Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: 1 ... 33 34 [35] 36 37 ... 39   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Relacje z koncertów, (info o koncertach)...  (Przeczytany 177727 razy)
Monika_Aleksandra
Monika
Administrator
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1049



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #510 : Październik 15, 2012, 17:01:55 »

Ja pewno słuchac Requiem nie bedę. Za to siade do instrumentu. Zapalę w kominku. Posłucham "mojego" Chopina

ech nie jeden by tak chciał  ....
Zapisane
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #511 : Grudzień 10, 2012, 21:31:17 »

Kissin wędruje po świecie, ale Polskę konsekwentnie omija szerokim łukiem, w każdym razie do marca 2016 roku. Czy muszę lecieć do Reykjaviku, bu go posłuchać na żywo? Wrr.

http://www.kissin.dk/concerts.html
Zapisane
kati
Zaawansowany użytkownik
****
Offline Offline

Wiadomości: 386



Zobacz profil
« Odpowiedz #512 : Grudzień 11, 2012, 19:23:25 »

Co powiesz na to, Beatko?

http://www.youtube.com/watch?v=8lx1PaCGzwM

Znajoma sala Filharmonii Narodowej, znajoma twarz Antoniego Wita...
To było w lutym 2010 w ramach obchodów 200 rocznicy urodzin Chopina. Jak słychać, Kissin zagrał chopinowskiego f-molla.. E-molla zaś - Nikolay Demidenko.

Nie jest źle...Skoro był 2 lata temu, może jeszcze kiedyś zawita do Polski?
Zapisane
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #513 : Styczeń 11, 2013, 18:10:08 »

A dziś w Dwójce transmisja z koncertu w Katowicach, o 19.30 będzie można posłuchać:

Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia pod dyrekcją Michała Klauzy, solista: Alexander Gavrylyuk – fortepian
Alfred Schnittke (K)ein  Sommernachtstraum (Not after Shakespeare) na orkiestrę,
Sergiusz Prokofiew III Koncert fortepianowy C-dur op. 26,
Sergiusz Rachmaninow Tańce symfoniczne op. 45
Zapisane
Krzysztof
Nowy użytkownik
*
Offline Offline

Wiadomości: 2


Zobacz profil
« Odpowiedz #514 : Styczeń 18, 2013, 10:24:09 »

Witajcie,
jest to mój pierwszy wpis na tym forum (które jednak czytam i cenię już od dłuższego czasu dzięki pewnej Osobie, którą serdecznie pozdrawiam) i chciałem podzielić się z Wami wrażeniami z koncertu Jana Lisieckiego i orkiestry Sinfonietta Cracovia, który wybrzmiał 16 stycznia 2013 r. w Filharmonii Krakowskiej. Niestety nie byłem na pierwszym koncercie - naonczas jeszcze Jasia Lisieckiego w Krakowie, przed trzema laty, z okazji inauguracji roku szopenowskiego. Tym bardziej więc chciałem wybrać się tym razem i był to dobry pomysł - to, co usłyszałem, przeszło moje najśmielsze oczekiwania.
Jan wraz z orkiestrą Sinfonietta Cracovia wykonali IV Koncert fortepianowy Ludwiga van Beethovena, zwany Skowronkowym z uwagi na pogodny i śpiewny wstęp. Chyba nigdy wcześniej nie słyszałem, by ktoś grał na fortepianie z taką lekkością, finezją, a wręcz łatwością, jak robił to w środowy wieczór Jan Lisiecki. Nazywany, przynajmniej do niedawna, "cudownym dzieckiem fortepianu" ponoć nie lubił tego określenia, gdyż oznacza ono, że do sukcesu doszło się bez wysiłku, a nie poprzez ciężką pracę. Słuchając w filharmonii Jana, nie mogłem jednak oprzeć się wrażeniu, że gra on Beethovena bez najmniejszego trudu, tak jakby robił to od zawsze i jakby była to dla niego zwykła rozrywka, jakich wiele. Rozrywka, której poświęcał jednak całą swą uwagę, angażował się w nią w pełni, ale jednocześnie jakby z dystansem czy przekorą. To przecież tylko rozrywka moi drodzy słuchacze, pobawmy się razem, zaprowadzę was w świat guseł i baśni, ale pamiętajcie cały czas, że to tylko zabawa, że to tylko ballada, że tak naprawdę to nie dzieje się naprawdę – tak zdawał się mówić. Nie działo się?
Była to muzyka aksamitna. Bardzo lubię muzykę fortepianową, ale zawsze, kiedy jej słuchałem, zdawałem sobie sprawę, że ten instrument jak każdy inny ma pewne ograniczenia, których nie sposób przekroczyć. Trzeba się z tym po prostu pogodzić, można ewentualnie udawać, że się ich nie słyszy. Dopiero w styczniowy wieczór w filharmonii przekonałem się, że byłem w błędzie.
Jan grał nie tylko dłońmi, ale całym ciałem. Delektował się akompaniamentem orkiestry, tańczył. Koncert wzbudził ogromny aplauz, a Jan podziękował grzecznie publiczności za przybycie, a następnie - chcąc chyba nieco ostudzić emocje - zagrał jako bisy Bacha i Etiudę E-dur Chopina. Ach, jaka szkoda, że na tę etiudę nie umówił się wcześniej z orkiestrą!
Po koncercie nikt nie wręczył kwiatów Janowi. Nie wiem, czy stosowano tu jakieś szczególne zasady protokolarne, czy było to jedynie fatalne przeoczenie.
W drugiej części wieczoru sama już orkiestra wykonała suitę z Ognistego Ptaka Igora Strawińskiego. Wykonała ją wspaniale, z impetem, i Kraków może naprawdę być dumny z takiej orkiestry. Może tylko trochę smutna była, choć na tym tle wyróżniały się zdecydowanie skrzypaczki, które emanowały entuzjazmem. Świetnie dyrygował Robert Kabara, także przy Koncercie. Pełen animuszu był perkusista... Jedynym przerażającym momentem tego wieczoru był odgłos telefonu komórkowego. Wyobraźcie sobie koncert Beethovena w połączeniu z Nokia Tune. Koszmar. Podziwiam muzyków, którzy wydawali się tym niewzruszeni (siedziałem blisko sceny) i których to zdarzenie nie wyprowadziło z równowagi.
Przed koncertem nie wybrzmiał z głośników żaden apel o wyłączenie telefonów komórkowych. Można w tym kontekście zapytać, czy to dobrze. Skłaniam się mimo wszystko ku odpowiedzi twierdzącej. Można powiedzieć, że każdy może kiedyś zapomnieć o wyłączeniu telefonu, ale jednak przychodzimy zwykle na koncert z pewną świadomością, nie jest to najczęściej nasz pierwszy koncert w życiu. Może nauczymy się kiedyś jako publiczność, że w filharmonii zwyczajnie wyłącza się telefon, nawet gdy nikt o to nie prosi. Będzie to pewnie jeszcze przez jakiś czas trudne, ale może przez to ciekawsze.
Zapisane
Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #515 : Styczeń 18, 2013, 11:38:28 »

