Natomiast część środkowa zdaje mi się - o ile to nie zabrzmi za ostro - nieco "wybębniona" (to dotyczy także orkiestry).
To jednak zdecydowanie dotyczy orkiestry. Zaczęłam z kolei słuchać koncertu d-moll i też coś mi nie pasowało. Śmiałam się, że bezpośrednio po wysłuchaniu Lipattiego produkcje wszystkich konkursowiczów będą brzmieć jak profanacja, ale oczywiście racja, trzeba mieć w uszach jakieś wzorce, referencyjne brzmienia. Zatem sięgnęłam też po oczywiście referencyjne źródło - nieśmiertelnego Sir Nevilla ze Świętym Marcinem wśród Pól:
https://www.youtube.com/watch?v=j9vlbBYvca4Posłuchajmy pierwszych taktów Allegra. Od pierwszych nut wzbiera napięcie. Dźwięki są wibrujące, dźwięczne, "zakręcone", brzmią jak pomruki zwiastujące nadciągającą burzę. Czujemy niemal fizycznie rosnącą dramaturgię wraz z głośniejszym brzmieniem, ale też frazą która rwie naprzód, i każdy akcent też jest jakby pchnięciem do przodu, jak puls, bicie serca muzyki, która żyje.
No i posłuchajmy dla odmiany tego (minuta 14:40)
https://www.youtube.com/watch?v=xZjRmsSs0dM&t=599sI co tu mamy? Dostojne i takie nieco obojętne: Bum, Bum, Bum, pararam Param pampam, Bum, Bum, pararam Param pampam, ... paRaram, paRaram, paRaram....
Tak mniej więcej w jednej temperaturze. Później jakby się leciutko ożywiają, ale w kulminacyjnej chwili nadal pozostaje to uczciwe i spokojne "piłowanie" rytmu, który przy tym całkowicie luzackim podejściu do kwestii zaangażowania emocjonalnego brzmi jak taktowanie podczas dreptania w miejscu. A burzę diabli wzięli
I tak mają z innymi koncertami
Najważniejsze, żeby było porządnie i równo, w końcu my tu tylko akompaniujemy, i to nic, że jesteśmy tym lekko znudzeni i myślimy, czy wyłączyliśmy żelazko, w związku z czym radosny pulsujący kawałek jest letnim rytmicznym kawałkiem
Szczęśliwie są i żywsze momenty, ale główny oddech, życie i blask nadają im pianiści, którzy to potrafią (Sara daje radę w 503). Pan na oboju i pani na flecie zdają się miłym wyjątkiem
No panowie i panie, ale przy Rachach to chyba trzeba będzie podłączyć się do prądu