Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: 1 ... 98 99 [100] 101 102 ... 116   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Wolfi A. Mozart - muzyka uosobiająca Piękno  (Przeczytany 656568 razy)
aro 59
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1263


--- Marek ---


Zobacz profil
« Odpowiedz #1485 : Listopad 28, 2013, 15:46:30 »

Na czas jakiś zniknęłam z orbity Kuriera. I parafrazując Marsellusa Wallace’a z Pulp Fiction, kiedy mnie nie było, to mnie nie było Chichot Chichot To był naprawdę wariacki czas i nie mogłam poświęcić ani chwili na cokolwiek prócz ciężkiej pracy, nad czym boleję, bo przedtem planowałam kilka przyjemnych muzycznych przeżyć na przełomie października i listopada, a w rezultacie w ciągu tego miesiąca przyjemnym i rozrywkowym przeżyciem okazywało się już zrobienie sobie herbaty Szok

Teraz ten straszny czas – póki co – minął i oto jestem Uśmiech Jednak nie wracam po tak długim czasie z pustymi rękami Mrugnięcie I muszę też przyznać, że wydarzenie, które chcę zrelacjonować w pełni wynagrodziło mi długi okres abstynencji i ascezy. Bo było to przeżycie, jakie w życiu nieczęsto się zdarza (przynajmniej mnie Spoko). Nie co dzień bowiem spotykamy się z legendą Duży uśmiech
A piętnastego listopada w poznańskiej Auli UAM czekała na nas Legenda Uśmiech Dobrze znajoma i uwielbiana, a jednak odległa i nieosiągalna.
Legenda nazywała się Sir Neville Marriner Uśmiech

Wyjątkowość tego koncertu zaznaczała się od początku – od tajemniczego zniknięcia większości biletów już w momencie uruchomienia internetowej sprzedaży, po nerwową atmosferę przed samym już koncertem Niezdecydowany Na dobre kilka minut przed czasem bezceremonialnie zaganiano widzów do Sali, każąc siadać wcześniej, żeby żadne niepożądane hałasy nie zakłóciły początku nagrywania. Nigdy też jeszcze nie słyszałam, aby zapowiadający tyle razy i tak nerwowo błagał publiczność o wyłączenie komórek (może jeszcze ktoś nie sprawdził, a jeśli sprawdził, to niech sprawdzi jeszcze raz Chichot), co mnie osobiście zafiksowało nerwowo tak, że nawet wyciszony telefon w przerwie wyniosłam do szatni, żeby już nie wydał z siebie nawet wibracji Chichot Chichot Po czym zapowiadająca pani stwierdziła, że byłoby nietaktem przedstawiać naszego gościa, i w takiej atmosferze zastygliśmy w oczekiwaniu, aż pojawiła się nasza żywa legenda i oto po raz pierwszy w życiu miałam przed sobą żywego twórcę oscarowej muzyki do Amadeusza!!

I oto nadeszła historyczna chwila, kiedy nie z płyty, ale z instrumentów na sali rozległy się pierwsze dźwięki Jowiszowej pod batutą Mistrza... Cóż można powiedzieć? O samej symfonii wiele żeśmy już tutaj mówili, i sama miałam zaszczyt ją opisywać. Wszystko wiadomo - geniusz, potęga, piękno, niezliczone analizy, interpretacje. Wszystko dobrze znajome. I za każdym razem – od nowa przeżywany zachwyt. Ale tym razem – emocje sięgają szczytu. Bo przecież to nie wrzucona do odtwarzacza płyta z Amadeuszem. To się dzieje tutaj, w tej chwili, naprawdę Szok

