Kurier Szafarski

Program telewizyjny "Taniec z gwiazdami" - cokolwiek można by o nim tu pisać, jedno pewne: podbił widownie na wszystkich kontynentach świata.
Jak bardzo jednak bywa, że jego poziom i koloryt rózni się  od polskiej edycji - przekonajmy się na brazylijskim przykładzie.

http://www.youtube.com/watch?v=R1BiS2Wy56I&feature=player_embedded#!

i co Wy na to?

Jeszcze niech się znajdzie taki mądry i zakwalifikuje ten taniec do jakiegoś ze znanych. W tle leciała rumba, motyw był miłosny, ale rumby nie było ani kroku... Jeśli mamy już rozmawiać o technikach tańca. Inne techniki na 6, ale czy koniecznie musieli się tym chwalić? Pewnie im się opłacało.
Jestem mocno zdegustowana, ale może panom się podobało :(

Wszystkie programy tego typu, począwszy od big brothera, zalewające nasze media są dla mnie niezrozumiałe i działają na mnie drażniąco! >:(

A paniom? Czyżby, Moniko, w kwestiach takiego gustu, męski rożni się od kobiecego  ???  :)

Wiadomym jest, że wrażliwość męska od damskiej różni się nieco. Taka już natura. Niejednokrotnie zostałam zrugana za iście "staropanieńskie" poglądy, więc teraz wolę nie wypowiadać się w takich kwestiach definitywnie. Bo może się nie znam... :)

Zgadzam sie w 100%

Ja akurat takim tańcem zdegustowany nie jestem. Taka „sztuka” tez ma prawo bytu i w demokracji kulturowej też powinna mieć dla siebie miejsce.  Traktuje ją jako pop-widowisko, a więc niewysokich lotów performance, nastawiony  na kasę (tu zatem w pełni się z Tobą Moniko zgadzam) i skoro jest na coś takiego społeczne zapotrzebowanie – niech sobie więc już będzie, nawet jako to pprzysłowiowe współczesne opium dla ludu.

Martwię się tylko tym, że tego typu epatowanie widza stało się w dzisiejszych czasach nachalną codziennością, że programy typu Big brother, rozmowy w toku (szczególnie, Ewy Drzyzgi) obdzierają nas z naszych ostatnich tabu. A może to właśnie tak powinno być? Może tacy dziwacy,  jak Monika, jak ja, jak Ewa, Teresa, jak pewno większość tutaj z nas wszystkich  - jesteśmy mamucimi skamielinami?

Powtórzę to jeszcze raz:
Brzydota naszego świata, wyzucie z tajemnicy, piękna, subtelnej romantyki, zubożało nas do kości. Ogólnodostępny świat mediów, na stałe podłączył nas do obrazów, które kiedyś chciano wyobrażać sobie i powtarzać wstydliwym szeptem na ucho.
Wypruto wnętrzności intymnemu światu, wsadzono do szklanego słoja i udostępniono na widok publiczny.
Anatomicznie i szczegółowo rozpracowano technikę bliskich relacji partnerów, kradnąc im twarze i dusze. Młodym umysłom zaprogramowano techniki, medyczne formułki.
Zatruto ich psychikę obrzydliwymi szczegółami odzierającymi z subtelności i tkliwości, odbierając im niewinne pierwsze zadurzenie .Bo nie nadało się mu  należnego  znaczenia.
Zapominając o najwyższych przymiotach człowieczeństwa, młodym daje się wciąż mniej romantyki, coraz więcej techniki.

Masz rację Moniko, ale jednocześnie, o prawdziwych uczuciach też nie umiemy mówić.To
paradoks ale  np. w XIX wieku ludzie łatwiej ale i ładniej umieli o nich opowiadać.
My teraz chodzimy na kursy asertywności i nie umiemy mówić prosto tego co czujemy.
Stąd np. tak wiele nieporozumień np. taki Chopin, Schubert czy nawet Beethoven pisali
do przyjaciół: kocham cię, całuję cie. Jaki facet teraz tak powie do swojego
przyjaciela, powie najwyżej dobry kumpel,świetny facet itp.Bo jak powie inaczej
to juz zabrzmi to jednoznacznie.Paradoks.

Ja się od tego typu programów dystansuje ... choć nie znaczy to, że ich nie oglądam - oglądam, od czasu do czasu ale oglądam. Robię to dlatego, bo lubię kpić z ludzkiej głupoty - lubię wyszydzać chłopca ciągającego za sobą sweter na smyczy, słynną sylwusię albo wybryki Joli Rutowicz. Dociera do mnie jedna rzecz - i jest to rzecz przykra. Większość ludzi to idioci. Dlaczego tak twierdzę? Skoro jest zapotrzebowanie na to, żeby oglądać tak durne i puste programy ... ostatnio w Polsacie widziałem program "Rekordy Guinnessa" gdzie facet rozbijał głową jajka na czas, w mam talent jedzą bigos kierując się tym samym kryterium. Dżoana Kłupa po przelocie nad Ameryką dostała amnezji językowej a z zebrania grupki emerytów, który na Krakowskim Przedmieściu robią sobie areobik niektórzy politycy robią wydarzenie najwyższej wagi. A ludzie? Ludzie chcą więcej chleba i igrzysk i zgodnie z prawami rynku chleb podrożeje ale igrzyska i tak dostaną .

Piotrze, a jak może być inaczej?!!! Jaka jest misja telewizji (równiez publicznej!)? Zamiast krzewić kulturę, przez duże K, jest ogłupiaczem! Radio? Czego się dzisiaj można dowiedzieć?! Sensacje, polityczny belkot i wszechobecne dum, dum, dum...
Skąd młodzi ludzie mają czerpać wzorce????

TVP ostatnio przeżywa konkursy sms-owe z nagrodą w postaci samochodu. Dodatkowo, piękna pani Agnieszka Szulim zaręcza, że można stać się PIERWSZYM W POLSCE POSIADACZEM TAKIEGO AUTA. Cóż, strasznie mnie taka teza zaciekawiła, gdyż taki sam samochód widziałem 2 lata wcześniej, no i jak nic wyszło na moje. W mediach rzuca się sloganami, których nikt nie zweryfikuje. Nie tylko w mediach. W moim mieście prezydentem został facet, który szczyci się że nie ma wiceprezydentów bo szkoda pieniędzy. A ciemny lud to kupuje ... i to hurtowo bo to już trzecia jego kadencja. Gdzie jest haczyk? Bardzo blisko, pan wiceprezydent, to formalnie pan asystent a pan asystent nie ma obowiązku składania oświadczenia majątkowego więc zatracona jest przejrzystość funkcjonariuszy publicznych. I co? 70% lubinian dało się właśnie nabrać. Dodatkowo jeden z naczelników wydziału w UM jest jednocześnie prezesem miejskiej spółki, jego dochód to 500 tys zł rocznie ... do niedawna więcej niż dochód prezesa KGHM. Viva bezpartyjni krętacze!

A ludzie słuchają i uważają się za wszystkowiedzących, bo partia jest "be" już z założenia, z definicji ... nikt nie pokusi się o zweryfikowanie faktów.

Monika, ... pięknie to napisałaś, naprawdę! ja też chcę do normalności (wcale nie cudów  :) )

A ja "Taniec z gwiazdami lubię" dla takich obrazów:
http://tanieczgwiazdami.plejada.pl/12,44,1971,1,tango_argentynskie_magdaleny_i_cezarego,1,archiwum_wideo.html
http://tanieczgwiazdami.plejada.pl/16,44,5563,1,tango_argentynskie_agaty_i_stefano,1,archiwum_wideo.html
http://tanieczgwiazdami.plejada.pl/16,44,5664,1,freestyle_agaty_kuleszy,1,archiwum_wideo.html

A ja , Pawle, pod cytatem Moniki mógłbym się podpisać tylko wtedy , gdyby usunęła słowo "obrzydliwymi" (tu: szczegółami)...

Teresko, Kursy asertywności są ok. Pomagają prezentować własne opinie. Nie wiązałbym ich jednak z faktem (prawdopodobnie słusznym), że oto dzisiaj "nie umiemy mówić prosto tego co czujemy". Mamy czasy, w których wiedza i umiejętności rozrosły nam lawinowo do tak niewiarygodnych rozmiarów, że chcąc podołac wyzwaniom wielu wybiera rodzynki z domowego ciasta, albo raczy się artykułami z supermarketu. Rezygnujemy więc z epopei na rzecz bryku, z symfonii - na programy Malickiego, z pluszowego misia na lalkę barbi, i wreszcie z daru miłości - na miłość darowaną za darmochę, jako dodatek do gazety. Oczywiscie, czy te podmiany zastąpią wzory wartości? Nie. Ale też musimy sobie otwarcie powiedzieć: nie ma rady - swiat idzie w Nowe. Dziś, może nawet nie idzie, a biegnie w zadyszce. System etyczny oparty na wielowiekowych wartościach - mutuje w sysytem merkantylny, oparty na wartościach popytu i podaży. I czy nam się podoba, czy nie, tacy fanatycy jak my, mogą co najwyżej snuć się w ariergardzie, ale marszu batalionów nie powstrzymamy... :(

Janusz lubię Cię
i w imię tego lubienia
proszę Cię
nie brnij dalej, bo przecież lubisz Monikę.

Widzę Wasze wewnętrzne rozdarcia,
(na mnie ta sytuacja też wpływa)
bo widzę jak Monika cierpi i Ty cierpisz.

Janusz! Nie brnijmy nawet w nieumyślne, w niepotrzebne, i w nieistotnych sprawach spory.
Z osobami z forum, przecież (wszyscy) się lubimy. Po co się, więc (bezsensownie) ranić?

Z osobami, które lubimy, nigdy przecież nie chcielibyśmy być w sporze, szczególnie,
że bardzo głęboko, bardzo mocno pragniemy ich dobra.

Marku, pewno że lubię Monikę i kazdą inną tutaj osobowość też. Nie bardzo jednak rozumiem postawioną przez Ciebie tezę o rozdarciu, o ranach(!), o chęci pozostawania w sporze... Ech, Marek, być może brak porannej kawy spowodował, ze to ja pracuję na wolnych obrotach.  :)
Mam też nadzieje, ze jak tylko Monika wpadnie tu na poranną sjestę - rozwieje Twoje Marku obawy i obu nam podaruje na dzień dobry buziaka  :)

Marku, myślę, że Janusz, chcąc usunąć słowo "obrzydliwe", prawdopodobnie miał co innego na myśli niż ja ;), dlatego nie chciał tych szczegółów nazywać obrzydliwymi ;).
Zrozumiałam to :)

Marku wzruszyłeś mnie troską, opieką i czujnością :).
Chyba znalazłam się w jakimś innym świecie  :D

Należy Wam się poranna kawa z lekką nutką dekadencji i wanilią  :-*

:D   :-*

To Monice jako kobiecie trzeba dać buziaka na dobry początek dnia.

Cii.... bo znowu będzie za dużo słodyczy i wzajemnej adoracji i znowu będę winna  ;)

Ewunia  :-* , wpadnij do nas na kawę !  :)

A za kawę serwowaną w miłej atmosferze od rana, dziękuję  :)

:)

Wzajemnej adoracji, sympatii, kochania ludzi, nigdy nie jest za dużo! Jak inaczej zaczyna się dzień, kiedy można poczytać takie miłe słowa. Nie wstydźmy się tej miłej atmosfery i słodkich słów, proszę. :-*

Kawa u mnie dzisiaj przaśna, tylko ze śmietanką, jak to w pracy. Za to jutro.... zobaczymy co wymyślę. :)

a ja pijam kawę od wielkiego dzwona. Chyba, że w towarzystwie i pod płaszczykiem urokliwych dźwiękow knajpkowego pianisty. Czasem tylko, gdy umysł przyćmiony wspomagam się łudzac, ze w tej małej głupiutkiej filiżnace moja siła  ;)

Dla mnie kawa to namiętność, zwłaszcza pita z celebracją, po włosku i broń Boże ze szklanki czy papierowego kubka, jak to ostatnio jest w zwyczaju.
Uwielbiam dobrą kawę, a do niej koniecznie śmietankę......towarzyską :)

Czasami sobie myślę, ze najlepszą kawą jest moja z Wami tutaj obecnośc. Nakręca mnie tak, że zapominam o Bożym świecie. Mam tylko nadzieję, ze wporę zadzwoni budzik, aby uchronić przed... gradobiciem  ;)

A dla mnie starczy? Jestem taka senna ,że przysypiałam w autobusie mimo, że w uszach
miałam audiobooka "Millenium", pasjonująca rzecz.

Kawa, jak wszystkie nałogi, jest konieczna. Na szczęście, tylko jedna, poranna (oczywiście po śniadaniu), w pracy skromna, w domu celebrowana z przeróżnymi wariacjami.
Żeby zamknąć temat nałogów, ostatnim, ale najważniejszym jest dobra czarna herbata, parzona w imbryku, broń boże z torebki.
Z moich trzech nałogów, naprawdę nie mogę się obyć właśnie bez  herbaty. :)

Jasne Teresko, kawy uśmiechu i rodzinnego ciepła Ci u nas dostatek! :-*

Najlepsza w takim razie espresso - mocna i wbrew pozorom nie szkodliwa. kiedyś wysłuchałam wykładu specjalisty na temat różnego rodzaju parzenia kaw i otóż on stwierdził, że espresso jest jedną z najzdrowiej parzonych kaw. Czas parzenia jest krótki, a więc nie uwalniane są z kawy te szkodliwe czynniki, które są w tak zwanych "zalewajkach".
Uno esprsso !

Pewno, Tereska, siadaj z nami do stolika , mamy kawy pełen  dzbanek  :)

No tak, Ewo, dobra herbata jest jak antyczna armata  :D - połyskjąca brązem i mieniąca się tajemnymi inskrypcjami  :)

Słysz
Słyszałem o tej książce...
ale tylko słyszałem: że jest wspaniała!
                                 ... no i bestseler.

No to do kawy i nawiązując do obyczajów, z żalem, że nie mam wehikułu czasu, coś na dobry początek dnia :

http://www.youtube.com/watch?v=XCgxqZ0NH7A&feature=related

Nawet nie wuiecie, jaka jestem nieszczęśliwa z powodu zablokowanej strony youtube! Nie mogę w pracy otworzyć żadnych linków podsyłanych przez Was. Jak odsłuchuję w domu, jest już dawno po atmosferze rozmowy. Kurczaczki, chyba zacznę nosić laptopa? :-\

To coś dla mnie na śniadanie kawior i szampan. oczywiście Veuve Cliocot a kawior może być rosyjski :) :)

Ojej, Tereska, od dziś będę się bał Ciebie zapraszać na śniadaniową randkę. Bo spłukałbym się do cna, a szampan poszedłby w głowę i nawet nie rozmakowałbym się kawiorowym rajem  :D

Teresko kawior koniecznie podany na grzankach z pszennej bułki lub na blinach :)

Ewo ten link to Loda Halama śpiewa : wesoło mi bo ogień mam we krwi, ach pokochałabym, ach całowałabym hej!!!
!!

Dzięki Moniczko! Oj, pośpiewam ja to sobie w domu, pośpiewam! :D

Przedwojenne kino polskie to moja ogromna pasja, która została mi przekazana genetycznie! :)

Naprawdę, nasze kurierowe podobieństwo w zamiłowaniach, czasem mnie szokuje :o

Rozumiem, że dostrzegamy pewien syndrom szafarski?  ;D

Nie ma przypadków. Dołączam do grona miłośników polskich filmów przedwojennych.

W Twojej obecności Januszu i jeszcze jak byś mi zagrał wystarczy mi jajko sadzone(ale ze szczypiorkiem)Co do gustów to ja się wyłamię, żeby nie było nudno nie cierpię musicali i muzyki ludowej :)

Na ogol slodze kawe (1 lyzeczka), ale tym razem tego nie zrobie. byloby za slodko.
Dzien dobry.
Czytam Wasze posty a 'propos tanca w Brazylii i tak w ogole zycia(!!).
Podobaja mi sie Wasze spostrzezenia.
Taniec odebralem bardziej jako prowokacje artystyczna niz  puste,wulgarne przedstawienie.
Dlaczego? Wedlug mnie sztuka "mocna" balansuje na krawedzi pozytywnej emocji i kiczu.
W tym wypadku sadze ze granice nie zostaly przekroczone.  Tancerze pokazali duzo umiejetnosci.
Mnie sie bardzo podobala postac opalonej tancerki. Ladne ruchy w polaczeniu z doskonala figura ladnie sie sprawdzily w tym ukladzie tanecznym.
Szkoda tylko, ze prezenter zachowywal sie idiotycznie po tancu. A i cala atmosfera studia nie sprzyjala temu aktowi.

Skoro już Teresa się wyłamała ... ja również nie znoszę muzyki ludowej, musicale są do zaakceptowania, choć to rodzaj sztuki który przyrównać można do opery dla ludu. Do listy negatywnej dopiszę także muzykę sakralną - nie lubię zbytniej wzniosłości jaką ten gatunek się charakteryzuje, wyjątkiem od reguły są różne kompozycje Ave Maria - Schubert, Verdi, Gounod.

Właśnie jestem w trakcie picia porannej kawy, zamiast śniadania (ze względu na tydzień leniuchowania) są ciastka, zapalę w samochodzie i poranek będzie można uznać za kompletny. Kawa oczywiście czarna, bez cukru (nie ze względu na tutejszą atmosferę  ;) ) A tymczasem czas się zbierać. Miłego Dnia.

