Kurier Szafarski

Jest ich mnóstwo i w większości dostatecznie spopularyzowane. Ale może czasem warto do niektórych wrócić, powspominać wrażenia z pobytu, zarekomendować?
Ja, na wstępie, polecam Szafarnię, niedaleko Golubia-Dobrzynia. Szafarnię, bo przecież to prawdziwa patronka naszego forum! Tutaj narodził się nasz Kurier :)
Jest tam muzeum i śliczny park, który jakby swoją stylistyką nawiązuje do warszawskich Łazieniek. Odbywają się też koncerty. Urok tego miejsca dopełnia piękno pobliskich jezior, wielkiego średniowiecznego zamku i mnóstwo okalających Szafarnię lasów. Pomyślałem, może kiedyś warto abyśmy wybrali się wszyscy tam razem?

świetny pomysł Janusz. Może wiosną? Będzie to doskonała okazja poznać się w "realu".

Kolejne miejsce związane z Chopinem to Duszniki Zdrój. Tam na kurację wybrał się szesnastoletni wówczas Chopin. Jak podaje strona tego miasta wtedy miał miejsce pierwszy zagraniczny recital Fryderyka.

http://www.duszniki.pl/?page=chopin_w_dusznikach

Tutaj znajdziecie więcej informacji.

Dodatkowo, w każdy sierpień odbywa się tam Międzynarodowy Festiwal Chopinowski

Tutaj znajdziecie program z tego roku: http://www.chopin.festival.pl/festiwal-chopinowski/program-65-festiwalu?lang=pl

W Dusznikach byłem raz, i to bardzo krótko, ale to piękne miejsce, warte odwiedzenia, zwłaszcza podczas trwania festiwalu.

Żelazowa Wola. Wiem, to tak oczywiste miejsce, że nawet nie warto pisać, bo każdy wie.
Niemniej jednak muszę powiedzieć, że wiele tam się zmieniło. Z dzieciństwa pamiętam otaczający park dworek jako nieco nazbyt zarośnięty. Złą atmosferę robiła również przepływająca przezeń rzeka Utrata, będąca w zasadzie cuchnącym ściekiem. Pamiętam grupę turystów niemieckich, którzy szli na most porobić zdjęcia. Nie porobili, bo przez most trzeba było prędko przemykać, i to najlepiej na bezdechu lub wydechu...
Obecnie park wygląda lepiej - uporządkowany, zadbany. Sympatyczne miejsce. Czasem nawet muzyki można posłuchać, bo odbywają się koncerty. Ale mam mieszane uczucia. Po pierwsze, sam dworek został ogołocony - wszystko, co się dało, przeniesiono z niego do Muzeum Chopina w Warszawie. Więc w sumie nie warto wchodzić do środka, bo trzeba zapłacić, a za to można przejść się przez ogołocone z mebli pokoje i pooglądać jakąś niezbyt ciekawą ekspozycję na ścianach... Jedyne, co zostało, bo przenieść do Warszawy się nie dało, to piece. Smutne to robi wrażenie. Syn był bardzo rozczarowany, bo pamiętał, jak wyglądało to wnętrze za jego poprzednim pobytem.
Druga rzecz: mostek blisko zachodniego krańca parku to przykład kompletnego braku wyczucia. Ów brzydki i topornie wyglądający "gargamel" nijak nie pasuje do całej reszty parku. Bardziej może pasować do pawilonów, którymi od zachodu i północy obudowano park. Nie wyglądają one zbyt ciekawie. Jeżeli już coś takiego musiano zrobić, to można było zadbać o spójność stylistyczną. Ideą rewitalizacji obiektu było przywrócenie wyglądu z czasów Chopina. Myślę, że Chopin jednak nie byłby zachwycony tym miejscem w obecnym kształcie.
Pomijając to wszystko, miejsce na pewno można odwiedzić, a jeśli zrobi się to w dniu koncertu, to nawet warto. Jest tam również jakiś system elektronicznych przewodników audio, ale nie wiem na czym to polega - nie miałem czasu wybadać sprawy, widziałem tylko poustawiane w różnych miejscach parku nadajniczki i osoby, najczęściej "skośnookie" z identycznymi urządzeniami ze słuchawkami.

A czy ktoś z Was był w Nohant? Mi osobiście marzy sie tam wyjazd, najlepiej latem, samochodem. Może ktoś z Was ma podobne plany?

Swietny pomysł, przecież tam powstały jego największe dzieła.
A potem może Majorka???

Teresko, rozumiem, ze zawiazujemy projekt na wyjazd  :D A majorka, jasne, to naturalny ciąg dalszy  :)

Tylko proszę pamiętać, że to dom George Sand i nie jest to w żadnym wypadku muzeum chopinowskie :) (co się rozumie samo przez się), wspomina się tam o nim bardzo na marginesie.
Niewątpliwie jest to miejsce ze wszech miar godne zainteresowania. Osobiście nie byłam, ale na wszelki wypadek uprzedzam (ponieważ czasem zdarza się, że Polacy nie są tego do końca świadomi).
 
Mogę polecić miejsce nieco luźniej związane z Chopinem, np. Musee de la Vie Romantique w Paryżu (choć i tam najwięcej pamiątek jest po G. Sand). To był dom Ary Schaffera o ile dobrze pamiętam (portrecisty Chopina). Urocze choć niewielkie miejsce. Oprócz wystaw stałych, są tam wystawy czasowe i nigdy nie wiadomo na co się trafi.
Zresztą można np. odszukać na własną rękę wszystkie adresy pod którymi mieszkał Chopin (fajna zabawa), chociaż nie wszystkie te kamienice istnieją (o ile dobrze pamiętam np. przy Pigalle).

To muzeum Ary Shaffera jest urocze.
Ja byłam też przy placu Vandome, jest tam pamiątkowa tablica.
Ale jak wlazłam do środka to elegancja tego miejsca, te białe marmury tak mnie onieśmieliły
że już dalej nie weszłam.A na Nohant to oczywiście sie piszę.

Hmmm... To jedna z części mojego wielkiego marzenia!

Byłem 2 lata temu w Golubiu  >:(szkoda- bo nie wiedziałem, że tak blisko jest Szafarnia - chętnie tam przyjadę jak będą jakieś koncerty, a potem do Paryża i na Majorkę ;)

Rozumiem Bodku, że dopisujesz sie do projektu ::)

Rozumiem, że ten wątek, a właściwie to, jak się rozwija, to dążenie do zorganizowania jakiegoś zjazdu. Uprzedzając fakty wystąpię z wnioskiem formalnym - z uwagi na to, że wśród nas są tegoroczni maturzyści, jakiekolwiek spotkanie uprasza się planować najwcześniej w czerwcu. Z góry dziękuje.

Jak znam życie, to decyzja gdzie się spotkać nie będzie taka łatwa! Chociaż może nowe Muzeum w Wa-wie?

Do tego nowego muzeum podobno w któryś dzień tygodnia wejście jest darmowe.Chociaż może tylko dla grup zorganizowanych.
Tylko ciekawe,co w ten dzień będzie się tam działo!

Czyż nie jesteśmy grupą zorganizowaną, skoro nawet GW to zauważyła? Zawsze mozemy się na taką koneksję powołać! :D

Fe... Warszawa? ::) Wolałbym do Szafarni albo Dusznik. Jak tylko i będzie jakiś ciekawy koncert i ktoś z Was będzie się wybierał to ja się dołączam

Jasne! Ale do Warszawy najbliżej i najprościej.

To miejsce na ogół każdy zna ze słyszenia: Kościołek w Brochowie. Tu przechowywany jest oryginał chrztu Chopina, tu brali ślub rodzice Chopina (i bodaj siostra).

Ale miejsce to ma i inne nieszopenowskie znaczenie - to jedyny kościół warowny z fortyfikacjami w całej Europie. Warto o tym także pamiętać i tym bardziej ochoczo odwiedzić ten kościółek, będąc z wizytą w pobliskiej Żelazowej Woli. I jeszcze jedno, w kościółku odbywają się cyklicznie koncerty chopinowskie.

