|
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
|
|
2896
|
Działy forum / Artyści i ich muzyka / Odp: Wolfi A. Mozart - muzyka uosobiająca Piękno
|
: Marzec 02, 2011, 01:04:34
|
Kochani, dziękuję za tak ciepłe słowa. Naprawdę, nie zasługuje na nie. Asiu, czytając Twój ostatni post po prostu się zarumieniłem... Marku, nie chcę żadnej profesury, największą radością jest dzielić się z Wami - z wielką wrażliwością i życzliwością odbierającymi Mozarta i innych wielkich twórców, muzyką, która mnie głęboko zapadła w duszę - a wierzę, że zainspiruje, "dotknie" i Was, drodzy Przyjaciele. Co zaś dotyczy życia Mozarta... jest ono naprawdę fascynujące i tajemnicze zarazem. Czytając o tym Mistrzu prawdziwe staje się stwierdzenie, że można zostać "oczarowanym tajemnicą"... Kończy się dzień poświęcony Wielkiemu Fryderykowi. Na nowy dzień - uśmiech Wolfiego Polecam końcoweczkę! http://www.youtube.com/watch?v=S44TxEaAsDA
|
|
|
2897
|
Działy forum / Wydarzenia / Odp: Koncert Daniiła Trifonowa 1 marca w Warszawie
|
: Marzec 01, 2011, 22:52:00
|
Widziałem Trofonova i Pendereckiego w TVP Kultura. Koncertu słuchałem z zapartym tchem. Muszę szczerze stwierdzić, że Danił czarował dźwiękiem Steinwaya, moim zdaniem grał z niebywałą lekkością, rozkoszując się każdą szlachetnie wydobywaną frazą. Szczególnie pięknie (to słowo nabiera tu rzeczywistego znaczenia) grał liryczny temat Maestoso, Larghetto było głęboko romantycznym uniesieniem. Szkoda tylko, że w połowie przetworzenia I części, w samym centrum (czy nie trochę zamazanych?) witruozowskich kaskad, pasaży - na 5 minut wyłączono w mojej dzielnicy prąd!! Czasem zdawało mi się, że odrobinę "zapędza się" w finale. Ale może to również wina nagrania - zdawało mi się, że masywna orkiestra Pendereckiego przytłacza nieraz Trifonova, Sinfonia Varsovia grała chyba zbyt monumentalnie. Ogólne jednak wrażenie - znakomite. A i impromtu As-dur (jako bis) szlachetnie zagrany. Piękny dźwięk... Zauważyłem prezydenta z małżonką na widowni. Nasz wielki Wunder świętuje urodziny Chopina w Krakowie. http://www.facebook.com/event.php?eid=140608325990803
|
|
|
2899
|
Działy forum / Artyści i ich muzyka / Odp: Wolfi A. Mozart - muzyka uosobiająca Piękno
|
: Marzec 01, 2011, 00:13:00
|
Koziołku, odnosząc się jeszcze do Twojego pytania - tak, Mozart praktycznie do końca życia koncertował. Ostatni koncert publiczny dał we Wiedniu 4 marca 1791 r. Grał wszystkie swoje koncerty, od fortepianu dyrygował ich pierwszymi wykonaniami (na organizowanych wówczas tzw. akademiach), wyjątkiem może być Barbara Ployer, której zadedykował świetny KV 456 i to ona zagrała ten koncert po raz pierwszy. Można powiedzieć - Mozart komponował, by później swój utwór wykonać. Choć są dzieła-znaki zapytania, owiane wykreowaną w romantyzmie tajemnicą - np. 3 ostatnie symfonie, ostatnie wielkie kwintety smyczkowe - nigdy za życia Mozarta nie wykonane... Nie jestem jednak pewien, czy Wolfgang nie myślał o zaprezentowaniu ich publiczności na przykład w późniejszym czasie (którego jednak nie dożył).