:)

Co do musicali - trochę podzielam Twoja opinię, ale może dlatego, że powstało ich multum, a tylko nieliczni naprawdę wielcy kompozytorzy  udzielili im swego geniuszu i nazwiska. Dobry musical - jest po prostu dobry. Tak jak kazde dobre artystyczne dzieło. Szkoda tylko, że tak mało tych dobrych. A dodatkowo bywa tak, że cały musical szedł na fali jednego przeboju (Koty, Musci Man, itd). Oglądając potem jego całość - bywamy z lekka znudzeni i zawiedzeni.
A jesli idzie o muzykę ludową, to trochę tak jak z góralską: brzmi i prezentuje się świetnie, ale tylko w swym naturalnym otoczeniu - w plenerze, karczmie, na stoku... Kazdy telewizyjny przekaz, każda rejestracja (np: na YT) wyjaławia go z autentyczności i metafizycznych fluidów.
Nie uwierzę Ci, Terenia, jesli napiszesz, że gdy spotkałas kiedyś śpiewających i tańczących górali - omijałas ich widowisko szerokim łukiem i z niesmakiem. Chyba że nigdy Ci dane nie było napotkać...

Do dzisiejszej tanecznej atmosfery zaproponuję japońską Lodę Halamę w jednej z najlepszych scen jakie widziałam w filmach Kurosawy. Toshiro Mifune tańczący w Pijanym aniele.

http://www.youtube.com/watch?v=VdyVxVvTVXo

Ano i nie było...Od 5 roku życia każde wakacje spędzam nad morzem, z małymi wyjątkami na Mazury..
Byłam raz w Zakopanem jak miałam 7 lat.
Ale oczywiście mówiłam o muzyce z radia, z płyt na zywo to co innego..

Teresko, nie słuchaj "Z Kolbergiem po kraju" :D, pooglądaj i posłuchaj Mazowsza,Śląska itp. Wiem, że to muzyka ludowa już przetworzona, ale jakże piękna!

Murzynstwo w wykonaniu Japonczykow. Tego jeszcze nie bylo.

Bardzo lubię Mazowsze i Śląsk, ale tu są wyszkolone głosy śpiewaków, orkiestra, kompozycje Sygietyńskiego.
Mnie chodziło o to jak baba się drze, skrzypki piszczą.Ale nie zrozumcie mnie żle, bardzo
się  cieszę że są ludzie, śpiewacy ludowi i wykonawcy którzy podtrzymują tradycję itd.Chylę przed nimi
czoła.Ale co ja poradzę jak mnie od tego boli głowa :) :) ;) :D

Masz rację, baby na polu i górale na halach, to już tylko na żywo!

Przed Trylogią Stiega Larssona ostrzegam, wciąga i nie puszcza. Kiedy się zorientowałam, że autor nie żyje i nie będzie ciągu dalszego (z założenia miało być dziesięć części!), przeczytałam całość trzykrotnie, a potem to już w ogóle "poszłam na całość" i przeczytałam wszystko co wpadło mi w ręce w tematyce powieść skandynawska z wątkiem kryminalnym. I właśnie mogłam sobie porównać obyczajowe i kulturowe ciekawostki w kwestii podejścia do tematu zbrodni i policyjnego dochodzenia w Szwecji, Norwegii, Finlandii, Islandii. Przy okazji, bohater powieści Henninga Mankella, Kurt Wallander, był miłośnikiem opery.
Ale jeśli już, to polecam książkę zamiast audiobooka.

W kolejce mam jeszcze Lizę Marklund, może czytałaś?dobre?

Co do japońskiej Lody Halamy, powiem tak: to niestety nie to. Kultura europejska nijak się ma do japońskiej, cudnym wyjątkiem jest tu Chopin. Dlatego niestety i ruchy piosenkarki i atmosfera jest dojmująco nienaturalna, choć na tamte czasy modna. Po za tym nie ma w tej gwieździe tego naturalnego wdzięku, żaru, dynamiki, pasji, którą posiadała Loda Halama.

Bardzo dobre. Tyle, że autorka trochę namieszała i nie wiadomo jak ten cykl teraz czytać.
Najpierw napisała i wydała Rewanż (dwa razy wydany w Polsce, drugi raz pod tytułem Zamachowiec), gdzie bohaterka Annika ma już męża i dwójkę dzieci i jest wieloletnią dziennikarką.
Potem dopiero Studio Sex oraz Raj, gdzie opisuje pierwsze kroki Anniki w zawodzie i historię poznania męża. Jednak akcja wszystkich trzech książek jest na tyle dobra i ciekawie napisana, że nie ma się co przejmować i czytać jak w ręce wpadną.

Moniko, myślę, że pasja jest, tyle, że naszej duszy romantycznej i polskiej fantazji nie ma, no i niestety możliwości. Na pewno Japończycy oglądają tę Japonkę z równym zachwytem, jak my nasza Lodę. I tak obie naśladują wzorce z Ameryki. Zresztą do mnie to ten tańczący młody dziki Mifune najbardziej przemawia..

Akurat te wzorce amerykańskie podobają mi się najmniej (oprócz jazzu oczywiście). Dziwna gestykulacja, rozluźniona sylwetka, łokcie daleko od ciała, przygarbiona postawa. Jakoś dla kobiety ten luz mi nie pasuje. Loda natomiast jest wspaniała tanecznie i zwinna wręcz akrobatycznie. Jaki ma cudny chaines (obroty posuwiste) i to z przytupem  ;D

Pamiętacie sławetny film Fidyka "Defilada"?
Dziś obejrzałem go na YT raz kolejny i raz kolejny zastanawiam się, czy ten kraj na tej samej planecie leży co reszta?
(jeden z siedmiu kawałków)

http://www.youtube.com/watch?v=LyVlhfPahAE&feature=related

Oj, Januszu, nie pamiętasz opowieści starszego kuzynostwa? Mamy szczęście, że chodziliśmy do szkoły grubo po 56 roku!

No tak, masz rację, Ewo, mamy szczęście... tyle tylko, że tam - w krainie szczęśliwości Kim Ir Sena tego szczęścia braknie im do dziś. A minęło już grubo ponad pół wieku...

Relacje polsko-litewskie wielu światłym ludziom przywodzą na myśl stare, dobre małżeństwo: cały dzień kłóci się, ale gdy nadchodzi noc zgodnie ze sobą sypia.
Prawda jest bowiem taka, ze zbyt wiele nasze narody przeszły i miały wspólnego ze sobą, by pozostać obojętnymi na siebie. Wojny na słowa zdarzają się i w najlepszych rodzinach.
Nie dziwi mnie wiec, gdy po raz kolejny między Warszawą a Wilnem eskalowane jest napięcie, by - po niedługim czasie - po raz kolejny na fali wspólnych państwowych interesów świecimy w Europie przykładem współpracy i zrozumienia.
Gorzej, gdy na faklach nacjonalizmu litewska młodzież zachęcana jest i wciągana w niezrozumiałe i nieczyste knowania.

Co sadzicie o wypracowaniu młodej litewskiej „bohaterki”?

http://www.youtube.com/watch?v=hmqVrBQ6xk8&feature=player_embedded

"Nasz przywódca wie, czego nam trzeba..."
"Ledwie otworzymy oczy, kłaniamy się naszemu przywódcy..."
"Najważniejsza jest szczera miłość do naszego przywódcy..."
Czyli Korea Północna - kraj pod czerwoną gwiazdą

http://www.youtube.com/watch?v=qA5d3cwY-i8&feature=player_embedded

fragment dyskusji z pewnego forum:

maq616
Całkiem na poważnie i serio pytam. Jak zablokować polsat żeby to wyglądało na awarie? I nawet nie stale, tylko w godzinach od 15 do 19 bo wtedy emitowane są najbardziej idiotyczne programy na świecie, które ogląda moja matka! codziennie!
Nie mogę patrzeć jak matka jest zafascynowana jakąś patologią, pokazaną np. w programie "dlaczego ja" przecież to jest chore!!!
Dodam, że mam telewizje cyfrową i satelitarną.
Proszę, ratujcie.

rataj
Urzekła mnie Twoja historia. Poważnie! Widać, że jesteś dobrym synem. Dotknąłeś ciekawego problemu, który jednak wg mnie nie kończy się na ramówce Polsatu między 15-tą a 19-tą. Podobnych kretyńskich programów w tzw. wielkiej czwórce (TVP1, TVP2, Polsat i TVN) jest dużo, dużo więcej. To rzeczywiście ogłupia naród. Dziś Polacy zamiast czytać książki, oglądać dobre filmy, dobrą publicystykę wolą oglądać "Taniec z gwiazdami" (czy raczej "Tanieć z gwizdami") albo program o detektywach, którzy w 22 minuty rozwalają sprawy, na które Kojak potrzebowałby co najmniej 43 minut... Nawet wydawałoby się z założenia poważne stacje typu TVN24 czy Polsat News przechodzą już nawet nie skrycie ale jawnie w postać telewizji tabloidowej i przez pół dnia mogą mówić o zwycięzcy "Mam talent" albo o tym, że polski piłkarz usiadł na ławce rezerwowych w znanym klubie... A gdy w grudniu spadnie śnieg to rozsyłają siatkę reporterów po terenie i robią w niemalże katastroficznym stylu newsy o tym, że jest ślisko i w ogóle zimowo jakoś. A latem robią newsy o upałach. Niedługo zaczną na żółtym pasku informować, że na stacjach benzynowych sprzedaje się paliwo albo, że w Tatrach wieje halny... News o oczywistych oczywistościach to nie news.

Wracając do meritum Twoje problemu to niestety nie ma na to sposobu. Dopóki naród nie zmądrzeje to takie programy będą emitowane. Głupota jest w mediach promowana bo ludzie głupotę lubią. Ja na szczęście ze swoją rodzicielką podobnych problemów nie mam, ona na szczęście mogłaby żyć bez telewizora. Ona jest nawet taka "nie trendy" i "nie jazzy", że na Święta wciąż wysyła kartki tradycyjne... Trzymam jednak za Ciebie kciuki i życzę Ci aby każdego dnia chociaż między 15-tą a 19-tą była burza, tudzież zamieć uniemożliwiająca sprawny odbiór Polsatu...

Wczoraj odbył się finał konkursu "Miss Polonia" (o czym na pewno wszyscy koledzy wiedzą). Zwycięską koronę otrzymała piękna Białostoczanka Rozalia Mancewicz. Chcę powiedzieć chłopakom z forum, że u nas w Białymstoku wszystkie dziewczyny są piękne. Zapraszam do Białegostoku. Intuicja podpowiada mi także, że nasze koleżanki z forum mają podobną klasę i w niczym nie ustępują Paniom prezentującym się we wczorajszym konkursie.

Znam Ci ja, Sułku, znam białostoczczanki... Długa historia...Ech te nasze baby , wszystki bez wyjątku,  (jak to wedle pewnej piosenki) można by łyżkami jeść  :D

i a propos wyborów:

http://www.youtube.com/watch?v=subEenJwGP0&feature=related

 :D :D :D No cóż, nie można mieć wszystkiego!!! :D :D :D

Dawno się tak nie ubawiłam! :D :D :D :D :D :D

sułku mam chrześniaka w Białymstoku, ale przez odległość- bardzo rzadko odwiedzam :(

Podobno najpiękniejsze dziewczyny są w Zamościu.....?

Janusz!

Ta dziewczyna ma tak bardzo subtelne poczucie humoru
jakie uwielbiam.
Przez to uważam, że ma wielką klasę.

Wiem dlaczego to dołączyłeś.
Bo, Ty też używasz tych samych niuansów
w swoich odpowiedziach na forum
które mają nas śmieszyć.

A ja uwielbiam tę subtelność żartu.
 

Aro jesteś prawdziwym dżentelmenem  ;D

Moniko! super. Musisz koniecznie odwiedzić chrześniaka w Białymstoku. Daj znać kiedy. A dziewczyny faktycznie są śliczne także i w Zamościu. Moja córeczka ma tam swoją koleżankę. Była kiedyś u nas - więc potwierdzam.

http://www.youtube.com/watch?v=gofly4Ee4sI
Ech, Panowie, wszystkie ....anki są piękne! :D

Ewo!



piękne, piękne, piękne  :)

Ewuś ta czerwień ust jest szokująco ładna, aż żal mi, że nie mam odwagi :)

Mareczku, mam nadzieję, ze podobnymi słowami okrasisz i takież:

http://www.youtube.com/watch?v=9Zf3ET52BvA&NR=1&feature=fvwp

Januszu, czy aby nie przesadzasz nieco z tą "erotyką"..hmm przepraszam - romantyzmem ;D ;)

Koziołeczku, czyżbyś rugał Panów Artystów za wysławianie i wznoszenie niewieściego piękna na cokoły ?

No to specjalnie dla koziołka piękno odnaturalnione, wyjałowione z erotyzmu i zdziebko udziwnione (ale dla Was - droga rodzinko - także  :) )

http://www.youtube.com/watch?v=tJkWcX9XBiU&feature=watch_response

Pięknie

Miłość

przedstawiona
w obrazach.

Chciałbym te obrazy
widzieć w oryginale.  :)

Cytat z wypowiedzi laureata nagrody Nobla w dziedzinie medycyny,

brazylijskiego onkologa Drauzio Varella :


"W dzisiejszym świecie wydaje się pięć razy więcej pieniędzy na

środki zwiększające potencje i na silikon dla kobiet, niż na lekarstwa przeciw

chorobie Alzheimera. Wynika z tego, że za kilka lat będziemy mieli

mnóstwo starych kobiet z dużymi cycami i starych mężczyzn z twardymi ch.....mi.

Za to nikt z nich nie będzie w stanie sobie przypomnieć do czego im to jest

potrzebne !"

Dobre :D

Tak dobre. Ja słuchałam sobie wieczorkiem Bacha i pomyślałam, że jakbym była facetem to
bym się w niej zakochała. Zwróććie uwagę na tempo.Ale wszystko czytelne.

http://www.youtube.com/watch?v=jvJOS-PK6sk&feature=related

Perfekcyjnie gra ta kobieta!

A wynika to z jej zaangażowania w muzykę
z jej pracowitości i jej talentu.

Zawsze fascynują mnie tacy ludzie.  :)

Niezależnie od tego w jakiej dziedzinie się wybijają.

Przecież dobrze wiesz Januszu, że to był tylko żart.. :) Chwała im za to po wsze czasy..

 ;D ;D..Januszu, jak znasz więcej takich kawałków to nie krępuj się.. :D :D

Świetna skrzypaczka i piękna kobieta..

To może jeszcze w jej wykonaniu "caprice 24"

http://www.youtube.com/watch?v=CpC8LVAmxM8

Nie mam dobrego odbioru. Chyba marny przekaz. Natomiast rzeczywiście piękna i świetna. Wykonuje to wszystko z taką lekkością i jakby nonszalancją. Podziwiam tą filigranową dziewczynę, no i jak słyszę dowcipną :)

a to teraz słucham przed snem...
...aby mieć,
piękne sny...  ;)

Szkoda, że to tylko wyreżyserowany filmik...

http://www.wykop.pl/link/559739/liczy-sie-kultura/

Nie calkiem szkoda.
Ja gralem na skrzypcach przed blokiem na osiedlu. Chuliganeria sluchala. Mialem respekt.
To nie sa zarty.

Nie jest taki całkiem nieprawdopodobny...

Cieekawy filmik Januszu..to jest najlepsze "Ty..dobry wariat, niech coś zagra" :D :D - no i zagrał, aż się chłopakom odmieniło..

Święta Bożego Narodzenia zwano także Godami lub Godnimi Świętami. Rozpoczyna je wieczór wigilijny, a kończy dzień Trzech Króli, czyli 6 stycznia.
Tradycja bożonarodzeniowego drzewka symbolizuje biblijne drzewo życia. Choinka przyjęła się w Polsce dopiero pod koniec XVIII w.
Dawniej dekorowano wigilijne drzewko jabłkami, orzechami, szyszkami, suszonymi owocami i kolorowymi ozdobami z papieru i słomek. Gwiazda zdobiąca czubek drzewka to pamiątka po Gwieździe Betlejemskiej. Świeczki mają ogrzewać odwiedzające nas w tym czasie duchy przodków. Łańcuchy przypominają węża-kusiciela.
We mszy roratnej (ku czci Najświętszej Maryi Panny) uczestniczyły przede wszystkim dzieci i ich matki. Najmłodsi przynosili ze sobą świece albo specjalne lampki, przygotowane przez ojców.
Wieczerza wigilijna.

Biały obrus na stole,
Błyszczy srebro lichtarzy.
Płoną oczy mych bliskich,
Czuję ciepło ich twarzy.

Pierwsza gwiazdka na niebie,
Czas opłatek podzielić:
- dobre słowo dla wszystkich
w wielkim świata kościele.

Na choince lśnią bombki,
Lasem pachnie jodełka.
Jak migoczą w gałązkach
Kolorowe światełka!

Dzień przedziwny, jedyny,
Uroczysty i święty.
I coś ściska za serce,
Gdy śpiewamy kolędy...

Wojciech Próchniewicz „Wigilia”

Nazwa „wigilia” pochodzi od łacińskiego słowa „vigiliare”, oznaczającego czuwanie. Do uroczystej wieczerzy zasiadamy, kiedy na niebie pojawi się pierwsza gwiazda. Kto na niebie ją ujrzy, powinien szybko wypowiedzieć swoje życzenia. Ta gwiazda ma magiczną moc ich spełniania.
Wigilijny stół nakryty jest śnieżnobiałym obrusem. Zgodnie z prastarym polskim zwyczajem  na stole stoi dodatkowy talerz. To nakrycie jest przeznaczone dla niespodziewanego, zbłąkanego gościa. Kiedyś wierzono, że jest to miejsce dla dusz osób zmarłych, które odwiedzają swych bliskich w wigilijną noc. Jest też wyrazem pamięci o bliskich, którzy nie mogą spędzić świąt z rodziną.

U nas tradycyjne dania wigilijne to barszcz z uszkami, kapusta z grzybami, kluski z makiem i z miodem, pierogi z nadzieniem z kapusty i grzybów, ryby, kompot z suszonych owoców, kutia. Dawniej podawano też solone śledzie i zupy rybne. Magiczne znaczenie ma ilość potraw na stole. Powinno być ich 12, czyli tyle, ile jest miesięcy w roku lub tyle, ilu było apostołów. Wierzono, że tyle przyjemności w ciągu roku ominie człowieka, ilu potraw wigilijnych nie zdoła zjeść. Każda potrawa też ma znaczenie symboliczne. Mak zapewnia obfitość, miód - przychylność sił nadprzyrodzonych. Ryby symbolizują wiarę.
Sianko kładzione jest na pamiątkę stajenki betlejemskiej. W tradycji ludowej dawało okazję do wróżb: kto wyciągnął długie źdźbło miał gwarantowane powodzenie, kto zaś krótkie, ten nie mógł liczyć na łaskawość fortuny. Źdźbło zielone wróżyło wielką miłość, żółte – staropanieństwo.