Kochani, na szopenowej mapie Polski nie wolno pominąć Antonina. Tutaj - w Pałacyku myśliwskim książąt Radziwiłłów Chopin aż dwukrotnie spędzał część swoich wakacji muzykując wspólnie z Księciem i jego córką.
Urok miejsca zachwala linek jak niżej

http://www.youtube.com/watch?v=cLlmTet5SP8

pozwolę sobie zacytować mój wpis z "poprzedniego" forum dla tych, którzy nie czytali:

"W czasie pobytu w Paryżu, przy okazji odwiedzin różnych miejsc bardzo chciałem zobaczyć i te związane z Fryderykiem Chopinem. Czas biegł szybko, do wyjazdu było coraz bliżej i tak się stało, że nie przygotowałem go pod kątem Chopina. Na miejscu trafiłem oczywiście i na Plac Vandome.

(http://farm5.static.flickr.com/4067/4633604930_c81fcb14ac_z.jpg)

Zaskoczeniem było, że właśnie przy tym placu jest Hotel Ritz, który tak rozsławiła Księżna Diana.
Ale jeszcze bardziej się zaskoczyłem, kiedy już po powrocie do Polski wyczytałem, że na Placu Vandome pod nr 12 na pierwszym piętrze było ostatnie mieszkanie Chopina."

Miałes pecha, ze nie zauwazyłes, bo na budynku jest nawet pamiatkowa tabliczka ,że tu było ostatnie mieszkanmie Chopina (z tego co pamiętam, w dwóch językach)

Januszu byłam w Antoninie przejazdem dwa razy. W drewnianym pałacu myśliwskim, perełce drewnianej architektury, jest teraz kawiarnia. Nie zapomnieli to o Fryderyku. Jest tablo z opisem wydarzeń, kiedy to Chopin przyjechał na zaproszenie do Antonina.  Antonin dziecko czule objęte troską przez nieodżałowanego Jerzego Waldorffa. :)

Ja tez byłem, ale raz i dawno. I wkrótce musze chciałbym tam powrócic.

Monko, a byłaś w Brochowie?

Oj nie byłam.

Jeszcze raz, wiec, Moniko i Ciebie i innych zachęcam. To naprawdę nie jest "zwykły" kościółek, i nie tylko niezwykły za sprawą naszego "reliktu".
Jego warowna budowla jest zdumiewajaca.
Gdy kiedyś wpadniecie do mnie Starych Babic - mam nadzieję, ze oprócz Zelazowej Woli i do brochowa zrobimy sobie wspólna wycieczkę. :)

Jasne Januszu- z moim GPSem częściej błądzę po Polsce niż wtedy, kiedy go nie miałam. Może dzięki temu szybciej zabłądzę i w tamte tereny  :D

Janusz, szczerze się uśmiechnąłem, to jest tak duży i rozległy plac, ledwie dostrzegłem tam cały budynek Hotelu Ritz, a co dopiero tablicę?  :) myślę, że gdybym przypadkiem jednak ją znalazł byłoby to czymś niezwykłym... ;)

Czy Antonin jest w Łodzi?

Jeśli tak, to ja co roku jeżdżę przez Łódź
więc skorzystam z tej informacji
i wstąpię na kawę do pałacu myśliwskiego.

Marku, ten "szopenowski" niestety nie. On jest pod Poznaniem.

To się dobrze składa bo przez Poznań

też co roku jeżdżę.

Widzieliście pomnik Chopina odsłonięty dziś w(e) Wiedniu? ???
Ja sie chyba nie znam, dla mnie koszmarek!

Jedno jest pewne, ten pomnik Chopina we Wiedniu będzie rzucał piękny cień ;)

a gdzie można zerknąć na ten pomniczek?

Tutaj:

http://pl.chopin.nifc.pl/institute/events/news/id/1999

Co to jest???

Koszmar... pierwsze skojarzenia powiodły na myśl...
Pozwólcie, zastopuję. Może czytają to dzieci.

Moje skojarzenie to kot (przepraszam wszystkie koty!)........... na pustynii. :D
Ale przynajmniej posłuchają Ingolfa!

Bardzo niegustowne toto

Pomnik w Wiedniu faktycznie dziwny (modernistyczny). Ważne, że jest tam obecny Fr. Chopin i będzie przypominać wiedeńczykom, że piękne walce nie pisał tylko ich Johan Strauss..

Pomnik przypomina Chopina - to najważniejsze. Mogłby być lepszy - oczywiście, chociażby dlatego, że modernizm w tej odsłonie to przesada, nawet dla kogoś, kto nie jest szczególnie staroświecki. Nie wiem, czy popularyzowanie muzyków pomnikami jest właściwą metodą, uważam, że lepiej wykorzystać do tego ich dzieła i mam nadzieję, że ta forma działania nie zostanie pominięta.

O Antoninie, o Głogowej koło Rozkowa - trochę inaczej... Czyli podążmy śladami muzycznych scieżek Chopina i ludowego muzykanta, Władysława Nadobnego, którego pradziadek grał na weselu w Antonienie dla Chopina i rodziny Księcia Radziwiłła.

http://www.youtube.com/watch?v=qs5l0pupZL4
http://www.youtube.com/watch?v=2Y4mmdNOsyQ&NR=1

Jeśli ktoś odwiedził celę na Majorce, w której Chopin spędzał swoje traumatyczne "miodowe miesiące" z George Sand - chyba powinien to uczynić jeszcze raz, bo wprowadzono go w bląd...
Więcej szczególików w artykule jak niżej

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/rozstrzygnieto-spor-o-miejsce-pobytu-chopina,1,4161563,wiadomosc.html

Na Majorce wprowadzają w błąd częściej. Jak już wspominałam, jedna pani pilot zapewniała, że będziemy mieli koncert Chopina grany w oryginale. :)

Jak to miło z ich strony, że nie przetłumaczyli np. na japoński :D

To mi przypomina ten dowcip: "haha, zaśmiała się hrabina po francusku, bo dobrze znała ten język":)

 ;D ;D ;D właśnie sobie uświadomiłam, że dobrze znam francuski

Wziałem dziś samochód i w mojej marszrucie po Majorce pojechałem do Valdemosy. Udało mi się bez problemu odnależ klasztor. Nie wiedziałem, którędy się wchodzi do muzeum, więc zapytałem o to jakieś dwie polskie turystki - studentki (siedzące nieopodal na ławeczce). I oto przeżyłem jeden z większych szoków w moim życiu: "To tutaj jest jakieś muzum Chopina? - zapytały...
Kochani! Ja nie potrafię tego skomentować. Może Wy...

O tempora....  ??? ::)  :P :o , cóż , każdy ma jakies swoje priorytety  ;D

Januszu, zwiedzaj za nas wszystkich :) Przetrzyj szlak, moze sie kiedys cała ekipa wybierzemy!

To ja może inną opowiastkę...

Kilka tygodni temu, przed koncertem Wundera w Lublinie szukałem Filharmonii. W geście rozpaczy spytałem jakąś 20 letnią kobietę z gitarą na plecach, będąc pewien, że mi powie gdzie się owa Filharmonia znajduje. Kobieta po zadaniu pytania zrobiła tylko duże oczy i powiedziała, że... nie wie (Filh. była kilka prostopadłych ulic dalej).

W tej sytuacji Januszu, trudno o jakikolwiek komentarz..Wychodzi na to, że dziewczynki nie miały zielonego pojęcia że przebywał tam Chopin, a jedynie przyjechały się poopalać.. :)

Przecież zdecydowana większość jedzie na Majorkę albo się poopalać, albo żeby potem zaszpanować w towarzystwie, że tam byli. Dotyczy to zresztą większości "modnych" miejsc. Mówię oczywiście o Polakach i mieszkańcach innych krajów zwanych dawniej "rozwijającymi się".

Że tak powiem Januszku: Co się dziwisz? :)

Januszu, może cierpią na amuzję? 

