Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: 1 ... 9 10 [11] 12 13 ... 16   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Ex libris  (Przeczytany 65233 razy)
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #150 : Lipiec 01, 2011, 23:39:53 »

Jak ja lubię romantyzm i romantyków...  Chichot 
Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #151 : Lipiec 02, 2011, 14:31:27 »

Z pewnością nie jesteś odosobniony w tej sympatii Uśmiech
I nie tylko polski romantyzm. Jasne, Goethe, Schiller - ale  jacy wspaniali są angielscy romantycy:)

Pewnie nie wszyscy znają tę balladę Keatsa, o żeńskim odpowiedniku Króla olch (czyli elfów;))

O, cóż ci jest, Rycerzu blady,
Dokąd cię błędne wiodą szlaki?
Na brzegach jezior żółkną trawy
I milkną ptaki.

O, cóż ci jest, Rycerzu młody
Z twarzą zapadłą, nieszczęśliwą?
Wiewiórka pełną ma spiżarnię,
Z pól znikło żniwo.

Rosa gorączki i udręki
Skropiła lilie twoich skroni
A twój policzek rześką różą
Już się nie płoni.

- Spotkałem Panią, córkę wróżki:
Przez łąkę szła jak zwid uroczy;
Włos miała długi, stopę lekką
I dzikie oczy.

Uwiłem jej na włosy wianek,
Oplotłem kwieciem przegub cienki;
Omotał mnie jej wzrok wabiący
I słodkie jęki.

Na siodło wziąłem i w objęciach
Trzymałem czar, co tak mnie urzekł:
Koń szedł, a ona mi nuciła
Piosenkę wróżek.

Słodkie korzenie znajdowała,
Leśny miód, krople rosy świeże,
Szeptała w swojej obcej mowie:
"Kocham cię szczerze".

Spoczęliśmy w jej skalnej grocie:
Wzdychała i spływała łzami;
Zamknąłem dzikie, dzikie oczy
Pocałunkami.

Zasnąłem przy jej kołysance
I śniłem - o, nieszczęście moje! -
Sen dziwny, zimny jak te skały
I górskie zdroje.

Śmiertelnie bladzi, w śnie wołali
Władcy, Książęta i Rycerze:
"Strzeż się - La Belle Dame Sans Merci
W jasyr cię bierze!"

W mroku ich wygłodniałe usta
Przestrogą przeraźliwą ziały:
Ocknąłem się - już sam - na zboczu
Tej zimnej skały.

Oto dlaczego tu się błąkam
I, blady, zwiedzam błędne szlaki,
Choć wokół jezior zżółkły trawy
I milczą ptaki.
(Przełożył Stanisław Barańczak)
Zapisane
Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #152 : Lipiec 02, 2011, 14:37:40 »

Jednocześnie przypomina mi się w tym miejscu ów słynny wers Konradowy: "Samotność! – cóż po ludziach, czym śpiewak dla ludzi?"...
Keats to też ładnie ujął:
O SOLITUDE! if I must with thee dwell,
Let it not be among the jumbled heap
Of murky buildings; climb with me the steep,-
Nature’s observatory - whence the dell,
Its flowery slopes, its river’s crystal swell,
May seem a span; let me thy vigils keep
’Mongst boughs pavillion’d, where the deer’s swift leap
Startles the wild bee from the fox-glove bell.
But though I’ll gladly trace these scenes with thee,
Yet the sweet converse of an innocent mind,
Whose words are images of thoughts refin’d,
Is my soul’s pleasure; and it sure must be
Almost the highest bliss of human-kind,
When to thy haunts two kindred spirits flee.


O samotności! Chcąc z tobą wieść życie,
Nie w miejskich gmachów pomieszane mury,
Jeno, by śledzić władanie Natury,
Szedłbym na górskim wypoczywać szczycie.