Zgodnie z tradycją osoba, która przełamie się opłatkiem z bliskimi w wigilijny wieczór, przez następny rok chroniona jest przed niedostatkiem i nie zabraknie jej chleba, by podzielić się z innymi. Dzieląc się opłatkiem składamy sobie życzenia wszelkiego dobra, zapominamy o urazach, wybaczamy winy. Taki zwyczaj zachował się już tylko w Polsce.
W wigilijny wieczór zwierzęta też dostają specjalny, barwiony opłatek. O północy mówią ludzkim głosem - za to, że były przy narodzinach Jezusa..
Najwięcej mógłby powiedzieć pies, bo on według wierzeń ludowych widzi duchy tych, co mają umrzeć i duszyczki tych, którzy mają się dopiero urodzić. Psu jednak opłatka dawać nie wolno. Zabronione jest  również podsłuchiwanie zwierząt.

Dawniej na pasterkę wyruszali wszyscy. W domu zostawały tylko małe dzieci i niedołężni starcy. Wychodząc nie gaszono światła, bo – jak mówiono – „Pan Jezus się narodził, jasność – i w domu niech będzie jasność”.

Jemioła niesie pokój, szczęście i miłość. Dawny obyczaj każe powiesić ją nad drzwiami i przystroić gałązkami świerku lub jodły, jabłkami i orzechami. Dawniej wizyta kawalera w święta traktowana była jako deklaracja małżeństwa, zwłaszcza, gdy stanął pod jemiołą i próbował zerwać z niej jabłko. Jeżeli dziewczyna nie protestowała, oznaczało, że odwzajemnia uczucia chłopca.
Anglicy wymyślili zwyczaj całowania się pod jemiołą. A pocałować się zawsze jest miło…

Oryginalne polskie kolędy zaczęły powstawać na przełomie XVI i XVII wieku. Mają postać kołysanki lub pastorałki, w której głównym motywem jest narodzenie Dzieciątka Jezus.
Chodzenie po kolędzie to zwyczaj obchodzenia domów przez kolędników ze śpiewaniem kolęd i pastorałek, i z przedstawieniami związanymi z ewangeliczną i ludową tradycją Bożego Narodzenia. Poprzebierani kolędnicy, z gwiazdą na kiju, wodzą ze sobą różne postacie - zależnie do regionu - kozę, turonia, niedźwiedzia, bociana, koguta i żurawia.
Mikołaj (6 grudnia) przynosi tylko drobne podarki, przeważnie słodycze. Wkłada je pod poduszki lub do bucików czy skarpet. W dawnej Polsce odwiedzał domy w asyście diabła, prowadzonego na łańcuchu i dwóch aniołów. Grzecznym dzieciom Mikołaj wręcza prezenty, niegrzeczne obdarowuje rózgą z gałązek brzozy. Musi ona wisieć aż do następnych odwiedzin. Na większe prezenty czeka się do Wigilii i szuka ich pod choinką.

Pierwszą szopkę zbudował Franciszek z Asyżu, który na leśnej polanie ustawił figury Marii, Józefa, Dzieciątka i pasterzy. Towarzyszyły im żywe zwierzęta. Szopki, przedstawiające sceny z narodzin Chrystusa, stopniowo wzbogacano nowymi postaciami, potem wprowadzono ruchome figury. W Polsce pierwsze szopki pojawiły się pod koniec XIII w. wraz z zakonem franciszkanów i szybko stały się bardzo popularne. Różniły się wystrojem – jedne były ubogie, stawiane na wzór stajenki, inne bogate. Te skromniejsze wykonywano z kilku deseczek i przykrywano słomianym daszkiem. Najbogatsze były szopki krakowskie, które pojawiły się w XIX w. Co roku w Krakowie, na początku grudnia, odbywa się konkurs szopek.

Ostatni dzień roku i nocne, szaleńcze zabawy, maskarady i uczty nazywamy Sylwestrem. Pochodzenie tej nazwy tłumaczy legenda. Według proroctwa Sybilli w 1000-nym roku miał nastąpić koniec świata, za sprawą latającego potwora, ognistego smoka Lewiatana. Legenda głosiła, że potwór ten, śpiący w lochach Watykanu, uwięziony tam przez papieża Sylwestra I (pontyfikat w IV wieku), zakneblowany papieską pieczęcią, zbudzi się w nocy z 999 na 1000 rok, skruszy Pieczęć Rybaka, zerwie łańcuchy i ziejąc ogniem spali niebo i ziemię. Kiedy więc nastał rok 999, a kolejny papież przybrał imię Sylwestra II, w Rzymie i całej chrześcijańskiej Europie zapanowało wielkie przerażenie. Zdesperowani ludzie kryli się w domach, z płaczem czynili pokutę w oczekiwaniu na koniec świata. Kiedy jednak nastała północ i Lewiatan nie ukazał się na moście św. Anioła, a Watykan, Rzym i inne miasta pozostały nienaruszone, rozpacz i przerażenie przemieniły się w szaleńczą radość. Tłumy Rzymian wyległy na ulice i place, śmiejąc się i tańcząc w blasku rozpalonych pochodni i ognisk, ściskając się i pijąc wino. Zaś papież Sylwester II (tak jak później wszyscy jego następcy) udzielił błogosławieństwa urbi et orbi - miastu i światu: na nowy rok, rozpoczynający się nowy wiek oraz na nowe tysiąclecie.

Trzech Króli to dzień kończący tradycyjne obchody Bożego Narodzenia. W tym dniu w kościołach święci się mirrę, kadzidło i złoto, a także kredę. Upamiętnia to dary złożone małemu Jezusowi przez Mędrców ze wschodu. Dawniej po powrocie z kościoła poświęconym kadzidłem okadzał gospodarz dom i obejście. Potem ktoś z domowników wypisywał kredą na drzwiach inicjały trzech mędrców oraz aktualną datę roczną: K + M + B 2011. Taki zapis można różnie interpretować – niekiedy tłumaczy się go jako skrót wyrazów łacińskich tworzących zdanie: „Niech Chrystus błogosławi temu domowi”.

Marku, wielkie DZIEKUJĘ za przypomnienie i ciekawe spisanie naszych narodowych świątecznych tradycji Bożego Narodzenia. Dobrze jest mieć takie kompendium wiedzy pod ręka, bo zaganiani, rozpraszani i nęceni nowomodnymi obyczajami bardzo często zapominamy i gubimy nasze wielopokoleniowe obrzędy i Kulturę. I nawet, jeśli nie pod każdym obrusem wigilijnym będzie sianko a nad drzwiami jemioła, to gdy u kogoś zobaczymy - przynajmniej nie zdziwi nas, a moze nawet w imię tradycji - zachęci do powrotu do źródeł.

Na gałązkach jemioły powinno być dużo srebrnych kulek, które zapewnią bogactwo na cały przyszły rok! ;)

Ja tylko wiem, że pod jemiołą można się bezkarnie całować :) :-*

Dzięki Marku za te niezwykle cenne informacje, gdyż muszę przyznać, że w tej tematyce jestem kompletnie zielony..no to teraz już będę wiedział jakie ma znaczenie i czym właściwie jest choinka ( bo do tej pory sądziłem, że ma to jakiś zwiazek z niezniszczalnymi piramidami w Gizeh :D)
Interesująca jest również ta legenda mówiąca o "końcu świata" - w wiekach średnich tego typu przekazy traktowano nad wyraz poważnie. Dowiedziałem się ponadto czego symbolem jest jemioła..a nawet co można pod nią bezkarnie czynić :) ;)

Święta Bożego Narodzenia są najbardziej rodzinne ze wszystkich świąt,
ale nikt w tych dniach nie powinien się czuć samotnie.
Jeśli jednak takie myśli nas nachodzą, to lekarstwem na nie jest zmienienie tych myśli
na zastanowienie… „Za jakie trzy rzeczy mógłbym być wdzięczny… „
komukolwiek… np. Bogu, swojemu dziecku, życiu… to zależy od indywidualnego głębokiego zastanowienia.
A przed stresem najlepiej chroni miłość i życzliwość do tych, których mamy najbliżej.

O tym końcu świata to nie mówmy, bo mnie wystraszyli już dość. Ludzie uwielbiają się martwić i przepowiadać koniec świata. Teraz wymyślili na 2012 rok...brrr Jakieś tak kalendarze mają, Nostradamus. Po co to komu?

Umiejętne dozowanie grozy zawsze na końcu daje cukiereczka: ach, jaki świat jest jednak dobry  ;) To sztuka iluzji, podobna do cyrkowej.

A mnie nikt nie pocałuje pod jemiołą :'( :'( :'( :'( :'( :'( :'( :'( :'( :'( :'( :'( :'( :'( :'( :'( :'( :'( :'(

Aro, wprowadziles fajna atmosfere. Dziekuje Ci za to

Nie płacz Teresko, mnie też! A może jednak???

Dziewczyny, ja bym Was pocałował, ale moja Pani by mnie skrzyczała  :(

Apropos końca świata, jest to zabobon jak każdy inny. Padało już wiele terminów różnych kataklizmów które się nie spełniały a do sytuacji rzeczywiście zaistniałych dorabiano spektakularne teorie spiskowe. Przypomina mi się na przykład to, że wpisując pewien ciąg znaków związanych z 11.09.2001 (upadek wież WTC) i po zamianie czcionki polskiej na czcionkę symbolową na ekranie pojawiały się obrazki budynków i samolotów. Człowiek uwielbia żyć sensacją - plotki z życia gwiazd, szukanie na siłę symbolicznego znaczenia niektórych zdarzeń, wszelakie sposoby przewidywania przyszłości to od dawna chleb powszedni. Trzeba się z tym pogodzić i się do tego przyzwyczaić. Nie mogę sobie jednak wyobrazić w jakim napięciu żyć będą ludzie już za rok - z ekonomicznego punktu widzenia spodziewam się spadków na giełdach, obniżki cen aktywów trwałych - słowem będzie to genialna okazja do inwestowania - oczywiście pod warunkiem, że ludzie będą dalej wierzyć we wróżby i przepowiednie.

Nie obawiaj się Januszu..przecież zawsze możesz to zrobić dyskretnie :D
Aaa ja to uczynię jawnie i publicznie. Proszę bardzo..oto dla Was buziaczek - Ewuniu i Teresko :-*

Też nam, koziołku, wymyśliłeś... a gdzie tu jemioła? gdzie romantyzm?  ??? ;D
A dyskretnie to się całuije dziewczyny, ale nie pod jemiołą... tak jakbyś niby tego nie wiedział  ;) :D

 :D :D..przepraszam, ale całkiem zapomniałem o tej jemiole..

ja tu też jestem, nieśmiało przypomnę

A więc dla Ciebie również buziaczek Monisiu..a nawet dwa buziaczki :-* :-*

Prawdą jest to wszystko o czym piszesz Gogusiu (chociaż z tą ekonomią miałbym pewne wątpliwości nie każdy bowiem przywiązuje do niej aż taką wagę)..Ale jeśli chodzi o przewidywanie przyszłości, to proceder ten istotnie trwa już nieprzerwanie od ładnych tysiącleci( wróżbici, jasnowidze, prorocy, nie wspominając już o słynnej wyroczni delfickiej) Wystarczy zagłębić się bardziej w samą tylko lekturę ST, by dostrzec, iż tego rodzaju działalność była zjawiskiem wcale nierzadkim i praktykowanym nader często..Wybornym przykładem może tu być chociażby Księga Yesa-yahu (Izajasza), przez jednych uważanego za szaleńca, znowuż przez innych za proroka natchnionego przez siłę wyższą..Zaś co do "końca świata", to wszystko się chyba zaczęło od pewnych apokaliptycznych wizji, spisanych przez sędziwego już wówczas człowieka - gdzieś na dalekiej wysepce Patmos (chyba niechcacy wpłynąłem jednak na nieco niebezpieczne akweny wodne..) :) ;)

jeszcze nie, ale przepłyń może na jakąś inną wyspę :)

I widzisz Teresko, jakie jesteśmy wycałowane?! :D Z wzajemnością  :-* :-* :-*, a że pod jemiołą, więc niech się nikt nie gniewa o takie niewinne, serdeczne dziubaski!

 :D

A  od czego wyobrażnia :-* :-* :-* :-* :-* :-*

Nie wiem, czy trafiam w dobry wątek, ale w końcu chodzi mi o obyczaje...
Od dwudziestu kilku lat nie miałam okazji bywać w filharmonii, więc nie pamiętam, jak to bywa w wielkim świecie. Chodzi mi o bisy orkiestry. Czy zawsze na bis wykonywana jest ostatnia część utworu granego przed chwilą? Jakoś wydaje mi się, że bywa inaczej, natomiast Radomska Orkiestra Kameralna ma taki właśnie zwyczaj. Trochę mnie to denerwuje, bo chciłabym usłyszeć jeszcze coś innego. Ale może nie mam racji?

Jak podchodzicie do wystąpienia profesora Krzysztofa Globisza
(jednego z najlepszych aktorów)
na otwarciu Narodowego Centrum Nauki w Krakowie?

http://www.youtube.com/watch?v=GOhYHu8DnZ0&feature=player_embedded

Marku.
Swietny link.

Krzysztof Globisz zlamal forme (jak ktos juz wspomnial w komentarzach).
Pokazal nam, ze politycy, to nie swiete krowy.
 Jego mini happening zaliczylbym do kategorii teatrow ulicznych (chociac nie na ulicy)
Granica nie zostala przekroczona, a bylo bardzo blisko. To jest Sztuka.


Nie lubie Tuska, ale tutaj pokazal klase

Ja myślę, że Krzysztof Globisz wystąpił tu w roli Stańczyka.

I myślę, że powinniśmy przywrócić Instytucję Błazna
w dzisiejszych czasach.

A zauważam, że tendencje są wręcz przeciwne.

Kabarety, zwracające w prześmiewczy sposób uwagę na "drugą stronę medalu"
reflektujące rządzących i opozycje na wszystkich szczeblach społeczeństwa
są dziś odsunięte z mediów.
Wszystko u nas takie poważne i nadęte.

A to nie sprzyja dobremu rozwiązywaniu spraw w Polsce
i dobremu życiu w Polsce.

Marku, sądzę, że przeoczyłeś fakt istnienia błazna w ówczesnym czasie.

Po co przywracać instytucję błazna skoro sami politycy świetnie odnajdują się w tej roli. Dla mnie przykładem błazna absolutnego jest Jarosław Kaczyński wałkujący bez przerwy jeden temat pomawiając i insynuując - oczywiście z zaznaczaniem, że nie ma absolutnej pewności. Albo jest cynikiem, albo święcie wierzy w to co mówi - nie ma to jednak znaczenia dla postrzegania tego człowieka. Błaznem jest też Palikot, ale jego błazeństwo to celowy zabieg PR-owy. Dzięki temu zdobył popularność. Genialnie posługiwał się happeningami, sarkazmem i prowokacją. Te dwa rodzaje błazeństwa - choć miejsca dla błaznów w sejmie nie powinno być wcale - trzeba zdecydowanie rozróżnić.

Ale tutaj przerwę. Nie chcę, żebyśmy zaczęli dyskutować tutaj o polityce, bo jest to temat idealny aby się pokłócić.

Pamiętacie czasy pisowskich rządów i Szkło Kontaktowe. Obecne wydania nie umywają się do tego, co prezentowano jeszcze 5-6 lat temu. Wytykanie politykom ich wpadek, błędów językowych i innych zachowań było wtedy świetną rozrywką, dziś zmieniła się struktura zapraszanych gości, dawni goście stali się gospodarzami i nawet jeżeli idea programu się nie zmieniła to zaczyna brakować dobrego materiału. W czasach populizmu trudno było zdecydować, co wyemitować w ciągu godziny. Dziś rzadko kiedy program ten jest zabawny. Nie twierdzę, że nasz rząd jest idealny pod tym względem, duży wpływ na emisję niektórych materiałów mogą mieć władze stacji - święte prawo kapitalizmu, działa na tej samej zasadzie kiedy my wybieramy kanał który chcemy oglądać dlatego do nikogo nie można mieć o to pretensji.

W moim osobistym rankingu chyba już nic nie przeskoczy armat w krzakach.

Dla mnie to tylko jedna z wielu wpadek Komorowskiego. Być może w naszym gronie wydaje się być znacząca bo wszyscy jesteśmy zaangażowani w muzykę Chopina.

Nie zapomnę komentarza do artykułu opisującego to przejęzyczenie:


 ;D ;D ;D

A mnie się wydaje, że jakiekolwiek dyskusje polityczne na naszym, artystycznym, kulturalnym forum wydają mi się zbędne. Można niechcący, albo też chcący nadepnąć na odcisk zupełnie nieoczekiwanym osobom, bo nie wiadomo, kto jaką opcję polityczną uznaje za słuszną. A ma prawo uznawać każdą....


Tak, zdecydowanie-polityka tu nie pasuje. Dlatego proponuję urwać wątek...

Moniko! Mądrość przez Ciebie przemawia. Zgadzam się: nie kontynuujmy dyskusji politycznych.

Moja wina. Popieram, za dobrze siebie znam, jak zacznę, to mogę mieć problem z zakończeniem - zwłaszcza w tym temacie.

Jeszcze raz przepraszam.

Dzisiaj ma urodziny
Bobby McFerrin

"Don't Worry Be Happy"
http://www.youtube.com/watch?v=d-diB65scQU

Coś z nowości z mojego miasta:

http://www.youtube.com/watch?v=LVurGRygsrM&feature=player_embedded

To jakiś projekt? Performance?

