Kurier Szafarski

Działy forum => O wszystkim i o niczym => Wątek zaczęty przez: Aleksias Marzec 14, 2011, 21:26:34



Tytuł: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Aleksias Marzec 14, 2011, 21:26:34
Kochani, jako zapamiętały mól książkowy uważam, iż nie samą muzyką żyje człowiek (aczkolwiek, jak ustaliliśmy, jest to artykuł pierwszej i podstawowej potrzeby), i dla urozmaicenia strawy duchowej dobrze jest, by dusza w przerwach między posiłkami dostarczanymi do uszu raczyła się pokarmem pobieranym przez oczy:) Sądzę, że większość z nas czuje tak samo i lubi przegryźć łyk życiodajnych dźwięków kęsem pożywnej lektury :)

Wahałam się trochę nad rozpoczęciem kolejnego wątku niezwiązanego z mottem niniejszego forum:) Jednak widzę, że jak najbardziej istnieje tak zwane społeczne zapotrzebowanie  :D
 
Może więc niech zaistnieje tu osobny, pełnoprawny kącik, w którym moglibyśmy dzielić się od czasu do czasu zawartością swojej półki z książkami, swojego miejsca w sercu wypełnionego drukowanym papierem:). Opowiedzmy sobie o książkach naszego życia:). Książkach które szczególnie lubimy, książkach, które wywarły na nas wpływ, w których coś nas oczarowało. Mądrych, zabawnych, wzruszających. I nie tylko o muzyce.:) Łatwiej nam będzie te nasze wzajemne zachwyty i rekomendacje odszukać. A myślę, że będzie warto:)

Czytałam gdzieś interesującą refleksję dotyczącą względności tego, co nazywamy stratą:) Jak wielkie poczucie straty musieli mieć starożytni patrząc na płonące mury biblioteki Aleksandryjskiej, gdy szedł z dymem największy zbiór myśli i wiedzy ówczesnego świata. Człowiek patrzący na tamte płomienie musiał czuć rozpacz świadomości, że nigdy nie pozna całego piękna i mądrości, które były tam zgromadzone. Dziś zachodzi sytuacja odwrotna, lecz nieco, paradoksalnie, podobna.:) Tysiące tytułów wydawanych co roku, ocean słów przed którym stajemy podobnie bezradni i czasem z podobnym uczuciem utraty. Nigdy nie będziemy w stanie poznać nawet części opowieści, którymi wszyscy ci ludzie chcieli się z nami podzielić, w dodatku zaś ryzykujemy stratę cennego czasu na czytanie historii, które ostatecznie nas nie zaciekawią. Można zaufać specjalistom, którzy przekopują się przez stosy lektur i wskazują te ich zdaniem najbardziej wartościowe, albo właśnie osobom, co do którym możemy sądzić, że ich smak, poczucie piękna, inteligencja, zwiększają prawdopodobieństwo dobrego trafienia:)   
 


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: bartus Marzec 14, 2011, 22:09:34
Szkoda , ze zalozyliscie ten watek. w swoim zyciu przeczytalem niestety zaledwie pare ksiazek.  ::)


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Aleksias Marzec 14, 2011, 22:27:21
Nie martw się - uczestnictwo nie jest obowiązkowe   ;) a zerkanie na ten wątek może będzie dla Ciebie zachętą, żeby przeczytać ich więcej :)


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Mozart Marzec 14, 2011, 22:39:03
Świetny temat. Forum dba nie tylko o nasz rozwój duchowy, rozwój naszej muzycznej wrażliwości - ale również o intelekt. Pokażmy, że nauka i sztuka, czasem traktowane jak fides et ratio, mogą dostąpić syntezy. :)
BTW, wątek jest tak ogólny, że nie podejmuję się podania pierwszego tytułu... ;D


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: TeresaGrob Marzec 14, 2011, 22:57:41
Hmm..to może ja.
Troszkę już Was znam i wiem, że są tu osoby, które jak ja po prostu kochają muzykę,
a nie mają muzycznego wykształcenia.
Zatem polecam:

Jerzy Waldorff "Sekrety Polihymnii"

Jak to zwykle u Waldorffa, świetnie napisane, podstawy muzycznego alfabetu dokładnie
wytłumaczone, słowniczek terminów muzycznych i właściwie dla mnie wszystko co potrzeba.
I jednego nie rozumiem. Jerzy Waldorff napisał popularną książkę o muzyce, a w mojej
szkole nie nauczyli mnie nawet czytać nut.A wystaczyłoby wprowadzić tę książkę do lektur szkolnych,
porządnie omówić , razem z nią posłuchać muzyki. I niepotrzebne programy, inne uczone
podręczniki.
Szkoda, że Waldorffa już nie ma z nami, ale jest ta nieoceniona pozycja :)


P.S A moją ulubioną książką jest "Przemineło z wiatrem"


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: TeresaGrob Marzec 14, 2011, 23:14:46
No i zapomniałam o linku :)

http://www.youtube.com/watch?v=C4n1t1qetkA&feature=fvwrel


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: aro 59 Marzec 15, 2011, 08:21:11
Forrest Gump - powieść Winstona Grooma.

Powieść lekka,
według mnie:
opisująca życie człowieka,
który nie zastanawia się nad przeszłością i przyszłością,
wszystkiemu co akurat robi w życiu poświęca całego siebie,
cały swój czas i całą energię,
a przy tym niczego w życiu nie planuje i nie oczekuje efektów,
może poza jednym wyjątkiem
marzy o zrealizowaniu się jego miłości do konkretnej kobiety.

I, zaskakujące, dające do myślenia zakończenie.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Monika_Aleksandra Marzec 15, 2011, 08:42:30
Trudno mi polecać wszystkim pozycje, które lubię czytać. Wiem, że lubienie jest tak mocno subiektywną sprawą. Uwielbiam czytać biografie i autobiografie, jakieś wspomnienia. Życie ludzkie jest wystarczająco wartościową lekturą, żeby czerpać z niego garściami prawdziwą mądrość ludzką.
Ze swojej strony polecam "Wspomnienia wojenne " Karoliny Lanckorońskiej. Z tej pozycjo można uczyć się żyć pięknie pomimo strasznej rzeczywistości.  Polecam także " Ostatni mazur" Andrew Tarnowskiego. Potomek wspaniałego polskiego rodu szlacheckiego, odkrywa tajemnice rodzinne, rozgrzesza się z przeszłością, opowiada koleje losu dziadków, rodziców i swoje.  Pomimo pognębiającej treści, książka sieje ziarno nowych wartości po epoce szarego PRLu.

No i oczywiście "Anhelli" - Juliusz Słowacki, pomimo że wiesz, traktowany w liceum po macoszemu, dopiero teraz zgłębiam się w jego twórczość. Proponuję w miarę krótki, ale trudny do przebrnięcia poemat. Jeśli ktoś woli luźniejsze pozycje, to musi sie nastawić, że z tym nie będzie tak łatwo. Tak, czy inaczej warto i polecam, bo w zalewie różnych książek, czasami nawet tandetnych i nie wartych druku, a w mojej opinii jest takich wiele, klasyka powinna istnieć jako wzorcowe filary.

