Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: 1 ... 96 97 [98] 99 100 ... 116   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Wolfi A. Mozart - muzyka uosobiająca Piękno  (Przeczytany 656471 razy)
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1455 : Wrzesień 25, 2013, 15:12:22 »

Witaj, cieszę, że zaglądnęłaś do nas z innego forum  Mrugnięcie  Maksymiuk w 2006 r. (rok jubileuszowy) wyrażał się o Mozarcie niejednoznacznie, twierdził, że Mozart to przede wszystkim "gamy i pasaże" (co, przyznasz, ma posmak pejoratywny) i w zasadzie nie stworzył dzieł dorównujących np. VII czy IX Symfonii Beethovena. Więcej o tym piszemy na str. 33 tego wątku.
Zapisane

rzępoła
Nowy użytkownik
*
Offline Offline

Wiadomości: 11


Zobacz profil
« Odpowiedz #1456 : Wrzesień 25, 2013, 19:52:38 »

Przeczytałam ten fragment wątku. Cóż, również często spotykam się z negatywnymi opiniami o Mozarcie. Nie rozumiem ich kompletnie, dla mnie Mozart jest mistrzem. Jedyne pocieszenie, że to osoby jeszcze bardzo młode, a po Maksymiuku bym się tego nie spodziewała.  Niezdecydowany
Zapisane
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1457 : Wrzesień 26, 2013, 22:04:08 »

Mówi się czasem, że Mozarta naprawdę doceniają jedynie dzieci i ludzie starsi, co jednak, jak widzimy, absolutnie nie jest prawdą Mrugnięcie A negatywne opinie głoszą tylko tacy, którzy wkładają Wolfganga do szuflady z napisem "kompozytorzy jednego dzieła", wysłuchawszy wcześniej jedynie Sonaty facile ("dla początkujących") C-dur KV 545...

4-głosowe kanony przyjmowały nieraz poważniejszą formę, choć nie mamy wątpliwości, że Mozart pisał je ot tak, za jednym pociągnięciem pióra. Nieraz sięgał do tematyki sakralnej, nieco zaniedbanej w II poł. lat 80. na rzecz muzyki masońskiej.

Nascoso è il mio sol KV 557, jeden z niewielu przykładów zastosowania przez Mozarta jako tonacji zasadniczej f-moll
http://www.youtube.com/watch?v=VpLf4Oisk1A

Alleluia C-dur KV 553
http://www.youtube.com/watch?v=L6f51B02Aq0

Ciąg dalszy językowej głupawki Wolfa, O du eselhafter Martin! KV 560
http://www.youtube.com/watch?v=Qje6ocEVuMw
Zapisane

rzępoła
Nowy użytkownik
*
Offline Offline

Wiadomości: 11


Zobacz profil
« Odpowiedz #1458 : Wrzesień 26, 2013, 22:14:51 »

 Ta sonata dla początkujących wcale nie jest taka "początkująca" w formie. W tym między innymi talent wielkich, że niewielkimi środkami umieli tworzyć wielkie dzieła (nie twierdzę, że ta konkretna sonata jest wielka, ale proszę w takim razie o przykład lepszej przy takim ograniczeniu technicznym.
 Kanony znowu bardzo fajne. Wcześniej mało słuchałam nieoperowych utworów wokalnych Wolfganga (oprócz masońskich), widzę, że był to błąd. A swoją drogą, to co to było z tym f-moll? Pamiętam, że w książce Einsteina coś tam było na ten temat..  Z politowaniem
Zapisane
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1459 : Wrzesień 26, 2013, 22:54:46 »

Oczywiście, ta sonatina w C-dur (to określenie można zastosować jedynie wobec tego dzieła i paru pierwszych sonat klawiszowych) jest bardzo wdzięczna, słyszysz na pewno ten figlarny minikanon na początku III części. A środkowe andante jest odpowiednikiem jasnych divertimenti na instrumenty dęte z okresu salzburskiego. Mozart pisze z wielką rezerwą, ale przecież nie byłby sobą, gdyby nie zamieścił w tym dziełku paru "smaczków"...

