Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: [1] 2 3 ... 19   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Ogólna dyskusja o muzyce  (Przeczytany 100086 razy)
kozioł
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1293



Zobacz profil
« : Styczeń 12, 2011, 03:01:01 »


Chociaż nie miałabym nic przeciwko temu, żeby Chopin zabłądził "pod strzechy", żeby słuchano go powszechnie w narodzie, który się do niego oficjalnie przyznaje:) Czasem jestem wręcz zdziwiona słabym odbiorem klasyki nawet przez ludzi wykształconych i myślących, którzy wydają się naprawdę zdolni do jej percepcji. Czy to kwestia braku edukacji w odpowiednim wieku, uwrażliwienia na dźwięk?


Nie jest to aż takie oczywiste, moim zdaniem problem jest o wiele bardziej złożony..Prawda jest bowiem taka, iż muzyka klasyczna nie należy do łatwej w odbiorze dla przeciętnego słuchacza..jest raczej przeznaczona dla odbiorcy ambitniejszego. Chyba zawsze tak było, ze dla muzyki (wszechstronnie pojmowanej) najważniejszą rzeczą była i jest - melodia, a w tym konkretnym przypadku melodia prosta i łatwo wpadająca w ucho. Nie dla każdego więc, to co wykracza poza tą melodię jest czytelne i akceptowalne..I tak dla kogoś kto oczekuje jedynie łatwo rozpoznawalnej melodii, zupełnie niezrozumiałym będą: nagłe zmiany metrum, rozwijanie linii melodycznej poprzez snucie tematu, stosowanie niezliczonych rozległych passage - na przemian wzrastających i opadających itd itd..A więc tego wszystkiego co w jego odczuciu komplikuje czytelność odbioru - tej prostej i łatwej do zanucenia melodii.. Uśmiech

Przyczyną takiego, a nie innego stanu rzeczy może być również długość trwania utworów klasycznych ( co na dobrą sprawę może wywoływać efekt zniechęcenia..) Przykładowo - wśród wykonawców muzyki rockowej (i pochodnych) panuje pogląd, że utwór trwający powyżej 3-4 min ma stosunkowo niskie szanse powodzenia wśród szerszego grona odbiorców, ponieważ traci na swojej charakterystyczności. Inną przyczyną, może być chociażby brak łatwo kojarzonego nazewnictwa odnoszącego się do danej kompozycji..Bowiem słowa: taki, a taki "opus", a-moll/C-dur, nokturn, kaprys 1..2..3..15 itd, czy symfonia o cyfrze kilkadziesiąt - tak po prawdzie nie wiele mówią przeciętnemu zjadaczowi chleba, a dla niejednego mogą działać wręcz odstraszająco.. Uśmiech Mrugnięcie
Odnoszę jednak wrażenie, że w czasach współczesnych kompozytorom musiało to wyglądać zupełnie inaczej..Podejrzewam, że muzykę tą traktowano w podobny sposób jak teraz się traktuje - pop, rock i tym podobne..ponieważ nie istniała inna muzyka jak tylko taka (a jeżeli nawet istniała, to mało kto wówczas potrafił ją zapisać..)
Myslę, że tak własnie mogło to wyglądać..Pędzące "triole" 16-owe, 32-owe Vivaldiego (niczym dzisiejsza gitarowa "tarka"), wesołość Mozarta, potęga brzmienia Beethovena, melodyka tematów Chopina, żywiołowość i ekspresja Liszta - wszystko to przypomina mi nieco czasy nam współczesne, jednak końcowe efekty zaczęto uzyskiwać znacznie prostszymi środkami (niewątpliwie duże znaczenie miał tutaj wynalazek - elektryczności)..Tak więc muzyka klasyczna, została w ten sposób zepchnieta nieco na margines, zaś łatwo dostępna i przystepna muzyka rozrywkowa, zaczęła zyskiwać na popularności i gromadzić coraz większą rzeszę odbiorców..Tajemnicą jej sukcesu była prostota.
Jednak podobna "prostota" miała najwyrazniej wpływ również i na muzykę klasyczną..Gdyby nie ludowe mazury, nie byłoby pózniejszych mazurków, bez muzyki góralskiej o ile traciłyby dzieła Szymanowskiego. Ba..gdyby nie muzyka wschodu (może skala chińska, która ponoć występuje w europ.muzyce ludowej) nigdy nie powstałaby "Bogarodzica" - bo jeśli zagramy jej melodię w nieco szybszym tempie i zmienimy kolejność niektórych dzwięków - wyraznie słyszalne są wpływy skali azjatyckiej.. Chichot Można pójść jeszcze dalej..Otóż gdyby nie stworzony przez afro-amerykanów (gdzieś w połowie 19 wieku) - blues, nie powstałaby pozniejsza "Błękitna Rapsodia" Gershwina - więcej..nie powstałby nawet rock&roll, rock i pozostałe jego pochodne. Bez owej prostoty w zasadzie nie powstałoby - nic..włącznie ze słynnym "motywem losu" Sym. nr V Beethovena, czy choćby "Eine kleine.." Mozarta.