Flash Mob
to spontaniczne przedsięwzięcie w przestrzeni publicznej (zazwyczaj w ruchliwym terenie miejskim)
w celu przeprowadzenia krótkotrwałego zdarzenia, którego najważniejszą ideą jest zabawa i spontaniczność działania.
W akcji uczestniczą nieznani sobie ludzie znający jedynie jej termin i planowane działanie, które mają podane w sms-ie. 
W akcjach uczestniczy się dla czystej przyjemności i nie mogą mieć żadnego innego celu,
tym bardziej celów reklamowych bo jest to sprzeczne z ideologią Flash Mobu. 
Flash Mob jest zaskoczeniem dla nie będących poinformowanymi „aktorami” świadków.

Bardzo ciekawe przedsięwzięcie na granicy psychologii, socjologi i kultury. Nie miałam pojęcia o istnieniu czegoś takiego :)

Co sądzą Czesi o Polakach i vice versa? Czyli prawdA STEREOTYPÓW, stereotypy prawd...

http://www.ahistoria.pl/index.php/2011/06/co-sadza-i-sadzili-czesi-o-polakach/

Chciała się czegoś dowiedzieć na temat rocka... i się dowiedziała ;)

http://www.youtube.com/watch?v=s-EMzrZ9w9A&feature=player_embedded

Skoro już o błaznach mowa, to nikt nie przeskoczy Palikota.

Znamienne, że o dyskusje polityczne wszczynają zwolennicy "jedynie słusznej opcji"... Jakoś nie mogą przepuścić okazji...

Podreptałam dziś z rańca aby nabyć bilety na koncert Daniła na ChijE
mówię co i jak a panienka z empiku pyta:
-a gdzie ma być ten koncert?
ja:
-w Studiu Koncertowym Lutosławskiego!
panienka:
-a to w Warszawie?

Przeglądałam sobie przed chwilką bloga DSZ a tam dyskusja o klaskaniu podczas
koncertów. Ktoś podlinkował ten filmik, a mnie się tak spodobał, że zachęcam do
oglądnięcia :) ;D ;D

http://www.youtube.com/watch?v=LsWuH0-Q8UU

Niektóre sytuacje trudno sobie wytłumaczyć...
Możliwe tylko chyba w Japonii

http://fishki.net/comment.php?id=91306

Kapituluję. Nigdy nie zrozumiem japońskiej popkultury. Dla mnie jest niezrozumiała i odpychająca.
PS. Mógłby ktoś przetłumaczyć ten rosyjski opis?

Moje wolne tłumaczenie jest takie
"Japończyka nie da się pojąć rozumem. Pozostaje nam tylko fantazjowanie i wymyślanie o co mu chodzi... Pytania o sens stawiamy podczas wyświetlania każdego zdjęcia. Życzę wam daru zrozumienia tego co widzicie."

A ja powtórzę sie stukrotnie: Co się dziwisz?, choć zaletą światłych umysłów jest- umiejętność dziwienie się :)

Dziwne...

:) :-*

Faktycznie, wiele z tych zdjęć trudno jest pojąć rozumem - niektóre mniej lub bardziej niezrozumiałe, odpychające, kontrowersyjne..Mimo wszystko są wśród nich i takie, które daja się w pewnym stopniu wytłumaczyć. I tak przykładowo..
zdjęcie nr:
1 - jeżeli to co jest widoczne z tyłu osobnika jest ogonem, to prawdopodobnie jego zamiarem było upodobnienie się do zwierzęcia..(w tym przyp.tygrysa - chociaż pasków nie widzę  :D) - tygrys jest powszechnym symbolem w kulturze dalekiego Wschodu. Oznacza zazwyczaj wojowniczość, odwagę, nieśmiertelność..ale i krwiożerczość. Zgodnie ze wschodnim kalendarzem rok 2010 symbolizowany był właśnie przez tygrysa..ukazywany jest też jako symbol ziemi, w opozycji do smoka - symbolu nieba..Nie przypadkiem też operację uderzenia na Pearl Harbor, nazwano kryptonimem "Tora, tora, tora" (tygrys, tygrys....) - co miało sie wiązać z zastosowaniem manewru przez zaskoczenia.. :)

2 - dwie dziewczyny i błotny kopczyk z uformowanymi przeróżnymi kształtami - być może niewiasty czynią to jedynie tak dla hecy...nawiązując do korony cesarskiej  :D, lub słomianego kapelusza w kształcie stożka, jakże często spotykanego na głowach rolników upawiajacych swoje poletka ryżowe.. ;)

4 - uśmiechnięte kobiety w kimonach, trzymające na rękach przedmioty o fallicznych kształtach - "fallus" jest po prostu w wielu tradycjach symbolem płodności..róznego rodzaju obrzędy falliczne miały zapewnić urodzaj, płodność i odbywały sie w wiekszości wyznań już w starożytności (zdaje się, że kult ten wywodził się nawet z naszej europejskiej, starożytnej Grecji)
W Japonii zaś, fallus ma swoje święto - to wielowiekowa tradycja sięgająca czasów przedbuddyjskich, i jest on związany właśnie z kultem płodności, urodzajności, żyznosci ziemi (przede wszystkim oddaje się cześć "Matce Ziemi", bez której sam fallus niewiele by znaczył..nie jest tam uważany za bóstwo, lecz za ofiarę składana bogini..)
Tak więc coś na wzór naszego jajka wielkanocnego, święconego porą wiosenną..co jest nawiązaniem do nowego życia, czy symbolem odradzającego się życia, płodności..(intencja przy dzieleniu się jajkiem, jest właśnie życzenie pomnażania sił witalnych.. :)) Zatem co kraj, to obyczaj..
dosyć ciekawy link na temat kultu fallusa..
http://www.newsweek.pl/artykuly/wydanie/623/kult-duzego-fallusa,21638,1

7 - Japoniec wtykający w usta kobiety płaza - niesmaczna, wręcz odpychająca fotka..kto wie czy czasem nie jest aluzja do zwyczajów żywieniowych na Dalekim Wschodzie, czy choćby europejskiej Francji.. ;) (lub scena z jakiegoś japońskiego horroru, stylizowanego na wzór amerykańskiego filmu "Dentysta".. :))

17 - rower przypominający rakietę - to być może pojazd należący do kuriera rozwożącego przesyłki, lody, ciasteczka ryżowe  :D

24 - dzieci wraz z dorosłymi w małych basenikach przypominajacych talerz - forma relaksu (miniaturowa łaźnia, termy)..osobnicy półżartem pełnią rolę pływających w rosole "oczek"

28 - "epokowy" rysunek, malowidło - poławiacze ze zwierzęcymi głowami (może wilków)..i dziwna sieć wychodząca z intymnej części ciała - niewątpliwie chodzi tutaj tylko i wyłącznie o ikrę.. ;)

31 - jasnowłosa laleczka w koronie, siedząca na muchomorku - to nic innego jak pamiątka, "gadżet" mający związek z japońskim świętem fallusa ( wyprodukowana z myślą o obcokrajowcach )

33 - murzyńska peruka na głowie namalowanego Japończyka - to z kolei produkt dla wszystkich japońskich fanów Jimiego Hendrixa.. :D

..i 5 foto od końca - to chyba najbardziej kontrowersyjne zdjęcie...leżąca, spętana kobieta z zamkniętymi oczami - chodzi zapewne o niewolnice seksu, cielesnych pożądań itd.. :) ;)

Zastanawia i dziwi mnie kultura, która pasjonuje się skrajną brzydotą. Te zdjęcia nawet nie szokują, bo są po prostu zbyt głupie.

Moniko, pokażmy więc może zdjęcia z naszego kręgu kulturowego - np weselne skecze ( jak przeciąganie jajka przez spodnie, skakanie kobiet na baloniku umieszczonym między nogami mężczyzny..itd), na upór lanie wody wiadrami i szlaufami w kobiety wychodzące z kościołów w Śmingus Dyngus, niekończące się przepychanki na krakowskim przedmieściu i wydzieranie sobie z rąk do rąk dwóch skrzyżowanych deseczek (symbolu krzyża), krwawe gonitwy byków podczas corocznej fiesty na ulicach Pampeluny i równie krwawą Corridę, obrzucanie sie tonami pomidorów aż do bólu w trakcie święta La Tomatina, nagminne spożywanie przed kamerą ślimaków i żabich udek, zawody w jedzeniu hod dogów, hamburgerów czy czego tam czegokolwiek, tysiące cudako-przebierańców obnażających swoje wątpliwe wdzięki na paradach wolności, czy choćby nawet setki fanów grupy AC/DC paradujących po ulicach z diabelskimi rogami i ogonem - doczepianymi do głowy i tylnej części ciała....i oczywiście wszystkie te sytuacje uchwycone w jednej krótkiej chwili (najlepiej jeszcze w tych nie za bardzo momentach)..I jestem pewien że wieksza części spośród przedstawicieli tamtego kręgu kulturowego (a w tym przyp. Japończycy) - równie jak my, uznałaby takie zdjecia za dziwne, szokujące, kontrowersyjne, niezrozumiałe i po prostu głupie.. :) ;)

oczywiście Śmigus Dyngus  ;)

Prawdę ście rzekli koziołku: każda pliszka swój ogonek chwali. Insi też powiadają: co kraj to obyczaj. Więc za czym tu wybrzydzać? I co tu się dziwić, Monik    :) ;) ;D

Nie oto chodzi czy swój, czy nie swój Januszu - po prostu stwierdzam oczywisty fakt na podstawie prostej metody porównawczej i zwykłej obserwacji..Krótko mówiąc: nie widzę zasadniczo różnicy między wbiciem pomiędzy oczy, czy serce byka szpady - wobec zgromadzonej na trybunach wielotysięcznej publiczności..a wciskaniem w usta kobiety płaza - i jedno i drugie w moim odczucie (z czysto ludzkiego punktu widzenia) jest zarówno szokujące..jak i głupie  :) ;) Ot tyle..

Chociaż jest jedna "mała" różnica - kobieta prawdopodobnie przeżyła owy akt przemocy (o ile takim był w istocie), a niczemu winny byczek..niestety NIE (ku uciesze publiczności.. ;))

Takoż stwierdzam i ja a podstawie prostej metody porównawczej i zwykłej obserwacji... twego wywodu. Krótko mówiąc: nie chce mi się teraz polemizować, za to pałam ochotą zaparzyć sobie japońskiej herbaty.

A propos: japońska i indyjska herbata mają to do siebie, ze ani jedna, ani druga nie jest w niczym lepsza albo gorsza. One sa po prostu inne. Ot i tyle...

Koziołku, Ty jak zwykle wsadzasz kij w mrowisko :)
Uważasz, że polskie zwyczaje, choć przytoczonych ekscesów weselnych, w swoim mniemaniu nie uznaję za ludowy zwyczaj, są porównywalne z górą odchodów i prezentujących się na ich tle roznegliżowanych kobiet?

Myślę, ze w najbardziej wyrafinowanych zwyczajach, nie prześcigniemy zaprezentowanych "zwyczajów", chociaż by to było niezbyt eleganckie wesele :)

dokąd zmierzasz, ukochana polszczyzno?

http://analogowy.blog.pl/skocz-mi-na-plecy,14913288,n

Czy koniecznie trzeba odrobić pracę domową i przeczytać to do końca? :) ::)

chyba tak, Monik, bo ta dupa na początku zupełnie inaczej zabrzmiałaby po doczytaniu do końca

To chyba jednak przeczytam. Ciekawska ze mnie osoba

Tak się zastanawiam... Bez problemu da się zebrać wiele głupich zdjęć w polskim Internecie. I wiele znacznie głupszych od tych, które były ukazane na stronie, którą podesłał Janusz. Chyba nie bez powodu, polskie filmiki na YT podbijają świat. Teraz pytanie, czy cały nasz naród utożsamia się z jakimś kretynem? Chyba nie, więc nie wiem, na jakiej zasadzie możecie na podstawie przytoczonego artykułu oceniać cały naród? Na temat każdej nacji dałoby się zrobić podobny artykuł, ukazujący głupotę jakiejś grupki ludzi z danego kraju. Podobnego arykułu ukazującego zachowania niektórych Polaków wolałbym nie oglądać, a Wy?

:D

Nie Monia w żadnym wypadku tak nie uważam, z tymi "weselnymi" tak tylko rzuciłem pierwszy lepszy skojarzony na poczekaniu przykład..Zas co do "góry odchodów" i rozneglizowanych panienek - to wcale nie jest góra odchodów, lecz prawdopodobnie zwykłe zwałowisko, kupka błota..dodatkowo zeschniętego na słońcu(po opadach które uformowały różne, spiralne, niespiralne kształty)..a młode, być moze wiejskie dziewczyny, jak to dziewczyny - po prostu w najlepsze sie bawią...coś jak nasze lepienie bałwana z topniejącego juz i z lekka brudnego śniegu, albo oblepianie wcale nie lepiej okrytego ciała - błotnistym piaskiem plażowym.. :) ;)

To prawda..podobnie jak steki z amerykańskiego bizona (buffalo steak sandvich), który już niemal wyginął...a steki z rodzimej polędwicy wołowej, niby jedno i drugie - dobre, soczyste mięso..a jednak w smaku inne..

Odnosnie herbaty: jakie to szczęście że dziś na powrót istnieje indyjska, wcześniej nie do pomyslenia, bo pijało sie zazwyczaj kolonialno-brytyjską.. ;)

p.s. również nabrałem ochoty na japońską herbatę, wypadałoby więc podejść do tego z nalezytym ceremoniałem - przywdziać tradycyjne kimono, przepasać się pasem o nazwie "obi", za pas zatknąć miecz "uchikatana" (lub przynajmniej jakowyś jatagan.. ;))..nie zapominając przy tym i o opasce na czoło z wielkim czerwonym kręgiem, wschodzącego słońca.. :D ;)

..i jak myślisz Januszu, czy tak może być..?? :D :D
http://www.maskowybal.pl/cms/files/images/Stroje/Mężczyźni/Samuraj.jpg

Jakiś czas temu szalenie bawiła mnie reklama: Posti - najlepsza polska herbata! :D :D :D

 :D

Przypomniało mi się, że podobno w niektórych miejscowościach w Polsce jeszcze niedawno można było oglądać zapasy skąpo odzianych dziewczyn w kisielu bądź makaronie :o (nie wiem, czy organizuje się nadal tego typu atrakcje). Efekt wizualny zapewne był jeszcze mniej apetyczny :)
Oczywiście, obca kultura zawsze wydaje nam się dziwna, i już na wstępie mało przyjazna, z tego właśnie powodu, że inna. Od środka patrzy się zawsze inaczej i własne dziwactwa rażą nas mniej. Oblicza ludzkiej kultury to w ogóle fascynująca sprawa :) Większość obyczajów kulturowych można jakoś wytłumaczyć, wywieść je z jakiegoś źródła, jednak niektóre z nich obiektywnie rzecz biorąc nie mają już sensu, i rozpatrywane z punktu widzenia przybysza z zewnątrz, nabierają cech absurdu:))
Z drugiej strony, kultura japońska ma w sobie obiektywnie więcej akceptacji agresji, i estetykę nieco inną od europejskiej. Jednak jest przecież także ikebana, origami, haiku, ogrody zen, a niektóre festyny i święta również dla nas mają w sobie piękno (jak choćby Hanami - celebrowane oglądanie kwiatów kwitnących wiśni, albo też śliw;))   

Januszu, trochę "cultury"..tej odrobiny netykiety nigdy nie zaszkodzi.. >:( :D :D ;)

Rozumiem koziołku, że martwi ciebie literalna postać słowa na 4 litery użyta na naszym nobliwym Forum. Wolałbyś w jego krótkiej notacji stawiać kropki? Może masz rację a może jej nie masz, przyjacielu. Cóż... Mam nadzieję, ze świadom jesteś, iż nie zawsze to samo słowo niesie jednakie treści. Podobnie, jak i gesty, i czyny. Dziś głosno było np. o trupie teatralnej z Francji, której aktorowie dostali mandat za wprowadzenie golizny do przedstawienia. Ktoś super poprawny obyczajowo - pomylił akt rozgrywanej sztuki - z aktem obnażajacego się zboczeńca (wyskakującego zza węgła). Bywa niestety i tak. Albo jesteśmy super poprawni, albo super ekstra. A nie można by tak po środku?
Du sublime au ridicule il n'ya q'un pas... (pamiętasz?)
Ok, ale specjalnie dla ciebie będę od teraz bardziej poprawny.  :)

dupa.

a bartus, jak zwykle, krótko, zwięźle i na temat 

 :D

Januszu, no przecie żartowałem  :)..a o tym incydencie na Malta Festiwal (Poznań) słyszałem, może Francuzikom branża teatralna pomyliła się z branżą porno - kto wie ?..Całe szczęście służby porządkowy w miarę szybko zdołały opanować sytuację..i pomysleć do czego to doszło - coraz więcej przeróżnych dziwactw, dewiacji, wynaturzeń na tym naszym ludzkim świecie.. :(

 :D
Teoretycznie rzecz biorąc, to właściwie nie jest brzydkie słowo:) Pochodzi od prasłowiańskiego słowa "dupło" oznaczającego zagłębienie, np. w ziemi. Tę samą etymologię ma słowo dziupla (która wcale nie kojarzy się nam brzydko:)) Potem uległo specjalizacji ;)

Co do tekstu - cóż, może to z racji mojego zamiłowania do nauki języków:) jednak z dwojga złego wolę ładne słowo w języku obcym, niż nieładne we własnym:) Nie lubię wulgaryzmów. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że mężczyzna musi czasem zakląć, żeby dać upust emocjom. Jednak to, co się dzieje z językiem wychodzi daleko poza normy. Jeśli używa się wyrazów naładowanych negatywną energią, agresją, jako wręcz interpunkcji, jak będzie się sygnalizowało faktyczną agresję, czy rozpacz. Dziękuję uprzejmnie za takie dynamizatory:( Znam lepsze - jednak wymagają one sprawnego posługiwania się językiem.
Rozbawiło mnie przy okazji argumentowanie na rzecz "naszych własnych polskich błędów, zakorzenionych w polskim języku trwale i nierozerwalnie" - ha, język jest żywy, nic w nim nie jest zakorzenione na stałe, o czym świadczy wyraz dyskutowany na wstępie;)) Jednocześnie autor używa swobodnie takich słów, jak portal, masakra, inwazja, dynamizator, czy percepcja:))
Jednak muszę zauważyć, że spodobała mi się fraza "oddal się na znaczną odległość starając się iść raźnym krokiem", kto wie, czy jej kiedyś nie użyję:))

;D ;D  A BTW, Barto, czy Ty jesteś na wikipedii?


