Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: 1 [2] 3 4   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Muzyka sakralna - czy może być atrakcyjna dla współczesnego melomana?  (Przeczytany 23909 razy)
ewa578
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1471


Ewa


Zobacz profil
« Odpowiedz #15 : Październik 29, 2010, 23:47:34 »

Masz rację, moim zdaniem Lacrimosa jest najpiękniejszą częścią i tak przejmującą, że nie wyobrażam sobie by mógł ją stworzyć ktoś inny!
Zapisane
Bodek1
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 576



Zobacz profil
« Odpowiedz #16 : Październik 29, 2010, 23:56:15 »

Ja zafascynowałem się Requiem po obejrzeniu filmu "Mozart" (tak jak Salieri), ale do słuchania potrzebny jest odpowiedni nastrój - może w poniedziałek będzie właściwy. Oczywiste też, że muzykę organową najlepiej posłuchać w kościele na żywo. Mam płytę nagraną w katedrze Oliwskiej. To jest prawdziwe arcydzieło...Będąc w Wenecji trafiłem przypadkowo na dni muzyki organowej - recital był fantastyczny - tylko zdziwiłem się, że....byłem chyba jedynym słuchaczem. We Włoszech poza operą prawdopodobnie ciężko o frekwencję na koncertach. Pozdrawiam
Zapisane
kozioł
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1293



Zobacz profil
« Odpowiedz #17 : Październik 30, 2010, 18:25:15 »

Parę lat temu miałam przyjemność wysłuchać w kościele (jestem ateistką) mojego ukochanego Requiem. Nie ważne, kto wykonuje arcydzieło, ale żadne nagranie nie daje tego wrażenia, co słuchanie go na żywo i w miejscu do tego przeznaczonym. Wspaniałe przeżycie!
Oprócz mistycznego piękna niezwykłe w tym dziele jest to, że nie wiemy dokładnie, w którym momencie i miejscu partytury Mozart postawił ostatnie znaczki. Być może był to 8 takt partii wokalnych w Lacrimosie, ale są rózne opinie. Poza tym cudem jest, ze Süssmayr wieńcząc dzieło własną już orkiestracją nie zbrukał majestatu i genialnie doprowadził dzieło do wielkiego końca

I pomyśleć, że "wielki" Mozart nigdy tego dzieła nie usłyszał (podobnie zresztą jak i opery "Czarodziejski flet"..) za to z pewnością wszystko doskonale słyszał w głowie..Ale z tego co mówi Janusz wynikałoby, że Mozart był autorem zaledwie niespełna połowy dzieła. Może zatem autorstwo powinno się przypisywać nie jednemu, a raczej dwóm artystom - w tym konkretnym przypadku Jego najbliższemu "uczniowi"..Nie umniejsza to jednak "geniuszu" Wolfganga, bowiem sam już tylko fakt skomponowania ponad 300 pozycji(w tym 30 symfonii) do zaledwie 22 roku życia - jest wystarczającym potwierdzeniem tego, iż był to człowiek "genialny"..Co do samego Requiem, największe wrażenie robi na mnie "Dies illa" ( duży wkład miał tu chyba też Jego uczeń) W końcu nie wszystko wszystkim musi się podobać. Jeśli chodzi o samą postać Mozarta - jako kompozytora, najbardziej chyba cenię u Niego pogodzenie patetyczności z humorem Uśmiech, zaś z kompozycji do których stale powracam to - Symfonia "Jowiszowa" (szczegół. Allegro vivace) oraz Symfonia g-moll (40), zwłaszcza "menuet et trio" (ze względu na nakładające się na siebie głosy).. Mrugnięcie
Zapisane
anelik
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 544



Zobacz profil
« Odpowiedz #18 : Październik 31, 2010, 11:19:41 »

Muzyka sakralna jest atrakcyjna także dla współczesnych. Najpiękniej brzmi w kościołach. Może dlatego, że panuje w nich szczególna akustyka ale może także dlatego, że atmosfera wielu kościołów, zwłaszcza tych starych sprzyja obcowaniu z Bogiem - także przez muzykę. Ludzie przez wieki poszukiwali dowodów na istnienie Boga, dla mnie jednym z nich są talenty tych, którzy szelest wiatru, szum strumieni, ryk nawałnicy, łamiące się w kroplach deszczu światło potrafili zamknąć w formę muzyczną. Czasem udawało się im "podejść" jeszcze bliżej i - jak na freskach Sykstyny - dotknąć palca Stwórcy. I wtedy powstają dzieła, które sięgają Absolutu. Część z nich to właśnie muzyka sakralna. Jest taka "Przypowieść" Baczyńskiego, która zaczyna się słowami: "Pan Bóg uśmiechnął się i wtedy powstała ziemia". Myślę, że kiedy Pan Bóg uśmiechnął się po raz drugi powstała muzyka. 
Zapisane
skrzypczatka
Gość
« Odpowiedz #19 : Październik 31, 2010, 20:50:27 »