Na Majorce niestety nie byłam, ale wiem od zaprzyjaźnionego Niemca, że nasi zachodni sasiedzi nazywają Majorkę (w żartach) 17 bundeslandem   :D Niemcy podobno mają bzika na punkcie tej wyspy. Sa też oczywiście tacy, którzy chcą odpocząć za granicą od rodaków i wogóle tam nie jeżdżą  ;)

To prawda, z tym że u nas jeździ się na Majorkę, żeby pokazać, że kogoś stać na to (wyższe motywacje, jak np. naszego kolegi Janusza, to zjawisko niestety marginalne), a na Niemcach nie robi to wrażenia, bo tam jeżdżą u nich np. gospodynie domowe itp.

Witajcie, kochani! Jestem z powrotem! Stęskniłem się za Wami i za Forum, do którego tabliczek zerkałem tylko "z doskoku'. Byłem praktycznie odcięty od internetu, mimo ze otaczał zewsząd cywilizowany świat.
Bo Baleary - ze swoją flagową Majorką i milionem hoteli to z pewności świat Cywilizacji i Kultury. Trochę dziwny jednak świat, w którym rolę gospodarzy odgrywają goście, i to głownie z Niemiec, tu bowiem język niemiecki rozbrzmiewa dużo, dużo częściej i głośniej, niż rodzimy kataloński (masz rację Kasiu - Niemcy jeszcze  pod koniec XX w. snuli otwarte plany odkupienia od Hiszpanii Majorki!), tu mieszkańcy posiadają największa ilość samochodów w przeliczeniu na osobę (dzięki czemu wypożycza się samochody z wypożyczalni - za grosze), a z drugiej strony (a może dlatego) - tu, najrzadziej spotykaną rejestracją aut są auta z kontynentu.

Mój krótki wojaż po Majorce okazał się nie tylko sympatyczną wyprawą, ale i pouczającą...Dziś raz kolejny przekonuję się, jak turystyka bowiem uczy: jednym otwiera oczy (pozdrawiam Was - moje nieznane panie z Valldemossy, o których być może słusznie napisał koziołek i Niebieskooki, że przyjechały się poopalać, a Ela - że w końcu każdy ma prawo mieć swoje priorytety, a szczególnie, gdy cierpi się na amuzję (hej! Kasia)), drugim - kolejny horyzont. Poprzestając na tej oględnej formułce nie będę już strofował nikogo ani czemukolwiek się dziwił (hej! Monika). Pozostaje mi wierzyć, ze przynajmniej dla każdego z naszej szafarskiej rodziny - Valdemossa - to na pewno nie jakiś klasztor, a kultowe miejsce, do którego warto przyjechać, albo powrócić, gdyż to własnie tu - świat po raz pierwszy usłyszał m.in. ukochane przez nas wszystkich preludia Chopina. Zgodnie z Twoją prośbą przetarłem więc szlak, Beatko, choć wiem, że byli tu już wcześniej inni. Za to udało mi się zrobić specjalnie dla Was mój krótki autorski reportaż z tej "mojej" Valdemossy, do projekcji którego serdecznie teraz zapraszam. Może kolejny reportaż będzie oz naszej wspólnej szafarskiej wycieczki?

(  http://www.youtube.com/watch?v=RONnpQCrpro  (LD)  )

http://www.youtube.com/watch?v=xdQnN0AmTmQ   (HD)

Reportaż super, ale dobrze że juz jesteś wśród nas :)

Te nasze opowiastki, Kubo, można by chyba przytaczać bez liku.  :D
Nie tak dawno szukając we Lwowie hotelu Chopin(!) gdzie miałem rezerwację, zatrzymał mnie pan milicjant strofując, że oto wjechałem do zamkniętej o tej porze "zony" - popełniając tym samym wykroczenie. Grzecznie mu wyjaśniłem, że czynię tak bo inaczej nie potrafię dojechać do hotelu, chyba, że Pan milicjant wskaże mi inną, właściwą trasę. Ten po usłyszeniu nazwy hotel "Chopin" zrobił nietęgą minę i stwierdził, że nie wie gdzie tu we Lwowie taki hotel. To ja mu na to, że jest on tuż obok Filharmonii - i może niechaj wskaże jak mam do Filharmonii dojechać, tym samym rozwiązując problem i służąc skuteczną pomocą zbłąkanemu obywatelowi... Zrobiłem tą sugestią chyba chyba wielkie faux pas, bo pan milicjant zaczął się jąkać. Chcac jakoś wyjść z opresji zasugerował, abym skonsultował prawidłową trasę ze stojącym obok taryfiarzem... ale, cóz,  ten ostatni także nie wiedział gdzie ta cholerna Filharmonia i hotel...
panie milicjancie, na końcu powiedziałem, ale tę "moją drogę' wskazał mi mój GPS!
"GPS? - a chyba, ze tak! To niech już jedzie i drogi dłużej nie tarasuje..."  :D :D
Po raz pierwszy w mojej historii kontakt z ludową władzą nie zakończył się negocjacjami ani jakąkolwiek inną dla mnie opresją  ;)

dzięki, Tereniu za komplement.
I ja się cieszę, ze już jestem :). A co do filmiku - stwierdziłem, że ma słaba rozdzielczość zdjęć, więc bedę musiał go niebawem podmienić na HD

Piękne miejsca, piękne wspomnienia, ale dobrze Januszu, że już z nami jesteś! :)

Z tym milicjantem dobre Januszu.. :D :D

Co do reportarzu..Jest na czym oko zawiesić - przepiękne widoki, zabytkowa architektura wraz z typowymi dla tej szerokości geograficznej wąskimi uliczkami, górzyste tereny poprzecinane wijącymi sie serpentynami - coś wspaniałego..Zaś samo tylko znalezienie się w "celi" Chopina, musiało doprawdy stanowić wielkie przeżycie emocjonalne (zresztą doskonale to widać po Twoim wyrazie twarzy.. ;)) - fantastyczny materiał Januszu  :)

Drogi Januszu, witaj z powrotem! Dziękujemy za relację z podróży   :) Eh, pozazdrościć...
Ty byłeś "u Niemców", a teraz jeden jest u mnie  :D Równowaga w przyrodzie jest więc zachowana  ;)

Dzięki, Januszu. Piękne miejsce, piękne widoki. Ciekaw jestem, jak wyglądała cela Chopina, gdy mieszkał w niej kompozytor, co dokładnie widział z okna... To faktycznie musiało być coś szczególnego - poczuć choć namiastkę tego, czego doświadczył kompozytor.

Januszu, witaj nam z powrotem :D Cóż za wspaniała podróż, jakie piękne wrażenia :)
Ja też dziękuję za reportaż, dzięki któremu mogłam się poczuć trochę tam, w tej romantycznej scenerii, w tych uliczkach, w tym klasztorze... Kto wie, może uda nam się kiedyś taka wspólna, szafarska eskapada :)

Piękny incydent ze Lwowa, godny Barei;)

We wrześniu wybieram się na Majorkę. Słyszałem, że na wyspie jest miasto gdzie przebywał Fryderyk, miałem sprawdzić więcej szczegółów przed wyjazdem i szczerze mówiąc liczyłem na to, że miejsce to znajdzie się w programie wycieczek fakultatywnych. Rozumiem, że wyjazd do Valldemossy zorganizowałeś we własnym zakresie. Orientowałeś się, czy można wykupić tam zorganizowaną wycieczkę?

Januszu, przepraszam za prywatę, ale pomyślałem, że skoro wróciłeś właśnie z Balearów, to będziesz w stanie polecić miejsca warte odwiedzenia.


Widoki niesamowite, mnie zachwyca kolor wody. Jednak zdjęcia, choćby nie wiadomo jak dobre, nie oddadzą w pełni tych widoków.

Januszu, piękna podróż, zdjęcia, widoki. Niesamowicie nastrajają takie sentymentalne wyprawy śladami wielkich artystów... 

