Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: [1]   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Dziecko na koncercie  (Przeczytany 2597 razy)
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« : Marzec 03, 2011, 00:15:40 »

Wróciłam właśnie z Akadamii Muzycznej na Okólnik (teraz Uniwersytetem zwanej) z dwóch symfonii (Mozart — Symfonia C-dur „Linzka”  KV 425, Beethoven – III Symfonia Es-dur op. 55 „Eroica”). Tuż przed koncertem grupka chętnych do wejścia bez biletów oczekiwała na wpuszczenie. Pani "dysponująca" zaprosiła w pierwszej kolejności dwie panie z dziećmi. Zażartowałam, że gdybym wiedziała, zabrałabym swoje i już siedziałabym sobie w środku, co zapoczątkowało błyskawiczną, jako, że zaczęli nas wpuszczać, wymianę zdań z panią obok na temat uczestniczenia dzieciaczków w koncertach. Ostatnio w Studiu im. W. Lutosławskiego widziałam mamę z niemowlakiem, właśnie WIDZIAŁAM, bo dziecka nie słyszałam w ogóle. Pani obok twierdziła, że jest przeciwniczką zdecydowaną zabierania dzieci. Zastanowiłam się chwilę i doszłam do stanowczego wniosku, że jestem bezwzględnie ZA uczestniczeniem rodzinnym w muzycznych wydarzeniach, jeśli dziecko jest od początku przyzwyczajone, to zachowuje się właściwie. Mojego syna zabierałam do opery w wieku już szkolnym, ale żałuję, że nie wcześniej (pewnie dlatego, że sama także nie chodziłam...), za to do kina zaczął ze mną chodzić w wieku 2 lata i 8 miesięcy i teraz jest krytykiem filmowym Uśmiech
Zapisane
Monika_Aleksandra
Monika
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1049



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1 : Marzec 03, 2011, 20:23:58 »

Też jestem podobnego zdania. Jestem za wychowaniem dzieci w każdym wymiarze, więc również i kulturalnym. Jestem za obecnością dzieci w przybytkach kultury- sama moją corkę prowadzam od najmłodszych lat na tego typu wydarzenia.
Do Dusznik pojechała ze mną, gdy miała 3 latka i dało się Uśmiech
Problem jest tylko taki, że mamy często mylą wychowanie z chowaniem dzieci.
Rozwrzeszczane dziecko na koncercie- coś strasznego, ale to nie wina dzieci, tylko rodziców i ich "bezstresowe" wychowanie.
Zapisane
Goguś
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 835



Zobacz profil
« Odpowiedz #2 : Marzec 06, 2011, 16:00:12 »

Mówicie o bezstresowym wychowaniu w kontekście wrzeszczących na koncertach dzieci a najpierw trzeba rozgraniczyć wiek dziecka. Nie jestem ekspertem ale nad małym dzieckiem nie zawsze można zapanować. Ale to tylko w kwestii sprostowania.

Wracając do tematu - oczywiście zgadzam się, że dzieci powinny uczestniczyć w kulturze od najmłodszych lat z tym że forma uczestnictwa powinna być dostosowana do wieku. Zabierając 5 latka na  "Króla Rogera" spodziewać się można tego, że w najlepszym wypadku zaśnie lub też będzie męczyło rodziców, że chce wyjść (czasem w donośny i uciążliwy dla innych sposób) - w takiej sytuacji przez wzgląd na innych słuchaczy taka mama czy tata powinni opuścić budynek i przyznać się do porażki, tylko jaka dokładnie jest ta porażka. Może być to porażka wychowawcza, tak jak zauważyła Monika, ponieważ nie przygotowali dziecka do tego, że są sytuacje w których trzeba wytrzymać i zachować spokój nawet jeżeli nie są szczególnie przyjemne ale porażką jest też błędny dobór repertuaru. Jeżeli na siłę ciągamy dzieci po teatrach i filharmoniach nie osiągniemy zamierzonego efektu bo dla dziecka ten budynek kojarzyć się będzie z nudą. Pamiętam odcinek programu prowadzonego przez W. Manna w którym prowadził rozmowy z dziećmi, gościem była Małgorzata Walewska. Padło pytanie co to jest opera - odpowiedź brzmiała - to takie miejsce w którym minuta trwa tyle co godzina...