Mozna też zadać sobie pytanie - dlaczego muzyka "K" nie rozwija się w sposób dynamicznie dalej, tak jak miało to miejsce wcześniej - to znaczy w takim rozumieniu, jak odbywa się w przypadku innych gatunkach muzycznych.. a kultywowana jest jedynie przez ciągłe odtwarzanie jednych i tych samych utworów (przecież nie było tak zawsze - nie brakuje również i wirtuozów czasów nam współczesnych) Wprawdzie mamy obecnie nieprzerwanie rozwijającą się muzykę współczesną. Jednak jej atonalność, a co za tym idzie - zanik melodii rozumianej w pojęciu tradycyjnym - sprawia, iż w zasadzie zaiteresowane jest nią tylko wąskie grono odbiorców..Przeciętny zaś słuchacz, nie mogąc odnalezc prostej melodii..i to takiej którą bezproblemowo można zanucić, a jeszcze lepiej przy której można by potańcować - po prostu albo wyłącza odbiornik, albo przerzuca na inny kanał Chichot
Oby jednak nie doszło do tego, że to co wielkie będzie stopniowo zanikać - zaś powszechne zainteresowanie zacznie stale obniżać swe loty dochodząc do poziomu.."wlazł kotek na płotek.." - a tak na marginesie..ja nawet i tutaj słyszę jakby motyw "walczyka" Uśmiech Mrugnięcie

Zapisane
Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1 : Styczeń 12, 2011, 09:17:47 »

Koziołku
Bardzo się cieszę, że napisałes tu o swoich przemysleniach i spostrzezeniach dot. percepcji muzyki klasycznej. Własciwie nie pozostawałoby mi tu nic, jak podpisać sie pod Twoim postem, bo wyraziłes w nim wiele moich własnych refleksji, chociaż nie z kazdą zgodził bym się jednakowo, albo inaczej: nie z każdą teza w pełnej rozciagłości. I tak - pisząc, na przykald, o długości trwania utworów klasycznych przyjąłeś niewerbalnie założenie, ze są znacznie dłuższe od rockowych... To niezupełnie tak! prawdopodobnie nie jesteś tego swiadom, ale przeciętna długośc na przykład, szopenowskiego utworu to... niespełna 4 i pół minuty! Z brakiem łatwo przyswajalnego nazewnictwa też można by polemizować, bo takie neony, jak Etiuda Rewolucyjna, Preludium deszczowe, czy choćby "Dla Elizy" są znakomicie kojarzone w powszechnym odbiorze. Ale... przyznam Ci rację, tylko dlatego, że ktoś te nazwy pododawał (bynajmniej - nie kompozytorzy). Katalogowe nazewnictwo jest tak bezduszne i  odstręczajace, jak mroki bibliotecznych piwnic.
Najmniej mogę się jednak zgodzić z twierdzeniem o zastoju rozwojowym muzyki klasycznej. (Tak a propos: zawsze mam dylemat używając takiej nomenklatury - bo co znaczy kalsyczna? Najchętniej pisałbym: szlachetna. Ale, zdaję sobie sprawę, że reguły kulturowe wystawiłyby moją przydawkę poza nawias). Muzyka ta bowiem nieprzerwanie zyje i rozwija się w porównywalnym tempie, jak od zawsze, tyle tylko, ze ma dziś znacznie większą konkurencję i trudniej jest jej przebić się do tuzinkowych odbiorców. I nie winiłbym tu atonalność. Współczesne utwory coraz chętniej powracają do utartych kanonów, wedle których muzyka, to coś takiego, co powinno dac się zanucić przy goleniu. Kilar, Górecki - to dobre przykłady dla podparcia mojej tezy. A nawet wspólczesny Penderecjki - to juiż zupełnie kto inny od twórcy Trenu Pamieci ofiar Hiroszimy. Pamiętajmy o cenzorskim sicie, którym dla kazdej Sztuki jest czas. To, co nie podoba się nam dzisiaj, jutro może swięcić niebotyczne tryumfy (przypomnijmy sobie choćby takie dzieła, jak Carmen, albo... twórczośc Szuberta). I na odwrót: Za czasów Chopina pełno byłop roznych bożyszcze, typu: Hiler, Kalkbrenner, Girowetz itd... kto dzisiaj o nich pamięta? alboo kto dzis pamięta przeboje Niebiesko-czarnych? Heleny Majdaniec i innych? Oczywiście, fani pamiętają. Ale jaki procent ich jest w wielkiej populacji wspólczesnych melomanów?