Wirtualna biblioteka zaprasza: http://f.polska.pl/files/81/137/38/Anhelli.pdf


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Janusz1228 Marzec 15, 2011, 09:07:09
Moje ukochane ksiązki otwiera kultowe dzieło z dzieciństwa: Dzieci z Bulerbyn. Do dzisiaj lubię cytować niektóre z niej frazesy i do dziś uśmiecham się na wspomnienie sympatycznych dziewczynek i chłopców. Druga wczesnoszkolna pozycja – to oczywiście Kubuś Puchatek i Chatka Puchatka.
Ale prawdziwą pasję do książek rozbudził we mnie dopiero Juliusz Verne. Przeczytałem praktycznie wszystko z jego twórczości, co było onegdaj dostępne. Za arcydzieło uznaję do dziś Tajemniczą wyspę i 20 tysięcy mil podmorskiej żeglugi (a propos: pierwowzorem kapitana Nemo miał być nie Hindus, a początkowo Polak!). Uwielbiałem też Szklarskiego (sławetne Tomki, ale i inne: np. Sobowtór profesora Rawy), poznałem całą twórczość Turgieniewa (zresztą: w oryginale), sporo Fiedlera (z kultowym Orinoko) i oczywiście multum platynowych klasyków, typu: Reymont, Dołęga-Mostowicz (wszystko, co ukazało się na półkach), Prus, Sienkiewicz, Lem, no i przede wszystkim najukochańsze z najukochańszych - „Noce i Dnie”. To była chyba jedyna pozycja, podczas czytania której litery znikały sprzed oczu same i niewiadomo kiedy przed oczyma jawił się i rozgrywał jeszcze bardziej realistycznie niż w przepięknie zekranizowanej produkcji Antczaka - los rodziny Bogumiła i Barbary na tle na tle przemian polskiego społeczeństwa z końca XIX wieku. Noce i Dnie – to absolutnie mój elementarz i niewyczerpalne źródło wiedzy na temat kobiecej psychiki, to poradnik życia godnego i mądrego. To spisany niedościgły wzór wspaniałego gospodarza, męża, człowieka.
Z bardziej współczesnych mistrzów pióra – cenię sobie Łysiaka, choć bywa, że mnie irytuje jego uprawianie historii współczesnej (Rzeczpospolita Kłamców)). Ale tak naprawdę współczesna proza - jest krainą wciąż mi obcą. I pewno już tak pozostanie.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: aro 59 Marzec 15, 2011, 09:21:08
Zgodzę się
i z Januszem bo podobne książki czytałem w młodości
i z Moniką bo też
Trudno mi polecać wszystkim pozycje, które lubię czytać. Wiem, że lubienie jest tak mocno subiektywną sprawą.
a dla mnie dodatkowo polecanie książek jest  trochę bardziej intymne i wstydliwe niż polecanie muzyki.

Powiem też, że lubię książki z których czerpię garściami mądrość ludzką.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: aro 59 Marzec 15, 2011, 10:03:48
Asiu,
jak trudno zaproponować komuś książkę mam przykład z własnego domu:
W danym czasie czytam inne książki niż żona, ona ma inne zainteresowania, i w danym czasie one się rozmijają, bo ja albo czytałem już te książki będąc młodszy (albo na odwrót, te co ja teraz czytam książki, żona już czytała dawno temu), albo w ogóle nie będę czytał takich książek jak żona czyta (albo może będę czytał w późniejszym wieku), i tak samo żony nie interesują te książki, które ja czytam, a jeszcze innymi książkami zafascynowany jest syn.
Ja w ciągu życia w każdym wieku byłem zafascynowany innymi książkami.

Asiu,
w tym kontekście
ciekawym dla mnie jest
kto, co zaproponuje.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Monika_Aleksandra Marzec 15, 2011, 10:35:58
Z pozycji klasyczny uwielbiam : Kraszewskiego i łykam jak leci. Uwielbiam jego narrację, która w porównaniu z Sienkiewiczem ( którego też czytuję z przyjemnością ogromną) jest mniej monumentalna, mocniej plastyczna i przez to bardziej mnie wciąga w opowieść. Powieści Kraszewskiego, może ze względu na interesujące mnie wielce kanwy historyczne, są nieprzemijająco dobre, choć może już nie tak poczytne, bo zmieniają się gusta i trendy.
Klasyka jednak zostanie klasyka.

Z dziecięcych fascynacji książkowych, tak jak Janusz, pasjami czytywałam Dzieci z Bulerbyn, Braci Lwie serce, Lew Czarownica i stara szafa, Trylogię Tolkiena, w młodzieńczym okresie fascynowała mnie rodząca się dziedzina : fantazy, której podwaliny stworzyli  Tolkien i  Lewis.
Wbrew utartym poglądom, lektury szkolne i czas ich omawiania, był dla mnie cudownym okresem entuzjazmu chodzenia do szkoły :). Lalka, Noce i Dnie, Chłopi, Nad Niemnem, Faraon, Potop.....
Boże! Czyż to nie cudowne były czasy, kiedy godzinami siedziało  się ( szkoda, że na twardym :)) i opowiadało o literaturze?
A teraz z kim? Kiedy i gdzie? i skąd na to wziąć czas....?


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: aro 59 Marzec 15, 2011, 11:28:28
W średniej szkole lubiłem
dyskutować z panią od polskiego o treści i formie książek
zresztą jako jeden z niewielu
(w towarzystwie nadal nie należę do cichych myszek)
ale i tak pani tak egzaltowała się tym co chciała nam przekazać ze swoich wrażeń z lektur,
że kończyło się tym:
dzwoni dzwonek na przerwę a pani cała czerwona z przejęcia stwierdzała z żalem
- jest tyle jeszcze do powiedzenia a lekcja już się skończyła,
i znowu tylko ja mówiłam.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: aro 59 Marzec 15, 2011, 11:47:11
Zmierzch (ang. Twilight) – książka o miłości wampira do nastolatki, autorstwa Stephenie Meyer.
Nie czytałem, ale wiem od żony (znawczyni), że jest to teraz najmodniejsza książka dla młodzieży (żeńskiej)
i podobno nie tylko młodzieży.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: xbw Marzec 15, 2011, 12:44:02
A teraz z kim? Kiedy i gdzie? i skąd na to wziąć czas....?

Moniko, tu, z nami  ;D
Na więcej czasu, to jeszcze recepty nie odkryto, a to chyba bolączka każdego dorosłego, a i już powoli także starszych dzieci.
Ja mam taki swój mały pomysł - należy wyprowadzić się do jak najmniejszej miejscowości, w takich czas płynie baardzo powoli  :D
A najlepiej daleko na północ, w okolice kręgu polarnego, gwarantuję czasu skolko ugodno.

Mam tak wiele do napisania w tym wątku, że chyba kiedyś zabiorę synowi komputer na noc i będę pisała do rana.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: xbw Marzec 15, 2011, 12:50:26
Zmierzch (ang. Twilight) – książka o miłości wampira do nastolatki, autorstwa Stephenie Meyer.
Nie czytałem, ale wiem od żony (znawczyni), że jest to teraz najmodniejsza książka dla młodzieży (żeńskiej)
i podobno nie tylko młodzieży.

