...Działało na wyobraźnię... Jednym słowem....Wyrazy najwyższego uznania dla Artysty...Widać, że rozwija się, a Liszt to jest chyba ten którego powinien grać i w którym świetnie się odnajduje...Cieszę się , że tam byłam i już myślę kiedy by tu znów wrócić....No tak, za miesiąc następny festiwal...Już mnie kusi Danił...Posłuchałabym też Olejniczaka i Dang Thai Sona..Wszystko przede mną....
Zapisane
Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #17 : Sierpień 22, 2011, 10:39:14 »

Niewiarygodne, co ta muzyka czyni z rozkochaną w niej duszą! Trzecia w nocy - a nasza Dorotka miast grzecznie tulić w łózeczku podusię - dopieszcza słowa, emocje, wrażenia...
Ale, jak widac, sa sprawy silniejsze od słabostek ciała.  Chichot
Dziękuję, Dorotko za relację. Wiele w niej Twych własnych odkryc i przeżyć.
Cieszę sie, ze za twym przykaldem i dzięki Twej rekomendacji i Antonin może wkrótce stać się dla nas wsszystkich kolejną mekką. Uśmiech
Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #18 : Sierpień 22, 2011, 12:18:01 »

Dorotka, pięknie! Ja się cieszę, że też tu jesteś, wspaniała opowieść. Cieszę się, że Paweł Wakarecy idzie do przodu, że jest wyraźnie lepszy i nie zasiadł na fotelu finalisty KCh, wałkując na koncertach utwory Chopina. Też mam o nim coraz lepsze zdanie Uśmiech
Zapisane
kati
Zaawansowany użytkownik
****
Offline Offline

Wiadomości: 386



Zobacz profil
« Odpowiedz #19 : Sierpień 22, 2011, 16:13:10 »

[/Niewiarygodne, co ta muzyka czyni z rozkochaną w niej duszą! Trzecia w nocy - a nasza Dorotka miast grzecznie tulić w łózeczku podusię - dopieszcza słowa, emocje, wrażenia...
quote]

No właśnie, sama bym siebie o to nie podejrzewała...Pisać o 3-ciej nad ranem i to jeszcze z bólem głowy...To już są naprawdę szczyty Mrugnięcie Ale ja ,tak jak Beatka po wczorajszym koncercie, pomimo że poszłam spać prawie o 4tej, byłam dzis leciuuuuuutka i rześka jak skowronek...Tak muzyka nas uskrzydla..prawie jak Red Bull  Duży uśmiech
Wiedziałam też, że jeżeli tego nie napiszę na gorąco, to potem będzie sto tysięcy powodów, aby tego w ogóle już nie zrobić...A obiecałam wam w Żelazowej Woli, że postaram sie być z wami nie tylko duchem, ale też i słowem...Co niniejszym czynię  Buziak
Zapisane
kati
Zaawansowany użytkownik
****
Offline Offline

Wiadomości: 386



Zobacz profil
« Odpowiedz #20 : Sierpień 22, 2011, 16:16:45 »

  Co? Co? Co?

Nie wiem co źle zrobiłam, że całość mojego wpisu stała się cytatem...Oczywiście pierwsze zdanie Janusza, reszta to ja  Duży uśmiech
Zapisane
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #21 : Wrzesień 11, 2011, 21:06:02 »

Au, to już niedługo, tuż tuż, lada moment. Jak to zrobić, by pojechać? Nie mogę myśleć o niczym innym, mam klapki na resztę rzeczywistości. Czy chcieć to móc? Help.
Zapisane
ewa578
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1471


Ewa


Zobacz profil
« Odpowiedz #22 : Wrzesień 12, 2011, 14:26:44 »

Moje dusznickie doświadczenie mówi TAK!!! Duży uśmiech
Zapisane
kati
Zaawansowany użytkownik
****
Offline Offline

Wiadomości: 386



Zobacz profil
« Odpowiedz #23 : Wrzesień 12, 2011, 19:38:18 »

 
" Au, to już niedługo, tuż tuż, lada moment. Jak to zrobić, by pojechać?"