Nie wiedziałem... Od dziś, faceci, wołajmy 'dziupla'.  :D

A nie wiem czy zwróciliście uwagę (jeśli ktoś z Was tą akcję odlądał), że cała ta sytuacja z nagusami była całkiem zbliżona do stylistyki tamtych japońskich zdjęć (jak nie jeszcze bardziej przekraczająca pewne granice).. ;)

Acha, w dniu dzisiejszym podczas gonitwy byków na cześć św Fermina w Pampelunie, ciężko rannych (nie licząc tych lekko) zostało 4 osobników, w tym jeden Australijczyk i Irlandczyk...ale to jeszcze nic, w niedzielę rannych zostało 11 osób, w którejś z gonitw była też ofiara śmiertelna..

no czy to nie jest chore !! :o
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1356,title,Wyjatkowo-krwawa-gonitwa-bykow-w-Pampelunie,wid,11307927,wiadomosc.html?ticaid=1ca06

a bartus, jak zwykle, krótko i na temat

Conrado, jestem ciekawy, czy temu św. Ferminowi podoba się to całe święto na jego cześć.   :D

Bartus, nie kopiuj, tylko odpowiedz na pytanie, proszę.  ;D ;D

Isnieją dwie możliwości Pat - św Fermin albo przewraca się w grobie..albo ze wstydu się spala w niebiesiach  :D

To nie jest kopia, moje jest bardziej zwiezle.



Czy chodzi Ci o wikipedie? Jak tak, to nie.

I pomyśleć, że za czasów mojej młodości "cholera" było ciężkim przekleństwem!!! :D :D :D

"dupło" jest terminem żywym i spotykanym na Śląsku jak również jego wszelkie "kombinacje"- wy-dupić, przy-dupić.


Jeśli już jestem przy temacie słowotwórstwa, to również z tego regionu, słowną ciekawostką jest wyraz: unacyć, przeunacyć, wyunacyć- co w sumie może oznaczać wiele często niemających ze sobą żadnych powiązań czynności. Niektóre wręcz są dozwolone od 18 lat :)

Moniko, fantatystyczne... Cóż, czy są jakieś czynności przeznaczone tylko dla >osiemnastolatków (te dzisiejsze czasy, hah  ;D ;D)? Rzeczywiście, łonaczyć, ten... tego... tentegować tu i tam - (na Śląsku :D) nie wypada.  :D

Teraz, to chyba już faktycznie nie ;) Ale podobno jeszcze w nie tak zamierzchłych czasach, owszem, nie było lekko - i były także - i to bodaj, czy nie bardziej atrakcyjne - czynności dozwolone wyłącznie < osiemnastolatkom, co już w ogóle było straszliwą dyskryminacją  >:(     
http://www.youtube.com/watch?v=SsXA3FPVIYA&feature=related
Bardzo mi się jednak podoba ta puenta  :D

Zamieszczony przez Janusza artykuł ciekawie i zwięźle obrazuje doczesną sytuację w naszym kraju. Cenzura cenzurą, ale wszystko ma swoje granice. Przykładowo ostatnio nadrobiłem zaległości i obejrzałem film Psy - czym byłby ten film bez przekleństw? Połowa najlepszych scen z tego filmu zawiera niecenzuralne słowa. Tego typu słowa uwiarygadniają przedstawioną sytuację, sprawiają, że świat przedstawiony jest dla widza bliższy rzeczywistości - przecież dla każdego z nas takie słowa znajdują się na porządku dziennym (nie mówię tylko o ich używaniu, ale przecież stykamy się z nimi na każdym kroku).

A w temacie dzieci i przekleństwa - zaznaczam z góry, że o dzieciach nie mam zielonego pojęcia - jeżeli dziecko usłyszy nowe - niecenzuralne - słowo to z natury rzeczy będzie je powtarzać, może lepiej przypilnować poznawania wulgaryzmów przez dzieci, po to, żeby wyjaśnić im co to znaczy i że nie można im takich słów używać (najlepiej powyższe stwierdzenie uargumentować). Nie wiem tylko czy to wykonalne i czy nie spowoduje się w ten sposób odwrotnego efektu.

PS: Wracając do artykułu, pozwolę sobie przytoczyć jedną z definicji ze Słownika Wulgaryzmów Polskich - oczywiście ocenzuruje co nieco  ;)

Spier***** - oddal się na znaczną odległość starając się iść raźnym krokiem

Cudowne - sam bym tego lepiej nie wytłumaczył  ;D

Co sądzić o niefortunnej wpadce matki?
Może szkoda, ze nie napisała po polsku prostego "sto lat" (kochanemu synowi), albo jakieś młodzieżowej formułki typu: "spoko i do przodu"...

Zal mi trochę tej mamy, ale i synek nie bez winy... mogł przecież obrócić w żart (typu: mamusia poleciała po całości by od angielszczyzny dostaje już mdłości).

http://www.youtube.com/watch?v=bb0-jQUodQY&feature=player_embedded

Mój ulubiony odcinek "Dlaczego Ja?" - powiem w skrócie o co chodziło w odcinku - jeden z synów w tajemnicy przed rodziną uczy się i zdaje maturę, w związku z czym prowadzi podwójne życie:

http://www.youtube.com/watch?v=LXA-ciG4HR0&feature=related

fragment 6:25-6:35 - po prostu boski, śmiałem się z tego dobrych parę dni a teraz znalazłem ten odcinek na YT.

Januszu, to hepi berzdej można podsumować krótko: żal.pl  :D lub emotikonem xD

Odmiana słowa "tort" przez przypadki w wykonaniu tej matki też poraża  :D
Przez to "upiec torta" przypomniały mi się zeszłoroczne PiSalia pod krzyżem i transparent Zostawcie krzyża mjastu... To był dramat, nie było jak pokazać naszej pięknej stolicy przyjaciołom z zagranicy. Dobrze, że to już przeszłość.

W rzeczy samej. Kiedyś po powrocie ze spaceru, na którym zdarzyło nam się minąć kilka grupek reprezentujących margines społeczny, mój synek który naonczas dopiero uczył się mówić, pociągnął mnie za rękaw i radośnie ozwał się tymi słowy: Tato, spier****.

W Izbie Gmin odbyła się debata, dotycząca ostatnich zamieszek.
David Cameron mówił, że by nie dopuścić do powtórzenia się wydarzeń, które nadal wstrząsają Wielką Brytanią, należy widzieć, że nie jest to problem polityki ale kultury: – Kultury, która gloryfikuje przemoc, pokazuje brak szacunku dla autorytetów, wiele mówi o prawach, ale nic o obowiązkach. Premier wskazał działania, by zmienić ten stan. – Potrzebujemy systemu socjalnego, który wynagradza pracowitość i wzmacnia rodziny, potrzebujemy więcej dyscypliny w szkołach, potrzebujemy działań, by poradzić sobie z rodzinami dysfunkcyjnymi i systemu sprawiedliwości, który w jasny sposób pokazuje granicę między dobrem a złem.

Propozycję jak to zrobić złożył już wcześniej laickiej Europie papież Benedykt XVI – jeszcze jako kardynał, 1 kwietnia 2005 roku, dzień przed śmiercią swojego poprzednika. W swoim przemówieniu w Subiaco Joseph Ratzinger powiedział: „W epoce oświecenia próbowano zrozumieć i określić zasadnicze normy moralne mówiąc, że powinny być stworzone w taki sposób, żeby mogły mieć zastosowanie nawet wtedy, gdyby Bóg nie istniał… Należałoby więc odwrócić aksjomat oświecenia i powiedzieć: także ten, kto nie potrafi znaleźć drogi akceptacji istnienia Boga, powinien przynajmniej starać się żyć i tak ukierunkować swoje życie, jak gdyby Bóg istniał. W ten sposób nikt nie będzie ograniczony w swojej wolności, ale wszystkie nasze problemy otrzymają oparcie i kryteria, których pilnie potrzebują.”

Premierowi Camerunowi nie wierzę ani słowem..jego rząd już dawno powinien się podać do dymisji - to człowiek skompromitowany podobnie jak i poprzedni premier Zjednoczionego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Pół, Canady itd itd..samym tylko faktem zbytniego zbliżenia się do ludzi zamieszanych w "aferę podsłuchową" - to że nie jest to problem polityki, a jedynie kultury, która gloryfikuje przemoc..to już kompletna bzdura. Problemem są ogromne różnice społeczne prowadzące do wykluczenia, dostep do szkolnictwa wyższego na które mogą sobie pozwolić jedynie ci, których na to stać..problem z emigrantami itd..Cóż ale tak to jest jak się tworzyło kolonie - zajmowało cudze kraje, grabiło bogactwa..to teraz trzeba zapłacić rachunek (a nie zwalać wszystko na "kulturę", tak jakby chciał tego Cameron i oczekiwała tego sama Królowa..który mówiąc w ten sposób, ewidentnie broni swojego stanowiska - podobnie jak i komendanci Policji poszczegól.miast objętych ogniem zamieszek. Gdyby problem dotyczył tylko jednego miasta, to można by mówić że jest to sprawą kultury, która gloryfikuje przemoc, czy sprowadza się do wandalizmu...ale tu mamy do czynienia z zamieszkami w kilku, czy kilkunastu miastach jednocześnie - to raczej bunt, niż to o czym mówi Cameron przed kamerami całego świata..) Spora ilość ludzi biorących udział w zamieszkach to przecież potomkowie ludn.pochodzącej z owych kolonii, ale i nie tylko - byli tam również rdzenni Brytyjczycy, ponadto nie tylko tzw "biedota" pozbawiona wykształ. - bo i ludzie wykształceni, nauczyciele, kobiety..i jak na obecna chwilę nawet dwóch Polaków :)
Co do słów papieża Benedykta XVI się nie wypowiadam - wystarczy wspomnieć o Jego ostatnim kazaniu wygłoszonym z ogromnej rezydencji Castel Gandolfo (gdzie przebywał, czy przebywa na urlopie  :)) i transmitowanej w niedzielnym programie "Miedzy Ziemią a Niebem" (tvp1), w którym stwierdził że gwałtowne morze po którym chodził Jezus i Piotr..nie było wcale morzem, bo apostołowie pisząc o tym mieli na myśli nie zwykłe morze, lecz morze ludzi i wiary - zatem bez komentarza.. ;)

Conrado, przytoczone przez Marka słowa Camerona są jak najbardziej sensowne. Ludzie, którzy zaatakowali zamieszkane przez siebie miasta, dewastowali własny kraj (straty sięgają 200 mln funtów!) to najzwyczajniej w świecie wandale, chuligani, którzy powinni zostać pociągnięci jak najszybciej do odpowiedzialności. To w większości młodzież imigrancka, niezasymilowana i nieutożsamiająca się z Anglią i jej społeczeństwem. Oczywiście, że należy dostrzec przyczyny ich zachowania. Rozumiem -  kryzys ekonomiczny, bieda i w konsekwencji chęć wyładowania frustracji... Ale dlaczego niszczą i narażają na tak ogromne szkody państwo, kóre zamieszkują (nie chcę nawet użyć określenia "własne państwo")? Gdzie tu pojęcie patriotyzmu czy choćby - by nie brzmiało tak wzniośle - małej ojczyzny? Cameron musi doprowadzić do zmian systemowych, zwłaszcza w edukacji, uświadamianiu młodzieży (zwłaszcza z rodzin imigrantów). Oczywiście słowa to za mało, czas na czyny, premierze. 

Sytuacja, która miała miejsce teraz w Anglii (a kilka lat temu - także w laickiej multikulti-Francji) jest na pewno efektem braku "granicy między dobrem a złem" u owej młodzieży, o czym wspomniał "konserwatysta" Cameron. Utrata zasad, kryzys wartości także jako efekt odejścia od religii, które jasno określają zasady postępowania (i odejdźmy tu od wojen religijnych i różnych fanatyzmów i terroryzmów). Stąd - uważam - w słusznym kontekście przywołane przez Marka słowa papieża. A w sprawach teologicznych - nie chcę się wypowiadać, ale należy szanować biblijne interpretacje teologów, do których my Conrado, w odróżnieniu od Benedykta XVI, się NIE zaliczamy.

No dobrze Amade, a ile w takim razie kosztuje roczne utrzymanie monarchii utrzymywanej z podatków tegoż państwa..ile kosztowała chocby ostatnia "teatralna" ceremonia ślubna księcia Williama - podobno na utrzymanie monarchii i jakże licznej arystokracji, każdy podatnik oddaje z miesięcznej pensji - 1 funta (bez względu na to czy jest to pensja wysoka, niska, czy bardzo niska..) Ileż to środków przeznaczonych na ten cel, mogłoby w jakimś stopniu poprawić sytuację tych najbiedniejszych - chociażby w kwestii edukacji (np jakieś specj.stypendia, częściowe finansowanie studiów wyższych - tym których nie stać na nie itd..nie wiem jak tam wygląda sytuacja, ale podobno istnieją szkoły jedynie płatne (szczebla wyższego) - nie dziwi więc, że studiują i potem zajmują najlepsze stanowiska jedynie ci wyżej sytuowani...Nam łatwo się mówi, bo w dużej większości wyuczyliśmy się za darmo, o czym coraz częściej zdarza nam się zapominać - u nich zaś coś takiego było i jest nie do pomyślenia..

Mówisz "najzwyczajniej w świecie wandale, chuligani" - może i masz rację...aresztowano na chwilę obecną ok 1300 uczestników, wsród nich jest wielu ludzi wykształconych, nauczycieli  :o, inżynierów itd..b.wiele kobiet - czy oni również byli zwykłymi chuliganami, wandalami - bo ja bym tu akurat bardziej optował za "tymczasowymi", "momentowymi" :D buntownikami, bo rewolucjonistami to jednak zbyt daleko idące sformułowanie..(kto wie czy w jakimś tam stopniu nie mającymi wpływ na pozostałe mnej lub bardziej liczne grupy.. ;)) Warto przy tym wspomnieć od czego się to wszystko zaczęło, kiedy to mówimy o "granicy między dobrem  złem" - zdaje się że przysłowiową "iskrą", było zastrzelenie człowiek przez policjanta...co wywołało cały ruch, poczatkowo w jednym ognisku - rozpowszechniając się potem błyskawicznie na kolejne (z pewnością nie było to czynem "właściwym" skoro wywołało aż taką gwałtowną reakcję, zwłaszcza kiedy wyszło na jaw..że kula która utkwiła w policyj.radiostacji, wcale nie pochodziła z broni napastnika - lecz z pistoletu należącego do policjanta..) ;)

..rozprzestrzeniając się  :D ;)

No tak, monarchia jest niezwykle kosztowna i rozumiem, że setki milionów funtów wydawane rocznie na "utrzymanie" Royal Family to rzecz kontrowersyjna i może się to co najmniej nie podobać. Z drugiej strony wielu Brytyjczyków jest do niej przywiązanych, przecież to teatralne przedstawienie zwane Royal Wedding miało ogromną widownię. Myślę, że w dobie kryzysu monarchini może korzystać z własnych, niamałych przecież oszczędności, zaoszczędzono by na pewno mnóstwo potrzebnych pieniędzy.

Wiesz Conrado - ja nie dbam o to, że część (ciekawe jak duża  ;D) została nazwana jako "wykształcona"... Inżynier czy nauczyciel, który ma być (chociażby teoretycznie) wzorcem pewnych zachowań - plądrujący sklepy, wybijający okna, podpalający fabryki czy samochody - jest w człowiekiem wykształconym? A co to znaczy wykształcenie, edukacja? Educare - znaczy wychowywać! A zatem taki system zachowań jak demolowanie własnego kraju propagują angielscy nauczyciele? Na pewno nie owa rzeczywiście wykształcona większość. I oto teraz czeka ich wielkie zadanie - uczenie młodzieży szacunku, odpowiedzialności i faktycznego, choćby minimalnego przywiązania do kraju. Zwłaszcza, że postuluje się tam przecież takie wartości, jak ukochany liberalizm zawsze i wszędzie - w skrajnej postaci odrzucający jakiekolwiek reguły (a propos tej granicy dobro-zło). Anglicy (i nie tylko oni, duża część Zachodu) zostali uderzeni poniekąd własną bronią.  Może ta chuligańska młodzież myśli, że w imię wolności tak po prostu można...

Znalazłem felieton Graczyka na ten temat: http://fakty.interia.pl/felietony/graczyk/news/mlodzi-w-kapturach-czyli-poprawnosc-polityczna-latem-2011,1679821

Nie uwzględnia on - moim zdaniem - wszystkich kontekstów tych bandyckich zajść. Faktem (i dla polskiego konserwatysty, i liberała) jest, że Anglia słynie dziś na świecie (chyba nawet bardziej niż laicka Francja) z "poprawności politycznej", która przekracza tam nieraz granice zdrowego rozsądku, ociera o absurd. Skądinąd - nawet ciekawe, może i sensowne to porównanie Anglii do Rzeczpospolitej "rządzonej" przez liberum veto...