Aro, czytałam, ale nie polecam polskiego tłumaczenia, jest koszmarne. Jeśli już, to przeczytajcie proszę w oryginale. Jedna uwaga, trzeba przeczytać od razu wszystkie 4 tomy  ;D Mój syn, który przyniósł Twilight pożyczony od koleżanek, bo wszystkie czytały, utknął ostatecznie po 3 tomie, ja z wypiekami na twarzy w sprinterskim tempie przebiegłam całość. Dla płci przeciwnej raczej nie do strawienia, niezależnie od wieku.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: xbw Marzec 15, 2011, 13:00:39
Nauczyłam się czytać w wieku lat trzech, sama. Moją ukochaną książką z dzieciństwa jest Tajemnica Szyfru Marabuta Macieja Wojtyszki, ale także Dzieci z Leszczynowej Górki, komiksy Tytus Romek i A'tomek, Nowy Kiermasz Bajek z baśniami Warmii i Mazur. Potem czytałam wszystko, co w bibliotece szkolnej zbiorczej szkoły gminnej. Januszu, Sobowtór profesora Rawy znam niemal na pamięć :) W podstawówce największe wrażenie zrobił na mnie Faraon. A w ogólniaku najukochańszą książką były 4 pory roku w Chłopach Reymonta, serio, do dziś nie wiem, dlaczego.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Aleksias Marzec 15, 2011, 13:20:56
No proszę, jak w bajce o fasoli - rzuciłam ziarenko, poszłam spać, a rano widzę już dorodny, pięknie rozwinięty wątek :D
Agnieszko - moja pierwsza pozycja edukacyjna z dziedziny muzyki, to była jakaś stara książeczka z obrazkami, którą chyba dostałam od babci:) Do dzisiaj pamiętam jeszcze to zdanie, zaopatrzone w stosowne ilustracje: " Są buty, półbuty, pantofle i ciżemki. Sa nuty, półnuty, ćwiartki i ósemki":) Oraz obrazki zająca biegnącego allegro i misia kroczącego moderato... Tyle jest możliwości, by bezbolesnie wprowadzać młodego czytelnika w krainę muzyki:)) Może "Sekrety" powinny pojawić się na liście lektur.
Marku - zastanawiam się nad tym, co powiedziałeś o polecaniu książek. To może być prawda, bo pokazując, jakie książki kochamy odsłaniamy się może jeszcze mocniej niż przy okazji wymieniania się muzyką, wystawiamy na światło swoje wewnętrzne intymne światy, budowane od dzieciństwa, najczęściej w samotności:). Jednak myślę, że tu ze sobą możemy czuć się bezpiecznie:) Dla mnie i tak to wciąż mniej osobiste niż pokazywanie swoich wierszy, a przecież już zaczęłam się nimi dzielić:))
Beatko - widzę, że szykujesz naprawdę ciężką artylerię;) Nie, nie dawaj nam wszystkiego naraz w jedną noc - pozwól smakować powoli te delicje:))

Moja półka z ulubionymi książkami, to także raczej regał :)
Sięgnę trochę na chybił trafił (i wiadomo, z dużym prawdopodobieństwem wypadnie na coś z literatury brytyjskiej:) ) i zacznę radosnym akcentem :)

Na początek polecam książkę, która zawsze potrafi wprawić mnie w dobry nastrój.
 To "Trzech panów w łódce, nie licząc psa" Autor - Jerome K. Jerome. Czyli angielski humor w najlepszym wydaniu.
Czy ktoś to czytał?? Jeśli nie mieliście jeszcze przyjemności obcowania z tą lekturą, opowiem co nieco: otóż rzecz jest
o podróży. Trzech przyjaciół Londyńczyków ( i pies!) planuje spędzić urlop odbywając rejs łódką po Tamizie. Z początku wydaje się to wspaniałym pomysłem, wyprawa maluje im się w sielankowych barwach, wyruszają w drogę w radosnych nastrojach; potem jednak sprawy przybierają inny obrót, proza życia daje się we znaki, i zapewne dobrą ilustracją muzyczną do niektórych rozdziałów byłaby miniatura Bartusa o rzece :)
Autor opisuje przygotowania, a następnie kolejne etapy podróży oraz wszelkie możliwe pułapki i niedogodności czyhające na nieszczęsnych podróżników. Świetny jest kontrast pomiędzy idealistycznymi wyobrażeniami, a brutalną rzeczywistością, opisywaną przez autora pięknym, niezwykle żywym i barwnym językiem, dzięki któremu najzwyklejsze sprawy urastają do rangi wyjątkowo perfidnych przeciwności losu, i stają się niezwykle zabawne:)) Już podtytuły rozdziałów mogą nam dać przedsmak tego, co ich czeka i oddają dramatyzm sytuacji ;D "perfidia szczoteczek do zębów;  pogańska natura lin holowniczych;  sprzeciw wobec nafty jako ciała zbyt lotnego;  zalety sera jako towarzysza podróży;  zapominam że steruję - ciekawe skutki tegoż;  perfidia czajników, jak jej zaradzić;  George i jego koszula: opowieść z morałem;  wysuwam hipotezę, dlaczego nie utonęliśmy" :D
Są także refleksje natury ogólnej, jak np: "filozoficzne spostrzeżenia dotyczące dębowej boazerii i życia w ogóle";  czy też „kłody na drodze życiowej instrumentalisty amatora".
Znajduje się tam również fantastyczny fragment dotyczący niemieckich pieśni romantycznych:)
Przy okazji wesołych (niekoniecznie dla bohaterów :D) przygód dostajemy też jednak piękne, czasem zaskakująco romantyczne opisy mijanych okolic, i kojarzących się z nimi zdarzeń z historii Anglii. Czyta się to wszystko lekko i bardzo wesoło - naprawdę nie sposób się choćby nie uśmiechać. Gorąco polecam:)


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: TeresaGrob Marzec 15, 2011, 14:34:47
Asiu, kocham Cię jesteś jedyną moją znajomą która uwielbia trzech panów.
A wiesz, że ja i moja mama zgubiłyśmy się w labiryncie w Hampton Court?
I pewnie do dziś byśmy tam były, gdybym nie przekupiła chłopaka który doprowadził nas do wyjścia.
Moja mama była anglistką z wykształcenia także moje książki z dzieciństwa to:
Kubuś Puchatek,, Mary Popins, Doktor Doolitle i moja ukochana Edith Nesbith,
a poza tym też Verne, Tomki i Winnetou.
Jeśli chodzi o Zmierzch to utknełam w połowie 3 tomu.
A wracając do trzech panów mój ulubiony kawałek to ten jak Harris śpiewa wesołą piosenkę ;D ;D ;D


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Janusz1228 Marzec 15, 2011, 14:35:59
Zapytano funkcjonariuszy brytyjskich służb specjalnych, jaki utwór XX-wiecznej literatury oddaje najlepiej charakter działalności policji politycznej, tajnych operacji i ukrytej agentury? Wbrew oczekiwaniom zdecydowana większość respondentów nie wybrała żadnej z powieści Fredericka Forsytha czy Johna le Carre, lecz wskazała jednoznacznie na utwór Chestertona “Człowiek, który był czwartkiem”.
Chyba najbardziej urokliwa powieść angielskiego pisarza, jaką kiedykolwiek czytałem. Ciągłe zwroty akcji, ciekawa retoryka, wspaniały humor sytuacyjny oraz głębokie przesłanie, dla którego wartka akcja jest tylko tłem - to wszystko sprawia, ze każdemu gorąco tę książkę polecam. A czyta się ją, naprawdę, jednym tchem!


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Aleksias Marzec 15, 2011, 14:42:54
Nauczyłam się czytać w wieku lat trzech, sama. Moją ukochaną książką z dzieciństwa jest Tajemnica Szyfru Marabuta Macieja Wojtyszki, ale także Dzieci z Leszczynowej Górki, komiksy Tytus Romek i A'tomek, Nowy Kiermasz Bajek z baśniami Warmii i Mazur. Potem czytałam wszystko, co w bibliotece szkolnej zbiorczej szkoły gminnej. Januszu, Sobowtór profesora Rawy znam niemal na pamięć :) W podstawówce największe wrażenie zrobił na mnie Faraon. A w ogólniaku najukochańszą książką były 4 pory roku w Chłopach Reymonta, serio, do dziś nie wiem, dlaczego.