  Beatko, przede  wszystkim dowiedzieć sie czy są jeszcze bilety...Miłe Panie w Antoninie  rezerwują telefonicznie, doradzają najlepsze miejsca, bileciki do odbioru w dniu koncertu...Szkoda, że ten Trifi w czwartek wieczorem...kompletnie mi to nie pasuje...chyba musiałabym urlop na tę okoliczność brać... Ale w niedzielę jest Olejniczak i Dang Thai Son, więc kto wie...Tylko, że wtedy z kolei musiałabym wybierać między Antoninem a Vratislavią Cantans...Ach, te trudne wybory...Ale Ty, Beatko, jedź...Koniecznieeee... Buziak
Zapisane
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #24 : Wrzesień 12, 2011, 19:50:24 »

Oczywiście, że sprawdziłam, czy są bilety na czwartek (Trifonov & Koziak) i oczywiście nie ma.
Ten czwartkowy koncert odbędzie się w Ostrowie Wielkopolskim (Ostrowskie Centrum Kultury, ul. Wolności 2), dopiero pozostałe trzy dni w Antoninie.
Może będą zwroty.

2011-09-15 (czwartek), godz. 19:00

Duża Scena
Koncert inauguracyjny.
Orkiestra Filharmonii Poznańskiej pod dyrekcją Wojciecha Pijarowskiego
Danill Trifonov - pianista
Marcin Koziak - pianista

Poemat symfoniczny “Preludia” - Ferenc Liszt
Koncert fortepianowy Es-dur nr 1 - Ferenc Liszt
Koncert fortepianowy e-moll op.11, nr 1 - Fryderyk Chopin
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 12, 2011, 19:54:36 wysłane przez xbw » Zapisane
p.Joanna
Użytkownik
**
Offline Offline

Wiadomości: 90


Zobacz profil
« Odpowiedz #25 : Wrzesień 21, 2011, 16:45:46 »


Witam Szanownych Forumowiczów.
Pani Agnieszko, pozdrawiam,
Pani Beato, przełamując ogromne opory, robię to przede wszystkim dla Pani,



Koncert w Ostrowie Wielkopolskim

Źle obliczyłam czas podróży i w do Ostrowa dojechałam tuż przed koncertem. Miasto bardzo przyjemne, ale z dużą ilością ulic jednokierunkowych. Po zaparkowaniu miałam jedynie czas na zmianę swetra na żakiet i do budynku Ostrowskiego Domu Kultury wbiegłam w dżinsach. W Warszawie w zasadzie nieistotna wiadomość, ale w Ostrowie poczułam się jak Kopciuszek.
W niezwykle pięknym wnętrzu wyremontowanego ośrodka spotkałam bowiem bardzo eleganckie towarzystwo. Również sala koncertowa prezentuje się znakomicie.
Orkiestrę Filharmonii Poznańskiej, dyrygenta Marka Pijarowskiego, wykonawców i repertuar, w bardzo ciepłych słowach, przedstawiła Pani Krystyna Pietranek – Kulis.