Reasumując: Rodzeństwo muzyki klasycznej bardzo się rozrosło. Dziś posiada ona róznycvgh barczystych i silnych braci i różne, piękne siostrzyce.
I dzieki temu cała Rodzina ma się dobrze i nie warto jednych wstawiać do kąta a innych na obrazki. W muzyce - jak u ludzi: jedni sa sympatyczni, drudzy - kostropaci, jedni grubi, drudzy łysi - każdy inny - i kazdy na swój sposób niepowtarzalny. I niechaj tak już zostanie
« Ostatnia zmiana: Styczeń 12, 2011, 09:26:02 wysłane przez Janusz1228 » Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
Monika_Aleksandra
Monika
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1049



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #2 : Styczeń 12, 2011, 09:26:38 »

Trochę z problemami, ale został przeniesiony jak należy. Ty Januszu też masz takie możliwości. Uśmiech

Miło się Was czyta.
Zapisane
TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #3 : Styczeń 12, 2011, 13:10:27 »

To bardzo ciekawe co piszecie, pozwólcie wtrącić swoje uwagi.
Otórz wydaje mi się, że trochę się mylisz Koziołku co do tego że kiedyś nie istniała inna
muzyka niż ta którą teraz nazywamy klasyczną. Muzyka klasyczna to była muzyka dla
arystokracji, szlachty, mieszczaństwa a oni jednak stanowili w każdym społeczeństwie
mniejszość.Dla większości: chłopów była muzyka ludowa i ją bym postawiła w jednym szeregu
z dzisiejszą muzyką pop.
Mozart, Beethoven, Schubert, Chopin, List nie grali w karczmach, na wiejskich weselach.
Grali w salonach, w salach koncertowych dla ludzi mniej lub bardziej wykształconych
czyli też dla uwczesnej elity.
I nie wydaje mi się Januszu, że muzyka klasyczna nadal się rozwija, oczywiście probierzem
jest zawsze czas, ale to prawie zupełne zerwanie współczesnych kompozytorów z
odbiorcą,przyniosło tej muzyce wiele szkody.
A swoją drogą myślę że gdyby zaproponowano takiemu Beethovenowi napisanie utworu
nie dla publiczności ale dla idei, formy czy czegoś takiego to chyba by umarł ze śmiechu.

niezrozumianeg
« Ostatnia zmiana: Styczeń 12, 2011, 13:13:45 wysłane przez TeresaGrob » Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #4 : Styczeń 12, 2011, 15:00:39 »