Upojne jest, że przez czynności jakie wykonujemy jesteśmy w stanie być (w momencie ich wykonywania) takimi właśnie latkami:

„(…) Lecz możemy umówić się z wiosną
Dozwolone do lat 18
Śmiać się śpiewać piosenki zbyt głośno
Dozwolone do lat 18
W śnieżną bitwą zabawić się zimą
Dozwolone do lat 18
Mówić „serwus” do swojej dziewczyny
Dozwolone do lat 18 (…)”

Bardzo ładna piosenka  :)

Zmarła Regina Smendzianka ['] ['] [']
Bardzo poważałem tę Kobietę. Kiedyś w młodości była dla mnie uosobieniem muzyki Chopina. Cześć Jej pamięci

była skromnym i nadzwyczaj ciepłym człowiekiem. Wychowała wielu młodych pianistów. Zawsze była w podświadomości gdy mówiło się o muzyce Chopina, o Konkursie... Ech.

Odsyłam z tym tematem do poniższego wątku:

http://www.chopin.darmowefora.pl/index.php?topic=242.0

Znałem Panią Reginę osobiście. Bardzo madra i subtelna kobieta. Za czasów studenckich przeprowadzałem z nia nawet wywiad dla radia studenckiego

Chwila przerwy i zaglądam na forum - wracając do wątku "angielskiego":

Mówicie, że przyczyną coraz to luźniejszych zasad i granic moralnych jest odchodzenie od religii. Jestem zdeklarowanym ateistą i z tej perspektywy nie zgadzam się z takimi opiniami.

Przyznaję, że obecne normy i zasady wywodzą się właśnie od religii. Dzięki niej ludzie łączyli się w grupy, tworzyli społeczeństwa opracowywali zasady współżycia - zrozumieli, że razem odniosą więcej korzyści. Każda grupa społeczna - duża czy mała - potrzebuje określonych norm - pisanych lub niepisanych - to zależy od jej wielkości, zróżnicowania itp. Te zasady już mamy - oprócz obyczajów i zwyczajów mamy prawo, które reguluje określone dziedziny życia a za niestosowanie się do tych regulacji przewiduje sankcje.

Normy takie jak "nie zabijaj", "nie kradnij" są dla mnie jasne i akceptuje "konieczność ich przestrzegania" (jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało). Chociaż należy się zastanowić dlaczego tak "potulnie" je akceptuje, nawet jeżeli morderstwo lub kradzież przyniosłoby mi korzyść. Rozmawiając ostatnio z prawnikiem usłyszałem od niego następujące zdanie - "Żaden zapis nie będzie skuteczny, jeżeli za jego złamanie nie będzie nałożona sankcja."

No właśnie - za akceptowanie norm odpowiada strach przed ich złamaniem. Kalkulujemy czy złamanie danej zasady nam się opłaca. Ale czy kalkulują tylko ateiści?

W przypadku katolików sankcją jest odmowa dostępu do raju. Czy zatem ciągle mówimy o czystej moralności, czy to tylko przykrywka do wewnętrznego rachunku potencjalnych korzyści i strat?

Bardzo dobre spostrzezenie Gogusiu.
Interesownosc i strach.
Wierze, bo sie boje, ze nie bede zbawiony.

Już w dzieciństwie doświadczyliśmy prawdy, ze każdy domek składa się z elementarnych cegiełek – na przykład naszych klocków lego. I jest to prawda uniwersalna. Strach, niedosyt, zaspokojenie – to inne cegiełki, ale i z nich poskładane są konstrukcje, tym razem – w obszarze psyche.
Ale czy gdybyśmy pod mikroskopem zbadali skład ziaren zboża – poznalibyśmy smak pieczonego z nich chleba? Czy rozrysowując pręciki z kielicha kwiatu poznamy jego zapach? Szukając pierwotnego elementu gubimy kształt całości. Strach, korzyść, nadzieja – tak! To elementarne wektory napędowe życia. Ale czy poprzez ich badanie – zbliżamy się do prawd o sens życia i prawd o tym, co po?

A gdzie Mlosc.
I tu dochodzimy do sedna sprawy.

To prawda. Miłośc jest w nich być może najwazniejsza.

z drugiej strony można by się zastanawiać, czy miłośc - to cegiełka pojedyncza? czy to "tylko" składanka cegiełek takich, jak: popęd, nadzieja, samorealizacja?...

Przemówienie pt. "Serce rozumne" Benedykta XVI w Bundestagu:
http://www.opoka.org.pl/aktualnosci/news.php?id=39463&s=opoka

ufff... Marku, chyba tego nie zdołam przeczytać, ale jeśli sam to już uczyniłes, może gdybyś strescił - zachęciło by skuteczniej ?

Januszu - miłość to miłość..

..cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą,
nie jest bezwstydna..itd itd :)

(Szaweł/Paweł z Tarsu, 1 Kor)

W sumie nawet mądre przemówienie, choć chyba trochę nazbyt stonowane, pozbawione rzeczowych konkretów - jak choćby odniesień do panującej obecnie sytuacji w świecie..

No i jest jedno małe "ale" - szkoda tylko, że papież Benedykt XVI przytaczając wzmiankę o Salomonie, nie nadmienił przy okazji również i o jego poligamii + kilku rozkazach "fizycznego usunięcia" paru swoich przeciwników (zaraz po objęciu władzy), co czarno na białym podaje ta sama "I Księga Królewska", na którą to papież się powołuje..
Ale co ciekawe, nadmienił o jednym z Ojców Kościoła - Origenesie (II/III w), tym który podjął się polemiki z wyklinanym potem przez wieki Celsusem - uczynił to w swojej książeczce "Przeciw Celsusowi" (Contra Celsum) jako odpowiedz na krytykę chrześcijaństwa zawartą w owym celsusowym dziele "Prawdziwe słowo" (logos)

Z przemówienia nie rozumiem tylko jednego, cyt:

"W ten sposób teologowie chrześcijańscy włączyli się do ruchu filozoficznego i prawnego, jaki tworzył się od II w. przed Chr. W pierwszej poł. II stulecia przedchrześcijańskiego doszło do spotkania między rozwiniętym przez filozofów stoickim społecznym prawem naturalnym a wpływowymi nauczycielami prawa rzymskiego [..] Z tej przedchrześcijańskiej więzi między prawem a filozofią wywodzi się droga , prowadząca - przez chrześcijańskie średniowiecze.." :)

Mógł przecież od razu powiedzieć, że rozchodzi się o okres rzymski przeplatany z ostatnią fazą okresu greckiego (oczyw.upraszczam)..bo tak, to można odnieść wrażenie, że już wtedy istniały jakieś odłamy chrześcijaństwa.. :D ;)

A to widzieliście??..Bądzmy obiektywni i pokazujmy nie tylko jedną, ale obie strony medalu (dobre zdj nr 24) - ale to ponoć tylko kilka tys "podejrzanych" orientacją...Mój boże cóż to się wyrabia na tym świecie..
http://fakty.interia.pl/galerie/religia/protesty-przeciwnikow-papieza-w-berlinie/zdjecie/duze,1526966,1,780


 

News!! Erfurt - strzały przed papieską mszą. Coś niesłychanego...całe szczęście że była to tylko broń pneumatyczna - ale żeby w jego ojczystym kraju dochodziło do takich incydentów?? zupełnie niepojęte..Wiernych w trakcie mszy też nie nazbyt wielu (ledwie 28 tys), ale to akurat można zrozumieć - w końcu jest to miasto protestanckie, to tam przecież przebywal w klasztorze i kształcił się "zbuntowany" Marcin Luter  ;)

http://fakty.interia.pl/religia/news/niemcy-strzaly-przed-msza-benedykta-xvi,1699297

Konradzie,
widzę, że jesteś tylko wrogo nastawiony do instytucji Kościoła
na pewno nie jesteś oportunistą
(tylko taka instytucja nie pasuje Ci do głoszenia Prawdy)
a wręcz (według mnie) nawołujesz nas do tego samego co papież Benedykt XVI:

"Pozytywistyczna koncepcja natury i rozumu, światopogląd pozytywistyczny jako całość stanowi wielką część ludzkiego poznania i wiedzy, których w żadnym wypadku nie powinniśmy się wyrzekać. Jednak sama ona jako całość nie jest kulturą, która odpowiada i wystarcza, aby być człowiekiem w całej pełni. (…) Tam, gdzie rozum pozytywistyczny pojmuje jedynie siebie jako kulturę wystarczającą, zsyłając wszystkie inne rzeczywistości kulturowe do kategorii subkultur, pomniejsza to człowieka i zagraża człowieczeństwu. Rozum pozytywistyczny, który przedstawia się w sposób wyłączny i który nie jest w stanie przyjąć czegokolwiek innego, co nie jest funkcjonalne, upodabnia się do gmachów ze zbrojonego cementu, bez okien, w których sami tworzymy klimat i światło, nie chcemy zaś przyjmować obu tych rzeczy z rozległego świata Bożego."
Jest to fragment przemówienia do polityków współczesnego świata pt. "Serce rozumne" Benedykta XVI w Bundestagu.

Konradzie, zatem dla równowagi:
dziś na Mszy na erfurckim lotnisku - znów ponad 90 tys. (znów, bo tyle samo - kilka dni temu na nieszporach w Etzelsbach), do tego gigantyczna orkiestra, chór - i świetna oprawa muzyczna. Mam nadzieję, że wybryk szaleńca z wiatrówką nie przesłoni innych wydarzeń papieskiej wizyty (moi niemieccy znajomi są nią bardzo zainteresowani i śledzą w TV - ARD i ZDF transmitują wszystko live - każdy krok BXVI w swojej Heimat).

koziołku!  Zdjęcia z wizyty Benedykta XVI w Niemczech, które proponujesz nam obejrzeć w moim odczuciu swiadczą tylko o zdziczeniu obyczajów w kraju naszych zachodnich sąsiadów. Jestem przekonany,  że kiedyś przyjdzie opamiętanie. A zdjęcie nr 24? no cóż... "niech pierwszy rzuci kamieniem kto jest bez grzechu". Ze swojego własnego życiorysu też przypominam, że chodziłem na pochody 1-majowe. Takie były czasy, takie okoliczności. Nie zawsze człowiek ma wpływ na to co wokół niego dzieje się. Czy jestem przez to gorszy?

I to sie chwali Amade, zatem dobrze że godnie pożegnano papieża w jego własnej ojczyźnie..oby więc odwiedzał swój rodzinny kraj jak najczęściej..

Marku nie przypisuj mi rzeczy których w moim ogólnym poglądzie odnośnie tematu nie mają miejsca. Poza tym wskaż mi w którym to miejscu mych ostatnich dwóch postów, godzę w dobre imię Kościoła jako instytucji - w zasadzie odniosłem się jedynie do końcowego fragmentu przemówienia, wskazując na zastosowanie w nim pewnego "zabiegu", który dla wielu może czynić ten tekst niezrozumiałym, lub przyczyniać się do wyrobienia sobie fałszywego obrazu danej epoki (bo odchyłka czasowa pomiędzy jednym, a drugim wynosi bez mała 400 lat - to naprawdę sporo..)

"tylko taka instytucja nie pasuje ci do głoszenia Prawdy" - pytanie tylko jakiej "prawdy"??..prawda to pojęcie względne, moze istnieć wiele prawd (jak choćby i takich które zaprezentowałem w kilku swoich postach, chyba że ktoś twierdzi że jest inaczej) - a to co obecnie przyjmuje się za "prawdę", niekoniecznie z prawdą może mieć wiele wspólnego..lub tak jak ktos kiedyś powiedział: "kłamstwo powtarzane tysiąc razy, w końcu staje się prawdą" - choc w istocie żadna prawdą nigdy nie było i nie jest..;)

No niestety z rozmowami na tematy wiary, gdy się nie jest teologiem, to bardzo trudna sprawa. Przez przypadek można komuś nadepnąć na odcisk. Czasami tak się dzieje pomimo braku złych intencji, o które w tym przypadku nikogo nie podejrzewam.
Może jednak dajmy sobie z tym tematem spokój?

Moniko wcale nie trzeba być teologiem, aby z tą dyscyplinę w miarę dobrze się zapoznać - wystarczy na początek zaznajomić się z jej twórcami i ich dziełami tj Ojcami Kościoła..a potem już tylko śledzić jej rozwój na przestrzeni wieków - by dojść do wniosku, że jest to nauka tak zmienna, jak pogoda tegorocznego lata, ile "ojców" tyle interpretacji, pomijając przy tym za każdym razem inność treści komentarzy, umieszczanych przez wielce szacownych komentatorów-teologów przy kolejnych przekładach i wydaniach tekstu biblijnego (a posiadam ich trochę, włącznie z tym pierwszym jaki wyszedł w j.polskim - więc na tyle orientuję się w czym rzecz) - treści, niekiedy tak absurdalnych, naciąganych, lub tak daleko idących pod wzgledem sformułowanych tez (dodam tez czysto hipotetycznych, bo nauka ta opiera się jedynie na hipotezach, zwykłych przypuszczeniach, czy założeniach..a nie na wiarygodnym materiale dowodowym, który by potwierdzał prawdziwość takiego, czy innego wydarzenia lub prawidłowosc założenia - pod tym względem o wiele lepiej sprawdza się Biblistyka oczyw.z pominieciem jednej z jej składowych jaką jest teologia) że kiedy tylko sięga się po pierwszy z brzegu przekład i zaczyna te wszystkie "wymysły" czytać, to aby nie marnować cennego czasu, lepiej od razu je pominąć i przekartkować dalej..

Nie rozumiem, jak to komuś nadepnąć na odcisk?? Żyjemy w wolnym kraju i puki co mamy prawo do wyrażania własnych mysli, poglądów, nawet w takiej kwestii jaką stanowi teologia - to nie jest średniowiecze, gdzie za byle jaką krytykę dzieła i myśli teologicznej w niej zawartej, stawało się przed "świętym" trybunałem, zwykle przypłacając to życiem - zresztą "u mienia małyj" strach, mam to chyba po przodkach.. ;)

Dobra, wszystko jedno...

Masz rację Konradzie, teraz łatwo jest wylewać pomyje na Kościół i religię. Takie czasy. Natomiast występowanie w obronie wiary staje się ryzykowne. Zobacz, co różne półgłówki wypisują w necie, gdy tylko padnie w jakimś artykule słowo kościół, ksiądz, religia, wiara. Istne pokazy chamstwa i prymitywizmu się zaczynają. Nie mam tu Ciebie na myśli, bo prezentujesz zupełnie inny poziom, tylko zwracam uwagę na fakt, że nie ma co przykładać kategorii średniowiecza do dzisiejszych czasów, w których sytuacja jest niemal, a przynajmniej staje się, dokładnie odwrotna.

Ja się już jakiś czas temu wyłączyłem z tej dyskusji, jako że nie mam zamiaru nikogo nawracać, bo sam nie lubię być ani nawracany ani odwracany, a niestety na każdym kroku zdarza się ktoś, kto chciałby mnie "odwrócić". I powiem, że tacy "odwracacze" są często dużo bardziej namolni niż przedstawiciele różnych domo- i ulicokrążnych sekt.

Przedstawicieli ulicokrążnych sekt zwykle omijam na kilometry, a jeśli nawet jakimś trafem przedostaną się przez "kordon" zabezpieczeń domofonu i zapukają do drzwi, zazwyczaj nie zdążają wypowiedzieć pół zdania, kiedy słyszą przed nosem głośne trzaśnięcie wrót ;) Co do "odwracaczy", "przekręcaczy" i innych "naciągaczy" to najlepiej nie zwracać na nich uwagi i iść własną drogą - ja przynajmniej staram się tak czynić już od bardzo dawna i w żadnym razie nie mam zamiaru tego zmieniać - efektem czego, być może już niedługo, będzie jakaś "niemała" książeczka, nad którą pracujemy wspólnie z dwoma kolegami po fachu..problem może być jedynie z wydawnictwem - nie wiem czy u nas cos takiego przejdzie i czy w ogóle dałoby radę, ale przecież istnieje jeszcze tyleż innych miejsc, krajów..tak więc będąc dobrej myśli nie poprzestajemy, i pracę nad "materiałem' nieprzerwanie ciągniemy dalej..:) ;)

Na ulotce pewnego leku na obniżenie poziomu cholesterolu wyczytałam, co następuje:

"nie stosować leku C, 40 mg (największa dawka) jeśli pacjent pochodzi z Azji (Japończycy, Chińczycy, Filipińczycy, Wietnamczycy, Koreańczycy i Hindusi)"

No zgłupiałam lekko, powiem szczerze.

Chylę czoła nad "refleksem pani sprzedawczyni z "allegro"  :D

http://piekielni.pl/19033

Usłyszałam dziś przypadkowo o japońskich porodach. Jeszcze w szpitalu organizuje się po urodzeniu dziecka uroczystą kolację (mama w szlafroku), zdarza się, że z elementem muzycznym w postaci pianisty grającego w szpitalnej świetlicy, często muzykę Fryderyka Chopina. Podoba mi się ten zwyczaj, zwłaszcza element muzyczny.

a ja dzisiaj (na mej witrynie) "popełniłem" przypowieść na temat życia przed porodem (Czy po urodzeniu istnieje zycie?)
...Ot, taki tematyczny zbieg okoliczności  :)

Januszu,
Twoja przypowieść to
przeurocza parafraza wiary  w życie po życiu
dająca wiele do myślenia, budująca wyobraźnię.

Nie miałam pojęcia, że na Półwyspie Arabskim funkcjonuje taka monumentalna OPERA. Oficjalne otwarcie Royal Opera House Muscat nastąpiło w zeszłym miesiącu.

http://www.rohmuscat.org.om/home

Owszem, w Omanie jest ta piękna Opera (Dar Al- Ubira As- Sultaniyya Musqat), ale proszę nie przeceniać jej roli w rozwoju życia kulturalnego na Półwyspie Arabskim. Arabowie zasadniczo słabo rozumieją muzykę europejską, nawet ci wykształceni na najlepszych zachodnich uniwersytetach. I a trotuar, europejczycy nie lubią muzyki arabskiej, głównie dlatego, że jest ona oparta na nieznanych w naszej kulturze muzycznej mikrotonach (nie mówię akurat o sobie, bo jestem arabofilem i kocham arabską muzykę, zwłaszcza mistyczne pieśni sufickie). Ciekawy eksperyment przeprowadziła onegdaj autorka książki "Al- Hakima", nie pamiętam jej nazwiska. Otóż zapodawała ona Arabom z Jemenu różne płyty z europejską muzyką klasyczną i badała ich reakcje. Ku mojej satysfakcji przeczytałem, że Jemeńczycy fatalnie odebrali Beethovena, Brahmsa i Mozarta, natomiast żywiołowo i ze wzruszeniem przyjmowali CHOPINA!!!!! i bodajże Bacha.