Świetnie to czujesz, Mozart hołduje zupełnie innemu typowi wirtuozerii niż współcześni, jak Clementi czy Beethoven. Stąd wrażenie prostoty i pewnego "ograniczenia" jego pianistyki, szczególnie w odniesieniu do lewej ręki. Bierze się to również z tego, że Mozart był najpierw klawesynistą, dopiero nieco później zawładnął ówczesnym fortepianem, pisząc na ten instrument swoje sonaty i koncerty. Sądzę, że wszystkie sonaty od tej KV 284 (Dürnitz-Sonate) aż po wybitnie kontrapunktyczną i wykonawczo niełatwą Kleine Sonate KV 576 stanowią przykład pianistycznego mistrzostwa Mozarta (więcej o tych dziełach piszemy od str. 29). Pozostaje nam też żałować, że nigdy nie usłyszymy, jak improwizuje na swoim Walterze...

F-moll zachował przede wszystkim dla swoich ostatnich dzieł organowych (KV 594, KV 608). Oczywiście, pojawia się dziesiątki razy w modulacjach, którymi lśnią jego utwory, jednak - co jest nieco zagadkowe - tą minorową tonację rzadko obierał jako tonację początku. Nie unika jej jednak tak jak h-moll, której romantyzm nadał szczegolną symbolikę, związaną ze smiercią. fis-moll natomiast nieodłącznie kojarzy się nam z II częścią koncertu A-dur KV 488.

Fantazja f-moll KV 608
http://www.youtube.com/watch?v=C5M9KsJ3qRM

Adagio i Allegro KV 594
http://www.youtube.com/watch?v=7oTfMHd4HSw
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1460 : Wrzesień 26, 2013, 23:45:08 »

BTW, tak - w starym stylu - tą Fantazję gra stary mistrz francuskiej szkoły organowej, Pierre Cochereau na wielkich organach Notre Dames de Paris.

http://www.youtube.com/watch?v=L-DCjOBpa9E
Zapisane

rzępoła
Nowy użytkownik
*
Offline Offline

Wiadomości: 11


Zobacz profil
« Odpowiedz #1461 : Wrzesień 28, 2013, 19:17:00 »

 Dzięki wielkie za wyczerpującą odpowiedź! Akurat dzieła organowe znam dość dobrze, ale dzięki za ich przypomnienie.  Mrugnięcie
Zapisane
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1462 : Wrzesień 28, 2013, 21:30:46 »

Przy okazji tych organowych arcydzieł nie sposób nie wspomnieć wizyty Mozarta w miejscu związanym na zawsze ze sztuką J. S. Bacha - lipskim kościele św. Tomasza. W kwietniu 1789 r., po krótkim pobycie w Dreźnie (gdzie Mozart koncertował dla elektora Fryderyka Augusta i zasiadł przy wielkich organach Silbermanna), będąc w drodze do Berlina, zatrzymał się na dłużej w Lipsku. Zasiadł tam oczywiście do instrumentu, na którym grał wielki Jan Sebastian. Następcą na stanowisku kantora kościoła św. Tomasza był wówczas przyjaciel barokowego mistrza Johann Friedrich Doles. Świadek tego wydarzenia pisze:

"(…) [Mozart] grał bez zapowiedzi i nieodpłatnie na organach w kościele św. Tomasza  Grał przez godzinę w obecności licznych słuchaczy, pięknie i kunsztownie. Ówczesny organista Görner i nieżyjący już kantor Doles byli przy nim i wyciągali rejestry. Widziałem na własne oczy tego młodego, modnie ubranego mężczyznę średniego wzrostu. Doles był pełen zachwytu dla gry artysty i wydawało mu się, że to zmartwychwstał stary Sebastian Bach, jego nauczyciel. Mozart bardzo porządnie i z największą łatwością zademonstrował wszelkie efekty harmoniczne, a poszczególne tematy, m.in. chorał Jesu, meine Zuversicht wykonał bez przygotowania i wspaniale."