Dostrzegam podobieństwo co do wieku i asertywności w zdobywaniu wiedzy;) Trzeba było zrobić coś, żeby dobrać się samodzielnie do tych skarbów:) Pierwszą książkę trudno mi sobie przypomnieć - wiem, że kiedy zaczęłam czytać, na pewno znałam już na pamięć wiersze Brzechwy. Jakoś zawsze ciągnęło mnie do poezji ;) Był też Tuwim (Lokomotywa, ptasie radio, pan Maluśkiewicz i wieloryb), i piękna książka "Od wiosny do wiosny", z wierszami na każdą porę roku ("na niebie jaśnieje słońce, dni płyną, płyną miesiące...":)).
Poza tym pamiętam przepiękne historie Szelburg-Zarembiny - "Królestwo bajki". I "Baśnie tysiąca mórz i oceanów". I podobnie jak Janusz wracałam cyklicznie do "Dzieci z Bullerbyn" i Kubusia (to jest dzieło absolutnie kultowe :D). I do Muminków - których nie uważam za książkę dla dzieci, a raczej uniwersalną opowieść dla każdego wieku. Jakie tam są nakreślone kapitalne portrety psychologiczne:)) I Andersen. I książki o zwierzętach. Pamiętam, jak strasznie płakałam nad książką pod tytułem chyba "Jolly i s-ka" o zwierzakach z Warszawskiego zoo. Tzn. książka była piękna, ale zakończenie dramatyczne...
Oczywiście wsysałam niczym odkurzacz wszystko, do czego miałam dostęp - także,  ambitnie, z "dorosłego" księgozbioru:) Pamiętam, że nawet podobał mi się momentami Mickiewicz, natomiast poległam na Antygonie  ;D
Czytałam też z przyjemnością "W pustyni i w puszczy" i "Tomki" Szklarskiego, a chyba najukochańszą książką z tego okresu była "Elza z afrykańskiego buszu" Joy Adamson. Znałam ją niemal na pamięć:)

Później szkoła...Jeśli chodzi o szkolną bibliotekę, była moim bezpiecznym schronieniem, jak oaza wśród piasków nieprzyjaznej pustyni:) Był tam groźny starszy pan bibliotekarz, który z reguły bardzo szorstko traktował dzieciaki, uważał je za potencjalne zagrożenie dla księgozbioru, i wzbudzał ogólny strach:) Dostąpiłam rzadkiego zaszczytu - polubił mnie, rozpoznając najwidoczniej prawdziwego miłośnika książek.:) Pozwalał mi wchodzić między półki (!!) i pomagać sobie przy okładaniu książek szarym papierem... ba - pożyczać książki do domu w większych ilościach, niż to było przewidziane w regulaminie! Tym sposobem przekopałam się przez klasykę:) Najbardziej chyba pokochałam Dickensa - myślę, że przerobiłam całość jego twórczości:) Lubiłam też powieści Alexandra Dumas - z "Muszkieterami" na czele. A także już typowo kobiecą serię - "Ania z Zielonego Wzgórza".  No i był Lem - miłość od pierwszego czytania:) A zaczęło się od "Cyberiady" i "Bajek robotów". Też kultowe :)
W liceum wstąpił we mnie ponadto duch przygody i podróżowałam z Londonem i Curwoodem po Dalekiej Północy. A prócz tego, z krainy bajek przeszłam płynnie w krainę fantastyki. Gdzie czekał Tolkien i Ursula le Guin:)
Ach, tyle miłych wspomnień:))


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: xbw Marzec 15, 2011, 14:58:50
Tak jak Agnieszka pokochała Asię, tak razu pewnego z wzajemnością pokochałam koleżankę z pracy, z którą nic mnie w zasadzie nie łączyło do czasu, aż kiedyś przypadkowo zupełnie odkryłyśmy, że obie uwielbiamy dozgonnie książeczkę Marcela Ayme pod tytułem Przechodzimur. Odwiedziłam ją rok temu w Edynburgu, szkoda, że tak daleko teraz mieszka, ale kiedy wpadła do mnie niedawno, poleciła Poniedziałek zaczyna się w sobotę braci Strugackich, więc leży pod ręką i czeka na swoją kolejkę razem z Człowiekiem, który był czwartkiem  :D


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Janusz1228 Marzec 15, 2011, 15:26:18
... i czeka na swoją kolejkę razem z Człowiekiem, który był czwartkiem  :D
:D


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: TeresaGrob Marzec 15, 2011, 16:59:31
Biblia języka polskiego "Pan Tadeusz" wszyscy czytali ale...
JAK WYGLĄDAŁBY
Pan Tadeusz
GDYBY W PARYŻU W LATACH 1830
NIE BYŁO JESZCZE W SPRZEDAŻY
PROGRAMÓW KOMPUTEROWYCH
Z POLSKIMI CZCIONKAMI
Litwo, ojczyzno moja! Przypominasz zdrowie:
Jaka jest twoja cena, ten tylko odpowie,
Komu ciebie zabraknie. Uroda twa w dobie
Obecnej trwa w mym oku i pozwala sobie
Tam na zmartwychwstawanie w kompletnej ozdobie
Przy okazjach wykrycia przeze mnie w zasobie
Inspiracji pisarskich — nostalgii po tobie.
Panno sakralna, Ty, co grodek powiatowy
W Polsce Centralnej, blisko Chorzowa i Wschowy,
Wraz ze znanym klasztorem… — Tfu, co za pechowy
Traf: zaraz w pierwszych wersach, dla lepszej wymowy
Poematu w aspekcie religijnym (o, wy.
Wyroki Prowidencji!…), jestem ja gotowy
Do wymienienia nazwy tej dziury — i nowy
Problem spotykam! problem zarazem typowy,
Jeden z tych, co to przez nie urasta darmowy
Trud wieszcza: szuka, biedak, w potencjale mowy
Wszystkiego, co pozwoli mu na obrazowy
Opis owego miasta, by czytelnikowy
Mechanizm recepcyjny i skojarzeniowy
Bez wymieniania nazwy (jak hukanie sowy
Straszy w niej ten znak jeden, ten haczyk nosowy…) —
Basta! Nie jestem w stanie. Udzielam odmowy
Muzie. Nie, nie powstanie epos narodowy —
Z przyczyn technicznych: program nie nasz — polski, zdrowy —
Na tym paryskim bruku mam komputerowy!
Lecz wiem, ja, wieszcz, gdy obce czcionki wzrokiem badam:
Niech ginie epos — podpis trwa:
Mickiewicz, Adam.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: ewa578 Marzec 15, 2011, 18:48:33
Asiu, kocham Cię jesteś jedyną moją znajomą która uwielbia trzech panów.
Jak widać nie jedyną! :D

Poruszyliście temat rzekę, jeśli nie lawinę! :D Czytając Was mam taki natłok myśli i tytułów, że nie wiem od czego zacząć!
Zaczęłam samodzielnie czytać w wieku lat czterech, ale wtedy znałam już na pamięć Tuwima, Brzechwę, Szelburg - Zarębinę, więc oczywiście zaczytywałam się w Andersenie, Kubusiu Puchatku (oczywiście wraz z Chatką) i Baśniach Polskich, zbiorze, do którego wracam do dziś. Z okresu przedszkolnego, pamiętam jeszcze Karolcię, Serce, Mio mój Mio... Byłam dzieckiem astmatycznym, więc często leżałam w szpitalu, albo przebywałam w sanatoriach i uciekałam chętnie do innych światów.
Początek szkoły, to właśnie uwielbiane Dzieci z Bullerbyn, Mary Poppins, Ania z Zielonego Wzgórza i cała ówczesna młodzieżowa klasyka. Czwarta klasa, to wielka fascynacja Trylogią i Sienkiewiczem w ogóle, chociaż... tu muszę się przyznać, że nigdy nie przeczytałam W Pustynii i w Puszczy! :-[ Próbowałam wiele razy, nawet jeszcze kilka lat temu, ale nie mogę przebrnąć przez początek i już. Może dlatego, że doskonale znam fabułę i nic mnie już w treści nie zaskoczy? Przyznam, że bardzo lubię czytać powieści jednego autora, jednym ciągiem, więc jak się na kogoś natknę...
W międzyczasie był oczywiście Nienacki dla młodzieży, na studiach skandalizujące wtedy!!! (!!! :D !!!)Raz w roku w Skiroławkach, ale dopiero po jego śmierci natknęłam się na jego mniej znane powieści dla dorosłych: Laseczka i tajemnica, Uwodziciel, Wielki las, etc. i piękna opowieść historyczna Dagome Judex (POLECAM!) Boże, Bunsch!, ukochany Wańkowicz!, fascynujący Thorwald!
Wiecie, chyba łatwiej byłoby mi powiedzieć, czego nie przeczytałam...  :D