Zagrane przez Orkiestrę „Preludia” Franciszka Liszta słyszałam po raz pierwszy. Dzięki wprowadzeniu mogłam jednak kontemplować Lisztowską muzyczną opowieść o życiu, jako formie preludiów do ostatecznej przygody, jaką jest śmierć.
Nie wiem ilu statystycznie, na salach koncertowych, jest takich muzycznych nuworyszów jak ja, ale pomysł z opowiadaniem o repertuarze popieram stanowczo.
W pierwszej części wysłuchaliśmy również I Koncertu fortepianowego Es-dur Liszta z Marcinem Koziakiem jako solistą. Grał na fortepianie Petrof. Jak powiedziała Pani Krystyna Pietranek – Kulis, jest to utwór, w którym fortepian nie błyszczy wirtuozowsko, ale jest równorzędnym instrumentem  z resztą orkiestry.
Tu muszę z całą mocą podkreślić, że absolutnie nie znam się na muzyce poważnej. Zostałam wciągnięta w wir przez Daniiła Trifonowa w październiku zeszłego roku, zupełnym przypadkiem, kiedy przechodziłam przez salon, w momencie kiedy grał finałowy koncert. To co piszę o wykonawcach jest zatem wyłącznie moim prywatnym, nieprofesjonalnym odczuciem i nie ma nic wspólnego z rzetelną wiedzą, ani profesjonalną publicystyką.
Pan Koziak rozpoczął niezwykle dynamicznie. Pierwsza część, allegro maestoso, zabrzmiała rzeczywiście majestatycznie i monumentalnie. W sali koncertowej Ostrowskiego Domu Kultury orkiestra jest nieco przytłumiona, brzmi trochę jak z „drugiego pokoju”, ale dzięki temu fortepian jest dobrze słyszalny nawet w takich utworach, w których nie jest pierwszoplanowy. W dwóch środkowych częściach, wolnych i łagodnych, fortepian brzmiał trochę „dziwnie”, jakby stukał, szczególnie w wysokich rejestrach. Zmartwiłam się jak poradzi sobie z nim Trifonow. Część finałowa – ponownie porywająca, marszowa, tylko ten fortepian...
Pan Pijarowski serdecznie gratulował Marcinowi Koziakowi występu, dłużej niż to zwykle się dzieje wymieniali uścisk dłoni.
Po przerwie Pani Krystyna Pietranek – Kulis, znowu w bardzo ciepły sposób, przedstawiła historię I Koncertu e-moll Fryderyka Chopina. Mówiąc o pierwszym wykonaniu koncertu przez Chopina w Warszawie, zacytowała fragment listu do Tytusa Wojciechowskiego, w którym Chopin jest bardzo zadowolony z tego, jak dobrze brzmiał fortepian, choć polskiej produkcji, jak najlepszy koncertowy. Prorocze słowa.
Koncert e-moll, w wykonaniu Daniiła Trifonowa słyszałam na żywo trzykrotnie. Muszę przyznać, że pierwsze dwa wykonania, w Poznaniu i Warszawie, nie zaspokoiły mojego muzycznego apetytu, jaki miałam po usłyszeniu porywającego wykonania w finale Konkursu. Koncert zagrany przez Trifonowa w Warszawie, z Krzysztofem Pendereckim i Synfonią Varsovią był zachwycający, tylko siedziałam chyba za blisko sceny, bo z telewizora odebrałam znacznie lepiej (nagrałam transmisję w TVP Kultura). W Ostrowie Wielkopolskim zrozumiałam, że Daniił Trifonow musiał wygrać zarówno Konkurs Rubinsteina jak Czajkowskiego.
Zagrał fenomenalnie. W pierwszej części salę wypełniły takie namiętności, jakich doświadczamy najwyżej kilka razy w życiu. Malował swój muzyczny obraz z niespotykaną delikatnością i subtelnością w barwach jasnych i z pasją i głębią w ciemniejszych. Przestrzeń sali koncertowej wypełniona została falującą fakturą utworu.
Larghetto, cóż. Jest taka scena w literaturze, kiedy książę Andrzej Bołkoński podsłuchuje ze swojego okna rozmowę Nataszy i Sonii, w wiosenną noc „przy księżycu”. Nieświadomy jeszcze do końca, zakochuje się w Nataszy, porażony młodzieńczym, czystym, świeżym do bólu urokiem młodości tęskniącej za miłością. W sali koncertowej Ostrowskiego Domu Kultury, przy akustyce przypominającej kameralny koncert, kiedy fortepian brzmiał jak aksamit, a każdy dźwięk, od muśnięć i  dotknięć jak „skrzydłem motyla” do namiętnych i tęsknych wybrzmień był doskonale słyszalny, miał fakturę i dotykał pięknem (Czytelniku oszczędź krytyki, przecież umiem czytać i widzę, że to patetyczna grafomania, ale tak to czułam) zrozumiałam, że Daniił Trifonow dołączył do światowego dziedzictwa pisania, malowania i przedstawiania młodzieńczej, platonicznej miłości w sztuce.
W Rondzie roztańczony, rozbawiony Pianista, cieszący się życiem Młody Człowiek z piękną duszą zachwycił widownię do końca. Reakcja publiczności przypominała tę z Dusznik.
Chyba czuł, że było świetnie bo walca na bis zagrał z taką brawurą, jakiej jeszcze u Niego nie słyszałam. „Pstąg” Schubertowsko – Lisztowski też był piękny,



Koncert w Koninie.