Tu stąd patrzałbym na kwietne pokrycie
Dolin, na strumień, tryskający z góry
Falą kryształów, i jak jeleń bury
Wypędza pszczołę z naparstnic. W tym bycie

Choć rozmiłowan, rad bym przecież w twojem
Iść towarzystwie między wielkie duchy,
By na mądrości ich słowa niegłuchy,
Odczuć, że oni są rozkoszy zdrojem:
Szczęście, gdy k'tobie przepełne otuchy
Dwa bratnie serca spieszą ze swym znojem.
(tłum. Kasprowicz)

Chyba mało znany jest u nas, zbyt mało. Może teraz bardziej, po "Jaśniejszej od gwiazd".
Zapisane
TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #153 : Lipiec 02, 2011, 14:39:45 »

Jeśli "La Belle Dame.." to i oczywiście mój ukochany Heine "Lorelei"

Sam nie wiem, co mnie tak gnębi,
Czemu mi smutno dziś.
Wspomnieniem dawnej legendy
Natrętna powraca myśl.

Coraz to ciemniej i chłodniej,
Spokojny płynie Ren -
Szczytom ostatnie śle ognie
Dogasający dzień.

Dziewica cudna – wysoko
Na skalny wyszła głaz,
Płonie klejnotów jej złoto,
Lśni złotych włosów blask.

Czesze je złotym grzebieniem
I w tęskny zawodzi ton:
Bije melodia nad Renem
Jak czarodziejski dzwon.

Żeglarza, co łódką sunie,
Zniewolił dziki jej żal:
Już patrzy do góry, ku niej -
Oddany na łaskę fal.

Żeglarzu – twa łódka w końcu
Pryśnie o głazu skraj:
Swą pieśnią urzekającą
Zabija Lorelei…

Któraś z ballad Chopina była ponoć zainspirowana tym wierszem, ale nie pamiętam która
Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #154 : Lipiec 02, 2011, 14:49:21 »

Do La Belle Dame nikt chyba nie napisał muzyki - Goethe miał więcej szczęścia w tym względzie, Heine również. No cóż - wielkim romantycznym kompozytorom było do nich najbliżej:)
Zapisane
TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #155 : Lipiec 03, 2011, 01:00:15 »

Dobranoc, czy u Was tez tak:


O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...

 

Wieczornych snów mary powiewne, dziewicze

Na próżno czekały na słońca oblicze...

W dal poszły przez chmurną pustynię piaszczystą,

W dal ciemną, bezkresną, w dal szarą i mglistą...

Odziane w łachmany szat czarnej żałoby

Szukają ustronia na ciche swe groby,

A smutek cień kładzie na licu ich miodem...

Powolnym i długim wśród dżdżu korowodem

W dal idą na smutek i życie tułacze,

A z oczu im lecą łzy... Rozpacz tak płacze...

 

To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...

 

Ktoś dziś mnie opuścił w ten chmurny dzień słotny...

Kto? Nie wiem... Ktoś odszedł i jestem samotny...

Ktoś umarł... Kto? Próżno w pamięci swej grzebię...

Ktoś drogi... wszak byłem na jakimś pogrzebie...

Tak... Szczęście przyjść chciało, lecz mroków się zlękło.

Ktoś chciał mnie ukochać, lecz serce mu pękło,

Gdy poznał, że we mnie skrę roztlić chce próżno...

Zmarł nędzarz, nim ludzie go wsparli jałmużną...

Gdzieś pożar spopielił zagrodę wieśniaczą...

Spaliły się dzieci... Jak ludzie w krąg płaczą...

 

To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...

 

Przez ogród mój szatan szedł smutny śmiertelnie

I zmienił go w straszną, okropną pustelnię...

Z ponurym, na piersi zwieszonym szedł czołem

I kwiaty kwitnące przysypał popiołem,

Trawniki zarzucił bryłami kamienia

I posiał szał trwogi i śmierć przerażenia...

Aż, strwożon swym dziełem, brzemieniem ołowiu

Położył się na tym kamiennym pustkowiu,

By w piersi łkające przytłumić rozpacze,

I smutków potwornych płomienne łzy płacze...