A właśnie. Mógłbyś podlinkować jakąś ciekawą tradycyjną muzykę arabską?

Pewnie, ze mogę, ale jest tego tak dużo, że nie wiem, od czego zacząć, więc może od pojedynczego instrumentu Nazywa się od "al- oud" (czytaj: al uud) i jest dla Arabów tym, czym dla nas jest fortepian. Europejczycy przejęli ten instrument we czasie wypraw krzyżowych i funkcjonował on u nas pod tąż sama arabską nazwą "lutnia" (od al uul). Przypuszcza się, że europejska, hiszpańska gitara powstała z modyfikacji tegoż samego instrumentu. Kto chciałby się dowiedzieć, czym jest al- oud dla arabskiej duszy, niech przeczyta powieść "Hakawati" Rabiha Alameddine. Więcej o stroju, skali, technice grania etc przeczytacie w necie, wiec nie będę wam tu smęcił, jeno zapodam link do filmiku z jednym z najznakomitszych wirtuozów tego instrumentu, Irakijczykiem Nasirem Szamsą:

http://www.youtube.com/watch?v=slPkgAsKPdw&feature=related

Przepraszam, nazwisko tego wirtuoza brzmi SZAMMA, nie Szamsa, walnąłem literówkie:)

Tutaj młody chłopaczek bardzo pięknie gra na oudzie, proszę zwrócić uwagę, jak bardzo tatuś dumny jest z synka!

http://www.youtube.com/watch?v=No8Ag60SwSM&feature=related

Na tym instrumencie grają też laski (Koran nie zabrania tego kobietom, w przeciwieństwie do GŁOŚNEGO tańca). Ponieeważ kobiety są bardziej wymagające po linii estetyki, dostają najbardziej ozdobne egzemplarze insztrumentów, misternie cyzelowane. Tutaj jakaś tamłój Madżida Baszir:

http://www.youtube.com/watch?v=P7ow_MeA8TI&feature=related

Tamta to oczywiście amatorka, a ta tutaj, przepraszam TUTEJ, jak mówi prezydent Komorowski Bronisław, to prawdziwa WIRTUOZKA!!!!

http://www.youtube.com/watch?v=RpHT0Wnbhj4&feature=related

teoretycznie wiem, ale i tak zadam to pytanie: kto to jest laska?

Faktycznie, dziwna ta muza. W zasadzie to gdyby ją puścić przypadkowym osobom, to zapewne stwierdziłyby, że jest w niej fałsz na fałszu. Niewątpliwie opanowanie oudy jest trudniejsze niż okiełznanie gitary. Zupełnie inny sposób gry, widoczne zróżnicowanie technik artykulacji. Ciekawe. Dziwnie się tego słucha, chociaż jest w tej muzyce coś atrakcyjnego.

Wydaje się nam, że Arabowie fałszują, bo nasze uszy NIE ZNAJĄ mikrotonów. Jeśli czegoś nie potrafimy nazwać, jeśli nie znamy pojęcia, to NIE WIDZIMY TEGO I NIE SŁYSZYMY. Znakomicie ujął to zjawisko Jorge Luis Borges w jednym z opowiadań: średniowieczny arabski uczony (chyba Awerroes) siedział przy otwartym oknie i studiował starogrecki traktat o teatrze. Dumał nad księgą i dumał i za Chiny nie mógł pojąć, czym jest teatr, w tamtych czasach bowiem Arabowie nie znali teatru, choć w innych dziedzinach wyprzedzali Europejczyków o setki lat. Tymczasem za oknem hałasowały dzieci- bawiły się w parodiowanie sąsiadów i odstawiały scenki, krótko mówiąc- ROBIŁY TEATR! Awerroes wychylił się przez okno i kazał się dzieciom uciszyć. Ciekawa rzecz- miał przed oczyma teatr (w wykonaniu dzieci), ale go nie widział! Jego umysł nie wytworzył bowiem pojęcia teatru, nie zdefiniował go. To samo dzieje się z nami, gdy słuchamy arabskiej muzyki.
Oto przepiękna, magiczna, mistyczna muzyka suficka. Co to jest sufizm, wie każdy, kto oglądał wzruszający film "Pan Ibrahim i kwiaty Koranu" z Omarem Sharifem. Członkowie bract sufickich wirują w rytm takiej muzyki i odtwarzają ruchy konstelacji gwiazd na niebieskim sklepieniu.:

http://www.youtube.com/watch?v=w-AHnQ_qltY

"Granice mojego języka są granicami mojego świata" Ludwig Wittgenstein :)

Nasze wyobrażenie muzyki arabskiej było dotychczas kształtowane zaklinaczem węży grającym na flecie, nic dziwnego, że jest jak jest. Ale możemy to zacząć zmieniać, jeśli nie my tutaj na tym forum, to kto  :) Ja w każdym razie uważnie wysłucham proponowanych fragmentów.

Myślę, że ta krótka, suficka pień wzruszy każdego, tym bardziej, że widać tłumaczenie na angielski. Proszę zwrócić uwagę na piękną kaligrafię w stylu kufickim, w odmianie zwanej "andalusi", powstałej, jak nazwa wskazuje, w średniowiecznej Hiszpanii, którą Arabowie nazywali Al- Andalus. Arabowie zostali wygnani z Hiszpanii w roku 1492, w roku odkrycia Ameryki, przy okazji niejako wygnano również Żydów. Ponoć w Maroku niektóre rodziny, których przodkowie opuścili wtedy Hiszpanię, po dziś dzień przechowują średniowieczne klucze do swych andaluzyjskich domów, po których już pewnie nie ma śladu. Andaluzja jest dla Arabów symbolem raju utraconego, idealizują ją i tęsknią za nią, motyw Andaluzji pojawia się też w ideologii fundamentalistów islamskich jako jeden z argumentów przeciwko "krzyżowcom" (Salabiyyuna) i zachęta do dżihadu, który ma przywrócić Andaluzję do "Dar Al Islam"- terytorium islamu. Ale nie o tym miałem mówić, proszę posłuchać tej urzekającej pieśni:

http://www.youtube.com/watch?v=MFat_KWG9oI&feature=related

Pani Moniko Aleksandro, otóż teoretycznie "laska" jest to dziewczyna cudnej urody. W praktyce zaś bywa różnie, jak bowiem mówi porzekadło- wszystkie kobiety są piękne, tylko po niektórych tego nie widać.

:D I znowu ktoś się naraził... A on ci pewnie poznaniak... I pewnie mówi również "tej" (też mówiłam:)). Gwara poznańska jest stara i szacowna;) Zauważmy, iż posiada także formę literacką:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Gwara_pozna%C5%84ska
W dodatku jest ona do dziś żywa (przez kilka lat funkcjonował w sieci bardzo dobry portal o Poznaniu tutej.pl :)) , podczas gdy np. warszawska, jak sądzę, odeszła w zapomnienie wraz ze wspaniałym Wiechem.
http://www.bibliotekawszkole.pl/inne/gazetki/71/index.php
Duża część tych zwrotów jest mi dobrze znana:), choć babcia, jako przybysz ze wschodu, dzielnie walczyła z wszelkimi moimi nabytkami lingwistycznymi, podkreślając ich germańską proweniencję :) Sama natomiast mówiła "palto" i "ciut ciut" i pewnie zdziwiłaby się, gdyby wytknięto jej rusycyzm :)
 Ha, ktoś nastawiony tradycjonalistycznie mógłby nawet zauważyć, że nasze dialekty są to stare, cenne postaci języka, które od wieków bronią odrębności dzielnic i stawiają odpór uniformującej sile... Polsojuzu? ;D
Tyś jest bez grzechu regionalnego? :D

Al Hakimę napisała Claudie Fayein, francuska lekarka. Dobra i smutna książka... Zgadza się, nasz Chopin był dobrze przyjmowany, a także Liszt, Rosjanie i Debussy:) Coś w sobie ma nasz Fryderyk, skoro czaruje dusze na całym globie:))

Ja żam nie je bez grzychu regionalnego, bo ja żam je Kociewiak z lólków pralólków, jano że ja żam nie je prezydentam. Ale co by to było, gdybym używał prastarych, kociewskich słów typu "pobrusić" (naostrzyć nóż), "zamanówszi" (od czasu do czasu), "pajeż" (kot), "kyjter" (pies), "klampa" (krowa), "blyrwa" (owca), "buksi" (spodnie), "badeje" (gacie), "glazyry" (rękawiczki), "posykel" (młotek), "szable" (fasola), "świantojunki" (czarna porzeczka), "delija" (długi płaszcz), "fereta" (suknia), "kereja" (długa spódnica), "podółek" (spódnica) und zoł wajta und zoł wajta. Kto by mnie wówczas zrozumiał? Toż to dopiru by były termedije!

Nie wiem, czy kogoś to interesuje, ale skoro już zacząłem prezentację arabskiej muzyki, to będę od czasu do czasu kontynuował. Oto darbuka- najniezwyklejszy bęben na świecie. Jest wykonany z pięknie zdobionej ceramiki i ma bardzo charakterystyczne brzmienie. Można z niego wydobywać dźwięki o różnej wysokości, barwie i głośności. Gra się na nim wyłącznie palcami i dłonią, a żeby wykorzystać pełnię jego możliwości, trzeba posiąść wiele technik gry. Ten koleżka nieźle wymiata na darbuce:

http://www.youtube.com/watch?v=jCj6BDfQ5Tk&feature=related

Robi wrażenie.  ;) Ciekawe, szkliste brzmienie. Jest wiele typów wystukiwanych rytmów - Ayoub, Maksum, Saidi...

Bardzo ciekawie Sławek pisze o innej kulturze pogłębiając moją wiedzę o ogromnych różnicach między ludźmi z arabskiej kultury a ludźmi w kręgu których ja żyję.
 
Przepraszam, ale poniższy tekst wstawiam również tutaj, a nie na Nasze forum aby i ci co się nie logują też mogli to przeczytać.

Tak jak napisała Agnieszka na stronie Franciszka Schuberta „(…)W jego dzienniczku znajdujemy takie spostrzeżenie: Wydaje nam się, że możemy dotrzeć do siebie, ale możemy tylko się do siebie zbliżyć i przejść obok. Co za męka dla tego, kto to zrozumie. Czuł się samotny nawet w gronie otaczających go przyjaciół.(…)”

Ja myślę, że wszystko co żyje, co jest formą inteligencji (Ludzie, zwierzęta, rośliny, cytoplazmatyczny ocean pokrywający obcą planetę Solaris, itd.) męczy się z tym, że: nikt mnie nie rozumie i nie jest się w stanie ze mną porozumieć, jak ja przeżywam, jak ja czuję…

Mam teraz chorego kolegę, wszyscy okazują mu czułość, bo kiedy jak nie wtedy kiedy jest kruchy, słaby, bezbronny. Mimo tej okazywanej czułości widzę, że ma poczucie, że go nie rozumiemy, jego cierpienia, jego załamania, jego lęków… choć obchodzimy się z nim delikatnie, czule rozmawiamy, tulimy, on czuje się wyobcowany w swoim teraźniejszym istnieniu. Jednak dobrze, że okazujemy mu tą czułość, bo jest to najprostsza droga ku drugiemu człowiekowi, bo gorzej by było dla niego teraz, gdybyśmy byli dla niego nieczuli.
 
Przypuszczam,  że wielu z nas ma często takie stany wyobcowania, szczególnie Ci, którzy nie żyją na co dzień z kochaną osobą i przez to chwil czułości nie doświadczają często.  A pragniemy czułości. Internetowe fora, blogi pełne są tęsknoty za czułością.

Dlatego powinniśmy na naszym forum sami traktować siebie nawzajem delikatnie i z czułością. Czułość jest dobrą wymianą między dwojgiem ludzi tu i teraz: jedna osoba okazuje czułość, a druga jest gotowa to przyjąć, co automatycznie wzmacnia reakcję pierwszej osoby. Czułość sprawia, że staram się komuś stworzyć dobre miejsce do wzrastania, taki ciepły inkubator. W czułości obowiązuje reguła: traktuję cię nie tylko tak, jak na to zasługujesz, jak ci się należy, ale czasem robię dla ciebie coś więcej, zostawiam ci więcej przestrzeni, traktuję cię bardziej przyjaźnie. Aby móc wyrażać albo doświadczać czułości, czas musi bardzo zwolnić. Na czułość trzeba mieć w sobie przestrzeń, głęboką uważność na drugą osobę. W czułości zawarty jest komunikat: jesteś wartością, będę cię szanować, nie zniszczę cię i nie zranię.

Są ludzie z zaburzeniami osobowości (ukształtowanymi przez życie), dla których czułość jest rzeczywistością jakby z innego świata. Oni mają ciągłą gotowość do obrony przed zagrożeniami. A czułość pojawia się, gdy bezbronność jednej osoby spotyka się z otwartością drugiej, która czułość wyraża. Ktoś wyrażający czułość musi być pełen wiary w drugiego człowieka, w swoje bezpieczeństwo psychologiczne. Ciężko tą czułość okazywać każdemu.
 
Zbyt aktywny tryb życia: dzisiejszy zagoniony świat, stale mamy jakieś zadanie do zrobienia, nieustannie twórczo spędzamy czas, itd., zabija czułość. Do głowy wielu osobom nie przyjdzie, że można zwolnić, tak sobie po prostu ze sobą pobyć, otworzyć przestrzeń na kontakt i cieszyć się wymianą. To jest coś zupełnie innego niż (wśród wielu zadań) pójście do łóżka i szybki seks.
 
Pogarda jest odwrotnością czułości i pokazuje, że druga osoba nie stanowi żadnej wartości.   

Oto zaś kolejny arcyważny dla arabskiej muzyki instrument- santur 

http://ar.wikipedia.org/wiki/%D8%B3%D9%86%D8%B7%D9%88%D8%B1

Nie ma co ściemniać, są to nasze zwyczajne, ludowe cymbały, znane zwłaszcza na naszych nieodżałowanych KRESACH (niech będą przeklęci, którzy nam je odebrali!!!). Pochodzą z Indii, a w średniowieczu zostały przywleczone do wschodniej Europy przez arabskich kupców i Cyganów. Bardzo popularne stały się w okresie zwanego "cesarstwa austro- węgierskiego", stąd do dziś uchodzą za instrument ludowy w takich krajach jak Polska, Ukraina, Bośnia, Grecja, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia etc. Ta tutaj pani jest akurat wirtuozką perska, nie arabską, ale to bez znaczenia. Proszę zwrócić uwagę na szlachetne próby włączenia cymbałów (santura) do muzyki symfonicznej, europejskiej. Moim zdaniem, to próba całkiem udana:

http://www.youtube.com/watch?v=EUPW67acIo0&feature=related

Dodam, że autorem tych kompozycji jest znany zapewne wszystkim Irańczyk Hossein Dehlavi.

http://fa.wikipedia.org/wiki/

Sorka, link nie wyszedł, ten jest dobry:

http://fa.wikipedia.org/wiki/%D8%AD%D8%B3%DB%8C%D9%86_%D8%AF%D9%87%D9%84%D9%88%DB%8C

Właśnie wróciłem z imprezy pożegnania kolegi z pracy, który odszedł na emeryturę. Ech... trochę wypiliśmy. No oczywiście towarzyszyła nam muzyka disco polo, której ojczyzną jest mój region. Piękna muzyka, prosta ale prawdziwa. Ja wprawdzie jestem Mazurem z pochodzenia, ale wrosłem już w Podlasie, jego kulturę i wielonarodowość a Polskę uważam za moją Ojczyznę i matkę. Mam wielu przyjaciół innej wiary niż ta którą wyznaję, ale żyję z nimi jak z braćmi. Jest OK. Nie wiem po co to piszę (kogo to może obchodzić) być może zbyt wiele promili jest teraz we mnie, ale czuję potrzebę powiedzenia tego.