Miejsca (cudem zdobyte) mieliśmy na balkonie – nad samą orkiestrą. Martwiłam się trochę o jakość dźwięku – niepotrzebnie, bo słychać było i świetnie, i wcale nie zbyt donośnie, a poza tym miejsca okazały się znakomite do celów obserwacyjnych w tym właśnie przypadku – dawały okazję śledzenia z całkiem bliska pracy dyrygenta, jego twarzy, gestów, kontaktu z orkiestrą. A chciało się przecież właśnie śledzić każdy jego ruch, przeżyć w pełni to wydarzenie. To było fascynujące i tym bardziej czarowało.
Orkiestra sprawiała wrażenie, że udzieliła jej się ogólna atmosfera – wyczuwało się bijącą od nich determinację, żeby dać z siebie wszystko, co potrafią Spoko
Jaki był efekt?
Powiem tyle, że właściwie niewiele zdołaliśmy z siebie wydobyć po zakończeniu tego utworu. A przecież na ogół jesteśmy dość wymowni w opisie muzyki i naszych względem niej emocji Mrugnięcie Chichot
Właściwie na gorąco, w podsumowaniu padły tylko dwa słowa – w których zawierała się chyba kwintesencja tego wykonania i naszych odczuć i emocji, skondensowana w najkrótszym możliwym muzycznym dialogu:
- Mozart....
- Mozart...!
 Chichot Chichot
No tak, podobno idealne wykonanie to takie, po którym nie pozostaje zbyt wiele, co można by powiedzieć, bo pozostawia poczucie domknięcia, pełni, w której słowa już się właściwie nie mieszczą...
Taka była według mnie ta symfonia – dokładnie taka, jaka powinna być. Domknięta. Klasyczna. Naturalna, jak oddech. Doskonała jak kryształ. Błyskotliwa jak diament. 90-letni Marriner jest w pełni sił twórczych i potrafił wydobyć z orkiestrowego instrumentu to, co zechciał. W moim odczuciu zespół dał z siebie wszystko i zagrał pięknie, lekko, klarownie i porywająco. Choć wprawne ucho znawcy wychwyciłoby jednak pewne niedociągnięcia ze strony waltornistów;) Jednak jak czytelnicy zapewne odgadną, nie było to moje ucho, które wraz z resztą organizmu pozostawało przez cały czas w stanie radośnie cielęcego upojenia Chichot Chichot
Kazano mi liczyć motywy w finale Mrugnięcie Nie wiem, czy usłyszałam, że było ich pięć. Z pewnością jednak słyszałam i niemal czułam całą sobą, jak poszczególne strumienie melodii przewijają się, splatają i łączą ze sobą w finalną harmonię i apoteozę, w falę świetlistych dźwięków, która zalała serca słuchaczy i porwała ich z miejsc w wybuchu radosnej owacji.

W przerwie można było kupić program i ewentualnie płyty – jednak te z udziałem mistrza wyparowały błyskawicznie (nie pomyślano chyba wystarczająco o zaopatrzeniu i tłum słuchaczy na próżno szturmował stoisko, na którym królował już głównie Presley i orkiestra Glenna Millera Z politowaniem).

A po przerwie czekał nas z kolei Beethoven – druga symfonia, ukazująca łagodne przejście między szczytem twórczości Wolfganga, a kiełkującą indywidualnością Ludwiga, jeszcze wspinającego się na barki giganta Chichot
Pomimo oczywistego uwielbienia dla tych późniejszych, sławnych i potężnych dzieł, ja bardzo lubię i darzę wielkim sentymentem te pierwsze, z których właśnie spośród czysto Beethovenowskich brzmień tak często uśmiecha się do nas Mozart Chichot Beethoven wyszedł mistrzowi równie pięknie – i był tak samo klarowny i dystyngowany – bo przecież był to właśnie jeszcze wczesny Beethoven, nie rzucający gromów, a bawiący się muzyką i odkrywający dopiero własną siłę. Beethoven mozartowski Uśmiech

Oczywiście znów były wielkie, entuzjastyczne owacje. Zatem przyszła pora na bis. I cóż mogło dopełnić doskonałości tego wieczoru? Co nadawało się na podsumowanie tego wspaniałego spotkania gwiazdy, grającej ogólnie doskonale właściwie wszystko, ale szczególnie przecież kochanej za Mozarta? Zatem zabrzmiał bis doskonały – w auli rozległy się dźwięki uwertury Wesela Figara!! Czas się cofnął, oto byliśmy w Pradze, wśród entuzjastycznej widowni, i wiwatowaliśmy na cześć nowej, wspaniałej opery.... Czego jeszcze mogliśmy pragnąć? (och, oczywiście tego, żeby to trwało...Uśmiech)
... jednak nawet najpiękniejsze chwile mijają, bo są chwilami:) Jeszcze tylko dyrektor filharmonii uroczyście wręczył sir Nevillowi honorową złotą batutę.