 

To w szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny

I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,

Dżdżu krople padają i tłuką w me okno...

Jęk szklany... płacz szklany... a szyby w mgle mokną

I światła szarego blask sączy się senny...

O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny...

Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #156 : Lipiec 03, 2011, 02:14:00 »

Agnieszko - właściwie u mnie nie jest aż tak źle Uśmiech, a mianowicie tak:
 
Jak wesoły milion drobnych wilgnych muszek,
Jakby z worków szarych mokry, mżący maczek,
Sypie się i skacze dżdżu wodnisty puszek,
Rośny pył jesienny, siwy kapuśniaczek.

Słabe to, maleńkie, ledwo samo kropi,
Nawet w blachy bębnić nie potrafi jeszcze,
Ot, młodziutki deszczyk, fruwające kropki,
Co by strasznie chciały być dorosłym deszczem.

Chciałyby ulewą lunąć w gromkiej burzy,
Miasto siec na ukos chlustającą chłostą,
W rynnach się rozpluskać, rozlać się w kałuży,
Szyby dziobać łzawą i zawiłą ospą...

Tak to sobie marzy kapanina biedna,
Sił ostatkiem pusząc się w ostatnim deszczu...
Lecz cóż? Spójrz: na drucie jeździ kropla jedna
Już ją wróbel strząsnął. Już po całym deszczu.  Uśmiech
Zapisane
ewa578
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1471


Ewa


Zobacz profil
« Odpowiedz #157 : Lipiec 04, 2011, 16:31:17 »

Nie martwcie się kochane!

Przestał padać deszcz,
słyszysz – już nie pada.
Tylko rynna gdzieś
trochę jeszcze biada.

Ale rynnie też zabraknie łez,
złej pogody nadszedł wreszcie kres.
Nie będzie padał deszcz,
już nie będzie padał.

Bałaś się, że deszcz
padać nie przestanie.
Przestał padać deszcz –
powiesz „Czas już na mnie”.

Ja ci za złe słów nie wezmę tych,
jestem kimś od pogód raczej złych,
a chmury znikły
i koniec z tym padaniem.

Przyniósł komuś deszcz
przed samym lata końcem.
Przyniósł komuś deszcz,
to co ma zabrać słońce.

Przestał padać deszcz,
schną na słońcu drogi.
Zesłał komuś deszcz
jedną z lata bogiń,

co na stopach gwiezdny miała pył.
On przydrożnym świątkiem tylko był,
zwyczajnym świątkiem i
nie tak bardzo świętym.
 Uśmiech
Zapisane
Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #158 : Lipiec 10, 2011, 19:05:17 »

Czekając na znajomych i przechadzając się po dworcowych butikach natknąłem się za witryną na śliczną książeczkę. Tytuł jej: Puszek i przyjaciele.
Pozwólcie, ze krótko Wam ją zaprezentuję...

Puszek i przyjaciele. To piękna książeczka. Opowiada o prawdziwej przyjaźni między Puszkiem a jego przyjaciółmi. Wskazuje, jak ważnym dla przyjaciół był Puszek i jak dla Puszka najważniejsi byli jego przyjaciele. Bez przyjaciół Puszek byłby osamotniony. Ale i przyjaciele bez Puszka nie byliby tymi samymi przyjaciółmi. Bo tylko Puszek z przyjaciółmi mógł być tym samym Puszkiem, o którym jego przyjaciele wiedzieli, że to jest nie jakiś Puszek, a ich Puszek. W książeczce zawarta jest wielka ,uniwersalna prawda  o przyjaźni: Puszek nie jest sam, bo przyjaźń czyni, że jest z przyjaciółmi. Dlatego przyjaciele też są z ich Puszkiem, skoro Puszek jest pośród przyjaciół.
Ten uczciwy w wymowie tytuł książeczki – to pochwała mądrej, czystej przyjaźni, która szczodrze zaistniała między Puszkiem a jego przyjaciółmi.
Polecam gorąco tę książeczkę każdemu.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 11, 2011, 08:51:58 wysłane przez Janusz1228 » Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #159 : Lipiec 11, 2011, 07:33:47 »

Moi drodzy, jestem bardzo zmartwiony. Wzruszająca opowieść o przyjaźni Puszka i o jego przyjaciołach prześlizgnęła się po forumijnych szpaltach - dla Waszych oczu bez śladu. Oznacza to, że w Waszym mniemaniu przyjaźń, którą Puszek obdarzył swoich przyjaciół jest niewarta refleksji a być może nawet skórki od wyprawki.