O tym niezwykłym miejscu jest zachowany opis samego Chopina:

"Jestem w Palmie między palmami, cedrami, kaktusami, oliwkami, pomarańczami, cytrynami, aloesami, figami, granatami itd. Co tylko Jardin des Planes ma w swoich piecach. Niebo jak turkus, morze jak lazur, góry jak szmaragd, powietrze jak w niebie. W dzień słońce, wszyscy letnio chodzą, i gorąco; w nocy gitary i śpiewy po całych godzinach. Balkony ogromne z winogronami nad głową; mauretańskie mury. Wszystko ku Afryce, tak jak i miasto, patrzy. Słowem, przecudne życie. (...)"

i dalej:

"Mieszkać będę zapewne w przecudownym klasztorze, najpiękniejszej pozycji na świecie: morze, góry, palmy, cmentarz, kościół krzyżacki, ruiny moskietów, stare drzewa tysiącletnie oliwne. A, Moje Życie, żyję trochę więcej... Jestem blisko tego, co najpiękniejsze..."

Kochani, reasumując: wrażenia naprawdę niezwykłe i bez cienia nieskromności pozwólcie, że strawestuję samego Chopina: byłem blisko tego, co najpiękniejsze... :)

Piotrze,
teraz już wiesz, co to za miasto... W reportażu nie wspomniałem o Palmie, w której zaraz po przybyciu na wyspę na krótko zamieszkali kochankowie. Ale tam, specjalnie, nie znalazłem szczególnych pamiątek poza małym (i niestety nieco obskurnym) placykiem "Chopin".

O program wycieczek zorganizowanych się nie martw. Każdy palmeński hotel i każde tamtejsze biuro podróży ma w swej ofercie wycieczkę do "wsławionego" klasztoru. "Takie sentymentalne wyprawy śladami wielkich artystów" - jak słusznie pisze Pat - to przecież podstawowe źródło dochodów potężnej branży jaką jest na Balearach turystyka.  Miejsce to na Majorce jest tak bardzo popularne, jak u nas... Żelazowa Wola. Ale gorąco zachęcam do wycieczki indywidualnej. Po pierwsze: pojedziesz, kiedy ci wygodniej, po drugie - dużo taniej. Mój hotel chciał za wycieczkę blisko 50 Euro. Ja - za najem samochodu zapłaciłem 30 kilka plus bilet wstępu  7,50 euro (można go kupić na miejscu bez żadnej kolejki! Dzieci do lat 10 - wstęp bezpłatny). Tak więc nawet gdybym jechał samotnie - wyszłoby taniej, gdy zaś pojedziesz w kilka osób - koszt staje się śmiesznie mały. :)
A poza tym - do portu Valldemossa nie da się dojechać inaczej, jak samochodem osobowym. Tam, już żadne zbiorowe wycieczki nie docierają. Z jednej strony: na szczęście, z drugiej: szkoda. Bo miejsce niezwykle urokliwe i sentymentalne (stąd odpływał do Marsylii schorowany Chopin) - a trasa serpentynami nad skarajem morza - niezapomniana na całe życie  ;D

Super Video Januszu,
a muzyczne wykonanie także Twoje?

Marku... dzieki za oba :D komplementy.
Ale nie, to preludium wprawdzie grywałem kiedyś dla siebie, ale nie aż tak z rozmachem i perfekt, jak wielki Arturo...

Januszu, dziękuje za informacje. Muszę sprawdzić położenie Valdemossy i położenie mojego hotelu (gdzieś na wschodnim lub północno-wschodnim wybrzeżu). Przyznam, że jestem zwolennikiem wyjazdów indywidualnych i chętnie wypożyczyłbym samochód i pojechał dokładnie tam gdzie mam ochotę, no ale to nie tylko ode mnie zależy.

Przyjaciele wracają z podróży dalekich...a jeden z nich był z wizytą u Chopina. Trochę to inaczej
wygląda niż ja pamiętam. Pere Lachaise

(http://dymki.com/upload/guests/13/13983fdc50b9d21d13b91ca1f94497ea/94d46f0eeb8bbb8581d334adbf58771b.jpg)

Tereniu, jak ja bym chciała tam kiedyś pojechać.......

Pojedziemy wszyscy razem. Musimy pojechac! Byłem u stóp śpiącego Fryderyka kilka razy. I zawsze marzyłem, ze kiedyś przyjadę po raz kolejny. Nie sam. ;)

Był kiedyś taki zwyczaj, że gdy szło się do kogoś z wizytą a tego kogoś nie
było w domu, zostawiało się swoją wizytówkę na specjalnie do tego
przeznaczonej tacy.Taka taca stała przy grobie Chopina do II wojny światowej.

Moi drodzy! Bylem tam wczoraj... Niezapomniane wzruszenie. Chopinowski monument na Pere Lachaise otulony cerwonymi flagami z orlem, tonacy w kwiatach...
I liczni odwiedzajacy, pragnacy oddac hold arcyksieciu fortepianu. Ja jednak poczekalem, az zrobilo sie calkiem pusto.

Bylem tez u Chopina na Chaussée d'Antin, Place de Vendome...

Tak... przy grobie naszego Fryderyka nigdy nie brakuje świeżych kwiatów. Ja, z kolei za każdym razem jak odwiedzałem - spędzałem przy nim wiele czasu by podsłuchiwać przewodników francuskich wycieczek. To ciekawe, ze prawie wszyscy oni mawiali: a tutaj - leży nasz Chopin. Nasz - bynajmniej, nie w znaczeniu: francuski. "Nasz" - bo przez Paryżan jest wciąż ukochany :)

Sam na sam z Fryderykiem..."Bon soir, Monsieur Chopin..."  Ta chwila zostanie z Tobą na zawsze:)

Korzystając z pięknego weekendu udałem się do Krakowa aby odszukać nieliczne ślady po wizycie Fryderyka Chopina, który podczas podróży do Wiednia wspólnie z pięciorgiem przyjaciół w ostatni tydzień lipca 1829 r, zatrzymali się w królewskim mieście na cały tydzień.

W Krakowie było wówczas podobnie słonecznie jak i w ten weekend. Wiatr był słaby, południowo-wschodni, „temperatura niezła”.
Po obecności Fryderyka Chopina ostał się ważny ślad: zatrzymali się w gospodzie „Pod czarnym orłem”. Oczywiście, pierwsze, co uczyniłem to odnalazłem karczmę o identycznej nazwie i udałem się na powitalny krakowski obiad.

http://www.facebook.com/photo.php?fbid=2135250579122&l=029a9088b6

Prawda jednak jest taka, że ta moja karczma, jedyne, co miała wspólnego z gospodą, w której gościł Chopin – to nazwę. Fryderyk wraz z przyjaciółmi zatrzymał się bowiem na pewno nie tu, a tuż pod Krakowem (z drugiej strony Wisły) w owoczesnej miejscowości Podgórze. Bibliografia słabo udokumentowała kamienicę (zajazd) w którym zamieszkali. Udało mi się zdobyć jednak jej adres: Rynek Podgórski 13. Dziś jest tam kamieniczka na poły mieszkalna, na poły użytkowa, ale śladu po zajeździe nie ma żadnego, a tym bardziej po tak znamienitym gościu

http://www.facebook.com/photo.php?fbid=2135251219138&l=63b8a4ee80



Podczas pobytu szóstka przyjaciół zwiedzała w Krakowie m.in. Bibliotekę Jagielonską (dzisiejsze Collegium Maius)

http://www.facebook.com/photo.php?fbid=2135251059134&l=c50615f2cb

Pośród dzisiejszych pamiątek po Chopinie szczególnie zaciekawiła mnie „Fontanna Chopina”

http://www.facebook.com/photo.php?fbid=2135250899130&l=9a308047ba


A w jakim hotelu ja zamieszkałem? To chyba oczywiste:
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=2135251379142&l=dcb6c10412

Co prawda nie w kontekście tygodniowego wypadu do Krakowa, ale ślad jeszcze jeden jest. Czy go również zwiedziłeś?
Na Wawelu, bezpośrednio z Katedry wchodzi się do krypty Wieszczów. Tam znajduje się urna z ziemią, przywieziona z grobu Chopina....