Witaj Krzysztofie!
Piękne dzięki za ciekawą i pełną autentyzmu relację z Koncertu Janka. Czytając ją nabyłem przekonania, ze jesteś wytrawnym melomanem  świadomie kształtującym własne doznania estetyczne, ale także potrafiacym sugestywnie je przekazywać innym. To wspaniale, bo znaczy - do naszej szafarskiej Rodziny przyłaczyl kolejny swietny recenzent i dziennikarz.
O Janie Lisieckim wzmiankowaliśmy na tym Forum nie raz i nie dwa, bo to niezwykle obiecujacy, a własciwie już całkiem ukształtowany Artysta. Jak rozumiem, w Twojej osobie będzie miał wiernego recenzenta i propagatora. Licze więc, że z czasem doczekamy sie kolejnych Twych równie ciekawych relacji. Uśmiech


Co do telefonu na koncercie - cóz... pisaliśmy o tym zjawisku wielokrotnie (w róznych topicach). Myslę sobie - jest to zjawisko, którego nie da sie totalnie wyeliminować zakazami/nakazmi (no chyba żeby rewidowac ludzi przed koncertem i odbierac im komórki!!) i  z ktorym musimy się w jakies mierze pogodzić, zupełnie tak samo, jak z hałasem za oknami wielkiego miasta. (Co, rzec jasna, nie znaczy: zaniechać walki!)To kawałek naszej cywilizacji. (Kiedyś pisałem o dwoch spektaklach, w których brał udział śp. A. Hanuszkiewicz - podczas obu odzywal się wśród publiczności telefon. Pierwszy spektakl miał miejsce w latach poczatku ery komorkowej, drugi, - kilka lat temu. Podczsa pierwszego Pan Adam przerwał spektakl, aby ktoś tam z publiczności mógł spokojnie przeprowadzic rozmowe - karcąc tym samym nieboraka niemiłosiernie, a podczas drugiego sprktaklu tylko sie usmiechnął i mimowolnie stwierdził: "ok. no zdarza się")
Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
Krzysztof
Nowy użytkownik
*
Offline Offline

Wiadomości: 2


Zobacz profil
« Odpowiedz #516 : Styczeń 18, 2013, 16:28:35 »

Januszu,
dziękuję za miłe słowa i za zachętę do dalszych recenzji. Z chęcią napiszę coś znowu przy kolejnej okazji:)
Zapisane
kati
Zaawansowany użytkownik
****
Offline Offline