|
|
|
2901
|
Działy forum / Artyści i ich muzyka / Odp: Wolfi A. Mozart - muzyka uosobiająca Piękno
|
: Luty 28, 2011, 22:14:32
|
Wiem, że Mozart grał znakomicie na fortepianie (de facto: pianoforte, również: klawesynie), organach (był wirtuozem klawiatury, również w kościele - brał udział w wielu pojedynkach organowych) i skrzypcach. Koziołku, to pasjonujący i tajemniczy temat - akt kreacji dzieła przez Mozarta. Otóż zostawiał on wiele dzieł w postaci fragmentów, incipitów, do których później często wracał, równie często jednak je porzucał (znamy ponad 100 nieukończonych fragmentów - być może - nigdy niesłyszanych arcydzieł!). Było tak zwłaszcza w przypadku dużych dzieł, Mozart tworzył zatem najpierw ogólną koncepcję, zostawiał ją w formę np. particelli - partii górnych oraz dolnych, ew. tych, które potrzebował do odświeżenia pamięci). Kompozycje mogły w tej formie "leżakować" dość długo. Nigdy jednak nie tworzył dzieł fragmentarycznie - najczęściej incipity (których istnienie wynika zapewne gł. ze względów czasowych - Mozart pisał wiele rzeczy naraz, "nie wyrabiał się") zapisywał od początku do końca, muzyka płynęła w jego wyobraźni jakby już "gotowa" (ale to tylko złudzenie...) Owe incipity pojawiają się szczególnie często w okresie wiedeńskim. Wtedy przecież Mozart bardzo odsunął się od znanych wzorców, tworzył dzieła bardziej skomplikowane fakturalnie, kontrapunktycznie. W młodzieńczym okresie twórczości bazował na swej genialnej inteligencji muzycznej, opierał się na znanych konceptach wypracowanych ogólnie przez innych. Później robi się ciekawie - pod koniec życia (Mozart-uczony) pisze utwór przez 100 taktów - i nagle przestaje mu się podobać. Zapewne wiecie, że wiele poprawek zawierają słynne kwartety "Haydnowskie" - owoc rzeczywiście żmudnej pracy. Ale - najczęściej jest tak, że jego pierwotny pomysł jest najbardziej właściwy, a nawet jeśli zaczyna utwór na stosunkowo niskim poziomie, to nie bawi się w przekształcenia napisanego tematu (jak np. Beethoven, który często w efekcie licznych poprawek dochodzi do ideału) - pisze po prostu nowy! Jego inwencja była niezwykła i bardzo szlachetna! Najważniejsze dla Mozarta jest odpowiednio zacząć. W tym momencie ma WIZJĘ, ma w głowie całe dzieło - od początku do końca, od ekspozycji po kodę (istotna uwaga: czasem do przetworzenia, komplikacji harmonicznych Mozart musiał się wcześniej odpowiednio przygotować, czasem robił nawet osobne, ćwiczeniowe szkice; gdy analizuje się jego partytury, to można zauważyć, że nieraz urywa się przed przetworzeniem - zwłaszcza, gdy Wolfgang stawia przed sobą fakturalne wyzwania, przeszkody - przecież nieraz w tym miejscu dzieła eksperymentuje - choćby przetworzenie I cz. Symfonii "Praskiej"). Poza tym uderza jedność materii dzieła, pojedynczej części symfonii - i jej, jako 4-ogniwowego cyklu. W każdym takcie słychać następstwo taktu poprzedniego - jak chyba u żadnego innego kompozytora. Jeden kwiat genialnej inwencji łączy się cudownie z drugim - w sposób jakże naturalny, doskonały (często wydaje się, że w utworze Mozarta nie można odjąć ani dodać ani jednej nuty - podobnie np. w mazurkach Chopina)... Oto niepoznana wciąż tajemnica geniuszu. Weźmy koncerty fortepianowe. To fascynujące, że Mozart pisząc np. finał potrafi kumulować niezliczone pomysły melodyczne, operować znakomicie chromatyką - a wszystko jednocześnie gna naprzód, muzyka płynie szybkim nurtem - w idealnej harmonii - dochodząc wreszcie do momentu przed kodą, kiedy to Wolfgang wykłada swoje "najlepsze atuty" - materia się zagęszcza, dochodzi do kulminacji - utwór się kończy, a my nie możemy wyjść z podziwu. A pamiętajmy: Mozart cały taki koncert pisze w ciągu kilkunastu dni, często pracując do tego jeszcze nad innymi dziełami! Doprawdy, doprawdy, wyobraźnia muzyczna Mozarta jest nie do prześcignięcia.
|
|
|
2902
|
Działy forum / Artyści i ich muzyka / Odp: Wolfi A. Mozart - muzyka uosobiająca Piękno
|
: Luty 27, 2011, 01:56:33
|
Można powiedzieć, Pat, że taką chorobę wręcz grzechem byłoby leczyć:D Zachwyt nad doskonałym pięknem, pasja delektowania się dziełami geniusza, to chyba jedna ze wspanialszych przygód, jakie mogą nam się przydarzyć. Pewnie podobałaby Ci się książka "Moje życie z Mozartem" Erica Emmanuela Schmitta, który twierdzi, że Mozart przeprowadził go "ze stanu chorobliwej rozpaczy w zachłanność radowania się" i miłość do niego towarzyszyła mu przez całe życie (o ile już jej nie czytałeś). Myślę, że mielibyście sobie sporo do powiedzenia:) Mnie też i Wolfgang i Fryderyk towarzyszą w radosnych i smutnych chwilach mojej drogi,w obu przypadkach równie skuteczni:) Co stworzyłby Mozart, gdyby dożył wieku Beethovena? Jakie by to były dzieła, sądząc po tych ostatnich, gdy jego głos został tak nagle przerwany? Ile piękna straciliśmy?