Rezygnując z recitalu Konstantina Szerbakowa w Antoninie, jechałam bez zaproszenia, zapewniona przez Panią z Konińskiego Domu Kultury OSKARD, że sala jest tak duża, że będzie dobrze, jeśli publiczność wypełni ją w połowie. Była pełna, ale widać „chcieć to móc”, bo się dostałam.
Rotundowy budynek z betonu i szkła Centrum Wykładowczo - Dydaktycznego, w „dziewiczym otoczeniu” nie wygląda przytulnie ani miło. Główny hol jest zimny i bez charakteru. Pewnie dlatego, że wszystko jest jeszcze zupełnie nowe.
To był wspaniały pomysł z organizacją zbiórki funduszy dla zdolnego waltornisty z Konina, ucznia Szkoły Muzycznej, Pawła Cala, Panie i Panowie organizatorzy stali po prostu przy wejściu z puszkami i każdy musiał wrzucić przynajmniej 5zł (zaproszenia były darmowe).
Koncert Orkiestry Filharmonii Poznańskiej, pod batutą ponownie Marka Pijarowskiego był częścią oficjalnej Inauguracji Roku Kulturalnego. Wiązało się to niestety z tym, że musieliśmy wysłuchać części oficjalnej z przemowami oficjeli, wręczaniem nagród i odznaczeń etc, zanim usłyszeliśmy artystów. Znacznie wydłużyło to imprezę, na której miał być zaprezentowany prawie ten sam repertuar co w Ostrowie, z tym, że Koncert Fortepianowy Liszta zamieniono na Koncert Waltorniowy Franciszka Straussa. Solistą był ten uzdolniony, młody Konianin.
Kiedy zatem po przerwie Daniił Trifonow rozpoczął swój występ znaczna część publiczności była już zmęczona i... w trakcie Larghetta na przykład, zaczęła opuszczać salę.  W pierwszym momencie byłam wściekła na Pana Halucha, polskiego Impresaria Daniiła Trifonowa, że dopuścił do takiej sytuacji. To wspaniałe, że animatorzy lokalni promują młodych ludzi, orkiestra z dyrygentem  również serdecznie  wspierała nieco speszonego solistę, ale na miłość boską!, potem grał jeden z najlepszych pianistów na świecie. Na pewno można było zorganizować to znacznie lepiej, proszę Pana.
Ale potem mi minęło. Pomyślałam, że Młodemu Człowiekowi (nawet z tak piękną duszą) dobrze zrobi małe upokorzenie. Kiedy się leci „windą do nieba”, dobrze jest nagle zobaczyć swoją karierę w krzywym zwierciadle. Biegające po widowni dzieci, wychodzące starsze i młodsze osoby, stale przemieszczający się operatorzy kamer (chyba z sześciu!!!, ze statywami, które za każdym razem składali i też przenosili), pstrykające aparaty fotograficzne (dziesiątki!!!) - dobra sceneria do nabrania koniecznego dystansu do siebie i kariery.  Daniił Trifonow zagrał koncert bardzo pięknie.
Akustyka marna, atmosfera – brak, byłam bardzo szczęśliwa, że to zobaczyłam.
Następnego dnia, w Antoninie, siedząca obok mnie Pani powiedziała, że niewiele straciłam opuszczając koncert Konstantina Szerbakowa. Grał podobno z perfekcją i obojętnością szwajcarskiego zegarka. Jest profesorem w Zurichu i uczył Juliannę Awdiejewą, której kunsztu nie jestem w stanie ocenić, jako absolutny laik.






Koncerty w Antoninie,

Sobota, 17.09.2011r.