Wiadomości: 386



Zobacz profil
« Odpowiedz #517 : Styczeń 18, 2013, 21:23:03 »

No to może ja spróbuję się zachęcić, porzucić obezwładniające lenistwo oraz odkładanie wszystkiego na "kiedyśtamniewiadomokiedy" i popełnić relację z koncertu, na którym byliśmy z Gogusiem w ubiegły piątek.
Kto z Was, drodzy Forumowicze, ma dobrą pamięć, pewnie przypomni sobie moją radość, kiedy dowiedziałam się że Khozyainov, czyli po prostu "nasz" Kola przyjedzie do Wrocławia z koncertem Griega.
No i właśnie na tym koncercie mieliśmy okazję być tydzień temu.
Już widzę zdziwione miny niektórych z Was: jak to? Dopiero teraz o tym pisze? Tutaj? A dlaczego nie na "kolowym" wątku? A gdzie egzaltacja fanki z "klapkami na oczach" i syndromem s13d ? (wrrrr...) Duży uśmiech
Hmmm...
Otóż moi drodzy: Kola baaaardzo mnie rozczarował i zasmucił. Smutny ( chciałabym zobaczyć Was w tym momencie..)
Ale żeby nie dręczyć szanownego towarzystwa, od razu uspokoję Was: całe szczęście to wszystko nie dotyczy Nikolaya jako pianisty, tylko okoliczności związanych z tym wydarzeniem.
Po prostu: Khozyainov nie przyjechał.
Dosłownie na 3 tygodnie przed koncertem, kiedy większość biletów była już wyprzedana( a rozeszły się bardzo szybko), otrzymałam maila od menadżerki artysty z informacją, iż z powodu tzw. siły wyższej, niezależnej od niego ani od filharmonii, niestety ale nie wystąpi on 11 stycznia we Wrocławiu. Na pocieszenie tylko krótkie info, że postarają się znaleźć nowy termin..
No cóż...Abstrahując od bardzo mglistego pojęcia tzw. siły wyższej i tego co może się za nią kryć, nietrudno chyba sobie wyobrazić jak bardzo byłam zawiedziona. Koncert, o którym wiedziałam od maja, a na który tak w ogóle czekałam od prawie 2 lat( dla tych, co być może nie wiedzą - to miał być pierwszy koncert Koli we Wrocławiu od kiedy poznaliśmy go na Konkursie Chopinowskim w 2010)
Szczęśliwie, nie został on całkowicie odwołany ( i dobrze, bo koncertu Griega chciałam posłuchac na zywo, niezależnie od tego, kto by go grał), repertuar też pozostał ten sam, pianistka na zastępstwo umówiona.
Tak więc poszliśmy na Griega bez Koli.. Mrugnięcie
Orkiestrę Filharmonii Wrocławskiej poprowadził norweski dyrygent Terje Mikkelsen, zaś w programie oprócz wspomnianego jedynego skomponowanego przez Griega koncertu a -moll, znalazły się poemat symfoniczny "Finlandia" Sibeliusa i V Symfonia e-moll Czajkowskiego.
Ową pianistką, która zdecydowała się zastąpić Nikolaya ( i chwała jej za to) była Mariya Kim - młoda artystka pochodząca z Ukrainy, kształcona jednakże w Niemczech, laureatka kilku konkursów.
Cóż mogę powiedzieć?
Wydaje mi się, że popełniłam podstawowy błąd i ulegając znajomej, która chciała wszystko dobrze widzieć, wybrałam miejsca w 3 rzędzie. Nie muszę chyba mówić, że na koncercie symfonicznym to jest po prostu nieporozumienie.
 Dodatkowo, jak się już sama przekonałam, nasza filharmonia ma bardzo "zmienną" akustykę, a te miejsca z samego przodu nie były zbyt fortunne.
Przede wszystkim i w skrócie: głośna, acz dobrze grająca orkiestra i pianistka, którą nie zawsze słyszałam ( najlepiej w kadencji, co jest zrozumiałe) z niestety, ale głuchym, "keyboardowym" dźwiękiem fortepianu.
Mariya Kim to bardzo sprawna pianistka, widać było jak pochylając się nad klawiaturą chce dopieścić poszczególne nuty, a w partiach bardziej dramatycznych, wirtuozowskich, z werwą "przelatywała" pasaże wzdłuż. No właśnie: przelatywała. Słyszałam niedograne końcówki, czasem nietrafione klawisze. Ale to przecież każdemu pianiście sie zdarza.
Najgorsze jest chyba to, że to wykonanie w ogóle mnie nie poruszyło ( no, może w jednym fragmencie II cz., kiedy przemknęło mi w myślach: "jakie to piękne!"), nie wywołało efektu "rozanielenia" i takiego strasznie fajnego uczucia napełnienia pięknem i światłem.
Jedyne, co będę pamiętać to okropne gorąco i zwyczajny zaduch w nabitej do ostatniego miejsca i nieklimatyzowanej sali. To bardzo rozpraszało i nie pozwalało sie skupić na muzyce, a widok spływających potem artystów nie należał do przyjemnych.
I dlatego nie dziwię się p. Mariyi (?), że grając w tak mało komfortowych warunkach pewnie nie była w stanie zajaśnieć pełnią swoich możliwości. Ale chciałabym jej dać szansę i być może uda mi się posłuchać jej recitalu w Dusznikach w sierpniu. Cenię ją za to, że ryzykując wiele, zdecydowała się na zastępstwo w tak krótkim czasie przed koncertem.
Zdaję sobie sprawę, że nie zrobiłam zbyt dobrej reklamy naszej filharmonii, ale to już jej ostatnie tchnienia - nowoczesne Narodowe Forum Muzyki powinno być gotowe za jakieś półtora roku i mam nadzieję, że wg zapewnień nareszcie będzie można posłuchać dobrej muzyki w przyzwoitych warunkach. Akustycznie podobno najlepszych w europejskiej okolicy.
Tak w ogóle, to po koncercie pomyślałam sobie, że to może dobrze ze Nikolay nie przyjechał.
Moja osłabiona przez warunki zewnętrzne koncentracja i fatalnie wybrane miejsce, pewnie nie sprzyjałoby wysublimowanym doznaniom w górnych rejestrach, więc różnie mogłoby to być...A po co mi kolejny niedosyt?  Nie wiadomo też czy Kola w takich warunkach byłby w stanie pokazać się z jak najlepszej strony..Więc nie ma tego złego..Poczekam.
Nie wiem czy Piotrek znajdzie czas, by uzupełnić tę relację o swoje wrażenia, ale wiem że on siedząc kilka rzędów wyżej ( u nas widownia "wspina" się do góry) słyszał wszystko trochę inaczej, czyt. lepiej, a nawet bardzo dobrze. Biorąc pod uwagę jeszcze subiektywne odczucia, byłaby to być może całkiem inna recenzja.
Dodam tylko jeszcze króciutko, że spodobała mi się zaledwie 10-minutowa "Finlandia" Sibeliusa - miała w sobie coś, co przykuwało uwagę i zachęcało do słuchania, natomiast symfonia Czajkowskiego - bardzo "czajkowska" jak dla mnie w brzmieniu, była zbyt długa jak na moje możliwości przyswajania muzyki i tylko w kilku fragmentach wywołała jako taki zachwyt.
To tyle.
Januszu, wzięłam sobie do serca myśl "Jeśli nie dzisiaj, to kiedy?", którą dziś znalazłam na FB i udostępniłam Wam.
Twój komentarz: "Najlepiej -teraz!" stał się motywacją i stąd to wszystko, co powyżej. Może niezbyt merytoryczne, a bardziej "wrażeniowe", ale nie jestem w stanie pisać o niuansach wykonawczych, nie mając solidnych podstaw wiedzy o muzyce.
To tylko takie impresje ciągle początkującej melomanki..
Dziękuję za uwagę.. Mrugnięcie
Zapisane
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #518 : Styczeń 18, 2013, 22:30:11 »

