Schubert i opera ; z pewnością nie tylko nie słyszeliście żadnej opery Schuberta
ale nawet nie znacie żadnego tytułu.No może poza "Rozamundą".
Gdy Schubert po raz pierwszy w życiu znalazł się w teatrze opera stała się
dla niego olśnieniem.
Starał się bywać na wszystkich przedstawieniach tak poznając Mozarta
"Czarodziejski flet" Cherubiniego "Medeę" czy "Ifigenię" Glucka.
Odtąd przez całe życie marzy o napisaniu wielkiej opery.
Niestety nadaremnie, żadne z librett które mu oferowano (pisali je m.in jego
przyjaciele) niezdołało wykrzesać z Schuberta iskry dramatyzmu, ani nie
przemówiło do niego tak jak np. wiersze Mullera.
Gdy Schubert nawiązał współpracę z Helminą von Chezy(autorką libretta do
"Euryanthe"Webera)wydawało mu się,że wreszcie ma szansę na osiągnięcie sukcesu.
Niestety słabego, niedorzecznego libretta nie mogła uratować nawet
muzyka Schuberta. Operę "Rozamunda, księżniczka Cypru" wystawiono w Wiedniu tylko dwa razy.
"Schubert włożył serce i cały swój talent by jego część wspólnej pracy
wypadła wyjątkowo. Partytura skrywa ogromne bogactwo poświęconej scenie inwencji
kompozytora.Niektóre fragmenty brzmią jak cudowny suplement do "Niedokończonej""
To słowa M. Pęcińskiej z jej audycji w Dwójce.
Czyż nie:
http://www.youtube.com/watch?v=v2dXBHyW1B0