A tymczasem to przecież przyjaźń, która tak pięknie, ale i tak zwyczajnie zawiązała się między przyjaciółmi Puszka a Puszkiem jest zapowiedzią, ze wszelka przyjaźń nigdy nie zginie, jeśli z jednej strony przyjaciele są prawdziwymi przyjaciółmi - i z drugiej: ich przyjaciel prawdziwym przyjacielem, który dla przyjaźni nie zawaha się być wśród przyjaciół.

„Puszek i Przyjaciele” to mała książeczka. Ale, jak to się czasem mawia: wielka sercem i duchem. Bo przecież wielkie serce Puszka, jak dzwon bijące dla przyjaciół idzie przez życie wsparte ramieniem jego wielkiego puszkowego ducha przyjaźni. Duch przyjaźni jest uniwersalnym probierzem prawdy o przyjaźni dusz. Dlatego stając przed lustrem w poszukiwaniu własnego ducha – przeczytajcie tę małą, piękną książeczkę. Może wówczas zrozumiecie samych siebie a Wasi przyjaciele otworzą schowane przed promieniami radosnej przyjaźni swoje własne, radujące się przyjaźnią i serca, i dusze. I może wreszcie przyjaźń Wasza nabierze nowych nieznanych dotąd Wam treści. Takich być może i samych, jak szczęśliwa przyjaźń Puszka i jego szczęśliwych z Puszkiem przyjaciół.
Puszek i przyjaciele... Czy i Ty podobną ksiązeczkę móglbys napisać o sobie? Nie dowisz się, dopoki samemu nie przeczytasz i nie wzruszysz się jej prawdą i przesłaniem.
« Ostatnia zmiana: Lipiec 11, 2011, 09:01:42 wysłane przez Janusz1228 » Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
ewa578
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1471


Ewa


Zobacz profil
« Odpowiedz #160 : Lipiec 11, 2011, 10:00:11 »

Widzę Januszu, że historia przyjaźni Puszka poruszyła Cię do głębi. Niestety, chyba nikt z nas nie czytał tej książeczki, nie możemy więc podjąć na jej temat dyskusji. Co innego nasze własne przyjaźnie! To temat rzeka, ale raczej na pogawędkę przy kawie, niż na forum. Mam nadzieję, że przyjdzie czas na poruszenie tego tematu na naszym wspólnym spotkaniu. Wszak na forum (przynajmiej ja!), czujemy się otoczeni ciepłymi przyjaciółmi! Duży uśmiech
Zapisane
TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #161 : Lipiec 12, 2011, 12:11:34 »

Chyba najpiękniejszy opis recitalu fortepianowego w naszej
literaturze.Jak dobrze, że żyjemy w epoce fonografii Uśmiech

Mochnacki jak trup blady siadł przy klawikordzie
I z wolna jął próbować akord po akordzie.
Już ściany pełnej sali w żółtym toną blasku,
A tam w kącie kirasjer w wyzłacanym kasku,
A tu bliżej woń perfum, dam strojonych sznury,
A wyżej na galerii - milcz serce! - mundury.
Tylko jeden krok mały od sali go dzieli,
Krok jeden przez wgłębienie dla miejskiej kapeli -
On wie, że okop hardy w tej przepaści rośnie,
Więc skrył się za okopem i zagra o wiośnie.