A po wszystkim Maestro przystąpił do dodatkowej pracy, podpisując cierpliwie programy i płyty długiej kolejce wielbicieli ustawionych wzdłuż auli (niektórzy zapobiegliwie przynieśli ze sobą całe zestawy płytowe - może dla rodziny Duży uśmiech). I przy okazji można było stwierdzić, że prócz tego, że jest Legendą, jest także ogromnie miłym, przyjaznym człowiekiem, i że promieniuje od niego życzliwość, charyzma i właśnie – szlachetność. To dobry pomysł, że szlachectwo nadaje się dziś za szczególne osiągnięcia. Wyższość przyznawana automatycznie z tytułu urodzenia się w konkretnej rodzinie jest nieuzasadniona biologicznie, buntował się przeciwko niej i Mozart i Beethoven – arystokraci ducha. Duch wieje gdzie chce – w osobie Marrinera zdecydowanie spotkaliśmy postać szlachetnego ducha, i wielkiej osobowości. Pozostały nam na pamiątkę autografy Maestra na pięknie wydanych programach, a w sercach piękne wspomnienie. Lord batuty:) Jego moc będzie z nami. Mrugnięcie Zawsze.

http://kultura.poznan.pl/mim/kultura/news/rozmowy,c,7/lord-batuty,65506.html

http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/1043563,zlota-batuta-filharmonii-poznanskiej-dla-nevillea-marrinera,2,id,t,sg.html#galeria-material

Na zdjęciu nr 2 - jesteśmy tam trochę bardziej u góry i na prawo Chichot
Czytając na głos ten opis (relację z koncertu) wzruszam się, głos mi się łamie.
Zapisane

pozdrawiam Uśmiech         
               Marek
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1486 : Grudzień 05, 2013, 00:01:31 »

AMEN* KV 626!

http://www.youtube.com/watch?v=QyHs4mizBXc

Pamiętamy! A myślami dziś wielu z nas przenosi się do poznańskiej katedry, gdzie rozpoczyna się właśnie Jego Requiem z Missa pro defuncto w rycie łacińskim.

*Utwór zrekonstruowany na postawie niewielkiego zaczątku fugi, prawdopodobnie wchodzącej w skład nieukończonego Requiem
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1487 : Grudzień 05, 2013, 00:03:54 »

http://www.festiwalmozartowski.com/program-festiwalu
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1488 : Grudzień 05, 2013, 22:22:32 »

About Mozart's Requiem & his amazing Confutatis

http://www.nationalreview.com/corner/365590/hell-and-mozarts-requiem-jason-lee-steorts

http://www.youtube.com/watch?v=_Lav_lDJ2LM
---

A więc zaczynamy od początku  Mrugnięcie  Offetorium (na dzień św. Benedykta) C-dur KV 34 Scandi coeli limina, z początku 1767 r., na sopran, chór, orkiestrę i organy. Sądzę, że możemy je nazwać małym arcydziełem 11-latka; składa się z dwóch wyraźnie zróżnicowanych części - sopranowej, lirycznej arii, po której następuje monumentalne ogniwo chóralne o zdecydowanym temacie zainicjowanym przez chór męski, którego nadejście zapowiadają trąbki i kotły (na marginesie, czy nie przypominacie sobie jednego z wiedeńskich kanonów Mozarta?). Jego progres i przeprowadzenia w kolejnych głosach robią duże wrażenie, mimo skromnych rozmiarów. Jest to pierwsze dzieło Wolfganga na relatywnie dużą skalę - po paru ariach (londyńskiej Va, dal furor portata KV 21/19c, Conservati fedele KV 23 z Hagi, Or che il dover KV 36, A Berenice KV 70/61c; niepewna jest data powstania KV 78 i KV 79) i wizjonerskim w mojej ocenie motecie God is Our Refuge g-moll KV 20.