Nie wiedziałem tego, Moniko :o.
Szkoda wiec, ze nie miałem Ciebie za przewodniczki; tym razem mi się nie ułożyło (chcieliśmy z Renatą spędzić ten weekend bardzo kameralnie), może innym razem się uda :)

Za Najciekawsze z mojego pobytu w Krakowie chyba muszę uznać uwiecznienie fotką kamienicy, w której stacjonował Chopin. Pobieżna moja kwerenda wykazuje, że nigdzie i nigdy wczesniej nie publikowano fotki tej kamienicy z adnotacją, że to własnie tu pomieszkiwał przez tydzień Fryderyk Chopin  ;D :D

http://www.facebook.com/photo.php?fbid=2135251219138&l=63b8a4ee80

A może warto abyśmy wystąpili z petycją do władz miasta, by na pamiątkowej kamienicy zawisili tablicę informujaca, że w tym domu zatrzymal się Fryderyk Chopin podczas swojej podrózy do Wiednia  ???

Jeśli jest to pewne, że właśnie to ta kamienica, to czemu nie......

tak przynajmniej na łanach "Gazety" stwierdziła Pani Lucyna Bełtowska - komisarz wystawy z Uniwersytetu Jagielońskiego (i uczyniła to, jak zrozumiałem, na podstawie własnych żmudnych poszukiwań).

http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35796,7655868,Co_Fryderyk_Chopin_zobaczyl_w_Krakowie.html

Jeśli jest to kamienica prywatna, to tylko zgoda właściciela..

Z tą Majorką to proponuję wziąć na wstrzymanie, albowiem, jak socjalistyczna prasa donosi, wszystko to "mierda" albo i nawet coś gorszego:
http://www.elpais.com/articulo/cultura/jueces/prohiben/publicidad/enganosa/Chopin/piano/celdas/Mallorca/elpepucul/20111019elpepucul_11/Tes

Nie znać hiszpański. Tłumacz Google bredzi coś tak, że ledwo cokolwiek wyrozumieć można. Możesz to pobieżnie streścić?

W skrócie rozchodzi się o to, że hiszpański sąd uznał, ze rzekome pamiątki po Chopinie na Majorce, między innymi fortepian, są falsyfikatami, krótko mówiąc,są wielką ściemą i zabronił zażywania formuły "pamiątki po Chopinie" w stosunku do tych klamotów.

Na Majorce nie ma żadnych pamiatek po Chopinie, bo wszystkie zostały spalone przez miejscową ludność w obawie przed szerzeniem się zarazy po suchotniku. Pracownicy muzeum w klasztorze Kartuzów wskazują fortepian, jako jedyną autentyczną pamiatkę.
Ale prawdę mówiac dla turystów same pamiątki  nie mająaż tak wielkiego znaczenie. Dla mnie, na przykład, dużo większym doznaniem było poczuć  atmosferę klasztoru, pospacerować po jego kwiecistych tarasach, popodziwiać wspaniałe widoki z tarasów, powłóczyć się po urokliwych ulicach miasteczka, o wyprawie wąskimi serpetynami do pory Valdemossa - nie wspominajac.

No właśnie, ów sąd hiszpański uznał, że fortepian też nie ma nic wspólnego z Chopinem, podobnie jak cela, w której rzekomo mieszkał. Cała sprawa zasadzała się na tym, że przez lata turyści podziwiali "pamiątki po Chopinie", choć takowymi owe artefakty nie są.

Co? Nawet cela jest fałszywką. No ja nie mogę...

to znaczy cela jest ok, tylko ta, która potocznie przypisywana była Chopinowi - w tej mieszkała George Sand i na odwrót. Taki tam drobiazg. Z obu cel wyjście jest na ten sam taras

Kiedyś Janusz uznał Szafarnię za naszą patronkę, więc informuje, że można na nia zagłosować
w konkursie na najpiękniejsze miejsce w województwie.
SMS o treści No.6. należy wysłać na numer 71466. Koszt 1,23.

Mija 85 lat, jak Fryderyk Chopin zasiadł pod mazowiecką wierzbą w Łazienkach...

http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/warszawa/85-rocznica-odsloniecia-pomnika-f-chopina,1,4934159,region-wiadomosc.html

Dla mnie to jedno z magicznych miejsc w Warszawie. Cudownie się tu słucha koncertów,
zwłaszcza mocząc nogi w sadzawce :)
A to pomnik Chopina w Budapeszcie, dla mnie trochę za egzaltowany, chyba,że nie
rozumiem tej symboliki.
(http://img.liczniki.org/20111126/Chopin_w_Budapeszcie-1322334005.jpg)

Na tym zdjęciu- moim prywatnym zdaniem- muzyka Chopina, nie zrozumiała...

(http://img.liczniki.org/20120815/Plac_Vendome-1345031178.jpg)

Plac Vendome wczoraj. Moja koleżanka po Paryżu sobie tupta.Może i my kiedyś :) :) :)

Nie wiem, gdzie to info pasuje najbardziej...
Oto czytam na Wirtualnej Polsce: "Totalna Żenada! ROK CHOPINOWSKI WYGRAŁ Z EURO!"

Co to oznacza: ot po prostu, nie podczas Euro 2012, ale w czasie Roku Chopinowskiego odwiedziła stolicę rekordowa liczba turystów. Dla panów redaktorow z WP to powód do totalnej żenady...
Chyba zrezygnuję z odwiedzania tego totalnie żenującego portalu

W taki dzień, jak dziś - będąc na Powązkach nie mogłem nie odwiedzić grobowca Rodziców Chopina. Usytuowany jest przy głównej alejce nieopodal cmentarnego Kościoła. Zapaliłem na nim świeczkę w imieniu naszej szafarskiej rodziny.
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=4318248152697&set=o.193977657331605&type=1&theater
Ledwo co wróciłem do alejki i skierowałem się po sąsiedzku ku mogile Henryka Wieniawskiego, jakieś starsze małżeństwo otarło się o mnie... Pan - w szarej, zwyczajnej jesionce, jego Pani - też na ciemno-szaro, też jakby pospolicie i zwyczajnie upodobniona do swego Pana. Całkiem niechcący starszy Pan lekko mnie potrącił ( a może ja jego? Nieważne!) Spojrzałem na starszego Pana... To był Pan Prezydent Komorowski.

 

Januszu, nie chcę być złośliwy, unikam tego i staram się nie wypominać prostym ludziom (takim jak "najboleściwiej" nam panujący Komorowski) ich chamskich wypowiedzi. Wszelako zapytam- czy pisząc " Pan Prezydent Komorowski" masz na myśli tego samego osobnika, który rzekł: "Jaki prezydent, taki zamach"?  Czy chodzi o tego samego, który powiedział: "nawet ślepy snajper by trafił"? Czy to ten sam Komorowski, który wieszczył: "może prezydent Kaczyński gdzieś poleci i nie wróci"?
Zapytam też- czy pytałeś zwaną "pierwszą damę", co ona tam robi na katolickim cmentarzu? Wszak pochodzi nie tylko z żydowskiej rodziny- ale i z rodziny "korzennej": zarówno mamusia jak i tatuś byli pracownikami Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego?

to mr Musamman nie chciej być złośliwy (celowo mister, bo nie żyjesz pan tutaj, tylko na małej skalistej wysepce z dala od terytorium Wiślan, Polan i Pomorzan, nie pomijając Ślężan etc) Janusz zapewne zwrócił się w ten sposób ze wzgl na szacunek do głowy państwa, jakim jest osoba Prezydenta..bez wzgl na to kim on jest, i z jakiej formacji się wywodzi...Jeśli ty go nie uznajesz, nie znaczy to, że inni mają nie uznawać -to Tw problem...w takim razie załóż se człowieku rząd emigracyjny na wysepce, i startuj na prezydenta "wysepkowego rządu", może się uda....
Co do "pierwszej damy" -co ma piernik do wiatraka, niech sobie będzie nawet buddystką czy muzułmanką, albo członkiem jakiej innej sekty "christa" (adwentystą dnia siodmego, świadkiem Jehowy, mormonem) jej wola, poza tym jest małżonką i jako małżonka po prostu towarzyszy mężowi....A zresztą na co i po co w ogóle nadmieniasz o tych osobach (posługując się przy tym nieudolnie kąśliwym językiem), przecież ty żyjąc tam gdzieś daleko, masz prawdopopodobnie podwójne obywatelstwo -będąc więc na poły cudzoziemcem, pisz raczej (do woli) o swoim "nowo-ojczyźnianym" premierze, prezydencie, moze nawet Jaśnie Panującym Królu -którego jesteś poddanym...

ps. co rozumiesz pod słowem "korzennej", bo nie podoba mi to stwierdzenie, tak samo zresztą jak cała Tw wypowiedź..

w ogóle nie podoba mi sie tu wiele rzeczy, włącznie z "nieświeżą" atmosferą..chyba więc ........ stąd na dobre..

sorry za słownictwo (nie daje się już skasować)..trochę mnie poniosło, ale nie lubię ludzi majacych niewiele wspólnego z krajem, i potrafiących z dystansu jedynie krytykować, i "s.ać" we własne/nawet nie już własne, gniazdo..To tyle

Brawo koziołku!!!
To co napisałes muzulmanie jest podłe , haniebne i obrzydliwe!
Udało ci się ubabrać nasze forum w swojej nienawiści.Jest mi bardzo smutno.