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Aleksias Marzec 15, 2011, 19:48:13
Januszu, dobrze, że wspomniałeś Chestertona. Jaki on ma piękny, bogaty, poetycki język:) Ja jeszcze dorzuciłabym do pozycji wartych przeczytania "Przygody księdza Browna". Z ogromną przyjemnością czytałam też niezwykłą powieść "Poeta i wariaci". Na zachętę (dla tych, co nie czytali) podaję krótką recenzję: to zbiór sensacyjnych opowiadań, których bohaterem jest Gabriel Gale - roztargniony poeta i natchniony malarz. Chociaż na pierwszy rzut oka wygląda on na człowieka zupełnie oderwanego od rzeczywistości i żyjącego w swoim własnym wyimaginowanym świecie, to jednak dzięki swej niezwykłej intuicji i umiejętności twórczego myślenia okazuje się zdolny do rozwiązywania najbardziej skomplikowanych zagadek detektywistycznych. Jego przewaga nad innymi wynika z tego, że nie pozostaje on więźniem pięciu zmysłów, lecz dostrzega głębszy, duchowy wymiar rzeczywistości. Niektórzy widzą w jego zachowaniu szaleństwo, ale tak naprawdę jest to wolność od schematów i konwenansów, co pozwala mu na świeżość spojrzenia - tak jak owemu dziecku z baśni Andersena, które jako jedyne zobaczyło, że król jest nagi. Poznało prawdę, gdyż było wolne od głosu opinii publicznej i presji większości.
Jest też "Latająca gospoda"...  :D

Agnieszko, niezmiernie mi miło:)) Tak właśnie myślałam, że podobałby Ci się ten fragment, jak również o śpiewaniu "bardzo wesołej niemieckiej pieśni" - już widziałam oczyma wyobraźni najbardziej chwytający za serce utwór Schuberta...:))
Harry Potter, owszem - ale Zmierzch raczej nie:) Lubię czarodziejów, natomiast nie przepadam za wampirami. Lubię bohaterów, z którym mogłabym się jakoś pozytywnie identyfikować:)
Beato, Strugackich bardzo dobry jest też "Piknik na skraju drogi".

Przypomniał mi się jeszcze "Świat Zofii" Gaardera, lekkie wprowadzenie w historię filozofii. Jednak jeśli chodzi o filozofię, którą lekko i przyjemnie się czyta, to chyba Dialogi Platona są bezkonkurencyjne:)


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: ewa578 Marzec 15, 2011, 20:27:15
Najbardziej na świecie, kocham, chyba najbogatszy język i poezji, i prozy Jeremiego Przybory! Cudowna lekkość, finezja słowa, dorównuje niesamowitemu poczuciu humoru, ale również liryzmowi opowiastek, wiecznego Czarodzieja.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: xbw Marzec 15, 2011, 21:35:26
Beato, Strugackich bardzo dobry jest też "Piknik na skraju drogi".
Przypomniał mi się jeszcze "Świat Zofii" Gaardera, lekkie wprowadzenie w historię filozofii. Jednak jeśli chodzi o filozofię, którą lekko i przyjemnie się czyta, to chyba Dialogi Platona są bezkonkurencyjne:)

Piknik Strugackich to po prostu konieczność, nie można tego nie przeczytać. Zaczęło się u nas od filmów Tarkowskiego i Stalkera, naturalną konsekwencją było nabycie książeczki i przeczytanie jej. Miałam fajerwerki w mózgu :) Taka mała rzecz a taka wielka.
Dialogi Platona owszem, ale także Pseudo-Platona, "Zimorodka i inne dialogi" nabyłam w antykwariacie w RADOMIU ponad 20 lat temu, po czym postanowiłam studiować filozofię.

A czy pamiętacie z dzieciństwa Waszego lub dzieci serię książeczek o Tapatikach? Uwielbiam te ludki, mam te książeczki do dziś, niestety jeszcze nie wszystkie, w oryginalnych wydaniach.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: kozioł Marzec 16, 2011, 01:08:01
Wspaniała powieść fenomenalnego pisarza Michała Szołochowa - "Los człowieka".. :)


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: aro 59 Marzec 16, 2011, 09:06:07





                                             „Mały Książę” Antoine de Saint-Exupery









Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: TeresaGrob Marzec 16, 2011, 16:54:12
Nie wierzę, żeby ktoś nie czytał, ale może..
Krystyna, córka Lavransa Sigrid Undset, za którą pisarka otrzymała nagrodę Nobla.
Rzecz dzieje się w Norwegii za czasów króla Haakona V i jego następcy Magnusa.
Dzieje Krystyny, która przez całe swoje życie musiała pokutować za swój młodzieńczy
grzech,takie to były czasy w których raz popełniony grzech zostawał grzechem do końca życia.
I piękna postać Lavransa- jedna z najpiękniejszych męskich postaci w literaturze.
Dużo można się z tej książki nauczyć.W każdym razie czyta się to wspaniale a  ostatnie rozdziały ze ściśniętym sercem.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: xbw Marzec 16, 2011, 17:07:28
Tereso Grob, oczywiście, że czytałam Krystynę, ale mogę przeczytać raz jeszcze. A Olaf, syn Auduna czytałaś? Bo ta przyjemność dopiero przede mną.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: TeresaGrob Marzec 16, 2011, 17:19:59
Podobno książek, których nie chce się czytać jeszcze raz nie warto w ogóle czytać.
Olafa czytałam xbw :)


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Melisa Marzec 16, 2011, 18:06:28
Zgadzam się  . Ostatno mam ochotę powtórnie przeczytać Kwartet Aleksandryjski. Jest co czytać - 4 tomy - Justyna, Balthazar, Mountolive, Clea ( autor Lawrence Durrel). Gorąco polecam, jeżeli ktoś nie czytał, doskonała, wciągająca  lektura. Brat autora - Gerald Durrel - przyrodnik pisał m.in doskonałe opowieści o zwierzętach ( m.in. Moje ptaki, zwierzaki i krewni ,Moja rodzina i inne zwierzęta) zaśmiewałam się  do łez czytając je wielokrotnie.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: bartus Marzec 16, 2011, 19:16:59
Podobno , jak ktos nie lubi ksiazek, to nie powinien ich czytac


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: TeresaGrob Marzec 16, 2011, 20:16:38
Jakiś czas temu długo dojeżdżałam do pracy i żeby nie tracić czasu, wpadłam na pomysł, że
będę sobie słuchać audiobooków.To poręczniej, nie trzeba mieć siedzącego miejsca itp.
Zaczełam od pierwszego tomu Millenium no i właśnie do dziś nie wiem,czy w moim odtwarzaczu
poplątały mi się pliki, czy ta książka rzeczywiście zaczyna się w połowie???
Chyba pozostanę przy formie tradycyjnej :)


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Janusz1228 Marzec 16, 2011, 20:59:22
wiesz, Terenia, takie tormenty można doświadczać i z realnymi bookami.
Otóż przypomniało mi się moje pierwsze czytanie Kariery Nikodema Dyzmy (daleko wcześniej, nim zekranizowano serialem), gdy mało kto (z mojego pokolenia) znał fabułę i zakończenie. Pech chciał, że książka nie miała okładki. Podejrzewałem też, że i kilku ostatnich stron takoż. Gdy zatem dotarłem do ostatniego zachowanego akapitu, byłem wściekły, że fabuła urywa mi się w najciekawszym momencie. Kląłem na czym świat stoi i udałem się na eskapadę do księgarni i bibliotek, by odnaleźć kompletny egzemplarz i doczytać zakończenie. Gdy znalazłem kompletny egzemplarz - zakląłem jeszcze bardziej. Pamiętam nawet jak: bodajbyś sczezł! Nie pamiętam tylko, czy skierowałem je do autora, czy do jego naiwnego czytelnika :) Mój niekompletny egzemplarz - był jak najbradziej kompletnym...