http://www.youtube.com/watch?v=k7duNf-PWQA
« Ostatnia zmiana: Grudzień 05, 2013, 22:32:46 wysłane przez Mozart » Zapisane

fille007
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 845


Zobacz profil
« Odpowiedz #1489 : Grudzień 08, 2013, 17:43:01 »

Członkowie Mozartthread-Trio gustują w ten weekend w nieco mniej standardowych wykonach  Mrugnięcie utworów Wolfiego Uśmiech; pozostając w tej konwencji zaprezentuję jeszcze kanon O du eselhafter Peierl KV 560a (który nieco ugrzeczniono korzystając z uprzejmości Papageny i Papagena  Chichot):

http://www.youtube.com/watch?v=Di8mEqU_9RA
Zapisane

Amo la musica sopra tutte le arti
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1490 : Grudzień 09, 2013, 22:53:28 »

Kasiu, przypomniały mi się niezwykłe wydarzenia 2006 roku - na podobną dawkę muzycznych emocji trzeba mozartomaniakom czekać co najmniej do 2041 względnie 2056 r.  Co?

A dopełniając post o pierwszych kompozytorskich krokach (czy raczej kleksach na papierze  Mrugnięcie) cudownego dziecka - nie sposób nie przypomnieć melancholijnego Kyrie KV 33, które mówiąc szczerze dzięki swej kameralnej aurze (co przekłada się chyba na szczerość muzycznej wypowiedzi) przemawia do mnie bardziej niż potężne dzieła sakralne tego okresu. A takich nie brakuje - wśród nich jest imponujący hymn do Ducha Św. Veni Sancte Spiritu KV 47, którego drugie ogniwo - Alleluia - wprowadza jeszcze bardziej solenny charakter niż C-dur początku. Nie sposób nie wyrazić podziwu, choć całość tchnie jeszcze naiwnością. Z kolei Offertorium pro omni tempore KV 117 (66a) z 1769 r. (rozpoczęte w C-dur, oczywiście) pozwala nam dopatrywać się w 13-letnim Amadeuszu przyszłego "konserwatywnego rewolucjonisty/rewolucyjnego konserwatysty". Mozart dzieli tekst na 3 części - partie skrajne pisze dla chóru, środek zaś stanowi sopranową arię. Skojarzenie z włoską sinfonią - jak najbardziej zasadne. Do tego w finale, Jubilate Deo omnis terra temat poboczny jest zapożyczeniem z melodyki typowo liturgicznej, zarezerwowanej dla chóralnych monodii słyszanych w czasie nabożeństw. Tak a propos - utwór został wykonany przy okazji uroczystej premiery jednej z salzburskich missae. O którą mszę chodzi?  Mrugnięcie

Veni...! KV 47
http://www.youtube.com/watch?v=4pqnspLOx-s

Offetorium Benedictus sit Deus Pater KV 117
(Barbara Bonney, Arnold Schoenberg Chor, Concentus Musicus, Nikolaus Harnoncourt)
http://www.youtube.com/watch?v=LFUplKrpD3o

Kyrie F-dur KV 33 na chór i orkiestrę smyczkową
http://www.youtube.com/watch?v=-dPogT2npKQ

---
Pamiętam, że kiedyś Janusz pytał się o pierwsze mozartowskie pociągnięcia piórem. Ciąg dalszy - KV 2 - KV 5a. Hity szkół muzycznych I st. Mrugnięcie

http://www.youtube.com/watch?v=XOX58Uf-ds0
« Ostatnia zmiana: Grudzień 09, 2013, 23:03:01 wysłane przez Mozart » Zapisane

Janusz1228
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2767



Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1491 : Grudzień 10, 2013, 08:19:54 »