No cóz, Sławku, podobnie jak Terenię - bardzo zmartwiła mnie Twoja wypowiedź. Nie bedę też powtarzał argumentów Konrada (Kozła), w szczególności tych, o szacunku. Bo po prostu się pod nim podpisuję.
Dodam tylko, że możemy miec rózne sympatie i antypatie polityczne, ale sa chwile, a juz na pewno te, ktore jako Polacy (ale i wszelkiej masci cywilizowani ludzie!) przeżywamy pierwszego listopada, w których polityczne animozje nie mają i nie powinny mieć żadnego znaczenia.
Jako bardzo młody człowiek widocznie jeszcze tego nie rozumiesz.  :(

Konradzie! Nie przejmuj się i... wyluzuj. Nie wyobrazam sobie tego Forum bez tak barwnych uczestnikow, jak Ty, nasz druhu i drogi pzyjacielu, naczelny nasz Wajdeloto   ;) :)
Trzymajmy sie razem i pomagajmy naszej młodzieży w trudnej sztuce wymiany mysli, prowadzenia dialogu i w tej najtrudniejszej ze sztuk: okazywania szacunku i tolerancji .

Istotnie, moja wypowiedź nie powinna się pojawić na tym forum, żałuję że dokonałem inkryminowanego wpisu. Czasem coś we mnie pęka i eksploduje bunt przeciwko brutalnej, lecz obłudnej polityce w naszym nieszczęśliwym kraju. Niedawno skazano młodego człowieka za wyśmiewanie prezydenta (osławiona sprawa strony "antykomor") przy aplauzie reżimowych mediów pochwalających decyzję "niezawisłego sądu", mediów- dodajmy- które jeszcze nie tak dawno prowadziły nagonkę na ś.p. Kaczyńskiego, nagonkę brutalną, chamską, prowadzoną również za granicą (hiszpański lewacki dziennik El Pais wysmażył tekst o "brunatnej dyktaturze bliźniaków", a niemiecki brukowiec o "polskich bliźniaczych kartoflach"). Komorowski brał udział w tej brutalnej nagonce, co jest tym smutniejsze, że był wtedy Marszałkiem Sejmu. Na wołowej skórze by nie spisał jego aroganckich wypowiedzi pod adresem ś.p. Prezydenta.... Do czego wszakże zmierzam? Do tego, że teraz "niezawisły sąd" skazuje jakiegoś studencika za obrażanie prezydenta Komorowskiego. Jakże to, wcześniej można było obrażać prezydenta, bo to był "kaczor"? Co za hipokryzja i co za chamski tupet! Gdzie był "niezawisły sąd" gdy na stronie "spieprzaj dziadu" lewacy zamieścili film, na którym Kaczyński spółkuje z Rydzykiem? Szlag mnie trafia właśnie dlatego, nie z powodu jakichś "sympatii politycznych" bo polskich polityków ogólnie nie darzę sympatią. Dlatego właśnie wczoraj mnie poniosło- zareagowałem nerwowo na obecność (wirtualną) prezydenta Komorowskiego na tym forum. Przepraszam Cię Januszu, przepraszam Panią Teresę.

Nie klocmy sie.
To nie ma sensu.
Przeciez to tylko polityka.

Moim zdaniem racja jest po obu stronach.

1. Konradzie. Komorowski jest prezydentem Polski z urzedu, ale nie jest prezydentem wszystkich Polakow, gdyz nie wszyscy na niego
   glosowali. Ja np. nie glosowalem, czyli moim prezydentem nie jest.

2. Jarku. Kazdy ma prawo odwiedzac cmentarze katolickie - zydzi, muzulmanie, ludzie z partii Piwa itd. Owszem, gdyby p. K. dewastowala groby,
    to co innego. Twoja reakcja bylaby uzasadniona.

3. Ago. Twoje oburzenie jest troche niewlasciwe. Mowisz o nienawisci, a sama nazywasz Jarka "szyderczo" "muzulmanie"
    Mowisz,ze jest ci smutno, a tak wlasciwie jestes wsciekla na wypowiedz Mussamana.

4. Jarku. Wprowadzasz niezbyt fajny styl na Twoje i nasze forum. Styl przypominajacy "dysputy" onet-u.pl,
    gdzie niewypyszczone "bojowki" polityczne w sposob nieracjonalny i szyderczy mieszaja z blotem wszystkich i wszystko.
   Im bardziej udziwnione i bardziej obrazliwe slowo, tym lepszy argument. Jestem pewny, ze Ciebie stac na cos wiecej

5. Konradzie. Kazdy czlowiek ma prawo czuc przynaleznosc do dowolnego kraju. Wszystko jedno, czy bedzie mieszkal na ksiezycu,  czy w Honolulu.
    Ty nie masz prawa tego kwestionowac.

A tak naprawde, to my szaraki malo wiemy. Polityka jest tworem wielowatkowym. Tworem b.skomplikowanym.
Jedno jest pewne w moim odczuciu. Polska jest krajem bezprawia.
Zle ulozony kodeks daje nieograniczone mozliwosci do interpretacji co DOBRE a co ZLE
Klany prawne, jak jedna wielka rodzina dba o interesy swoich ludzi. My przecietniacy nie mozemy liczyc na ich pomoc.
Prawo nie powinno byc poprawiane, ale totalnie zmienione. Prawo, w ktorym rzadzi przyzwoitosc, uczciwa praca i edukacja.


Na zakonczenie.
Zarowno Konrada jak i Jarka cenie i lubie. Chcialbym Was widziec na forum jak najczesciej, gdyz obydwoje macie niezle tranzystory.
Na zgode dajcie sobie po linku (YT), ktory pozwoli Wam zapomniec o zlosci.
Kto pierwszy?

Oczywiście Kozła też przepraszam, więcej napiszę wieczorem, bo teraz lecę do pracy. Nara.

Kto to jest Jarek?
Pewnie,że byłam wściekła ale nie o poglady polityczne mi chodziło, tylko o rasizm.
Tego nie znosze i zdania nie zmienię.

