Aro, strzał w dziesiątke! Właśnie dziś (znaczy - wczoraj) rozmawialiśmy z moim staruszkiem, że każdy dzień powinien być wigilią, świętem! nie tylko ten jeden...
Jestem pełna szacunku dla każdych myśli - każdych. Sama myśle po swojemu i podobnie czynię, gdyz musi byc harmonia słów, myśli i czynów. Byłam kilka razy w dalekich stronach, widziałam, jak tam sie świeta obchodzi. Różne, Boże Narodzenie też oczywiście. To jest naprawdę wielkie przeżycie, wielkie jednoczenie się świata.
A przecież kiedyś miałam podobne mysli jak Goguś. I barszcz kisiłam.
Tak, Aro, każdy nowy dzień to nowy cud, nowa okazja do wzruszeń, pracy, trudzenia sie... Też tak uważam.
To od nas zależy jaki jest każdy dzień.
Tylko od nas zależy jaki jest ten dzień.
To od nas zależy w jaki sposób nam się coś zdarza.
(Bo przy biernym, lub zbyt zaaferowanym podejściu,
to i Wigilia i Boże Narodzenie mogą dla nas wcale nie być świętem,
tylko jakąś nadętą imprezą.)
Każdą przecież sytuację życiową można w alternatywny sposób zinterpretować.
Np. jeśli jakieś zachowania innych ludzi, wzbudzają we mnie złość,
wtedy włączam myślenie:
„zaraz dojdzie do sprzeczki, a ja nie chcę w niej uczestniczyć”
i wszystko robię by zachować się łagodnie, aby rozładować napięcie.
(Dla skłonnego do wpadania w gniew kierowcy dobre jest
ćwiczenie się w opanowaniu bezpiecznych technik jazdy,
zastępujących agresywny sposób prowadzenia pojazdu.)
I tak jest z prowadzeniem każdego dnia w życiu:
Dobre słowo, zamiast burczenia.
Uśmiech zamiast ponurej, czy poważnej miny.
Pomocna dłoń zamiast podłożenia nogi.
A od tego (według mnie) zależy świąteczność życia.