Jesu, meine Zuversicht BWV 728
http://www.youtube.com/watch?v=LrzHyhJq0_U

Doles w czasie pobytu Wolfganga w Lipsku dyrygował wykonaniem motetu Singet dem Herrn ein neues Lied  BWV 225. Mozart był nim ponoć zachwycony.
http://www.youtube.com/watch?v=lc14Jv1eTUE

Dodajmy jeszcze, że jako organista pierwsze wrażenie wywarł Mozart w wieku 8 lat, grając na organach kaplicy w Wersalu dla Ludwika XV i Marii Leszczyńskiej.

Oto Wielka Fantazja i Fuga g-moll BWV 542 J. S. Bacha, którą z całą pewnością znał Mozart, komponując w 1791 r, kilka miesięcy przed śmiercią, swoje arcydzieło w f-moll.

http://www.youtube.com/watch?v=5e33auGtzrY

Gwoli uzupełnienia - organowe Adagio-Allegro-Adagio KV 594, podobnie jak Fantazja KV 608 zawdzięczają swoje powstanie mecenasowi sztuki, wielkiemu miłośnikowi muzyki (i założycielowi galerii sztuki we Wiedniu) Josephowi von Deym.
« Ostatnia zmiana: Wrzesień 28, 2013, 21:33:16 wysłane przez Mozart » Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1463 : Wrzesień 29, 2013, 12:43:11 »

Swoje organowe dzieła z l. 1790-91, Mozart pisał ponoć z wielką niechęcią. Wyobraźmy sobie - miały zostać wykonane na małych organach mechanicznych i posłużyć jako melodie kurantowe! Ta zegarmistrzowska (dosłownie) praca szła mu z trudem, Wolfgang czuł się bardzo skrępowany, mając do dyspozycji niewielki, piszczałkowy instrument. Jak krytyczna była sytuacja finansowa Mozarta w ostatnich miesiącach życia, skoro akceptował nawet takie zamówienia. W liście z 3 października 1790 r. donosi, że komponuje Adagio i Allegro (KV 594), by zarobić "parę dukatów dla ukochanej żony". Konstancja niestety nie potrafiła oszczędzać, co chwilę wyjeżdżała na drogie kuracje do modnego wśród arystokracji uzdrowiska w Baden. W chwili śmierci majątek Mozartów wynosił 60 florenów...

Mozart, tak jak Bach, swoje utwory organowe komponował na 3 pięcioliniach. Stąd zupełnie niezrozumiałe są transkrypcje na fortepian. Słusznie twierdzi biograf - jedynym opracowaniem, jakie byłoby odpowiednie dla Fantazji f-moll (dzieło, które Mozart napisał w twórczym natchnieniu, zupełnie zapominając o jego przeznaczeniu!) jest wersja na wielką orkiestrę symfoniczną.

Andante F-dur KV 616
http://www.youtube.com/watch?v=hZsyvYTnrbQ

Zapisane

rzępoła
Nowy użytkownik
*
Offline Offline

Wiadomości: 11


Zobacz profil
« Odpowiedz #1464 : Październik 03, 2013, 10:39:23 »

 Nie wiem, czy już było, ale to tak piękne, że muszę się podzielić!
 "A.Schnabel stwierdził, że "sonaty Mozarta są zbyt łatwe dla dzieci, a zbyt trudne dla artystów"."

  Z politowaniem
Zapisane
TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #1465 : Październik 05, 2013, 23:21:40 »

Muszę  Ptolkowi puścić tę symfonię Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech Duży uśmiech

https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=C_RcXoQf3UU
Zapisane

fille007
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 845


Zobacz profil
« Odpowiedz #1466 : Październik 06, 2013, 20:05:56 »

Agnieszko, myślę, że bodźce wzrokowe wzięły tu górę i za ten efekt odpowiedzialny jest patyczek z piórkami lub coś w ten deseń  Chichot Miłośników dachowców, kotów birmańskich, bombajskich, devon rexów, maine coonów, rosyjskich kotów niebieskich czy też pochodzących z Królestwa Tajlandii  Uśmiech kotów rasy Korat (po tajsku โคราช ) ucieszy na pewno duet figurujący w katalogu Köchla pod numerem KV 625/592a.

http://www.youtube.com/watch?v=xH3yzGc3WCk


(Reszta tekstu pochodzi ze strony Ogólnopolskiego Klubu Miłośników Opery „Trubadur” http://trubadur.pl ).