Jarek
Jaroslaw
Slawomir
Slawek

też przepraszam Musa, przesadziłem..

wypalmy może fajkę pokoju -podobno lubisz ostrzejsze granie, heavy metal itd...
z tej okazji może więc taki instrumental legendarnych Maidenów "Transylvania" (z debiut płyty 80r)
lubiłem ten numer (melodyjny), i w ogóle kapelę..w zasadzie na nich się wychowałem -jest parę błędów,
jeszcze nie do konca ograny, świeży wtedy guitar Janick Gers...po 2' good jazda na dwa głosy

http://www.youtube.com/watch?v=eWHyTiBh7Lw

spoko Januszu, na razie jeszcze zostaję :) ;)

Dziękuję za Ajronów, to zespół mego dzieciństwa i po dziś dzień bardzo go lubię. Pamiętam ten kawałek "Transylvania"- jedyny instrumentalny na pierwszej płycie. Choć obecnie moje zainteresowanie heavy metalem przesunęło się bardziej w stronę ekstremum (brutal death metal), to nigdy nie porzucę Iron Maiden, gdyż jest to kapela- kamień węgielny, na którym zbudowano cały gmach metalowej muzyki, a wpływ Ajronów jest wyraźnie słyszalny również w muzyce deathmetalowych zespołów, takich jak Cannibal Corpse czy Vomit The Soul.
Ponieważ posiadam uzasadnione podejrzenia iż jesteś fanem Klaudiusza Debussy'ego, przesyłam Ci tę piękną miniaturkę "Dziewczyna o lnianych włosach". W dwóch wersjach, gdyż wykonanie Lang Langa może być uznane za kontrowersyjne (przez Bartusa, ma się rozumieć :), podczas gdy Michelangeli takich kontrowersji już nie wzbudza:

http://www.youtube.com/watch?v=jGSZPRk6aXA

http://www.youtube.com/watch?v=MswHKA4dako

Thank, świetne..lubię Debussy'ego, b.nastrojowa muza..i nawet początkowy motyw +repetycje, przypomina mi trochę inny utwór Ajronów, "Święć się imię Twoje" (z słynna płytka z 82 ;), środkowe ogniwo "dźwięki w górę, w dół", oczywiście całkiem inna dynamika, tempo, konstrukcja..takie tam luźne skojarzenie, chłopaki czerpali z klasyki całymi garściami...Muza Debussy jak najbardziej odpowiadająca nastrojem do dnia/dni świąt czasu obecnego...

A może jeszcze coś odpowiedniego nastrojem do tych dni, i do tematu wątku... To preludium e-moll w wykonaniu, które ponad rok temu tak potrafiło nas wzruszyć pomimo niedoskonałości dusznickiego pianina...

http://www.youtube.com/watch?v=vF0nP4KWWt0&feature=channel&list=UL

Conrado, mam nadzieję, że nie tylko nie będziesz nam nigdzie odchodził, a wręcz poprawisz się względem frekwencji, bo z pewnością wielu z nas brakuje Twoich historycznych opowieści i brzmień rockowej muzy:)

Asiu,
bardzo dobrze wpisuje się ten utwór w nastrój obecnych dni,
a wykonanie przez naszego forumowicza wzrusza.

Proponuję też posłuchać jednej z pieśni Schuberta z Pięknej młynarki - Die liebe Farbe. Nie wiem czemu ale ta melodia tak bardzo przypomina mi Preludium deszczowe Chopina (może dzięki temu rytmowi kropel deszczu). http://www.youtube.com/watch?v=2Coztyne5O0 Już z Agnieszką przedyskutowaliśmy to podobieństwo. Zwłaszcza jedno "zejście" z frazy to wykapany Chopin (lub odwrotnie). Poza tym świetnie pasuje do nastroju mijającego Święta Zmarłych. Może to też będzie mój wkład ku zgodzie na forum ku ukojeniu nerwów. ;)

Naprawdę, Sławku, słychać wyraźnie to hipnotyzujące bębnienie kropel w tle, tak charakterystyczne dla Preludium Des-dur:))
Jednego z moich ukochanych:) http://www.youtube.com/watch?v=ZaUX-BAaiFQ
I nastrój tak podobny. Niezwykłe są takie odkrycia zbieżności muzycznych intuicji i wyobrażeń.

Opowiadaliśmy sobie o Mozarcie i jego ukochanej Pradze :) Ale warto także pamiętać, że i Chopin miał swoje przeżycia i wspomnienia związane z tym pięknym, magicznym miastem.

Pierwsze spotkanie Fryderyka z Pragą miało miejsce 21 sierpnia 1829 r. Chopin zatrzymał się tam w drodze powrotnej z trzytygodniowego pobytu w Wiedniu do Warszawy razem z przyjaciółmi – Ignacym Maciejowskim i Alfonsem Brandtem.  Pośpieszny dyliżans wywiózł ich z Wiednia 19 sierpnia o godzinie 10, a 21 sierpnia w południe przejechał przez praską bramę, zatrzymując się przed historycznym hotelem „Beim goldenen Engel" (Pod Złotym Aniołem) na ulicy Celetnej nr 588.
W tym to właśnie hotelu w roku 1787 przebywał Mozart. A w roku 1835 zatrzymali się tam rodzice Chopina, kiedy przejeżdżali przez Pragę udając się do Karlsbadu. Fryderyk Chopin i jego przyjaciele nie zamieszkali jednak w tym hotelu. Po obiedzie przenieśli się trochę dalej do znajdującego się przy  Alleen (obecnie ul. Na Přikopě) bardziej nowoczesnego, znanego praskiego hotelu „Zum schwarzen Ross" (Pod Czarnym Rumakiem), zbudowanego w 1818 roku naprzeciwko zabytkowej Prašnej Brány (Bramy Prochowej). Niedługo przed przyjazdem Chopina zatrzymał się tam Nicolo Paganini, a później Michaił Glinka, Stanisław Moniuszko, Richard Wagner i wiele innych osobistości ze świata muzycznego i artystycznego.

Pragę pokazywał Chopinowi Vaclav Hanka - profesor Uniwersytetu w Pradze, filolog, językoznawca, bibliotekarz, czołowa postać czeskiego odrodzenia narodowego. Hanka ugościł serdecznie Fryderyka i jego przyjaciół,  i oprowadził po najpiękniejszych zakątkach miasta. „Wodził […] po jakiś ślicznych widokach, […] w ogóle miasto wielkie, jak z zamkowej góry widać, stare i niegdyś zamożne”.
W dowód wdzięczności 23 sierpnia  Chopin wpisał do albumu Hanki okolicznościowego mazurka (Mazur G-dur) do słów Ignacego Maciejowskiego „Jakież kwiaty, jakie wianki splotę na cześć Hanki” :D
http://pl.chopin.nifc.pl/chopin/composition/detail/id/23
 Fakt ten opisuje w liście do rodziny z 26 sierpnia: „Musieliśmy się w jego książkę, poświęconą odwiedzającym Muzeum Praskie, a szczególne jego względy mającym, wpisać. […] Co tu muzykantowi zrobić? Na szczęście, Maciejowskiemu przyszła myśl zrobienia czterech strof mazurka; dorobiłem muzykę i wpisałem się wraz z moim poetą, jak tylko można najoryginalniej. Hanka się ucieszył, był to bowiem Mazur do niego, do jego zasług na polu Słowiańszczyzny wystosowany.”

Autograf ten jest dziś przechowywany w bibliotece praskiego Muzeum Narodowego. „Sporządzony na kremowym, pożółkłym obecnie papierze. Dwie pięciolinie na stronie. Nad taktem 1 zanotowany tytuł, pod kreskami taktowymi ostatniego taktu widnieje podpis kompozytora: F. Chopin. Zawiera melodię z podpisanym tekstem słownym”. Obecnie trochę uszkodzony, utwór zwany „Praskim mazurkiem G-dur” w całości znany jest z zachowanej fotografii.

Chopin odwiedza również dyrektora konserwatorium Friedricha Wilhelma Pixisa, i spotyka się z Augustem Alexandrem Klengiem, uczniem Clementiego, nadwornym pianistą drezdeńskim.
„Słyszałem go grającego swoje fugi ze dwie godziny. Ja nie grałem, bo mię nie proszono, ładnie gra, lecz ja bym pragnął coś lepszego (Cicho!)”. :D

Hotel „Zum schwarzen Ross" na początku XX w. został zburzony, a na jego miejscu postawiono budynek mieszczący bank. W 1961 roku na ścianie budynku została umieszczona poświęcona Chopinowi pamiątkowa tablica o następującej treści: Fryderyk Chopin tvůrce polské národní hudby bydlil v roce 1829 a 1830 v domĕ který stával v tĕchto místech (Fryderyk Chopin twórca polskiej muzyki narodowej mieszkał w roku 1829 i 1830 w domu który znajdował się na tym miejscu).
To chyba ten budynek? Jednak trudno tu dostrzec tabliczkę.
http://www.nelso.com/cz/place/139252/photo/284419

Zbliżają się wakacje, można zacząć planować podróż :)

http://www.youtube.com/watch?v=qrUtl9bKk9g

:) za pięknie opowiedzianą historię.