Śliczne te hity szkół muzycznych. Niby proste, że az banalne, a jekież urokliwe.   Chichot
... I tak, w zasłuchaniu Mozartem miło rozpoczyna sie kolejny dzień pracy  Uśmiech
Zapisane

Pytasz mnie, jak grał ów pianista? W jego grze było coś ludzkiego: pomylił się...
http://www.youtube.com/watch?v=ZB0qeG_SCZM
fille007
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 845


Zobacz profil
« Odpowiedz #1492 : Grudzień 11, 2013, 14:27:10 »

Kasiu, przypomniały mi się niezwykłe wydarzenia 2006 roku - na podobną dawkę muzycznych emocji trzeba mozartomaniakom czekać co najmniej do 2041 względnie 2056 r.  Co?

Pat, na szczęście 27 stycznia jest co roku Chichot (do tego w karnawale, więc można balować  Mrugnięcie). Tu przypomniał mi się karnawałowy bal zorganizowany przez Mozarta w styczniu 1783 r. Z listu do Leopolda z dnia 22 stycznia 1783 r. wyczytujemy m. in. : [...] Wir haben abends um 6 Uhr angefangen und um 7 Uhr aufgehört; - Was, nur eine Stunde? - Nein, nein - Morgens um 7 Uhr. ([...] Zaczęliśmy o 6 wieczorem, a o 7 skończyliśmy; - Co, tylko godzina? - Nie, nie - Skończyliśmy o 7 rano  Chichot).


Încă ceva retrospectiv:

http://www.youtube.com/watch?v=Xm-ddyuELgs
Zapisane

Amo la musica sopra tutte le arti
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1493 : Grudzień 12, 2013, 01:40:32 »

Wykonanie Praskiej pod Danielem Hardingiem - kwintesencja sztuki Wiedeńczyków... Macie już bilety na koncert noworoczny?

Na CD z wczesnymi dziełami sakralnymi, nie może zabraknąć jeszcze paru numerów  Mrugnięcie  Na dzień św. Jana Chrzciciela w 1771 r. Mozart skomponował w Salzburgu kameralne offetorium Inter natus mulierum KV 74. Pogodny nastrój podkreślony tonacją (G-dur) kontrastuje z dziełem powstałym nieco później - hymnem De profundis (którego autorstwo czasem się podważa, ale chyba niesłusznie) - wspomnieliśmy je kiedyś, ale na YT pojawiło się wreszcie jego niezłe wykonanie.

De profundis c-moll (Psalm 129) KV 93
http://www.youtube.com/watch?v=ndWYYpzN_xQ

Inter natus mulierum G-dur KV 72 (74f)
http://www.youtube.com/watch?v=Q7PZZ82QvU8

Za to w czasie pamiętnego pobytu Mozartów w Bolonii (1770 r.) Wolfgang napisał krótką antyfonę Quaerite primum regnum Dei d-moll KV 86.

http://www.youtube.com/watch?v=_My0VskKDlI
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1494 : Grudzień 12, 2013, 13:43:41 »

Zapewne znacie historię związaną z renesansowym Miserere Gregorio Allegriego zapisaną przez Leopolda Mozarta (przypomniał ją kiedyś Janusz  Mrugnięcie; chodzi o list do żony z 14 kwietnia 1770 r.) - 14-letni Wolfgang miał po dwukrotnym wysłuchaniu dzieła w Kaplicy Sykstyńskiej (wykonywane było ono tylko w czasie Wielkiego Postu; Mozartowie odwiedzili Sykstynę w Wielką Środę i Wielki Piątek) zapisać je z pamięci, tym samym wbrew papieżowi i pod groźbą ekskomuniki wynosząc je poza mury Watykanu. Prawda zaś jest chyba nieco inna - kto wie, czy mały Mozart nie usłyszał tej kompozycji wcześniej w czasie swojej podróży po Europie, a sama partytura tego Miserere prawdopodobnie znana była w niektórych miastach Anglii, Francji czy Włoch. Nigdzie jednak ta muzyka (wcale przecież nieskomplikowana) nie wywierała takiego wrażenia, jak pod freskami Michała Anioła i w wykonaniu najlepszego kościelnego chóru Europy.