Wspaniały pałacyk myśliwski Księcia Radziwiłła w Antoninie, który widziałam po raz pierwszy, zrobił na mnie wrażenie starego dębu, wrośniętego w inne parkowe, ogromne drzewa. Czterokondygnacyjna konstrukcja, zgodnie z najlepszymi, architektonicznymi zasadami, wtapia się w otoczenie, współgra i uzupełnia. Do tego w doskonałym stanie, nie unowocześniona, zachowana taką, jaka była. Panuje w niej  atmosfera arystokratycznego majestatu bez fanfaronady. Doskonałe miejsce do prób odtworzenia ducha salonowych koncertów.
Przyjechałam na tyle wcześnie, że miałam czas na dobrą kawę, na tarasie, w słońcu.
Pierwszy koncert był, zgodnie z programem, recitalem muzyczno- wokalnym Francoisa Dumonta i Helen Kearns, młodej, prześlicznej śpiewaczki, jak się później okazało, życiowej towarzyszki Pana Dumonta.
Nie znam się na głosach, więc nie ocenię talentu Pani Kearns (dla mnie śpiewała jak anioł), ale znam się na ludziach i mogę napisać z absolutną uczciwością, że to przeurocza osoba.
Taki sam, bezpretensjonalny i naturalny jest też Pan Dumont i taką właśnie stworzyli atmosferę w czasie recitalu. Cudownie spędzone dwie godziny.
Na początku niespodzianka – Pani Kearns zaśpiewała cztery pieśni Chopina po... polsku. W trudniejszych językowo momentach sama uśmiechała się do siebie. 
Kiedy po usłyszeniu koncertu finałowego Daniiła Trifonowa zaczęłam przesłuchiwać archiwa na stronach NIFC, drugim pianistą, który zrobił na mnie największe wrażenie w finale  był właśnie Francois Dumont. Swoją grą w czasie antonińskiego recitalu wzmocnił jeszcze to uczucie.
Kołysankę/Berceuse zagrał takim dziwnym dźwiękiem, trochę pozytywkowym. Każda prawie nuta w prawej ręce drgała, trochę jak dzwoneczki. Utwór niby dziecięcy, a geniusz Chopina i niewątpliwy talent Pana Dumonta wycyzelowały dzieło sztuki. III Impromptu zagrał z melancholią dojrzałego artysty. Dźwięki działały jak kojący plaster na duszę. Zupełnie nowe dla mnie uczucie, w czasie słuchania Chopina.
Paweł Wakarecy, na festiwalu Chopin i  Jego Europa grał dwa  utwory z Lisztowskiego albumu Lata Pielgrzymki. Nie zrozumiałam ich, nie znałam wcześniej i Pan Paweł miał chyba wtedy gorszy dzień. Utwory z tego albumu w wykonaniu  Francoisa Dumonta  brzmiały bardzo pięknie. Perlistym dźwiękiem wyczarował najpierw szwajcarskie krajobrazy a później włoskie fontanny. (taka mądra jestem znowu dzięki Pani Krystynie Pietranek-Kulis).
Jeszcze dwie arie operowe, ponownie Liszt i Chopin, a na bis „Summertime” Gershwina.
Przepiękny koncert. Już sam mógł wypełnić dzień emocjami, a przede mną i resztą widowni był jeszcze wieczorny delikates „Chopin w aksamicie nocy”, gdzie wśród innych artystów miał zagrać Daniił Trifonow.
Na tarasie, przy świetle księżyca, dobrej kawie, dotrwałam do 22:00.
Strasznie nie lubię krytykować, wiem, że bardzo łatwo jest oceniać i krytykować, znacznie trudniej coś konstruktywnie stworzyć, ale...
Jeszcze raz powtarzam, że jestem ignorantką, nie znam się, ale miałam wrażenie, że grający na początku duet kameralny to szkolni koledzy waltornisty z konińskiej średniej szkoły muzycznej.
Jerzy Trela recytował Mickiewicza (była Wielka Improwizacja), Wyspiańskiego, na koniec „Fortepian Chopina” Norwida. Do tego czasu dwa mazurki zagrał Dang Thai Son, (znowu moje odczucia, ale chyba był zły, mazurki były zagrane, moim zdaniem, obojętnie), powtórzyli pieśni Chopina Francois Dumont z Helen Kearns, Oliwia Grabowska, młodziutka uczennica profesora Andrzeja Jasińskiego zagrała bardzo sprawnie technicznie mini recital.
Wiersz Norwida bardzo mnie wzruszył. Trochę odleciałam do XIX-wiecznej Warszawy, widziałam rosyjskich żołnierzy wyrzucających chopinowski fortepian na bruk i... modliłam się, żeby po recytacji najpierw zagrał Janusz Olejniczak a dopiero potem rosyjski pianista.., ale Pan Olejniczak nie zagrał tego wieczoru.
Daniił Trifonow zagrał Barcarollę (nie była chyba tak rozkołysana jak zwykle), potem trzy ostatnie etiudy z opusu 25, bardzo burzliwie i monumentalnie (może przesadzę, ale miałam uczucie, że zgodnie z najlepszymi tradycjami rosyjskiej szkoły pianistycznej. Przesadziłam, wiem. Te cztery utwory, plus mazurek na bis to był jedyny, cudowny, najcenniejszy klejnot tego wieczoru).

Niedziela, 18.09.2011r.