Dzień dobry!

Pomyślałam, że Forum, a szczególnie ten temat, jest dobrym miejscem na przedłożenie mojej prośby o wypełnienie krótkiej ankiety do pracy magisterskiej dotyczącej atrakcyjności turystycznej miejsc związanych z Fryderykiem Chopinem.

Ankieta skierowana jest do osób, które widziały warszawskie miejsca związane z Fryderykiem Chopinem i były w Muzeum F. Chopina.

Oto link do niej: http://moje-ankiety.pl/respond-39948.html


Będę Państwu bardzo wdzięczna za pomoc!

Historia sama się właściwie ładnie napisała, a właściwie napisał ją swoim wojażem Fryderyk:) Był kilka razy w Czechach - w Pradze, w Karlsbadzie. Jednak to chyba nie był jego najbardziej pamiętny, najdłużej wspominany pobyt w tym kraju - z pewnością była nim podróż do Marienbadu, czyli Mariańskich Łaźni. :)

9 lipca 1836 roku przyjechała tam rodzina Wodzińskich, którą Chopin poznał wcześniej w Dreźnie, i zamieszkała w domu "Zum weissen Schwan" (Pod Białym Łabędziem, obecnie Hlavní třida 47 - Dům Chopin). Fryderyk dowiedziawszy się o tym opuścił Paryż i 28 lipca przybył do Marienbadu, gdzie zamieszkał w tym samym domu. Cztery tygodnie spędził na długich spacerach z Marią Wodzińską, i kameralnym koncertowaniu dla przybyłych z Polski przyjaciół i znajomych, o co go stale proszono.
Nie ma wiele relacji z pobytu Fryderyka w Marienbadzie, bo nie pisał stamtąd żadnych listów, jednak pozostał ślad w postaci akwarelowych portretów kompozytora wykonanych przez Marię Wodzińską, znajdujących się w zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie i Muzeum Historycznego we Lwowie oraz wykonanej na ich podstawie litografii.

24 sierpnia Fryderyk wraz z rodziną Wodzińskich wyjechał z Marienbadu, zatrzymując się przez trzy dni w Teplitz i przyjeżdżając 29 sierpnia do Drezna, gdzie nastąpiło rozstanie. Fryderyk długo wspominał szczęśliwe dni przeżyte w Marienbadzie, a Marienbad zachował do dziś pamięć o jego wizycie:)
Prócz tablic na domu, w którym zatrzymał się on i Maria, a w którym mieści się obecnie muzeum jego imienia, w parku zdrojowym stoi jego pomnik, co roku w sierpniu odbywają się chopinowskie festiwale, organizowane przez Towarzystwo Fryderyka Chopina mające tam swoją siedzibę. Wszystko to, muszę przyznać, bardzo mi przypomina nasze Duszniki:)

W uzupełnieniu relacji Asi - krótkie wtrącenie: Karlsbad - to dzisiejsze Karlowe Wary - największe czeskie uzdrowisko  :)
Uwaga: nie mylić z niemiecka gminą Karlsbad położoną w kraju związkowym Badenia-Wirtembergia, w rejencji Karlsruhe.

Niedługo rozpoczęcie sezonu koncertowego (maj- wrzesień) w Żelazowej Woli!
http://pl.chopin.nifc.pl/institute/concerts/zelazowa_wola/id/3023 (http://pl.chopin.nifc.pl/institute/concerts/zelazowa_wola/id/3023) - kalendarz recitali

Nie wiem jak wam, ale mi najlepiej słucha się Chopina właśnie w Żelazowej Woli na letnich recitalach. Atmosfera jest jakaś odświętna i sympatyczna, według mnie nawet bardziej niż w Filharmonii. I oczywiście można słuchając popatrzeć sobie na dworek i na ogród.

Niebieskooki napisał w 2010 r., że dworek w środku sprawia "smutne wrażenie", bo jest właściwie pusty w środku. Ale on nie może być taki jak dawniej- zapełniony meblami i sprzętami, które nigdy nie miały nic wspólnego z rodziną Chopina i nawet nie odzwierciedlają warunków, w jakich oni żyli. Nie jest najważniejsze, żeby zobaczyć "jakieś" meble i rzekomą kołyskę Chopina, ale żeby poczuć atmosferę tego domu ze świadomością, co się w tych ścianach wydarzyło. Wnętrze ma być w założeniu tylko symboliczne. Czytałam, że po prostu nie chciano dłużej oszukiwać zwiedzających tym urządzeniem wnętrza.
Strasznie podoba mi się też połączenie nowoczesności pawilonów z dworkiem i ogrodem, bo ta nowoczesność jest bardzo prosta i naturalna- szkło, kamień i drewno.

Witaj Emilko :)

W koncertach w Żelazowej Woli nie podoba mi się niewidzenie artysty ukrytego gdzieś w środku dworku, przy otwartych drzwiach. Mózg głupieje, przyzwyczajony, że w czasie koncertów na żywo pianista siedzi "in front of", widać jego sylwetkę, jego ruchy, jeśli siedzimy bliżej można popatrzeć na twarz, dłonie, widać emocje, pełna synchronizacja obrazu i dźwięku. Nie lubię nie widzieć, to dezorientujące.

Ja nigdy nie byłam na koncercie w Żelazowej Woli i to raczej moja wyobraźnia, niż jakiekolwiek doświadczenie, ale... lubię myśleć o tym miejscu właśnie tak - ciepły letni dzień, zapach kwiatów w ogrodzie i unosząca się wszędzie Jego muzyka...

To prawda, mi też Bo czasami wytaczają ten fortepian do otwartych drzwi (jak się w złym miejscu siedzi, nie na wprost, to i tak go nie widać),
ale zauważyłam, że i tak nie zawsze to robią. Wtedy go widać tylko jak się przychodzi kłaniać.

30 stycznia Towarzystwo Przyjaciól Warszawy organizuje prelekcję: Bal z Chopinem w Honoratce.O tradycjach karnawałowych w XIX Warszawie.
Odbędzie sie własnie w Honoratce  miejscu bardzo związanym z Chopinem również np.z Mochnackim i innymi bohaterami Powstania Listopadowego.
Byłam niedawno na wycieczce zorganizowanej przez to Towarzystwo profesjonalnie zorganizowanej i interesującej.
Chetnie bym poszła zwłaszcza,że w Honoratce nigdy nie byłam, ale samej mi sie nie chce ;)może ktos z Warszay albo okolic ma ochote troche sie
ukulturalnić??


https://www.facebook.com/events/714303318587464/

O Dusznikach, o Chopinie, o Muzeum Papiernictwa.

http://www.youtube.com/watch?v=5kfCzCQmJHU

"Tymczasem przenoś moję duszę utęsknioną" ;)

A w Muzeum Fryderyka Chopina (Warszawa, Okólnik 1) - cykl koncertów prezentujący młodych, utalentowanych pianistów rekomendowanych przez wybitne osobowości świata muzycznego, a także będących laureatami  konkursów pianistycznych. Podczas godzinnych recitali , które odbywać sie będą w czwartki (4,11, 18 grudnia br.)  od godz.18:00 w sali koncertowej Muzeum, wykonają programy złożone z dzieł  m.in. Fryderyka.
WSTĘP Wolny!

Zalecam odwiedzić Obory koło Rypina. Tam młody, nastoletni Fryderyk grał na organach. Lubię tam bywać. Miejsce ma swój klimacik. Byłam parę tygodni temu na odsłonięciu odrestaurowanej piety i odczuwałam przyjemne doznania słuchając organ i wyobrażając sobie, iż Fryderyk gra. Był tylko jeden minus, iż nie zawsze grał organista i było słychać muzykę jakby z keyboardu, ale sam fakt, iż był tam Fryderyk wybaczał grę na keyboardzie czy podkład z radia.