Też mam pewne problemy z nazewnictwem. Już powiedziałam, co myślę o słowie "poważna", ale "klasyczna" również brzmi niejednoznacznie, sugerując jakąś opozycję do "romantycznej", a przecież romantycy w muzyce jak najbardziej należą do klasyków! Uśmiech W literaturze klasyka oznacza pewien kanon, to co człowiek pretendujący do miana wykształconego powinien przeczytać, najwybitniejsze dzieła najlepszych autorów. Może tu należy szukać analogii - na zasadzie, że to co ostało się działaniu czasu, jest najwybitniejsze, wrzuca się do worka z etykietką "klasyka" wszystko, co powstało przed XX wiekiem, dochowało się do naszych czasów i nadal jest warte słuchania. Oczywiście nie licząc muzyki ludowej, masz rację Tereso, że owa "klasyka" generalnie była przeznaczona dla uszu warstw nieco bardziej wyrobionych, może stąd te dzisiejsze opory, kiedy tak dużo jest muzyki nie wymagającej żadnego wyrobienia:). Jednak prócz twórczości faktycznie "poważnej", sakralnej, większa część tej muzyki była pisana dla zabawy, rozrywki. Wystarczy spojrzeć na nazwy - te wszystkie walce, polonezy, polki - a przedtem menuety, bourree, gawoty - wszystko to się tańczyło. Potem się to połączyło w sonaty i zyskało bardziej oficjalną postać:) Ale też nikt się specjalnie nie męczył słuchając. A to, że byli to ludzie bogatsi, niekoniecznie znaczy, że wszyscy mieli bardziej wyrafinowany słuch:) Z muzyki ludowej też czerpano natchnienie. Pewnie przepływ był do pewnego stopnia dwustronny. Tak więc to często jest opór nieuzasadniony. Po prostu najbardziej lubimy te piosenki, które znamy;))
Mam wrażenie, że wiek dwudziesty był okresem intensywnych eksperymentów - nie tylko w muzyce. Sztuka zapewne chciała dorównać galopującym zmianom w innych dziedzinach życia. Chyba niektórzy twórcy zapragnęli sprawdzić, jak daleko można się posunąć w rozdzieleniu dwóch wydawałoby się nierozerwalnych części muzyki - melodii i rytmu:) Jedni wyrwali linię melodyczną z reżimu formy - od impresjonistów, poprzez jazz, aż do całkiem abstrakcyjnych współczesnych kompozycji. Momentami powstaje pytanie, czy to jeszcze jest melodia:) Inni - tu raczej mam na myśli współczesną muzykę "ludową" - powoli zostawili już niemal tylko rytm:( (techno - rap itd.)Tu mam wątpliwości, czy nadal można w czystym sumieniem nazwać to muzyką.Smutny Gdyby tak zostało, odbiorca zostałby postawiony w mało konfortowej sytuacji - jak Janusz wspomniał, nie miałby czego zanucić przy goleniu:) Na szczęście jest jeszcze "muzyka środka" i ma się dobrze:)
Chyba jednak eksperymenty nie mogą trwać w nieskończoność. Po utworze pana Cage'a z jednej strony, a monotonnych melorecytacjach z drugiej, jak sądzę, doszliśmy do ściany:) Też myślę, że przyszłość należy do "muzyki właściwej", takiej której słuchacz może dotrzymać kroku, którą odbiera z przyjemnością, która dostarcza mu emocji. W której jest jednak jakiś rytm i jakaś melodia:) A jakaś, pewnie mała, część tego, czego dzisiaj słuchamy, stanie się kiedyś klasyką  Chichot


Zapisane
Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #5 : Styczeń 12, 2011, 15:38:10 »

...I nie wydaje mi się Januszu, że muzyka klasyczna nadal się rozwija...
Odważna kontestacja, Nieszko. Jak zatem wytłumaczysz świetną kondycję setek imprez na całym świecie, typu: Warszawska Jesień, London Sacrum Profanum, Cortona Contemporary Music (cóż to jest innego, jak nie kontynuowanie klasycystycznych źródeł współczesnymi narzędziami i tkanką brzmieniową), jak rozliczysz fenomen symfonii Góreckiego, której popularność przebiła na świecie voluminy wydawnicze wszelkich królów Popu? jak obalisz fakty, że co roku tylko w Polsce odbywa się niemało renomowanych konkursów kompozytorskich (Tarnów, Warszawa, Poznań) dla uczniów szkół średnich, których osiągnięcia i renoma daleko wykraczają poza regionalne opłotki... Przypuszczam, ze Twoja "sceptyczna" opinia wynikła z braku styku, podwórkowych porzekadeł albo ze zwykłego niedoinformowania. Dlatego z cała sympatią już teraz proszę Cię o zarezerwowanie czasu na połowę lutego - a będziesz mogła w Warszawie naocznie się przekonać i uczestniczyć (jako słuchacz) w kultowym Forum i Konkursie kompozytorskim dla młodzieży, która, aż się zdziwisz, jak wspaniale potrafi pisać ciekawe i wartościowe kompozycje na orkiestrę (Nota bene, w jednym z wątków prezentowałem "Rapsodię Tatrzańską" mojego syna - laureata takiego Konkursu)
« Ostatnia zmiana: Styczeń 12, 2011, 15:48:45 wysłane przez Janusz1228 » Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #6 : Styczeń 12, 2011, 17:25:15 »