Od tamtego czasu nazwisko Allegriego niemal zawsze pojawia się w kontekście innego nazwiska Mrugnięcie 

Gregorio Allegri (1582 - 1652), Miserere (Psalm 50 [51]); The Choir of New College Oxford
http://www.youtube.com/watch?v=3s45XOnYOIw

Do Rzymu ojciec z synem wrócili raz jeszcze (po niedługim pobycie w Neapolu), wówczas odbyła się słynna audiencja u papieża Klemensa XIV, który wręczył 14-latkowi Order Złotej Ostrogi (Ordo Equestri Militiae Auratae), którego został kawalerem I klasy (btw, w późniejszych latach chyba niewiele dla niego znaczył - w odróżnieniu od Leopolda; podobne odznaczenie otrzymał Gluck, ale i... Cassanova!). Gdy rodzina udała się do Bolonii, by Mozart zapoznał się gruntownie z kontrapunktem włoskiego stylu kościelnego pod okiem Padre Martiniego, Wolfgang pisze swoje Miserere a-moll (KV 85). Zgodnie ze zwyczajem dzieli tekst psalmu na 2-wersowe ogniwa i komponuje polifoniczny komentarz. Po każdym z nich następuje śpiew chóru męskiego, zgodnie ze zwyczajem. Utwór wyrasta z włoskiej tradycji i nie cechuje się szczególną oryginalnością - dowodem na znacznie wyższe ambicje młodego Mozarta jest fakt, że nie został on ukończony.

Wersja mozartowska kończy się słowami:
Libera me de sanguinibus, Deus, Deus salutis meae:
et exsultabit lingua mea justitiam tuam.


Miserere mei, Deus a-moll KV 85 na 3-głosowy chór (ATB) i continuo
http://www.youtube.com/watch?v=qdXqHqEVzH8

W Rzymie i Bolonii Wolfgang skomponował również parę kanonów (KV 89 lub - wg nowej wersji Katalogu Koechla KV 73_). Wśród nich Kyrie KV 73k na chór żeński, którego temat początkowy bazuje niemal na chwycie, jaki pojawia się w ostatnim Kyrie, w Requiem. KV 73r stanowią natomiast tzw. "zagadkowe kanony".

http://www.youtube.com/watch?v=DKjty3Z_gmc
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1495 : Grudzień 12, 2013, 14:00:57 »

W czasie wspomnianej pierwszej podróży do Włoch (1769 - 1771), Mozart poznał swojego, jak się okazało, wieloletniego przyjaciela Josefa Myslivecka. Okazali się sobie bardzo bliscy - również artystycznie; symfonie starszego o 16 lat Czecha są pokrewne wczesnym utworom Mozarta.

Josef Myslivecek, Symfonia A-dur
http://www.youtube.com/watch?v=PVGjc5aIHkY

Szczególnie ciekawe musiało być spotkanie z angielskim wunderkindem, Thomasem Linley'em (zw. Młodszym; Angielski Mozart), rocznik również 1756, który zginął na łodzi nie osiągnąwszy nawet "wieku mozartowskiego" (w 1778 r.). Tommasino przebywał wówczas we Florencji, by udoskonalać swoją grę na skrzypcach. Młodzi wirtuozi (Wolfgang na fortepianie/klawesynie, Thomas na skrzypach) wspólnie koncertowali i bardzo się zaprzyjaźnili, o czym pisała kiedyś Asia. Linley był uczniem słynnego skrzypka Nardiniego (z którym również Mozart koncertował), a ich wspólne muzykowanie zostało uwiecznione na obrazie z 1770 r.
« Ostatnia zmiana: Grudzień 12, 2013, 14:03:59 wysłane przez Mozart » Zapisane

fille007
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 845


Zobacz profil
« Odpowiedz #1496 : Grudzień 12, 2013, 21:04:53 »

Hab mal wieder ein kleines Rätsel für Euch  Mrugnięcie

Jak nazywał się pewien kompozytor dwojga imion Mrugnięcie
rocznik również 1756
który także był nazywany Mozartem - tylko nie angielskim jak Linley, lecz ...?