Ale właśnie dlatego instytucje takie organizują specjalne seanse dla najmłodszych. Muzycy czy aktorzy przygotowują specjalny repertuar dla dzieci i STOPNIOWO przyzwyczajają je do uczestniczenia w coraz ambitniejszych sztukach. Jeżeli z dzieckiem na taki spektakl pójdzie rodzic to nie jest to absolutnie żadne cofnięcie się w artystycznym rozwoju lecz odkrywanie nowych form, nowych możliwości w zakresie spędzania z dzieckiem czasu. Korzyści są obopólne.

Kolejna kwestia. Wspólne wyjście do teatru rodziców bywa często chwilą oddechu od dziecka. Nie odbierajmy sobie tego przyszli i obecni rodziciele...
Zapisane
Monika_Aleksandra
Monika
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1049



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #3 : Marzec 07, 2011, 08:12:52 »

Staranność w doborze repertuaru, kiedy się zabiera na koncert dziecko jest tak samo ważna, jak decyzja o zabraniu dziecka. Oczywiście, zgadza się, że dziecko to nie robot i nawet to najbardziej wychowane może mieć zły dzień. Dziecko to dziecko.
Cały ciężar zachowania i moderacji tego zachowania u dzieci spoczywa na rodzicach i jeśli sytuacja tego wymaga, by wyjść i pozwolić innym oglądać i słuchać w spokoju, to należy to zrobić. Po prostu.
Wydaję mi się to takie bardzo naturalne.

Wracając do repertuaru, zdrowy rozsądek to połowa sukcesu. Już wiem, że na kościelnych koncertach organowych dzieci zasypiają  Duży uśmiech
Zapisane
Niebieskooki
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 752


Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : Marzec 13, 2011, 18:49:09 »

Myślę, że zgadzamy się co do tego, że dzieci trzeba zabierać na koncerty, pod warunkiem, że mamy pewność, iż nie będzie to dla nich katorgą, bowiem w takim przypadku osiągniemy rezultat odwrotny do zamierzonego. I niekoniecznie muszą to być nawet koncerty dla dzieci. Wszystko zależy od preferencji danego dziecka i jego gotowości na uczestnictwo w danym wydarzeniu. Oczywiście, istnieje ryzyko, że w pewnym momencie dziecko się znudzi, zmęczy itp.Jeśli zacznie przeszkadzać - nasza strata, trzeba wyjść...
Ja żałuję, że nie zabrałem swojego syna na koncert Wundera, chociaż miałem możliwość. Ale i tak byłem z nim na kilku koncertach organowych, na Requiem w rocznicę śmierci Chopina, na koncercie w Żelazowej Woli. Ale on lubi klasykę. Właściwie inna muzyka go nie interesuje. Ale nie dziwota. Gdy był niemowlaczkiem, do snu odtwarzałem mu muzykę Wagnera (przy tym najszybciej usypiał). Ostatnio był na koncercie przeznaczonym dla dzieci i zbyt zachwycony nie wrócił. Więc ważne jest, by odpowiednio wyczuć sprawę.
Ale nie o tym miało być. Moim zdaniem najważniejszy jest początek. Jeśli dziecko nie oswoi się z klasyką w okresie prenatalnym (tak, tak, dziecko słyszy, co dzieje się na zewnątrz!) i we wczesnym dzieciństwie, to później będzie trudniej je nią zainteresować. Tak to po prostu działa...
Zapisane

O mój Bożanowie, ten Chopin to był naprawdę Wunder Geniuszas!
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #5 : Lipiec 18, 2011, 20:10:28 »