W 1997 roku amerykański muzykolog David Buch ogłosił odkrycie w Bibliotece Manuskryptów w Hamburgu zapomnianej opery Kamień filozoficzny albo Zaczarowana Wyspa (niem. Der Stein der Weisen oder Die Zauberinsel). Na dzieło to natrafił, badając kolekcję manuskryptów zagrabioną pod koniec wojny przez Rosjan, a następnie zwróconą w 1991 r. W manuskrypcie Kamienia filozoficznego prof. Buch odkrył, że prawie każda część opery oznaczona była nazwiskiem kompozytora, zapisanym, jak się wydaje, ręką jednego z kopistów. Słowa von Mozart widniały przy duecie Lubanary i Lubana (Nun, liebes Weibchen, czyli tzw. duet kotów) oraz przy dwóch częściach finału drugiego aktu. Premiera Kamienia, opery heroikomicznej w dwóch aktach, miała miejsce 11 września 1790 r. w Theater auf der Wieden. Wiadomość o odkryciu nieznanego do tej pory dzieła, pochodzącego z przedostatniego roku życia Mozarta, wywołała wielką sensację. Opera ta rzuciła nowe światło na życie Wolfganga Amadeusza, postrzeganego do tej pory jako samotnie tworzącego geniusza. Mozart współpracujący z gronem przyjaciół kompozytorów to coś zupełnie nowego. W tworzenie Kamienia filozoficznego zaangażowanych było poza Mozartem czterech artystów. Wszyscy oni niedługo potem mieli pracować przy premierze Czarodziejskiego fletu: Johann Baptist Henneberg dyrygował, Benedikt Schack wystąpił w roli Tamina, Franz Xaver Gerl śpiewał partię Sarastra, Emanuel Schikaneder był impresariem, twórcą libretta i wykonywał partię Papagena.

Kamień filozoficzny był jedną z serii baśniowych oper powstałych z inicjatywy Schikanedera dla jego teatru. Wcześniej na scenie Theater auf der Wieden pojawiła się pierwsza ze zleconych przez Schikanedera baśniowych śpiewogier: Oberon, król Elfów z librettem członka tej samej grupy, Karla Ludwika Giesecke. Sam Schikaneder napisał kolejne libretta, zaczerpując ze zbioru pseudoorientalnych opowieści pióra Christopha Martina Wielanda temat do Kamienia filozoficznego, a następnie do Dobrego derwisza i Czarodziejskiego fletu. Tak więc arcydzieło Mozarta, często postrzegane jako wyizolowane dzieło geniusza, należy traktować jako kulminację tej serii baśniowych oper powstałych z inicjatywy Schikanedera dla jego teatru.