Właśnie..., chyba każda pasja jest swego rodzaju chorobą, niosącą jednak radość i szczęście. Książki Schmitta nie czytałem, ale warto do niej zajrzeć po takiej rekomendacji. Ciekawą psychoanalizą osobowości Mozarta prowadzoną zręcznie przez socjologa (!) jest dzieło Petera Eliasa "Portret geniusza", książka naprawdę niezwykła, pokazuje jedność Mozarta jako człowieka-geniusza (artysty) - człowieka osadzonego w realiach swej epoki, człowieka w końcu osamotnionego (zwłaszcza artystycznie - Mozart stał się przecież w ostatnich latach życia niezrozumiały u publiczności, żądającej jedynie błyskotek...). Ile piękna straciliśmy? To pytanie i ja zadaję sobie często. Podobnie u Chopina, Schuberta i innych... Ileż doskonałej muzyki kryła ich dusza... Miejmy nadzieję, że Kiedyś jeszcze się o tym przekonamy. Szczerze mówiąc, spotkawszy się z Mozartem - nie wiem, co bym Mu powiedział, od czego bym zaczął. Za wiele spraw - za wiele nut!, chyba zanalizowałbym z nim każdy numer z Koechla! Przejdźmy w końcu do La clemenza di Tito, opery wywołanej przez Asiunię (dziś chciałem wspomnieć kameralistykę Mozarta, niech to jednak poczeka). Mozart nie stworzył w gatunku opery seria dzieła na miarę "Fletu" czy "Wesela". "Idomeneo" oraz "Łaskawość" są jednak bezsprzecznie arcydziełami. Ostatnia opera Mozarta - KV 621 - jest bardzo ciekawa. W pierwszych latach XIX wieku była najbardziej znaną jego kompozycją sceniczną, potem na długie lata o niej zapomniano. Dziś są tacy muzykolodzy, którzy uważają ją za najlepszą operę Mozarta w ogóle. Pisał ją w 1791 r. na koronację Leopolda II na króla Czech, 10 lat po wystawieniu "Idomenea". Pracował nad nią w niebywałym pospiechu, miał kilka tygodni (a pracował przecież jeszcze nad "Fletem"!), recytatywy secco zlecił Sussmayrowi (tak, temu od Requiem!). Libretto do tekstu opartego na "La clemenza" Metastasia dawało Mozartowi pole do popisu we wspaniałych scenach zbiorowych (np. obraz pożaru Rzymu pod koniec I aktu!). Największy atut tej opery to jej prostota i niezwykła zwięzłość - mamy tu tylko 2 dłuższe arie (większość jest bez ritornelli, długich powtórzeń głównego tematu), duettino Sesta i Annia to piosenka, w scenach ensamblowych słyszymy piękne kontrastowanie, oddające różne cechy charakteru bohaterów. Wszystko jest bardzo kolorowe, pełne majestatu i "uczoności" ostatniego okresu komponowania. http://www.youtube.com/watch?v=CpRIWH_01Ishttp://www.youtube.com/watch?v=rO5mKuoUG1o&feature=relatedhttp://www.youtube.com/watch?v=DALdK5I5-DYParto ma tu ben mio http://www.youtube.com/watch?v=1oQQD7EwWRIPotężny marsz na wejście cezara i chór: http://www.youtube.com/watch?v=sphqORAaz6k&feature=relatedFinał opery, uwielbiam tę finalną, majestatyczną, orkiestrową kodę - oto ostatnie takty operowej twórczości Mozarta: http://www.youtube.com/watch?v=O3ei4WcP_uc&feature=related (Tytus jako łaskawy, wspaniałomyślny, wybaczający władca). Oczywiście słychać tu często basethorny i klarnety - Mozart był do nich pod koniec bardzo przywiązany. Polecam: cudna inscenizacja J. P. Ponnele'a w termach Karakali. To on przywrócił to dzieło do życia. Powiedział, że w partiach chóru z "Tito" słyszy najlepsze partytury Webera, słyszy wyraźnie... Verdiego. To chyba odpowiednia rekomendacja.