Zapisane

Amo la musica sopra tutte le arti
fille007
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 845


Zobacz profil
« Odpowiedz #1497 : Grudzień 13, 2013, 15:23:25 »

Am deosebita plăcere să anunţ câştigătorul concursului: pe primul loc se află nimeni altul decât – ce surpriză  Mrugnięcie – cel mai tare mozartolog pe care l-a văzut lumea, adică Patrick, cunoscut şi sub numele de Fadendirektor. Felicitări triumfătorului!  Uśmiech 
(De la balcon se aude un ropot de aplauze entuziaste).


Bohaterem zagadki jest kompozytor Joseph Martin Kraus (ur. 20. 06. 1756 w Miltenbergu/dziś Bawaria – zm. 15. 12. 1792 w Sztokholmie), zwany niekiedy odenwaldzkim Mozartem (der Odenwälder Mozart) od miasta Buchen (Odenwald) w Badenii-Wirtembergii, gdzie Kraus spędził kilka lat życia lub szwedzkim Mozartem, ponieważ artystyczne spełnienie znalazł on na dworze szwedzkiego króla Gustawa III., gdzie był kapelmistrzem i dyrektorem Kungliga Musikaliska Akademien  - Szwedzkiej Królewskiej Akademii Muzycznej. Dodajmy, że talent Krausa cenili tacy twórcy jak Gluck czy Haydn. Oto próbka jego twórczości – Sonata na skrzypce i fortepian C-dur VB 162 (twórcą katalogu dzieł Krausa jest amerykańsko-szwedzki muzykolog Bertil van Boer):

http://www.youtube.com/watch?v=F-pfn0Diuuc
Zapisane

Amo la musica sopra tutte le arti
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1498 : Grudzień 14, 2013, 00:07:13 »

Va multumesc pentru felicitari! Mrugnięcie Redaktorzy tego wątku, na którym prezentujemy przecież nie tylko samego Mozarta Ÿ (który jest jeden i jedyny) ale i innych twórców jego czasów, bardzo lubią J. M. Krausa  Mrugnięcie  Jego rzemiosło kompozytorskie nie może równać się z wielkimi klasykami, ale podziwiamy go za liryzm, piękne cantabile i melodyjność.

Andante mesto z Symphonie funèbre d-moll (bardzo ciekawy utwór, polecam!)
http://www.youtube.com/watch?v=iT3Go2rXb0c

Trio fortepianowe D-dur VB 171, chyba pierwszy utwór Krausa, jaki poznałem:
http://www.youtube.com/watch?v=IhuFdah1t6E

---
Polecam też Wolfganga Amadeusza motet G-dur Ergo interest... Quaere superna (poprzedzony recytatywem) KV 143/73a z 1770 r. Powstał w czasie pobytu Mozarta w Mediolanie - jest przeznaczony na sopran, orkiestrę i organy. BTW, jaka szkoda, że nie zachowało się (nieukończone?) Stabat mater KV 33_.

http://www.youtube.com/watch?v=hN3LTtePBF4

W pierwszych latach swojej twórczej działalności Mozart komponował również liczne arie na tenor i sopran, którymi zgodnie ze zwyczajem obdarowywano lokalnych śpiewaków. Conservati fedele pochodzi z 1765 r. z Hagi; wykonano je prawdopodobnie przed obliczem księżniczki Karoliny Orange-Nassau. Należy do zbioru kilkunastu arii, które powstały w czasie wielkiej podróży małego Wolfganga po Europie (wszystkie utwory były skrzętnie katalogowane przez Leopolda).

http://www.youtube.com/watch?v=S5tBdxeKVcE
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1499 : Grudzień 14, 2013, 18:27:22 »

[...] Offertorium pro omni tempore KV 117 (66a) z 1769 r. [...] Tak a propos - utwór został wykonany przy okazji uroczystej premiery jednej z salzburskich missae. O którą mszę chodzi?  Mrugnięcie