Między Czarodziejskim fletem a Kamieniem filozoficznym dostrzec można sporo podobieństw. Oba dzieła są śpiewogrami, napisanymi po niemiecku i zawierającymi, co typowe dla tego gatunku, mówione dialogi (w Kamieniu partie mówione są znacznie dłuższe, być może ze względu na większy stopień pogmatwania akcji). Oba dzieła powstały z myślą o wystawieniu w tym samym podmiejskim teatrze wiedeńskim Schikanedera i wykonywane były przez tę samą grupę śpiewaków. Oba libretta napisał Schikaneder w oparciu o zbiór Wielanda, w obu występują elementy magii, mieszają się czary i miłość, a losami sterują dobre i złe bóstwa. Większość postaci i rodzajów głosów z jednej opery ma swoje odpowiedniki w drugiej: Lubano i Papageno, Lubanara i Papagena, Nadine i Pamina, Nadir i Tamino oraz Eutifronte i Sarastro, i w większości przypadków ich partie wykonywane były przez tych samych śpiewaków. W warstwie muzycznej obu oper też można dostrzec podobieństwa: niektóre ozdobniki z partii Lubana pojawiają się w partii Papagena, aria Astromontego w finale pierwszego aktu (której autorem nie jest Mozart) przywodzi od razu na myśl słynną pierwszą arię Królowej Nocy. Niewykluczone, że Astromonte dlatego śpiewa tenorem, że odtwórczyni Królowej Nocy, Josepha Hofer, nie mogła wystąpić w realizacji Kamienia filozoficznego, ponieważ właśnie urodziła dziecko. Kiedy zna się Czarodziejski flet, Kamień filozoficzny niczym szczególnym nie zaskakuje, a nawet momentami razi swoją banalnością. Można go potraktować raczej jako operową ciekawostkę nobilitowaną przez osobę Mozarta, a nawet może jako swego rodzaju muzyczne igraszki, popełnione przez pięciu kompozytorów, bawiących się treścią, formą, nutami, stopniem pogmatwania akcji. Opera ta jest tak podejrzana, że słyszałam nawet o takich przypuszczeniach (np. w wypowiedzi krytyka muzycznego Anny Iżykowskiej-Mironowicz), że może mamy do czynienia z jakimś oszustwem czy może żartem pana Bucha, podsuwającego nam spreparowany utwór, podrabiający w dość nachalny i mało błyskotliwy sposób styl Mozarta. Pewnie muzykolodzy będą jeszcze spierać się, czy Kamień filozoficzny to próba “na wesoło” przed Czarodziejskim fletem, czy też coś zupełnie innego. Z programu do łódzkiej inscenizacji tego dzieła dowiadujemy się, że sceniczny żywot Kamienia trwał przynajmniej 24 lata od dnia jego premiery. Operę wystawiono następnie m.in.: w Brnie (1794), w Pradze (1795), we Frankfurcie (1795), w Grazu (1796). Sam Schikaneder kolejny raz wystawił Kamień w 1804 r. w kolejnym teatrze Theater an der Wien. Ostatnie udokumentowane dziewiętnastowieczne przedstawienie opery odbyło się 28 lutego 1814 r. w Linzu. Po odkryciu prof. Bucha 5 maja 2001 r. w Theater Augsburg podczas 50. Deutsches Mozartfest 2001 miało miejsce pierwsze współczesne sceniczne wystawienie Kamienia filozoficznego. Drugie natomiast odbyło się 11 września 2003 r. w Teatrze Wielkim w Łodzi, a więc równo 213 lat od premiery.

« Ostatnia zmiana: Październik 08, 2013, 14:52:18 wysłane przez Janusz1228 » Zapisane

Amo la musica sopra tutte le arti
fille007
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 845


Zobacz profil
« Odpowiedz #1467 : Październik 08, 2013, 15:12:34 »

Oto treść Kamienia filozoficznego (z wymienionej wyżej strony).

Osoby:

Astromonte, dobry bóg – tenor, Eutifronte, zły bóg podziemnego świata, brat Astromontego – bas, Sadik, władca krainy Arkadii – baryton, Nadir, przybrany syn Sadika – tenor, Nadine, córka Sadika – sopran, Lubano, leśniczy – bas, Lubanara, żona Lubana – sopran, Dżinn, posłaniec Astromontego – sopran, karły w służbie Eutifrontego – role nieme.