Na pewno na Antonińskim Festiwalu Chopin w Barwach Jesieni były dwa klejnoty. Drugim był Pan Janusz Olejniczak, który zagrał mistrzowski recital o 17:00.
To niewiarygodne, jak ciepło, z jaką miłością i atencją można powitać artystę i zapowiedzieć jego występ.
Pani Krystyna Pietranek-Kulis, od początku kreująca atmosferę na festiwalu swoim profesjonalizmem i urokiem osobistym, pokazała nam na koniec jak należy traktować artystów szczególnie wrażliwych.  Po takim wprowadzeniu Pan Janusz Olejniczak czuł się z pewnością komfortowo i zagrał tak, że większości słuchaczom (na pewno mnie) zabrakło tchu.
W pierwszej części była ballada, nokturn i przede wszystkim mazurki. Sześć, zagranych razem stanowiły jakby filozoficzny obraz życia na emigracji. Była samotność i tęsknota, ale też polskie, podniecające spotkanie z „innym”. Wspaniała muzyczna uczta. Druga część zawierała repertuar znacznie bardziej patetyczny i monumentalny, zagrany przez Mistrza z oszałamiającą, młodzieńczą brawurą.
Cały recital składał się z utworów Chopina (stawał się z biegu, Pan Janusz Olejniczak zmienił całkowicie wcześniejszy program i jak prawdziwy artysta grał to co akurat miał w duszy).
Długo nie pozwalaliśmy mu zakończyć. Zagrał trzy bisy, ale tylko jeden znałam. Jako ostatnią, wykonał muzykę Krzysztofa Komedy do „Dziecka Rosmary”. Mogę powtórzyć za radiowymi dziennikarzami, „szkoda, że Państwo tego nie widzą”. Takiego skupionego pochylenia nad klawiaturą, takiego dopieszczania każdego dźwięku, takiej miłości do granego utworu jeszcze nigdy nie widziałam.
Ze ściśniętym gardłem, łzami w oczach postanowiłam wracać do domu. Nie zostałam na koncercie Dang Thai Sona i ze względu na porę (miałam przed sobą ponad 200 km) i ze względu na mój emocjonalny stan. Dowiozłam zachwyt i uniesienie do domu.
Zapisane
Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #26 : Wrzesień 21, 2011, 17:59:41 »

Joanno, witam Ciebie serdecznie i z pokłonem do samej ziemi Uśmiech

Twoje relacje to najbardziej efektowne entrée jakie sie tutaj chyba kiedykolwiek przytrafiło na tym Forum. Nie dość, ze bardzo osobiste, szczere i drobiazgowe - to w dodatku nacechowane autentycznymi odczuciami i kronikarską pieczołowitością.
Cieszę sie  , że w Twojej osobie wszyscy pozyskaliśmy kolejnego "kronikarza" i recenzenta. To, że nie uznajesz się za znawcę muzyki poważnej nie ma większego znaczenia. Tu, dzielimy się bowiem nie profesjonalnymi opiniami a naszymi własnymi odczuciami i wrażeniami. Ty to wykonujesz naprawdę po mistrzowsku!
Jestem przekonany, ze będziesz sie z nami czuła jak w prawdziwej rodzinie nie tylko melomanów, ale i przyjaciół.
Witamy na pokładzie Uśmiech
Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
bartus
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2896


Zobacz profil
« Odpowiedz #27 : Wrzesień 21, 2011, 18:33:34 »

Cytuj
Pani Beato, przełamując ogromne opory, robię to przede wszystkim dla Pani,

Ja z kolei powiem inaczej.

Jezeli pani, Pani Joanno ma tak duze opory, by podzielic sie z nami wrazeniem z koncertow,
to dlaczego nie wyslala Pani recenzji na  "priva" do Beaty.
Jest taka funkcja (w profilu) - wyslij prywatna widomosc.
Ja moge tylko obiecac, ze nie przeczytam.

Witaj p.Joanno
Zapisane
Monika_Aleksandra
Monika
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1049



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #28 : Wrzesień 21, 2011, 18:37:06 »

bartusie, nie płosz naszych nowych użytkowników. Nie wszyscy lubią się wypowiadać publicznie, a jeśli przełamują wrodzoną nieśmiałość to powinniśmy te zmagania doceniać i wspierać. Uśmiech
Zapisane
ewa578
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1471


Ewa


Zobacz profil
« Odpowiedz #29 : Wrzesień 21, 2011, 19:57:34 »

Witam Cię p. Joanno z zachwytem i podziwem! Będziemy Cię czytać z ogromną przyjemnością!  Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech

Czy wszystkie Joanny mają talent literacki?
Zapisane
Strony: 1 [2] 3   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

pomorska lolwfpolska sith wilkolwisci duesicilie