Rozpędził blade palce świergotem w wiolinie,
I mały, smutny strumień spod ręki mu płynie.
Raz w raz rosa po białej pryska klawiaturze,
I raz po raz w wiolinie kwitną polne róże.
Rosną. Większe, smutniejsze, pełniejsze czerwienią,
Coraz niżej i niżej, uschną, w bas się zmienią!
Zapisane

TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #162 : Sierpień 01, 2011, 17:55:08 »

Zginął 4 sierpnia, jakiego wielkiego poetą straciliśmy:

Deszcze

Deszcz jak siwe łodygi, szary szum,
a u okien smutek i konanie.
Taki deszcz kocham, taki szelest strun,
deszcz - życiu zmiłowanie.
Dalekie pociągi jeszcze jadą dalej
bez ciebie. Cóż? Bez ciebie. Cóż?
w ogrody wód, w jeziora żalu,
w liście, w aleje szklanych róż.
I czekasz jeszcze? Jeszcze czekasz?
Deszcz jest jak litość - wszystko zetrze:
i krew z bojowisk, i człowieka,
i skamieniałe z trwóg powietrze.
A ty u okien jeszcze marzysz,
nagrobku smutny. Czasu napis
spływa po mrocznej, głuchej twarzy,
może to deszczem, może łzami.
I to, że miłość, a nie taka,
i to, że nie dość cios bolesny,
a tylko ciemny jak krzyk ptaka,
i to, że płacz, a tak cielesny.
I to, że winy niepowrotne,
a jedna drugą coraz woła,
i to, jakbyś u wrót kościoła
widzenie miał jak sen samotne.
I stojąc tak w szeleście szklanym,
czuję, jak ląd odpływa w poszum.
Odejdą wszyscy ukochani,
po jednym wszyscy - krzyże niosąc,
a jeszcze innych deszcz oddali,
a jeszcze inni w mroku zginą,
staną za szkłem, co jak ze stali,
i nie doznani miną, miną.
I przejdą deszcze, zetną deszcze,
jak kosy ciche i bolesne,
i cień pokryje, cień omyje.
A tak kochając, walcząc, prosząc
stanę u źródeł - studni ciemnych,
w groźnym milczeniu ręce wznosząc,
jak pies pod pustym biczem głosu.
Nie pokochany, nie zabity,
nie napełniony, niedorzeczny,
poczuję deszcz czy płacz serdeczny,
że wszystko Bogu nadaremno.
Zostanę sam. Ja sam i ciemność.
I tylko krople, deszcze, deszcze
coraz to cichsze, bezbolesne.
Zapisane

xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #163 : Wrzesień 22, 2011, 23:48:43 »

Dziś wieczorem odwiedziłam Operę Poznańską, wystawiano Straszny Dwór. W czasie arii Miecznika w pierwszym rzędzie "omdlała" pewna panienka a po próbach jej cucenia i po wyprowadzeniu symulantki pewna rozbrykana sześciolatka lodowatą rączką poklepała znienacka łysą głowę dyrygenta (kanał dla orkiestry nieco w dole) powodując spory rozgardiasz. A wszystko to przeżyłam na stronicach  polecanej przez kurierowe koleżanki pozycji książkowej z serii Małgorzaty Musierowicz. Dziękuję, dawno się tak nie uśmiałam  Duży uśmiech
Zapisane
Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #164 : Wrzesień 23, 2011, 07:21:11 »

A mnie, Beatko, twoja ksiązka zmartwiła. Nic w niej bowiem nie uwieczniono tak idyllicznie czystego, jak czystej przyjaźni - w opisanej kilka postów wcześniej opowieści o Puszku i jego przyjaciołach. Opera a nawet pan Dyrygent z łysą głową jest lichym podkresleniem prawdy, ze tak naprawdę tylko uśmiechajac się posród przyjaciół - naszą radością upiekszamy swoje własne serce, ale i serca całej reszty swiata.
Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
Strony: 1 ... 9 10 [11] 12 13 ... 16   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

watahaloup piraci obliviate-forum fox rolniczemodele