Akt I

W krainie Arkadii pasterze i pasterki pod wodzą przywódcy wspólnoty Sadika zbierają się, by oddać cześć i złożyć dary Astromontemu, dobremu bóstwu, które otacza ich opieką. Przybywają dwie zakochane pary: Nadir i Nadine oraz Lubano i Lubanara, by także złożyć swe dary w świątyni. Ten jednak przywilej przysługuje jedynie dziewicom i niewinnym chłopcom, tymczasem okazuje się, że Lubano i Lubanara niedawno się pobrali. Nie mając prawa wchodzić do świątyni, popełnili profanację. Wszyscy odwracają się od nich z przerażeniem. Nowożeńcy się kłócą. Lubano jest zazdrosny o żonę i chciałby, żeby siedziała w domu, ona natomiast chciałaby zażyć trochę wolności i wcale nie przejmuje się tym, że mąż straszy ją złym duchem Eutifronte. Marzy jej się przejażdżka podniebnym powozem Astromontego. Sadik gani Lubanarę, że przyprowadziła męża do świątyni i ściągnęła na nich śmiertelne niebezpieczeństwo, mogąc rozgniewać tym zuchwalstwem Astromontego. Ona jednak, przekonana o sile swego uroku, uważa, że może ugłaskać każdego, nawet boga, który na pewno doceni jej zalety i kobiece wdzięki. Sadik postanawia pozbawić Lubana prawa do myślistwa i noszenia broni. Ma też pretensje do Nadira i Nadine, że nie powiedzieli mu o małżeństwie Lubana i Lubanary. Obawia się, by i im nie stała się krzywda, a są dla niego wszystkim na świecie. Przypomina sobie, jak bardzo prosił bogów o potomstwo, stojąc nad brzegiem morza, i wtedy ujrzał koszyk z dzieckiem wśród morskich fal. Znaleziony chłopiec stał się jego przybranym synem Nadirem, nie wiedział jeszcze wtedy, że w tym samym roku żona powije mu córeczkę. W karocy z chmur pojawia się nagle Dżinn niosący ptaka w klatce. Oświadcza on, że Astromonte przysyła ptaka, który zaśpiewa najczystszej dziewicy w krainie. Każda z panien pragnie zostać wybrana, także Lubanara, choć jest przecież mężatką. Lubano każe jej wrócić do domu, z którego Lubanara natychmiast ucieka, gdy tylko mąż się oddala. Schwytana przez Lubana zostaje zamknięta w chacie, a dla pewności mąż zabezpiecza drzwi wielką kłódką. W samotności i zamknięciu rozzłoszczona Lubanara pragnie, by Eutifronte przyszedł jej z pomocą. Duch przybywa z zaświatów i wkracza do chaty. Wraca Lubano i chce wypędzić obcego z domu. Wówczas demon zabiera Lubanarę do świata podziemi, a na głowie Lubana pojawiają się rogi – symbol zdradzanego męża. Natychmiast pojawiają się myśliwi i psy Eutifrontego i cała nagonka rusza w pościg za Lubanem jak za jeleniem. Nadir ma przeczucie, że coś rozdzieli go z ukochaną Nadine. Ta zapewnia go, że gotowa jest z nim uciec, gdyby groziło im rozstanie. Kiedy Nadir zostaje sam, słyszy głos boga Astromontego ostrzegającego go, by nigdzie nie uciekał. Poruszony do głębi Nadir modli się do boga, by ten darował mu Nadine. Nadine mówi ojcu o swoich obawach i o postanowieniu ucieczki, gdyby nie mogła być nadal z ukochanym. Sadik nie chce rozstania z dziećmi, ono złamałoby mu serce. Rozpoczynają się zawody. Panny przekazują sobie ptaka z rąk do rąk, ale przy żadnej ptak nie śpiewa. Dopiero gdy Nadine bierze go w ręce, ptak zaczyna śpiewać swoją pieśń. Pojawia się goniony przez myśliwych rogaty Lubano, który nie ma chwili wytchnienia. W tym momencie zjawia się Astromonte w powozie z chmur, aby przyjąć ofiarę od ludu. Kiedy ma odejść, czarodziejski ptak ponownie śpiewa i przypomina mu o jego dawnej tragedii. Oczarowany urodą Nadine, bóg zabiera ją do swego powozu. Nadir i Sadik rozpaczają nad utratą Nadine, podczas gdy Lubano domaga się powrotu swej żony. Wszyscy postanawiają szukać Nadine.