Słuchanie muzyki "K" ( Uśmiech ) czasem przypomina przedzieranie się z maczetą przez dżunglę i to w górzystym terenie, a ścieżka wyrąbana niemal natychmiast zarasta i chcąc przejść ponownie, znów musisz rąbać. Znaczy się, nie ma lekko. Nie każdy lubi wysiłek, tym bardziej, że wokół mnóstwo muzyki płynącej szerokimi alejami, której słuchanie jest całkowicie bezwysiłkowe. Przede wszystkim trzeba chcieć posłuchać, następnie trzeba poświęcić czas na słuchanie aktywne, takie czytanie tekstu ze zrozumieniem. Jeśli ktoś nie posiada wrodzonego nawyku słuchania muzyki i nie wyrobi go sobie za młodu, to w dorosłym życiu jest ciężko znaleźć CZAS, choć to zależy już od priorytetów. Może należałoby ZAKAZAĆ słuchania klasyki? Wszak ludzie mają zazwyczaj przekorne natury...
Zapisane
Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #7 : Styczeń 12, 2011, 19:37:00 »

A ja myślę, że zwykli ludzie słuchają często muzyki jak najbardziej klasycznej, nawet nie wiedząc o tym:) I idzie im bardzo dobrze. Nie narzekają na trudności w odbiorze, na długość utworów. Są zachwyceni:) Wzruszają się. Tylko jedno im pomaga - muzyka jest ilustrowana ścieżką filmową Mrugnięcie Ci, którym ciężko wytrzymać 10 minut utworu podanego w wersji "czystej", z widokiem na instrumenty i muzyków, bez skargi odsłuchują o wiele dłuższe soundtracki, pod warunkiem, że są łączone z jakąś konkretną treścią. A nawet kupują całe płyty z muzyką, którą nazywają "filmową", przez co przestaje ona być "poważna" Chichot.
Zdarza się też, że kółko się zamyka, i muzyka wykonana przez orkiestrę i przyswojona przez masową publiczność prz okazji filmu nie dość że zaczyna żyć własnym życiem, ale wraca do swych źródeł, do  filharmonii. I możemy sobie posłuchać takich wspaniałych utworów
(kto ich nie zna?Uśmiech) w takim wspaniałym wykonaniu:

http://www.youtube.com/watch?v=ayJmfwkeDas
http://www.youtube.com/watch?v=4wvpdBnfiZo&feature=related
Toż to prawie Beethoven;))
Zapisane
TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #8 : Styczeń 12, 2011, 21:41:04 »

Oczywiście Januszu, że jestem niedoinformowana.
Ale na Warszawskiej Jesieni nic nie rozumiem a Sacrum Profanum nudzi mnie śmiertelnie.
Tak jak nie umiemy już budować katedr (ale przecież budujemy inne rzeczy) tak
po prostu myślę, że takiej muzyki jaka była też nie umiemy komponować(co nie znaczy że
współczesnej muzyki wartościowej nie ma) i to tylko miałam na myśl. To se uż ne vrati
pane Havranek. Mrugnięcie
Zapisane

kozioł
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1293



Zobacz profil
« Odpowiedz #9 : Styczeń 12, 2011, 23:04:51 »

A ja myślę, że zwykli ludzie słuchają często muzyki jak najbardziej klasycznej, nawet nie wiedząc o tym:) I idzie im bardzo dobrze. Nie narzekają na trudności w odbiorze, na długość utworów. Są zachwyceni:) Wzruszają się. Tylko jedno im pomaga - muzyka jest ilustrowana ścieżką filmową Mrugnięcie Ci, którym ciężko wytrzymać 10 minut utworu podanego w wersji "czystej", z widokiem na instrumenty i muzyków, bez skargi odsłuchują o wiele dłuższe soundtracki, pod warunkiem, że są łączone z jakąś konkretną treścią. A nawet kupują całe płyty z muzyką, którą nazywają "filmową", przez co przestaje ona być "poważna" Chichot.