Wczoraj na koncercie Koli w Żelazowej Woli mieliśmy piękny przykład na to, by dzieci nie zabierać. W trakcie sonaty, utworu trudnego, wymagającego skupienia, długiego, zaczęło płakać dziecko, malutkie, na kolanach. Mama siedziała twardo w trzecim rzędzie i uspokajała. Gdybyż zadzwonił telefon komórkowy, trwałoby chwilę. Ale kwękająco-płaczące dziecko milkło na chwilkę, po czym zaczynało od nowa i tak przez KILKA MINUT. W końcu ktoś nie wytrzymał i poprosił, bynajmniej nie szeptem, by mama z dzieckiem odeszła, gdyż płacz denerwuje WSZYSTKICH i przeszkadza, zakłóca. Na to ktoś inny odpowiedział (tata?), także nie szeptem, że trzeba sobie kupić płytę. Na szczęście dziecko chyba się przestraszyło tonu głosu upominającego pana i zamilkło całkowicie, można było dojść do siebie (chyba nie było osoby niewytrąconej z nastroju, rytmu, równowagi, harmonii itp., no, może oprócz rodziców). No ale spory fragment sonaty "przepadł", zapewne publika zastanawiała się jeszcze przez dobrych kilka minut, czy to już koniec, czy należy spodziewać się ciągu dalszego (płaczu oraz reakcji na płacz).
Zapisane
Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #6 : Lipiec 18, 2011, 21:14:58 »

dokładnie, jak pisze Beatka... Pytanie zatem z sąsiedniego wątku powraca: jaki jest sens grania trudnych, skomplikowanych w odbiorze, długich utworów, w parku, na otwartym powietrzu, w otoczeniu niedzielnych turystów i rodzin z małymi dziećmi?... Sens jest po prostu problematyczny i, powtórzę raz jeszcze: w moim przekonaniu chybiony, bo prawdopodobieństwo zaistnienia takiej stresującej wszystkich sytuacji jest bardo wysokie.
Jako ojciec, który wielokrotnie z małymi dziećmi mógł bywać na koncertach - po wielokroć z tego rezygnowałem, bo obawiałem się, ze moje dzieci mogą komuś podobnie zepsuć cały koncert, tak jak uczynił ten wczorajszy nieboraczek i nieucywilizowani jego rodzice. (Jak widać - moi synowie na tym nie ucierpieli i do dziś mimo restrykcji tatusia Mrugnięcie o kochają i rozumieją muzykę. Piszę o tym, aby nie dokładac swojej opinii do mitow, ze tylko kontakt dziecka od maleńkości z muzyką na "kocertowym" wikcie sprawi, ze w przyszłości będzie prawdziwym melomanem, może nawet wielkim, a przynajmniej profesjonalnym  muzykiem).
Tymczasem przy krótkich, łatwych w odbiorze utworach - strata niewspołmiernie mniejsza. Łatwiej jest z takim dzieckiem wyjść w przerwie między kolejnymi drobiazgami - niźli rozsadzać widownię w środku rozgrywajacej się sonaty i irytować ją kompromitującymi odzywkami.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 18, 2011, 21:21:47 wysłane przez Janusz1228 » Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
Niebieskooki
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 752


Zobacz profil
« Odpowiedz #7 : Lipiec 18, 2011, 22:18:47 »

Nie przesadzajmy. Ja rozumiem, że można mieć żal na koncercie np. w filharmonii, ale koncerty w plenerze mają swoją specyfikę. Naturalnie zabranie na koncert małego dziecka to ryzyko i w razie czego rodzic powinien szybko zareagować. Jeśli jednak wyskakuje z chamską odzywką o zakupie płyty, to można się co najwyżej zastanawiać, co taki burak robi na koncercie.
To, co piszecie, potwierdza moje przemyślenia czynione jeszcze w czasie koncertu, że na koncert plenerowy lepiej wybrać inny repertuar: kilka polonezy, co weselsze mazurki, walczyki, może etiudy. Myślę, że nawet dzieciom lepiej podpasowałby taki repertuar. Mojego młodszego syna ten repertuar przerósł. wynudził się chłopak. Myślę, że przy innym repertuarze trochę inaczej odebrałby koncert. Ale przynajmniej nie przeszkadzał. Oczywiście w przypadku takiego malucha jak opisywany powyżej to, co piszę, nie ma chyba zastosowania.
Ja ująłbym to w ten sposób: to nie wina dzieci, tylko rodziców, którzy przychodzą na koncerty z bliżej nieokreślonej przyczyny i nie potrafią się w tej sytuacji odnaleźć.
Pamiętam, że na koncercie Wundera w Filharmonii Narodowej w pierwszym rzędzie siedziały jakieś dzieci, no nie jakieś maluchy, ale jednak dzieci, i żadnych problemów z ich przyczyny nie było.
Zapisane

O mój Bożanowie, ten Chopin to był naprawdę Wunder Geniuszas!
Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #8 : Lipiec 18, 2011, 22:45:38 »

Nie przesadzajmy? Nie rozumiem! Łukaszu w dalszej części wypowiedzi przecież całkowicie zgadzasz się z naszymi tezami, np: "na koncert plenerowy lepiej wybrać inny repertuar: kilka polonezy, co weselsze mazurki, walczyki, może etiudy. Myślę, że nawet dzieciom lepiej podpasowałby taki repertuar."