"Pan Bóg uśmiechnął się i wtedy powstała ziemia". Myślę, że kiedy Pan Bóg uśmiechnął się po raz drugi powstała muzyka. 
Uśmiech

Panie Januszu- to przepiękne! Straszliwie mnie wzrusza taka muzyka. Myślę, że pani profesor Justyna G byłaby niezwykle dumna z Michała!  Uśmiech

Jeśli chodzi o muzykę sakralną, to ja jestem jak najbardziej na tak. Zestawienie chór+akustyka kościelna to jedno z najpiekniejszych doznan sluchowych jakie jest nam dane! Ostatnio słucham sporo muzyki dawnej, więc nie będe powtarzać zachwytów nad Requiem Mozarta i Bachem, ale dodam coś nowego. Chorał gregoriański. To jest coś pięknego. Ciężko jest pisać o stanie jaki towarzyszy słuchaniu chorału. Łapię się często na tym, że zamieram, wstrzymuje oddech, patrze w jeden punkt. Ta muzyka powoduje dziwną zadumę, wydaje mi się, że kiedy jej słucham wyłączam myślenie. Jest tylko muzyka.
http://www.youtube.com/watch?v=uSKzSFIOFCE
http://www.youtube.com/watch?v=4vADjiznPm0&feature=related
Jeszcze ciekawiej dzieje się w renesansie.
http://www.youtube.com/watch?v=7S395O1YJD0&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=7Pp0XUU6Rmk&feature=related

Czy może być atrakcyjna? JEST atrakcyjna! To oderwanie od codziennego życia, jakbym na chwilę przenosiła się w jakieś inne, lepsze miejsce. Gdzie najlepiej? Oczywiście, że w świątyni. Choć sama określam się mianem agnostyka, to w kościele chyba każdy: wierzący czy ateista, odczuwa pewien szacunek i wzniosłość, i dlatego też śmiem twierdzić, że ta muzyka jest pisana do wykonywania w świątyni i tam właśnie powinna być śpiewana.
I muszę powiedzieć, że dla muzycznego ignoranta wrażenia jakie może wynieść po godzince siedzenia w kościele mogą być nieporównywalnie większe niż po choćby godzince słuchania Chopina. Bo choć w obu przypadkach będzie to 'w kółko to samo' to ta muzyka ... zapiera dech w piersiach, sprzyja kontemplacji. Przypadkowy słuchacz może poczuć się jakby uczestniczył w czymś wielkim, może byc to dla niego rodzaj khatarsis. Nie wiem zupełnie jak to opisać, to coś niezwykłego!

Jeśli chodzi o muzykę sakralną naszych czasów, to polecam requiem Szymona Kurana. I tu dłuższa historia. Dzieckiem będąc (mniejszym sporo niż teraz) trafiłam do orkiestry drugiego stopnia. I miałam niezwykłe szczęśćie , że akurat w tamtym roku projekt który robiliśmy to właśnie to requiem. Szymon był przyjacielem naszego dyrygenta. Wyjechał i żył na Islandii gdzie z resztą był bardzo cenionym kompozytorem. W 2006 r. w Warszawie miała miejsce od dawna planowana polska prapremiera requiem. Szymon Kuran miał zagrać z nami partię solową skrzypiec. Nie udało się, popełnił samobójstwo.
Wyobraźcie sobie teraz młodzieżową orkiestrę skupioną jak nigdy w życiu (i naprawdę graliśmy to dobrze. być może właśnie dlatego, że czuliśmy, że uczestniczymy w czymś wyjątkowym). 3 chóry: żeński, męski i chłopięcy. Kościół na placu Grzybowskim. Grudzień, ciemno, zimno. To było jedno z bardziej niesamowitych wydarzeń w moim życiu. Na koniec ludzie klaskali, ale ich twarze były nieobecne.  Tak samo jak twarze wykonawców. Coś niebywałego
Jestem bardzo zdziwiona, bo myślałam, ze nie znajdę w internecie nagrań , ale ktoś wrzucił. I to nie nasza wersja (to było nagrywane) , ale islandzki oryginał. Skrzypce - sam Szymon Kuran. Niestety efekt nieporównywalnie mniejszy niż na żywo  Smutny Więc nie wiem czy poczujecie to co wtedy poczuło kilkaset osób, ale mam nadzieję
http://www.youtube.com/watch?v=yGDncZDGyQ0
Zapisane
Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #20 : Październik 31, 2010, 20:57:29 »