|
|
|
2905
|
Działy forum / O wszystkim i o niczym / Odp: Ach, co za piękna zima ::)
|
: Luty 26, 2011, 23:57:53
|
Tak, ja również się cieszę z Bartusowego powrotu, czekam na kolejne inspirations by Mozart i nie tylko. Pozdrawiam ciepło, szczególnie Elę - myślę, że wszyscy trzymamy się teraz za ręce, w ten sposób połączeni z Tobą. Bądź silna, po burzy zawsze wychodzi słońce, pojawia się tęcza...
|
|
|
2908
|
Działy forum / Muzyka / Odp: Ogólna dyskusja o muzyce
|
: Luty 23, 2011, 19:51:32
|
Ale to świadczy też o nas jako społeczeństwie bo z takim samym podejściem (jak ci (bez)radni, itp.), czyli bez zaangażowania, lub w ogóle się tym nie interesujac wybieramy tych ludzi w dniu wyborów, na zebraniach, na zgromadzeniach…
Wybieramy - my - jako cały naród. I nie ma się czemu dziwić - wyższa kultura służy niewielkim grupom, służy mniejszości, która jest w nią w różny sposób zaangażowana. W końcu to właśnie odróźnia ją od kultury masowej. Muzyka klasyczna nie jest sztuką przeciętnego obywatela, zresztą nie tylko w Polsce, również w innych, także lepiej rozwiniętych krajach Europy (choć aż ciarki przechodzą, gdy widzi sie tłumy ludzi (młodzieży!), w zwykły dzień pracy udających się na operę, widziałem to w Operze Stuttgarckiej - u nas pod tym względem jest niestety inaczej..., nie to jednak jest problemem naszej dyskusji ). Nie winiłbym zatem społeczeństwa, vox populi przemówił, wybraliśmy takich urzędników - to jedno. Kłopot zaczyna się później. To oni - nieraz nieodpowiedzialnie - zarządzają kulturą zapominając jak wielkim jest dobrem w kontekście narodu, mimo, że najczęsciej nie jest wielce popularna. A przede wszystkim - nie zezwalają na wolność jej funkcjonowania; jak bowiem można wyjaśnić fakt, że decyzją kilku ludzi niezwiązanych z muzyką można nakazać grać orkiestrze Borowicza taki a nie inny repertuar, zresztą odbierający orkiestrze jej wartość i znaczenie??
|
|
|
2909
|
Działy forum / Muzyka / Odp: Ogólna dyskusja o muzyce
|
: Luty 22, 2011, 20:10:55
|
Chociaż bardziej tu moim zdaniem winien wiceprezes PR (a co z głównym prezesem?). Podcina gałąź własnego drzewa. To dla mnie niezrozumiałe.
Prezesi czy wiceprezesi PR chyba nie lubią kultury. Przypomina mi się akcja ograniczania częstotliwości Dwójki kilka lat temu. A teraz - szefostwo radia, nie mającego żadnych związków ze światem muzyki, decyduje, jaki repertuar ma grać NOSPR. Jest pewna nieprzekraczalna granica - za nią mamy zniewolenie sztuki, co może prowadzić do jej upadku. Musimy to jasno wyrazić, bo to może być swego rodzaju upadek - operetka (z wyjątkami, jak "Zemsta...") nie stoi na tym samym poziomie artystycznym jak romantyczna symfonika czy koncerty klasyków. Poza tym - nie wymaga ona najlepszej sali koncertowej Polski i tej części Europy!! Dziś Lutosławski - a za chwilę?! Przecież kultura zawsze jest dobrem dla mniejszości, stąd jest też nieopłacalna. Czy jednak dla maksymalizacji zysków można ograniczać działalność znakomitych orkiestr czy nawet je niszczyć (Kraków!)? Niestety, w większości przypadków - urzędnicy, politycy, ludzie odpowiedzialni za losy kraju nie wykazują odpowiedzialności za kulturę, która nazywana jest przez nich samych (ale tylko nazywana) "narodowym dziedzictwem"...
|
|
|
2910
|
Działy forum / Muzyka / Odp: Ogólna dyskusja o muzyce
|
: Luty 22, 2011, 19:50:36
|
Podpisów pod petycją jest już ponad 2100! Mam nadzieję, że trwające rozmowy będą dla nas, dla kultury - pomyślne... Tylko proszę - bez farewell, Bartusie. Może ta petycje poskutkuje. Może wystarczy - wszak wiele znaczy.
|
|
|
|
|
|
|