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: TeresaGrob Marzec 16, 2011, 21:30:24
Dobre Janusz ;D ;D ;D bo klasyczna powieść powinna mieć po prostu ZAKOŃCZENIE..może dlatego ja tak
lubię kryminały, detektyw odkrywa prawdę a morderca jak ostatni idiota przyznaje się do wszystkiego.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Aleksias Marzec 16, 2011, 23:00:27
Krystyna córka Lawransa przypomniała mi Karin córkę Monsa:) opowieść o miłości szalonego króla Eryka XIV Wazy i prostej dziewczyny, córki strażnika, którą w końcu poślubił. Tragiczna historia miłosna, walki o władzę w XVI-wiecznej Szwecji, dla nas ciekawe o tyle, że brat Eryka, Jan, który usunie go z tronu i wygna z kraju jego ukochaną, jest ojcem Zygmunta III.

Jednak to chyba trochę słabsza książka Miki Waltariego.
Gdybym miała wybrać ulubioną, wahałabym się między Egipcjaninem Sinuhe a Mikaelem Karvajalką. Ale jest jeszcze Czarny Anioł, Trylogia Rzymska, Turms nieśmiertelny... Waltari ma dość podobny schemat konstruowania historii: wybiera przełomowy, krytyczny moment w dziejach: zdobycie Konstantynopola, burzliwy czas Reformacji, rewolucja Echnatona. I w te szalejące wichry historii rzuca swego bohatera, który miotany niczym liść musi zmierzyć się z nimi, usiłując walczyć o swoje miejsce w niespokojnym świecie, o sens swego życia, o szczęście, i z reguły przegrywa. Jednak jest coś w jego bohaterach, co rodzi poczucie, że pomimo przegranej zachowali w tych trudnych czasach coś ważnego.

Zawsze zachwyca mnie w jego opowieściach niezwykle precyzyjnie dopracowane tło historyczne. Wykonywał za każdym razem naprawdę gigantyczną pracę dokumentacyjną. Czytając naprawdę przenoszę się w czasy, o których pisze. Niemal widzę obrazy, czuję zapachy, słyszę dźwięki. Jego postacie sprawiają wrażenie autentycznie osadzonych w danej epoce, zachowują się i mówią w przekonujący sposób, nie są po prostu współczesnymi bohaterami rzuconymi w historyczne tło. To wiarygodna podróż w czasie:) A jednocześnie te opowieści mówią tak wiele o nas, ludziach, w każdym momencie historii...

Sinuhe jest chyba najlepszą z jego książek. Wracam od czasu do czasu do tej historii egipskiego lekarza, jego przygód, miłości, spisków, podróży. To książka która nie daje o sobie zapomnieć:) Smutna, pokazująca, jak często dopiero po stracie czujemy, jak cenne było to, co straciliśmy... A jednak piękna w ukazywaniu walki człowieka z losem.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: kozioł Marzec 16, 2011, 23:12:37
(...) Pech chciał, że książka nie miała okładki. Podejrzewałem też, że i kilku ostatnich stron takoż. Gdy zatem dotarłem do ostatniego zachowanego akapitu, byłem wściekły, że fabuła urywa mi się w najciekawszym momencie. Kląłem na czym świat stoi i udałem się na eskapadę do księgarni i bibliotek, by odnaleźć kompletny egzemplarz i doczytać zakończenie. Gdy znalazłem kompletny egzemplarz - zakląłem jeszcze bardziej(...) Mój niekompletny egzemplarz - był jak najbradziej kompletnym...
:D :D..to dobre Januszu


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: kozioł Marzec 17, 2011, 01:26:02
Przyznam się, że podstawówce miałem poważny problem z czytaniem..zupełnie, ale to zupełnie mnie to nie interesowało. Jeżeli już za coś chwytałem, to były to z reguły komiksy np odcinkowy Thorgal z popularnej wówczas serii "Relax", Janosik (świetnie ilustrowany i dobrze napisany komiks) i oczywiście Tytus, Romek i A'Tomek - niezapomniany tomik z maszynką do przemieszczania się w czasie (obrazek na którym po przemieszczeniu znaleźli się w pracowni Kopernika w tej samej chwili, którą uwiecznia słynny obraz J.Matejki - do dzisiaj mam przed oczami.. :))
Tak więc z j.polskiego kompletny osioł, lektury czytane z wielką niechęcią (bądź wcale nie czytane), ortografia - byk na byku, wypracowania najczęściej przepisywane byle szybciej (na kolanie) od swojej klasowej sympatii :) Zresztą w tamtym okresie na czytanie nie bardzo znajdowało się czas - liczyły się bowiem tylko zabawy i gry wojenne, piłka, później zaś pomału zaczynała się muzyczka..Nie wiele lepiej było i w szkole średniej, dopiero gdzieś pod jej koniec - nieco bardziej zainteresowałem się czytaniem i gromadzeniem książeczek (głównie o tematyce historycznej..)

Właściwie pierwszymi poważniejszymi książkami (okresu młodzieńczego), które zrobiły na mnie ogromne wrażenie były 3 pozycje: Winnetou Karola Maya; Mały Bizon A.Fiedlera - piękna opowieść o losach indiańskiego chłopca ze szczepu Czarnych Stóp (Sihasapa) z grupy Teton Dakotów (tj Siuksów)..oraz wspaniała Trylogia indiańska Szklarskich - Złoto Gór Czarnych ("Orle Pióra", "Przekleństwa złota" i "Ostatnia walka Dakotów") Opowiada ona o losach młodego Indianina o imieniu Tehawanka - Przebiegły Wąż i w ogóle o dziejach Santee Dakotów na przestrzeni 2-3 pokoleń..Wspaniałe opisy przyrody, polowań na bizony, zwyczajów, wierzeń, walk międzyplemiennych oraz późniejszych konfliktów z amerykańskim najeźdzcą..
Najlepszy chyba t.3 Ostatnia walka Dakotów - obejmuje okres od lat 30-tych do 90-tych XIX stulecia. Zatem okres wypierania Indian, nieustannych walk, zbrodni dokonywanych na tym narodzie, wreszcie zbrojnych powstań (1862, 1876, 1890) przeciw niechcianej okupacji.. Treść wzbogacona jest ponadto licznymi i pomocnymi przypisami, które pozwalają bardziej zgłębić wiedzę w temacie..min krótkie biografie takich wielkich wodzów i wojowników jak: Dwa Księżyce, Czerwona Chmura, Deszcz w Twarzy, czy Szalony Koń..czy równie słynny Tatanka Yotanka (Siedzący Bizon-Byk)
Po tych trzech pozycjach..noo może jeszcze Czerwonoskórym generale i Śladami Tecumseha..długo u mnie nie było nic, a dopiero potem były inne książeczki.. :)

Unikatowe zdjęcie Szalonego Konia - osławionego wodza plemienia Oglalów, należących do konfederacji Teton Dakotów (zach szczepów Siuksów)..oraz jego gigantyczny pomnik - to bodaj największy, jeszcze nie ukończony pomnik na świecie (195m dł i 171m szer) - jego twórcą jest rzeźbiarz polskiego pochodzenia Korczak-Ziółkowski..
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/5/5a/CrazyHorse.jpeg
http://www.worldcam.pl/images/satellite_photos/max/241.jpg

krótka scenka (i nie tylko) słynnej bitwy pod Little Big Horn (1876)
http://www.youtube.com/watch?v=QCxcMF9yNGs&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=SU4ofrPQ1gQ&feature=related

..i może jeszcze filmik ukazujący miejsce ostatniej walki Dakotów (1890) - śmierć wodza Wielkiej Stopy, mężczyzn, kobiet i dzieci i ich grzebanie w zbiorowej mogile..(wrażliwi niech nie oglądają - obrazy ofiar amerykańskiego ludobójstwa..)
http://www.youtube.com/watch?v=Ku8ga-krBe4
 