Uśmiech

Panie Januszu- to przepiękne! Straszliwie mnie wzrusza taka muzyka. Myślę, że pani profesor Justyna G byłaby niezwykle dumna z Michała!  Uśmiech

Z tego co mi wiadomo, chyba jest. Zresztą i ze wzajemnością. Do dzis Michał uznaje ją za swojego największego pedagoga i przyjaciela.
Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
skrzypczatka
Gość
« Odpowiedz #21 : Październik 31, 2010, 21:07:25 »

Mój błąd - oczywiście, że jest!
+ pisze o chorale, wklejam organum... przymknijcie oko  Mrugnięcie
Zapisane
ewa578
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1471


Ewa


Zobacz profil
« Odpowiedz #22 : Październik 31, 2010, 22:51:08 »

Masz rację, chorały gregoriańskie są niesamowite, nawet dla takich dyletantów jak ja!
Zapisane
Ola83
Aktywny użytkownik
***
Offline Offline

Wiadomości: 182


Zobacz profil
« Odpowiedz #23 : Listopad 01, 2010, 00:16:23 »

Podoba mi się chorał gregoriański, ale ostatnio za najbardziej niesamowitą muzykę uważam śpiewy bizantyjskie (i uwielbiam grekę).
Trzy małe próbki (i bardzo różne w wyrazie):

http://www.youtube.com/watch?v=uH1xhE2ovPY
http://www.youtube.com/watch?v=2bvAWO8d_n4&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=Quj_ChDa1ZY&feature=related

Także zrobię konkurencję "łacinnikom" Uśmiech.
Zapisane
Monika_Aleksandra
Monika
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1049



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #24 : Listopad 01, 2010, 20:09:15 »

Ewa błagam Cię, nie nazywaj się dyletantem. Stanowczo sie temu sprzeciwiam. A chóry gregoriańskie, mam płytę, szalenie wycisza i oczyszcza.
Zapisane
Niebieskooki
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 752


Zobacz profil
« Odpowiedz #25 : Listopad 01, 2010, 22:23:14 »

Piękna jest muzyka organowa. A jeszcze jeśli jest grana na odpowiednim instrumencie... Tego lata dane było mi słyszeć prezentację możliwości organów w Katedrze Oliwskiej. "Te Deum" Charpentiera zagrane pleno po prostu wcisnęło mnie w ławkę - nie tylko potęgą brzmienia, ale też pięknem.

Jeśli już mówimy o śpiewach. Oczywiście lubię chorały gregoriańskie, ale też chóry cerkiewne. Jeden z moich ulubionych to gruziński chór "Batumi". Żadnych partytur, żadnych kartek - po prostu stają, śpiewak z prawej kiwa nieznacznie głową - i śpiewają na kilka głosów. Bez dyrygenta, bez niczego. Naprawdę są niesamowici.

Swoją drogą, to taki ciekawy przykład łagodzenia obyczajów: katolik w kościele ewangelickim słucha prawosławnych chórów...
Zapisane

O mój Bożanowie, ten Chopin to był naprawdę Wunder Geniuszas!
kozioł
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1293



Zobacz profil
« Odpowiedz #26 : Listopad 01, 2010, 23:47:37 »

Uśmiech
 
Wyobraźcie sobie teraz młodzieżową orkiestrę skupioną jak nigdy w życiu (i naprawdę graliśmy to dobrze. być może właśnie dlatego, że czuliśmy, że uczestniczymy w czymś wyjątkowym). 3 chóry: żeński, męski i chłopięcy. Kościół na placu Grzybowskim. Grudzień, ciemno, zimno. To było jedno z bardziej niesamowitych wydarzeń w moim życiu. Na koniec ludzie klaskali, ale ich twarze były nieobecne.  Tak samo jak twarze wykonawców. Coś niebywałego
Jestem bardzo zdziwiona, bo myślałam, ze nie znajdę w internecie nagrań , ale ktoś wrzucił. I to nie nasza wersja (to było nagrywane) , ale islandzki oryginał. Skrzypce - sam Szymon Kuran. Niestety efekt nieporównywalnie mniejszy niż na żywo  Smutny Więc nie wiem czy poczujecie to co wtedy poczuło kilkaset osób, ale mam nadzieję
http://www.youtube.com/watch?v=yGDncZDGyQ0


Co tu dużo mówić Martuniu...krótko, zwięzle, lakonicznie - po prostu WSPANIAŁE Uśmiech
Zapisane
skrzypczatka
Gość
« Odpowiedz #27 : Listopad 02, 2010, 17:51:30 »

A może Paweł Łukaszewski? Włączam nasze kochane TVP kultura a tam "Pięć żałobnych pieśni" właśnie tego pana. Wygooglowałam i oto co znalazłam
http://www.youtube.com/watch?v=GSIXdWR0F3c