Claudio niewątpliwie pod każdym względem, nie tylko tym szczególnym, zasłużył sobie na ów szacunek
. W końcu jest, że się tak wyrażę za wytwórnią EMI, ikoną muzyki:))
Jak wiadomo, kocham Brahmsa, więc te koncerty, w tym wykonaniu, to dla mnie miód na serce:) Sama szlachetność i piękno.
A może by jeszcze zaproponować genialne ponoć wykonanie koncertu Liszta (Ormandy, 1952 r)
http://www.youtube.com/watch?v=VFA9odaX1zYhttp://www.youtube.com/watch?v=4uGm-3w5ES4"Claudio Arrau przybył do Filadelfii pewnego niedzielnego ponurego popołudnia w lutym 1952 roku, pozdrowił filadelfijską orkiestrę i dyrygenta Eugena Ormandy, usiadł przy fortepianie i nagrał pierwszy koncert Es-dur Liszta, za pierwszym razem, bez przerw i poprawek. "Cóż, co można powiedzieć?" zapytał Ormandy, kiedy zamarł ostatni akord i taśma przestała się kręcić. "Skończyliśmy. Nie może być lepiej." -Friede R. Rothe