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Monika_Aleksandra Marzec 17, 2011, 09:20:31
moim zdaniem, powinno się czytać książki, których się nie lubi, żeby wiedzieć, dlaczego się ich nie lubi.
Powiem szczerze,jakoś jakoś nie mogę się przekonać do przeczytania pozycji Grossa.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: aro 59 Marzec 17, 2011, 09:39:50
Według mnie nie jest to takie proste, bo jak sama piszesz
(...) No i oczywiście "Anhelli" - Juliusz Słowacki, pomimo że wiesz, traktowany w liceum po macoszemu, dopiero teraz zgłębiam się w jego twórczość. Proponuję w miarę krótki, ale trudny do przebrnięcia poemat. Jeśli ktoś woli luźniejsze pozycje, to musi sie nastawić, że z tym nie będzie tak łatwo. Tak, czy inaczej warto i polecam, bo w zalewie różnych książek, czasami nawet tandetnych i nie wartych druku, a w mojej opinii jest takich wiele, klasyka powinna istnieć jako wzorcowe filary. (...)
A niektórych książek nie powinno się czytać!
Gdyż są groźne dla człowieczeństwa!
Zresztą przykład jaki dałaś jest dobitny:
Ostatniej książki Grossa i tak nikt nie kupuje,
a poprzednie jego książki zazwyczaj były dodawane do gazet.



Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: xbw Marzec 17, 2011, 13:50:50
bo klasyczna powieść powinna mieć po prostu ZAKOŃCZENIE..może dlatego ja tak
lubię kryminały, detektyw odkrywa prawdę a morderca jak ostatni idiota przyznaje się do wszystkiego.

Czytałam niedawno powieść z wątkiem kryminalnym autorki norweskiej, gdzie mordercy uchodzi na sucho, bardzo przygnębiające, nietypowe dla tego gatunku zakończenie.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Aleksias Marzec 17, 2011, 21:09:25
Według mnie nie jest to takie proste, bo jak sama piszeszA niektórych książek nie powinno się czytać!
Gdyż są groźne dla człowieczeństwa!
Zresztą przykład jaki dałaś jest dobitny:
Ostatniej książki Grossa i tak nikt nie kupuje,
a poprzednie jego książki zazwyczaj były dodawane do gazet.
Wydaje mi się, Marku, że Monika akurat dała przykład na potwierdzenie przeciwnej tezy: przeczytała książkę, żeby dowiedzieć się, czy jej się podoba, nie założyła z góry, że "nie powinna" jej czytać. Dorosły może uznać, że dziecko nie powinno czytać czegoś, czego może nie udźwignąć jego psychika. Dorosły człowiek może zdecydować, czy chce czytać, czy nie chce. Jeśli nie zechce, skazuje się na wydawanie sądu na podstawie opinii innych, nie na własnym, świadomym odczuciu. 

Czy jakaś książka może być groźna dla społeczeństwa. Pewnie tak, bo słowa i niesione przez nie idee mają dużą, czasem niszczącą  moc. Zapewne są książki w jakiś sposób groźne dla chociażby istniejącego porządku, rewolucyjne, albo zatruwające umysły zbrodniczymi ideologiami.
Są też książki trudne. Pokazujące sprawy, które ciężko nam przyjąć do wiadomości, albo których wcale nie chcemy przyjmować. Bo przyjemniej jest pozostawać w nieświadomości,  jeśli świadomość jest niemiła.
Ja często nie mam ochoty czytać o przykrych rzeczach, o tym co mnie boli, co mi nie odpowiada, bo nikt nie lubi bólu, bo boję się, że przez kontakt z brzydką stroną świata coś tracę, że to mi burzy moją idealną wizję świata, mój wymarzony wizerunek istoty ludzkiej.
A przecież czuję, że jednak muszę wiedzieć, znać też tę drugą, ciemną stronę rzeczywistości, muszę mieć świadomość, że wizja idealnego świata jest właśnie jedynie ideałem, do którego trzeba dążyć, ale który nie istnieje. Inaczej pozostanę dzieckiem w krainie bajek.
Kocham piękno każdym nerwem ciała, każdym drgnieniem duszy. Ale nie mogę odciąć się całkiem od brzydoty, aby nie pozostawać w błogim poczuciu, że wszystko dokoła jest idealistyczną sielanką. Bo nie jest. Przyroda jest fantastycznym cudem, pełnym niewyobrażalnego piękna. A jednocześnie jest przepełniona okrucieństwem, zbudowana na konkurencji, wzajemnym pożeraniu się i brutalnej walce o przetrwanie. Ludzie są wspaniałym gatunkiem, zdolnym do najwyższych poświęceń i wielkich uniesień ducha. A jednocześnie są też zdolni do prześladowań i okrutnych zbrodni. Co gorsze, są to często tacy sami, na co dzień zwykli, przeciętni ludzie.
Kiedy zaczniemy to zgłębiać z kolei w jednostronny sposób, możemy zacząć żywić całkowicie odmienne przekonanie: zaczniemy myśleć, że świat jest straszny a ludzie paskudni i źli, co też byłoby błędne. Taki sfałszowany, wykrzywiony obraz lubią podawać media - pełen katastrof, wypadków i nieszczęść.

Dopiero po integracji tych dwóch obrazów jesteśmy w stanie widzieć całość.
Tylko wtedy obraz świata i ludzi będzie pełny. I wtedy, jeśli ten obraz przyjmiemy, naprawdę możemy być pogodzeni z ludzkością i ze światem. I literatura ma nie tyle szukać wyłącznie piękna, ale, jak to chyba napisał Lem, "wymierzać sprawiedliwość istniejącemu światu".