Akt II

Zły bóg Eutifronte wzniecił na morzu burzę. Przy skalistym wybrzeżu dryfują dwa rozbite statki, na których pasterze i pasterki błagają Astromontego o ratunek. W maszty uderza piorun i oba statki toną. Kiedy Eutifronte triumfuje, pojawia się Dżinn, który przekonuje go, że powinien pogodzić się z Astromontem. Ze sztormu ocalało dwóch rozbitków, Nadir i Lubano. Nie wiedząc o sobie nawzajem, wspinają się na skalisty brzeg. Nadir mdleje z wyczerpania, a Lubano, głodny i zły narzeka, że kobiety wodzą mężczyzn za nos. Wreszcie zasypia. Tymczasem we śnie Nadir przeklina Astromontego. Słyszy to Eutifronte, który postanawia wykorzystać młodzieńca do swoich celów. Wyjawia Nadirowi, że on i Astromonte są synami wielkiego mędrca, który po latach pracy uzyskał kamień filozoficzny. Postanowił przekazać go pierworodnemu synowi, a wtedy Eutifronte przeklął swego starszego brata. Ojciec, widząc, że nienawiść rozdzieliła braci, zabrał kamień im obu, wrzucił go wraz z kluczem do naczynia, które zabrał orzeł. Kamień miał zostać przekazany synowi jednego z braci. Obaj zakochali się w tej samej księżniczce, ale ona poślubiła Astromontego. Kiedy urodził im się syn, Eutifronte wysłał morderców, by go udusili. Wówczas księżniczka umarła z rozpaczy. Chcąc pocieszyć Astromontego, ojciec ofiarował mu magicznego ptaka, tego samego, który wybrał Nadine. Eutifronte przekonuje Nadira, że tylko zabicie Astromontego może uratować Nadine. Lubano głodny i samotny, narzeka na swój los. Nagle pojawia się Dżinn, który przynosi mu duży owoc. Ku swemu rozczarowaniu Lubano znajduje w owocu księgę zawierającą mądre sentencje. Widząc karły, myśli, że jest w krainie Liliputów. Nagle pojawia się Lubanara, która opowiada, że oparła się urokowi Eutifrontego i o tym, jak demon omotał Nadira. Lubanara ma zamiar ujawnić prawdę Nadirowi, ale Eutifronte, który słyszał wszystko, rzuca na nią urok. Teraz Lubanara nie może mówić ludzkim głosem, a jedynie miauczeć jak kot. Głęboko pod ziemią Eutifronte daje wskazówki Nadirowi. Ma on czekać na siedem uderzeń młota, po których duchy poprowadzą go do krypty strachu, gdzie znajdzie wykuty miecz zemsty. Tym mieczem ma zabić Astromontego. Pojawiają się Lubano z Lubanarą. Karły Eutifrontego prowadzą wszystkich czworo do piekielnej kuźni. Lubanara ma odejść. Wówczas zjawia się Dżinn, który ją porywa. Karły ruszają w pościg, ale Dżinn strąca je w przepaść. Eutifronte pokazuje Nadirowi duchy, które wykuwają magiczny miecz. Ofiarowuje mu też łuk z magiczną strzałą, która może zabić wszystko, nawet magicznego ptaka. Eutifronte zapada się pod ziemię, a Nadir, słysząc głos ptaka, biegnie za nim. Pozostawia Lubana, który zastanawia się nad szaleństwami, które ludzie robią z miłości. Nadir przeszukuje pałac Astromontego, ale nie znajduje ukochanej, która nie wiedząc, że Nadir jest w pobliżu, opłakuje swój los. Lubano głośno wyraża swą złość na Eutifrontego, co zły duch podsłuchuje. Lubano próbuje odnaleźć żonę, której miauczenie dochodzi z oddali. Ale rozzłoszczony Eutifronte porywa go i razem znikają w otchłani. W pałacu Nadir najpierw prosi, potem grozi Astromontemu, po czym strzela magiczną strzałą w kierunku ptaka. Strzała jednak śmiertelnie godzi Nadine. Nadir przeklina Eutifrontego. Zjawia się wysłaniec Astromontego, który zabiera ze sobą młodzieńca. Eutifronte więzi Lubana w klatce ptaka, mając nadzieję, że dzięki tej sztuczce Nadir zabije przyjaciela. Jednak gdy rozżalony Nadir zamierza się mieczem, pojawia się przebrany za starca Astromonte z prawdziwym ptakiem i wzywa chłopca do opamiętania, obiecując powrót do życia wszystkich bliskich. Wyjawia też Nadirowi prawdę: jest on synem Astromontego, którego najemnicy Eutifrontego nie zabili, lecz, wiedzeni litością, wrzucili do morza. Nadir oddaje miecz Astromontemu. Przylatuje orzeł i przynosi Nadirowi jako prawowitemu spadkobiercy Astromontego naczynie z kamieniem filozoficznym. Dzięki kamieniowi Nadine zostaje przywrócona do życia. Astromonte zrzuca swe przebranie i nakazuje złemu bratu opuszczenie krainy. Eutifronte może powrócić, gdy odmieni swoje serce i wówczas będą żyć jak prawdziwi bracia. Znika klatka, w której więziony był Lubano, Lubanara odzyskuje ludzki głos, a przywróceni do życia mieszkańcy Arkadii składają dzięki Astromontemu i proszą o opiekę nad małżeństwem Nadira i Nadine.