Okazuje się, że sprawa wcale nie jest jednoznaczna - bo z kilku źródeł wspólnie z Kasią dowiadujemy się, że w kontekście KV 117/66a pojawiają się dwie msze. Mówi się o słynnej Waisenhausmesse KV 139/47a, której premiera odbyła się w grudniu 1768 r. na otwarciu wiedeńskiego sierocińca. Ta missa solemnis, już na wątku wspomniana, jest jednym z najwcześniejszych dowodów mozartowskiego geniuszu - dojrzałość i ekspresja Qui tollis w f-moll czy Crucifixus z punktowanym rytmem (puzony i kotły) dosłownie zdezorientowała badaczy, którzy przypuszczali, że dzieło to powstało kilka lat później. Wydaje się jednak najbardziej prawdopodobne, że offetorium wykonano między ogniwami Domenicus-Messe KV 66, napisanej, jak pamiętacie, na prymicję Kajetana Ruperta Hagenauera, przyjaciela rodziny Mozartów. Pośrednio dowiadujemy się o tym z listu samego abbate.

W pierwszych latach swojej twórczej działalności Mozart komponował również liczne arie na tenor i sopran, którymi zgodnie ze zwyczajem obdarowywano lokalnych śpiewaków.

We wspomnianym w poprzednim poście dziele, Wolfgang styka się z tekstem Metastazja, naczelnego librecisty XVIII w. - popularność jego literackich elaboratów możemy porównać chyba jedynie z sukcesem sagi o Harrym Potterze...  Pierwszą zaś arią skomponowaną przez Mozarta jest londyńska aria tenorowa Va, dal furor portata KV 21/19c. 9-latek tworzy partyturę pełną orkiestrowego przepychu - daleko jeszcze do dramaturgiczno-dźwiękowej syntezy, jaką wyróżniają się jego późniejsze arie czy opery. Mozart skupia się niemal wyłącznie na MUZYCE - hats off, gentlemen!

http://www.youtube.com/watch?v=QZiek7nkI60

Mozartowie przybyli do Londynu w kwietniu 1764 r. Wraz z siostrą Wolfi koncertował (ponoć aż 3 razy) w Pałacu Buckingham dla króla Jerzego III i królowej Charlotty, którzy wyrażali się z podziwem i życzliwością o cudownych dzieciach. Ich pobyt w Anglii można uznać za wielki sukces - stąd pozostaje nam jedynie żałować, że śladem Haydna Mozart nie wybrał się przed śmiercią na angielskie tournee, gdzie z pewnością jego sztuka spotkałaby się z aplauzem słuchaczy. W Anglii powstały pierwsze symfonie Mozarta, tu miało też miejsce pierwsze spotkanie z Johannem Christianem Bachem, którego darzył podziwem i przyjaźnią (a jak wiele zawdzięcza jego muzyce!). 

Tzw. Szkicownik Londyński (London Sketchbook) KV 15a - 15ss nie był jeszcze prezentowany, a należy z pewnością do najciekawszych wczesnych kompozycji Mozarta. To zbiór 48 miniatur, m.in. drobne utwory na klawesyn solo, tańce (siciliana, menuet, gigue, kontredans...), fragmenty sonatowe i finałowa fuga a-moll na 4-głosy. Trudno wytłumaczyć, skąd u kilkuletniego chłopca tak wielka melodyczna inwencja i zrozumienie stylistyki poszczególnych gatunków. Również Nannerl próbowała wtedy komponować - jej Capricci niestety nie dotrwały do dzisiejszych czasów. 

http://www.youtube.com/watch?v=7hu23UnKfnA
http://www.youtube.com/watch?v=XwE-UyBsjys
http://www.youtube.com/watch?v=hyCV-dRhCFc
« Ostatnia zmiana: Grudzień 14, 2013, 18:31:28 wysłane przez Mozart » Zapisane

Strony: 1 ... 98 99 [100] 101 102 ... 116   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

tomaszowskieperegrynacje watachawilkow magicbears darmowefora maniacraft