Jak się to wszystko ma do książek Grossa. Jak sądzę, my, Polacy, często mamy właśnie utrwalony własny idealny wizerunek i nie chcemy przyznać, że, podobnie jak w każdej innej nacji, dużą część z nas stanowią bynajmniej nie anioły. Że podobnie jak inni, mamy wśród nas bandytów, złodziei, morderców, a i dużą masę ludzi takich, powiedzmy, nijakich - ani dobrych, ani złych, ale łatwo ulegających  czy to dobrym, czy złym wpływom. Cóż, wiele się mówi i pisze o dużym procencie ludzi nieuczciwych w naszym kraju, o częstych kradzieżach, także za granicą. Nie czytałam książki Grossa, o ile się orientuję, dotyczy rozkradania mienia żydowskiego podczas wojny. Myślę, że przeczytam, żeby mieć na ten temat własne zdanie. Nie wiem, czy on jest tam tendencyjny, czy generalizuje. Rozumiem, że osoby, które nigdy nie miały nic wspólnego z podobnymi praktykami, mogą czuć się oburzone, jeśli część społeczeństwa postrzega się tam i kreuje jako całość. Na to trzeba by zaprotestować. Jednak chyba wiedza także o przykrych faktach jest ogólnie potrzebna. Może wypowiedzenie jej jest potrzebne także jemu, jeśli ma może jakieś bolesne rodzinne doświadczenia. To chyba jest podobne uczucie, jakie mamy, czytając np. o mafiach samochodowych w Niemczech. Jest to przykre, ale cóż by nam dało, gdybyśmy o tym nie wiedzieli, nie przyjmowali do wiadomości.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: kozioł Marzec 18, 2011, 00:52:18
To może też dodam coś od siebie.. Marku, wybacz ale niestety nie mogę się z Tobą zgodzić. Moim zdaniem, żeby coś (a w tym przypadku książkę) uznać za tandetną, czy groźną dla człowieczeństwa, bądź zgoła odwrotnie - należałoby ją wpierw przeczytać i dopiero wówczas formułować jakiekolwiek wnioski - a w żadnej mierze nie ulegać uprzednio jakimś wpływom, czy zabiegom propagandowym, bądź z góry przyjętemu poglądowi - wynikającemu z takich, czy innych powodów..
Pierwszą książkę Grossa ( "Sąsiedzi" - zreszta autora wielu prac o podobnej tematyce) czytałem i muszę przyznać, że wcale ani nie jest tandetna, ani też niebezpieczna - to po prostu rzetelna praca naukowa, poparta solidnym materiałem źródłowym oraz warsztatem historycznym.. Wkrótce tez zamierzam przeczytać i ostatnią jego pracę - chociaż to tu, to tam (zwłaszcza w mediach) pojawiają się głosy, ze jest to książka poruszająca dane zagadnienie w sposób jednostronny - ukazujaca jedynie ciemną stronę, bez uwzględnienia strony drugiej..No dobrze, ale w tym miejscu równie dobrze można zadać jeszcze inne pytanie. A mianowicie, dlaczegóż to we wcześniejszych z kolei pozycjach poruszających zbliżoną problematykę - mówiło się zazwyczaj tylko i wyłącznie o wzniosłych, stanowiących wzór do naśladowania, chwalebnych czynach...zupełnie przy tym pomijając występowanie tego drugiego - negatywnego zjawiska..?? I własnie w tym tkwi cały problem, bowiem trzeba potrafić przyjmować do (ogólnej) świadomości nie jedynie wszystko to co wzniosłe, ale również i to co bolesne...A nie kiedy tylko cos nie pasuje do naszego wyobrażenia w danej kwestii - badź to odwracać "kota ogonem", bądź nie mieć odwagi spojrzeć prawdzie w oczy (a tym samym nie potrafiąc przyznać się do popełnianych błędów) i wszystko co nie po naszej myśli, co niewygodne, zamiatać pod dywan..lub udawać że dany problem nie istnieje, lub nigdy nie istniał..
Dlatego też uważam, że tego rodzaju pozycje w żadnej mierze nie są niebezpieczne dla człowieczeństwa ( niebezpieczne to było "Mein Kampf"), bo dlaczegóż to takimi miałyby być - dlatego że poruszają niewygodne fakty, które dotąd były przemilczane, bądź świadomie zatajane ?? Wręcz przeciwnie, podobnie jak książki obnażające ogrom zbrodni będących dziełem Stalina, czy Hitlera, czy chociażby Kościoła dokonywanych ręką Świętej Inkwizycji - tak i takie są jak najbardziej potrzebne, by nie ulegać jedynie złudnemu przeświadczeniu o swojej wielkości, czystości, nieskazitelności - gdyż takie podejście do sprawy, jest w gruncie rzeczy, niczym innym jak tylko wykrzywieniem rzeczywistego obrazu, faktycznego stanu rzeczy..
Polacy, podobnie jak i inne narody nie są narodem "świętych krów" i podobnie jak inne maja też swoje jasne i ciemne karty w historii. Oprócz pozytywnych cech, narodem nie pozbawionym wielu wad, objawiających sie chociażby w samej mentalności, kłótliwości, chwiejności, czy słabości charakteru - dlatego przykładowo nigdy nie byliśmy (i prawdopodobnie) nigdy jako nacja nie będziemy zdobywcami..takimi z prawdziwego zdarzenia. Takimi którzy byliby w stanie coś rozpętać (np wojnę) i przeć przed siebie do przodu niczym fala uderzeniowa - niesiona jedynie samym duchem walki, siłą charakterów, czy czymkolwiek innym.. Tak, tak..bo wszystkie prowadzone przez nas wojny i bitwy, to w przeważającej większości wojny i bitwy o charakterze obronnym (lub z kontry) - działań czysto ofensywnych można by policzyć na palcach jednej ręki.. :) A to ogromna różnica, samemu odważyć się zaatakować, przeć do przodu, uderzać i zwyciężać...niż tylko rozpaczliwie się bronić i każdą udaną obronę traktować jako swoje bezdyskusyjne zwycięstwo..I to też niestety, bądź stety jest prawda.. :)

..ale chyba nieco zaczynam odbiegać od tematu.. :) ;) 


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Monika_Aleksandra Marzec 18, 2011, 09:01:10
Nie czytałam, jak na wstępie powiedziałam, tej książki. W mojej chęci jej przeczytania  zaważają wypowiedzi wielu historyków, którzy negatywnie ocenili tą pozycję, wielokrotnie uznając ją za nieobiektywną, jednostronną i nierzetelną. Zarzucili również swobodną manipulację danymi.
Zresztą jak świat, światem przekaz historyczny był uzależniony od czasów i osób, które ją przedstawiały. Wystarczy odrobina wyobraźni, aby przekręcić fakty i wpleść je w kanwę dowodzącą własne tezy.
Oczywiście nikt nie zabroni wydawać książek kontrowersyjnych, mamy wolność słowa. Jedyne co można zrobić, to wydać książkę przeciwstawną, traktującą te same tematy, te same fakty.
Mnie nie chodzi o to, że takich faktów nie było. Nie chodzi mi również, o to by nie oddać prawdy zjawiskom, które miały miejsce. Ja chciałabym tylko, aby fakty delikatnej materii, jakimi są relacje polsko-żydowskie były traktowane z należytą starannością, rzetelnością i życzliwością, bez przegięć w żadną stronę, a przede wszystkim bez uogólnień, które  krzywdzą.


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Janusz1228 Marzec 18, 2011, 09:40:02
Jak zwykle z ciekawością wczytuję się w słowa Koziołka. Tchnie z nich głęboka świadomość historyczna i roztropność wypowiedzi. Z jednej strony: koziołek ma rację. Trzeba najpierw przeczytać, aby wiarygodnie zabierać głos w dyskusji. Tu – pełna zgoda. Z drugiej strony żyjemy w czasach, w których ilość publikacji w dowolnej dziedzinie jest tak kosmicznie wielka, że nie starczy życia, aby ledwie przekartkować, co piszą. Z konieczności, (tak jak czyni to na przykład Monika, pod której wypowiedzią jw. mógłbym się podpisać) posiłkujemy się wiec opiniami uznanych autorytetów, znawców tematu, organizacji opiniotwórczych, mediów. Bo jest to jedyna droga, którą może sensownie poruszać się współczesny człowiek w globalnej wiosce. Kwestią pozostaje to, aby rozróżniać, co artykułujemy od siebie, a co przyjmujemy za aksjomat z zewnątrz. Dlatego wygłaszając opinię dobrze, abyśmy pamiętali o źródłach naszej świadomości i doświadczenia. Dlatego wygłaszając ją – pamiętajmy, aby nie unikać stwierdzeń: „moim zdaniem”, albo: „utożsamiam się z opinią, w myśl której…”


Tytuł: Odp: Ex libris
Wiadomość wysłana przez: Aleksias Marzec 19, 2011, 00:05:18
Polacy, podobnie jak i inne narody nie są narodem "świętych krów" i podobnie jak inne maja też swoje jasne i ciemne karty w historii. Oprócz pozytywnych cech, narodem nie pozbawionym wielu wad, objawiających sie chociażby w samej mentalności, kłótliwości, chwiejności, czy słabości charakteru - dlatego przykładowo nigdy nie byliśmy (i prawdopodobnie) nigdy jako nacja nie będziemy zdobywcami..takimi z prawdziwego zdarzenia. Takimi którzy byliby w stanie coś rozpętać (np wojnę) i przeć przed siebie do przodu niczym fala uderzeniowa - niesiona jedynie samym duchem walki, siłą charakterów, czy czymkolwiek innym.. Tak, tak..bo wszystkie prowadzone przez nas wojny i bitwy, to w przeważającej większości wojny i bitwy o charakterze obronnym (lub z kontry) - działań czysto ofensywnych można by policzyć na palcach jednej ręki.. :) A to ogromna różnica, samemu odważyć się zaatakować, przeć do przodu, uderzać i zwyciężać...niż tylko rozpac