Chyba strzał w samą "dyszkę' Asiu..też o tym wcześniej myślałem. Nic jednak na ten temat nie wspominałem w obawie, żeby się czasem przed Wami nie skompromitować Uśmiech ( po prostu nie byłem na 100% pewny co do tego gatunku - a nóż ktoś, coś o tym wspomnie.. Mrugnięcie) Sądzę tak po cichu..że właśnie muzyka filmowa jest jedną z tych, która powstała (i nieprzerwanie ulega rozwojowi) w konsekwencji dalszego ewoluowania muzyki "K".. Mrugnięcie
Zapisane
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #10 : Styczeń 12, 2011, 23:12:00 »

Mam takie wrażenie, że muzyka filmowa "czerpie", często gęsto, pełnymi garściami z klasycznych utworów, żeby nie powiedzieć, że zapożycza sobie co bardziej chwytające za serce wątki muzyczne, z lekka je modyfikując, co by nie było, że plagiat.
Zapisane
kozioł
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1293



Zobacz profil
« Odpowiedz #11 : Styczeń 12, 2011, 23:29:26 »

A i tak może być Beatko... Janusz mógłby w tym miejscu zabrać głos Uśmiech
Zapisane
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #12 : Styczeń 12, 2011, 23:38:38 »

Oglądam sobie kilka dni temu Przygody Pana Michała, właśnie ścigają Azję za próbę uprowadzenia Baśki i słyszę Prokofiewa. Ale przecież do filmu muzykę skomponował Wojciech Kilar.

Zresztą, sami kompozytorzy "pożyczali" jedni od drugich motywy i robią to do dziś, w każdym gatunku. Ba, kompozytorzy "zapożyczają" sami od siebie Uśmiech
Zapisane
Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #13 : Styczeń 13, 2011, 00:22:50 »

Mam takie wrażenie, że muzyka filmowa "czerpie", często gęsto, pełnymi garściami z klasycznych utworów, żeby nie powiedzieć, że zapożycza sobie co bardziej chwytające za serce wątki muzyczne, z lekka je modyfikując, co by nie było, że plagiat.
Myślę, ze najlepszym potwierdzeniem Twego wrażenia, są ścieżki dźwiękowe do Smerfów. Kiedyś zrobiłem wyliczankę i tylko w jednym odcinku namierzyłem 6 fragmentów klasycznej skarbnicy.
Zgadzam się z Wami  ze muzyka coraz chętniej oplata swoje pnącza wokół filmowych pożywek. Być może wynika to ze współczesnej tendencji do zacierania granic miedzy wszelakimi obszarami sztuki, której dotychczasowe hermetyczne klitki dusza się już w swych zasiedziałych rewirach.  Szukając nowych odbiorców każda dziedzina kultury coraz chętniej rozgląda sie po sąsiadach by wspólni chodzić z nimi  na potańcówki. Film - jako najmłodsza muza - jest nie tylko wdzięcznym, a może nawet i wdzięczącym się kompanem.
Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #14 : Styczeń 14, 2011, 10:25:28 »

Czy ktoś ma dzisiaj wolny wieczór i będzie słuchał Pendereckiego?
Ostatnio Janusz mnie objechał (całkiem słusznie) że nie mam pojęcia o muzyce współczesnej
i chcę się poprawić.
Ale potrzebuję wskazówek i pomocy.No i ciekawe może być co ma mistrz P. do powiedzenia
o Chopinie.
Zapisane

Strony: [1] 2 3 ... 19   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

skarpetkacrraft playyourstories airpol evelon watahacemnejstrony