Ech, jak uwielbiam Siódemkę!
I ten taneczny motyw kiełkujący radośnie po całkiem
niewinnym początku; i skupione, misteryjne Allegretto, i ten szaleńczy, wirujący korowód w finale...
Tak, to Dionizje. Muzyka uderza do głowy i naprawdę zdaje się niemal materializować
jak wino, można ją niemal pić, ściskać w garści jak winne grona, jak skroplone słońce,
esencję, apoteozę życia... Euoe!
https://www.youtube.com/watch?v=2Sw97NzvvsENie ma na YT przykładu w wykonaniu dzisiejszych wykonawców z Filharmonii Narodowej,
inaugurujących Festiwal Beethovena -
Ale są choćby mistrzowie z Amsterdamu i wspaniały Carlos Kleiber
Jednak II część chyba jeszcze mocniejsza pod ręką Furtwanglera? (wykonana w niemal równie dramatycznych
okolicznościach, co Siódma Szostakowicza...)
https://www.youtube.com/watch?v=-CNrGqHKoa8