Piszesz, bo jesteś teraz uduchowiony i
chcesz podzielić się tym uduchowieniem z nami aby
i nam się udzieliło.
Mnie się udziela

Taka myśl mi przyszła do głowy,
gdy wczoraj słuchałem rozmowy w telewizji
o tym jak w Norwegii, najbogatszym kraju świata,
gdzie ludzi stać na wszystko i
gdzie państwo ze wszystkimi swoimi instytucjami dba o człowieka,
jest bardzo dużo ludzi wypalonych i wielu wpada w depresje,
(a my jako społeczeństwo zmierzamy w tym samym kierunku):

Nie jemy tylko zaglądamy do lodówki by wypełnić naszą pustkę duchową,
Nie pijemy aby się napić tylko by wypełnić naszą pustkę,
Kupujemy produkty nie żeby żyć ale by wypełnić naszą pustkę…

Najlepiej nie mieć lodówki :)

Wszędzie jest wielu wypalonych i w depresji, niezależnie od statusu materialnego kraju.

no chyba masz rację Marku. Lubię czasem żyć chwilą, która jest, a za moment już jej nie będzie. Sam się będę dziwił jak takie ulotne zjawisko mogło mnie ogarnąć tak przeniknąć. Przecież mam techniczną duszę. Skąd to jest???... No ale co wypiliśmy to nasze.  :D

Tak, tylko brak lodówki sprawy nie załatwi.
Natura ludzka nie zmienia się, i zaczyna upominać się o to co zgubiliśmy po drodze.
Żyjemy wśród tendencji aktywizmu, działania. Cywilizacja techniczna wyprzedziła cywilizację etyczną.
Im bardziej rozwijamy aspekt techniczny cywilizacji, w tym większym stopniu degradujemy aspekt etyczny.
Człowiekowi nie wystarczy tylko wiedza techniczna pomocna w wymyślaniu, co czym się robi, by osiągnąć skutek.
Człowiekowi w równym stopniu potrzebna jest wiedza humanistyczna określająca wartości, cele życia. 
Dziś pod tym względem jest niezrównoważony rozwój.
Kapitalizm został wygenerowany w oparciu o rozwijanie tylko najniższych instynktów, takich jak
dążenie do zysku i sławy, realizacji ambicji i kariery.
W społeczeństwie sukcesu człowiek ma coraz mniej miejsca na poczucie szczęścia.
W propagandzie sukcesu wszyscy muszą być zdrowi, piękni, zrealizowani i odczuwać przyjemność.
Ten przekaz medialny jest nieprawdziwy.
Wprowadza ludzi w błąd.
Nie ma w nim miejsca na szczęście dla kogoś kto
ma niepowodzenie życiowe, kogoś do opieki w domu...
a przecież do szczęścia należą również sytuacje trudne i niepowodzenia życiowe.
Duży wpływ na nasze życie mają decyzje, ale
nie mamy wpływu na nasze uposażenie, zdolności, ani na zdarzenia losowe. Bardzo często bywa tak, że nasze dobre intencje kończą się złymi skutkami, których nie byliśmy w stanie przewidzieć. Każde nasze dobro kładzie się cieniem na inne dobro właśnie niewybrane, niezrealizowane.
Żyje się więc po to, by tworzyć wartości, komuś służyć, coś realizować, a technika, narzędzia i nasze życie mają temu służyć. Ciszyć się chwilą, która przemija, spotkaniem z członkiem rodziny, z drugim człowiekiem, melodią, obrazem... czyli cieszyć się zatrzymaniem na chwilowej przyjemności, zamiast gonić za kolejnymi celami.
Ciągła zadaniowość, urządzanie sobie życia, powoduje, że człowiek nie ma czasu pożyć.
W dzisiejszym świecie mamy do czynienia z radykalizacją wartości niższych, życie sprowadza się do hedonizmu, użyteczności, witalizmu.
A to szczęścia nie daje, jest kwestionowane przez pierwsze rozczarowanie życiowe.

W jednej z książek Mankella o Wallanderze (chyba tam) przeczytałam, że niedobrze się dzieje w państwie szwedzkim a głównym powodem tego stanu rzeczy jest zaniechanie cerowania skarpet.
Dlaczego Brytyjki co pół roku wymieniają całą garderobę?

bo lubią  ;D

Tak nagle polubiły, na trzy cztery, same z siebie? Ktoś wylansował taką modę. Co chwilę nowe ciuchy, nowe samochody, nowe lepsze sprzęty. Stare najlepiej wystrzelić w kosmos, po co komu starocie i szmaty.

O przepraszam! Zapominasz, ze dzięki tym rozkapryszonym Brytyjkom wielu ludzi w Polsce i na świecie może w lumpeksach za względnie nieduże pieniądze ubrać się i w ogóle oszczędzić niemały grosz.

Jakoś do mnie ten argument nie trafia akurat, może dlatego, że nie nabywam ubrań w lumpeksach, z niewielkimi wyjątkami w przeszłości.

Może dlatego, a może i nie. Któz to wie...To trochę tak, jakby chcąc wzmóc silę sprawczą wiatru - montować na żaglowcach dmuchawy

Właśnie dlatego nienawidzę socjalizmu- oto, co wyprawiają zdegenerowani Hiszpanie, niegdyś wierni obrońcy Wiary, dziś zlewaczeni do cna:

http://www.rp.pl/artykul/11,778136-Wiezienie-dla-pianistki-za-zaklocenie-spokoju-.html

Troszkę prywaty z mojej strony.Polecam "Kalejdoskop" dodatek do "Kuriera Związkowego".
To gazeta ukazująca się w Chicago a jednym z redaktorów jest mój kolega jeszcze z liceum.
Możecie go polubić na fejsie.Artykuły ciekawe, czasem bardzo zabawne jak ten pt.'Obama na Marsie"
Ciekawe czy gdyby u nas ktoś napisał, że np.prezydent Komorowski był na Wenus to też nasz rząd by
zaprotestował.Zabawni ci Amerykanie. ;)

http://www.superkalejdoskop.com/index.php?option=com_content&view=article&id=123%3Aobama-na-marsie&catid=36%3Apod-prd&Itemid=29

Jeśli się rozchodzi o gajowego Komoruskiego, to zaręczam Szanownej Pani, że wystarczyłoby napisać o powiązaniach Bronka z sowieckimi służbami WSI, a zobaczyłaby Pani nie tylko "protest", ale i wściekłe ataki GW, "czołowych intelektualistów lewicowych" (Wajda, Janda, Holland, Kutz, Syn Szechtera Ozjasza Michnik, niejaka Kora, bp Pieronek, "ksiądz" Prusak, Biedroń, "ksiądz" Boniecki, za przeproszeniem- Żakowski Jacek, czy nie daj Boże Monika Stokrotka Olejnik, czy nie przymierzając Niesiołowski, któren to "bez własnej wiedzy i zgody" donosił na własnego brata) polskiego "rządu", Partii Miłości, a nawet Sił Wyższych, które wszakże podlegają siłom jeszsze wyższym, czyli płk Putinowi.

Ale mnie chodziło o Marsjan!!

Agnieszko,
rozbawiłaś mnie tym żartem do łez  :D :D :D :'(
i wprawiłaś
w radosny nastrój  :)

Sławku-Musammanie, dostrzegam, że mimo swoistej wyspiarskiej izolacji, jesteś naprawdę, by tak rzec, up on w kwestiach orientacji polityczno-światopoglądowej "grandes personnes" polskiego życia publicznego.  :D

u nas to pewnie byłby Trybunał.  :D. Przy okazji powiedz koledze, że ten faraon nazywał się Tutanchamon. (Tut-anch-amon żywe wcielenie Amona)

Interpretujemy czyjeś zachowania zgodnie z naszymi oczekiwaniami. A te związane są (choćby począwszy od tego), że już jesteśmy jakąś płcią, i np.:
1) Ktoś uśmiecha się do nas,
Kobiety widzą w tym przejaw życzliwości,
Mężczyźni (kiedy widzą uśmiech kobiety) widzą zaproszenie do flirtu.
2) Propozycję erotyczną,
Mężczyźni uznają za pochlebstwo,
Kobiety za zniewagę i poniżenie.
A opisałem powyższe przykłady tylko na podstawie różnicy płci.
A przecież ludzie różnią się w tak wielu sferach.
Ludzie zachowują się tak samo, a okazuje się robią coś zupełnie innego,
bo interpretować możemy to różnie, bo zachowania ludzi są zwykle wieloznaczne.
Bierze się to stąd, że mamy wpisane gotowe schematy.

Rzeczywistość i jej interpretacja to nie to samo.
 
Jednak tego nie rozróżniamy,
ale też inaczej nie możemy, bo jest to automatyzm.

A już w bezpośredniej konfrontacji nasz umysł dokonuje interpretacji natychmiast,
w ciągu kilku sekund rozstrzygamy, czy można komuś zaufać, czy nie,
i ważniejsza jest szybkość sądów niż ich trafność,
bo musimy rozstrzygnąć jakie są jego intencje.
Intencje mogą decydować o naszym życiu lub śmierci.

Mnie podoba się ten wywód Asi

28 lutego w Finlandii obchodzony jest dzień Kalevali, epickiego poematu, znanego szerzej światu jako dzieło, które zainspirowało Tolkiena.

Fragment Kalevali, śpiewany: http://en.wikipedia.org/wiki/File:Vaka_vanha_Vainamoinen.ogg

Dzieci w Ugandzie
"Mamy im rozdawać cukierki?"

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,3190317.html

Czytałam niedawno o tym mordercy i szaleńcu.Opinia publiczna długo nie wiedziała o nim wiele.Dopiero jakis
amerykański dziennikarz, który ma setki tysięcy fanów na fb i twitterze nagłośnił tę sprawę.
Do tego stopnia, że zmusiło to USA do działania. Cóż mam nadzieje, że  Kony wkrótce spotka swojego boga.

Dziwne.
Wlasnie wczoraj ogladalem film pt "Machine Gun Preacher".
Historia prawdziwa o Samie Childers.
Czlowieku, ktory podjal prywatna wojne z  bandyta Kony.
Film sredni, ale historia niezwykla.

Co jeszcze jeden mieniący się mesjaszem ??..tylko w I wieku było ich chyba z 20-tu (od cesarzy i królów po żebraków), a to tylko 1-szy wiek nie licząc pozostałych...Wstrząsająca historia, co nieco słyszałem, ale czym w ogóle jest ta Boża Armia Oporu (ideologia)..co jest podłożem, jakie są motywy jej działania to niestety niewiele mi wiadomo...Świat zawsze był i nadal jest jednak pełen wszelkiej maści szaleńców...

Reszel - Slow City

http://www.reszel.net/reszel_slow_city_cittaslow.htm

Czego ludzie słuchają w czasie seksu?... Jak wynika z badań brytyjskiego psychologa - no, w każdym bądź razie - nie klasyki.
Obawiam sie jednak, że pan psycholog świadomie zawęził badania do... piosenek i tym samym bardzo zubożył dziedzine swych pożytecznych i ciekawych dociekań.

http://sympatia.onet.pl/tips/advice/dating/czego-sluchaja-ludzie-w-czasie-seksu,5288283,advice-detail.html?utm_source=onetsg&utm_medium=linksg&utm_content=czego-sluchaja&utm_campaign=trescired_1116

Jak zwykle takie brukowe informacje psychologiczne są w stylu
"gdzieś dzwonią ale nie wiem w którym kościele"
i ma się to nijak do pracy tego psychologa.

Celowo nie zamieszczam w zadnym muzycznym topicu, bo tu nie o muzyke chodzi, a o zjawisko kulturowe...

Oto Południowokoreański raper PSY może świętować historyczny internetowy sukces. Jego przebój pod tytułem Gangnam Style właśnie stał się najczęściej odtwarzanym filmem w historii YouTube. Od lipca br. odnotował ponad 817 mln odwiedzin!! Aktualnie każdego dnia klip jest oglądany przez ok 10 mln widzow!
Czy kocha sie, czy nie taki gatunek muzyki nie ma tu znaczenia... Po prostu uważam, ze warto obejrzec to, czym dzis pasjonuje sie cały cywilizowany swiat. Czy pasjonuje się czymś naprawdę wartym? ...A to juz zupełnie inna historia.

 http://youtu.be/9bZkp7q19f0

Dzięki Janusz, bardzo pouczające doświadczenie.Oczywiście o muzyce nie ma co mówić, to chyba trochę
podrabiany rap ;DTeledysk mało interesujący, wokalista też niezbyt piękny.Może tekst jest o czymś???
Boy zwykł mawiać: nie znamy czasów w jakich żyjemy.

Dopiero teraz przyszło mi do głowy,że oceniłam ten klipek z europejskiego i amerykańskiego
punktu widzenia.
A może w Chinach się tak bardzo podoba?Tam 800 mln.wyświetleń to nie problem.

Ile Ziemia ma księżyców? - Siedem!
Nie wiem, czy jeszcze coś bedzie w stanie mnie zadziwić bardziej...

http://youtu.be/6ovNk3vAHwE

Po prostu w to nie wierzę. To jakiś żart przecież.

Mozart w zagrożeniu!  :o

Czy jest roznica między zapisem nutowym a rozkaldami stochastycznymi liczb?  Dla komputerów nie ma!
Oto hiszpańska ekipa uruchamia superkomputer, który będzie komponować miliony nowych symfonii, przepięknych motywów muzycznych, perfekcyjnych i zapierajacych dech pasaży, akordow, które śmiało będą mogły konklurować z tematami dzieł najznakomitszych mistrzów, takich jak: Mozart, Beethoven, Chopin...

http://www.bbc.co.uk/news/technology-20889644

(Już czekam na pierwszy komputerowy mazurekw w stylu Chopina  :D  )

Naprawdę nie rozumiem na czym polega sukces tej pieśni  :D :

http://www.youtube.com/watch?v=JvxG3zl_WhU

Nie wiem, czy tak jest w wypadku tej "pieśni" ale przeczytałam niedawno artykuł jakoby wytwórnie płytowe
sztucznie "nabijały" liczbę odwiedzin poszczególnych klipów na YT.Artykuł był bardzo uczony i nie
wszystko zrozumiałam ale taki proceder ma miejsce ;)

Nie ma chyba sensu komentować ;D ;D ;D

http://www.wykop.pl/link/1489371/testy-gimbazjalne-sonda-uliczna/

cóż...

Lepiej uczyć dzieci seksu od przedszkola :(

przepraszam... poniosło mnie :(

 ???

...bo ja nie mogę patrzeć spokojnie na to, co nasza minister edukacji proponuje jako edukację naszym dzieciom, a obiecałam sobie, że w Kurierze Szafarskim nie będę "politykowała", że to będzie dla mnie taki inny, może nawet idealny świat.

Jeden z piękniejszych filmików na YT, opowiadajacych o... zwyczajnych w Polsce ludziach. Nie wiem nawet, z jakiego kraju był ten, ktory go zrealizowal i umiescił na YT

http://youtu.be/Anb_a_cL3rI

Putin wszedł do klatki z lampartem  ;) (Panthera pardus); jak wiemy jest to jedna z maskotek Olimpiady w Soczi (obok zająca i niedźwiedzia polarnego):

http://www.youtube.com/watch?v=Sub3zMonQ8k

Niejaki Pharrell Williams nagrał piosenkę pt. "Happy". Nakręcił do niej promujący klip, trwający 4 minuty oraz pierwszy na świecie trwający 24 godziny. Ludzie z całego świata, z wielu miast i miasteczek, zaczęli "produkować", mniej lub bardziej fachowo, swoje wersje. Fascynujące. Fala idzie przez świat. Ciekawe, ciekawe :)

Klip bazowy:
https://www.youtube.com/watch?v=y6Sxv-sUYtM

Wersja Paryż:
https://www.youtube.com/watch?v=hZ5rR0WlEkQ

Wersja Belfast:
https://www.youtube.com/watch?v=Jrspl3qhbHs

Wersja Poznań:
https://www.youtube.com/watch?v=NUaJA9myEns

Wersja Barcelona:
https://www.youtube.com/watch?v=SMVTpPcb9mo

Trochę rozczarowała mnie Barcelona, miasto sfilmowane doskonale, ale ludzie jakby zupełnie bez temperamentu, który przypisujemy gorącym ognistym Hiszpanom. Znalazłam jeszcze inną wersję z Barcelony, ale miasta w ogóle nie widać w tle, a ludzie tylko nieco żwawsi.

Chyba nie istnieje inne ogólnodostępne tak doskonałe źródło wiedzy o świecie, jak te dopiero co powstałe filmiki, zrobione przez zwykłych ludzi. Promują miasta i kraje za darmo, bez wyrzucania milionów na nietrafione promocje. Obejrzałam już chyba z 50 klipów i wymiękłam, potrzeba chyba roku by obejrzeć wszystkie wersje "Happy", a nowe ciągle powstają, nawet w małych miasteczkach.

CLAP ALONG!

Wrocław is also happy!  ;)

https://www.youtube.com/watch?v=m237Bj-t63o&feature=youtu.be

Nawet Ukraina nagrała swoją wersję "Happy", w Kijowie, na Majdanie.

https://www.youtube.com/watch?v=7B5AXBFeRLM

Ha, Beatko, przy okazji obejrzenia klipu rzuciłam okiem na sytuację, bo trochę się ostatnio odcięłam od świata i raczej stare dobre "Don't worry be happy" przydałoby mi się na gwałt:( 
http://natemat.pl/93629,barack-obama-ostrzega-rosjan-beda-konsekwencje-interwencji-wojskowej-to-byloby-godne-najwyzszego-potepienia-calego-swiata

Czasem na szaleństwa tego świata jedyną sensowną reakcją zdaje się taki zaprawiony nieco wisielczym humorem stoicki dystans: "it will soon pass, whatever it is..." Obyś miał rację, Bobby...:(
https://www.youtube.com/watch?v=d-diB65scQU
To nie zawsze jednak pomaga:(

Grozą powiało. I jak tu inne tematy poruszać? Ale próbuję, spróbuję raz jeszcze.

Wyszedł sobie astronauta w Kosmos na spacer i zaczął tonąć  :o

http://wiadomosci.wp.pl/kat,18032,title,NASA-przerwano-spacer-kosmiczny-woda-pojawila-sie-w-helmie-astronauty,wid,15818626,wiadomosc.html?ticaid=1124b3

Podobno pierwszy w historii spacer, który odbywał Rosjanin Aleksiej Leonow, o mało nie skończył się tragedią. Z powodu próżni jego skafander zwiększył objętość i kosmonauta nie mieścił się we włazie, nie mógł wrócić, a był sam.

To faktycznie ekstremalne doznanie - topić się w kosmosie :o Ale kosmos generalnie nie jest miejscem zbyt przyjaznym życiu. Człowiek jest tam przeraźliwie samotny.
Można to poczuć na "Grawitacji". Taka cieniutka ta warstewka atmosfery, która osłania nas od próżni i słonecznego wiatru, a wystarcza, żebyśmy się czuli bezpiecznie w tej kropelce życia. Przynajmniej względnie bezpiecznie - o ile zamiast walczyć z siłami natury nie walczymy ze sobą.

Bareja byłby zachwycony  :D
Jego duch wciąz żyw w narodzie   :D

http://youtu.be/mtNDuLvCrXM

Przy okazji znalazłem... o krowach oddających mleko w takt muzyki Chopina
http://wrzesnia.info.pl/gminy/wrze%C5%9Bnia/9109-sokoowo-krowy-czochrane-w-takt-chopina

Kochani, podpiszcie proszę petycję o zakazie hodowli w Polsce lisów i jenotów na futro (trzeba kliknąć w zdjęcie lisa po prawej):

http://www.otwarteklatki.pl/jas-i-malgosia-lisy-odebrane-z-fermy-pod-koscianem/