Długie jest piękne Uśmiech
Zapisane
Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #519 : Styczeń 19, 2013, 09:24:24 »

Piękne, niepiękne... konkretne i rzeczowe. Z pewnością i spontaniczne  Mrugnięcie - a to we wszelkaich recenzjach zawsze ciekawe. Duży uśmiech
Nie martw się Katiuszko, sama przecie zauważyłas: w warunkach, w których przyszło delektować się koncertem odbior koliuszowej interpretacji mógłby frasowac. Takoż i Artystę.
A reklamę Filharmonii zrobiłaś jak najbardziej pożyteczną. Niechaj wiedzą, ze ludzie wiedza i powiedzą.

Janusza bardzo cieszy, że posłuchałas rady przyjaciela  Chichot
Wiesz czemuż takąż dał? Nie wiesz. A zatem polecam moją pocztóweczkę o szkalance piwa  Duży uśmiech

http://janusz.nizynski.pl/pocztowki/pocztowki-z-niedokonczonych-nocy-–-ksiega-ii/nad-szklanka-piwa/
« Ostatnia zmiana: Styczeń 19, 2013, 09:34:17 wysłane przez Janusz1228 » Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
sułek
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 647


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #520 : Styczeń 20, 2013, 20:15:26 »

wypada mi tylko Dorotko wyrazić żal. Może kiedyś "Kola" jeszcze raz odwiedzi Białystok to zapraszam. (Rosyjscy artyści lubią odwiedzać moje miasto. Zrozumiałe)
Zapisane