Pat.
Ciesze sie, ze wrzuciles ten koncert (Berg).
Uwielbiam go.
A można inaczej?
Bart, moim zdaniem - obok koncertu skrzypcowego a-moll Szostakowicza - to najwybitniejszy koncert skrzypcowy XX wieku. Niemal wszystko wywiedzione z dwunastotonowej serii; połączenie olbrzymiej ekspresji z formalną doskonałością, wynikającą z niezwykle ścisłego, matematycznego ujęcia.
Sam nie wiem, co genialniejsze - ekspresjonistyczne, dramatyczne
Scherzo czy pełne reminescensji, wymagajace maksimum skupienia kadencyjne
Allegro połączone z lamentacyjnym, chorałowym
Adagio (klarnety!), które zanika w przestrzeni ciszy...
Jak napisał nasz Maestro, chodzi o
Es ist genug - początek chorału, który zapisany w skali całotonowej i w Bachowskiej harmonizacji pojawia się (a wynika to z Bergowskiej serii!) w finale koncertu. Ten tryton budzi dreszcz.
Zacytowany przez Beatkę tekst Gałczyńskiego pasuje tu idealnie - Berg skomponował go po utracie ukochanej Manon Gropius - dziewczynki, na którą, jak się uważa, przelał swoje ojcowskie uczucia.
Polifonia renesansu i polifonia Bacha dosłownie "ożyły" w muzyce dodekafonistów (kanon, inwersja, rak...).