Zaś Twoje twierdzenie: "to nie wina dzieci, tylko rodziców, którzy przychodzą na koncerty z bliżej nieokreślonej przyczyny i nie potrafią się w tej sytuacji odnaleźć' jest, moim zdaniem, tak oczywiste, ze chyba niewarte przytaczania  Duży uśmiech
Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
Niebieskooki
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 752


Zobacz profil
« Odpowiedz #9 : Lipiec 18, 2011, 23:02:02 »

Nie przesadzajmy? Nie rozumiem! Łukaszu w dalszej części wypowiedzi przecież całkowicie zgadzasz się z naszymi tezami,
Nie ma tu sprzeczności. Mam na myśli to, że na koncertach plenerowych można się od biedy pogodzić z tego typu incydentami (bo ciszy i spokoju takich jak w filharmonii nigdy na nich nie będzie), ale właśnie pod warunkiem, że w razie czego rodzice staną na wysokości zadania i odpowiednio się zachowają. Jeśli dziecko zapłacze - oczywiście źle, ale jeśli rodzic natychmiast zareaguje, można to przełknąć. Odpowiedni repertuar mógłby łagodzić skutki takich incydentów. Koncert w plenerze to nie koncert w filharmonii. Chociaż... pamiętacie jak na konkursie trzaskali krzesłami? Kilka razy aż podskoczyłem przed telewizorem! To jest stokroć bardziej karygodne! Myślę, że płacz dziecka przy tym to nic wielkiego, oczywiście pod warunkiem, że rodzic nie będzie na upartego uspokajał go na widowni, potęgując tylko zamieszanie, tylko usiądzie na tzw. wylocie i w razie czego uspokoi je gdzieś na uboczu.
Zapisane

O mój Bożanowie, ten Chopin to był naprawdę Wunder Geniuszas!
Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #10 : Lipiec 19, 2011, 01:48:53 »

To jest dobre pytanie - jak pogodzić wprowadzanie dziecka w świat muzyki jednocześnie maksymalnie oszczędzając traumatycznych przeżyć innym chcącym ten świat eksplorować Uśmiech
Myślę, że bardzo dobrze pod tym względem prezentuje się oferta naszej filharmonii. W Bydgoszczy mamy nawet kilka rodzajów koncertów przeznaczonych wyłącznie dla małych słuchaczy, z uwzględnieniem kategorii wiekowych:)
Są koncerty zatytułowane "Od brzuszka do uszka maluszka", realizujące to, o czym mówi Niebieskooki, że dzieci powinny słuchać muzyki nawet jeszcze przed urodzeniem: jest część koncertu przeznaczona dla kobiet w ciąży i niemowlaków do 1 roku życia, a zaraz potem dla maluchów od roku do dwóch lat.
Są też koncerty przeznaczone dla dzieci od 2 do 6 lat. Ponieważ wszytkie one są specjalnie przygotowywane pod kątem małego sluchacza, pewnie nie ma niebezpieczeństwa, że repertuar będzie trudny i nużący, mniejsze ryzyko, że dziecko się zmęczy czy znudzi. A jeśli nawet będą jakieś nieprzewidziane reakcje - cóż, wszyscy uczestnicy przychodzą na ten koncert z pełną świadomością, czego mogą się spodziewać:)
Wydaje mi się to dobrym podejściem do sprawy. Dzieci od 7 roku życia raczej nie sprawią zbyt przykrej niespodzianki - natomiast za dużo młodsze dziecko raczej nie można ręczyć - zatem jednak rodzice ryzykują, że zakłóci przyjemność odbioru muzyki komuś, kto na tę muzykę się cieszył, zapłacił, przyjechał, może z daleka.
Zapisane
Strony: [1]   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

darmowefora granitowa3 krwawawataha swietadynastiatoftegard smoki