Profesor David Buch o swoim odkryciu:

http://www.youtube.com/watch?v=xVJEVsKR6oc

W tle klipu słyszymy te dwa, również przypisywane (czy słusznie?) Mozartowi fragmenty:

http://www.youtube.com/watch?v=1j-7X1-H3Bk
http://www.youtube.com/watch?v=llo7zr1PnZ8

Hehe, mamy tu polskie k(i)ci, k(i)ci, k(i)ci! w finale niemieckiego singspielu; po niemiecku woła się kota miez, miez! [mi:ts, mi:ts] od Mieze/Miezekatze (kicia); jeśli jesteśmy już przy kwestiach kocich i lingwistycznych  Mrugnięcie, pozwolę sobie dokonać autokorekty: po tajsku powinnam była raczej napisać แมวโคราช (kot Korat) lub แมวมาเลศ (kot Malet) albo też แมวสีสวาด (kot Sisawat).
Demandez aux experts, ils vous le confirmeront!  Uśmiech
« Ostatnia zmiana: Październik 08, 2013, 15:16:47 wysłane przez fille007 » Zapisane

Amo la musica sopra tutte le arti
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1468 : Październik 14, 2013, 23:18:22 »

Świetnie, Kasiu, że wspomniałaś Kamień Filozoficzny. Szperając w internecie, natknąłem się na całkiem pokaźną liczbę nagrań płytowych tej patchworkowej produkcji i ciekawe analizy badaczy z mozart-forum.com. Wydaje się, że głównym kompozytorem opery był J. B. Hennenberg, wówczas ponaddwudziestoletni młokos, który po premierze Czarodziejskiego Fletu przejął po Mozarcie kierownictwo nad kolejnymi spektaklami. Wolfgang skomponował 3 numery, w tym pierwszą część 2. finału, jak już wspomniano. Nie prezentują najwyższej wartości, choć są wdzięczne i pogodne (słychać dźwiękowy klimat dzieł lat 90.), do tego wpisują się w znany mozartowski (i nie tylko) zwyczaj pisania arii czy ensambli jako wstawek do dzieł innych artystów. Ciekawostką jest fakt, że nieznany jest autor preludium-uwertury do II aktu. Nie zapominajmy o Schikanederze, który współtworzył finał I aktu!

Przy okazji warto przypomnieć, że niedawno powstał Fletowy sequel Das Labyrinth, oder Der Kampf mit den Elementen Petera Wintera.

Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1469 : Październik 19, 2013, 01:20:13 »

Kilka tygodni temu ogloszono, ze JEDNAK odbedzie sie w Poznaniu XI Festiwal Mozartowski. Podobno znaleziono niezbednych sponsorow.

Gdyby festiwal nie doszedl do skutku, mielibysmy jedna z najbardziej spektakularnych porazek poznanskiego swiata kulturalnego w ostatnim czasie. Przypominam, ze jego kulminacja jest zawsze Requiem grane w noc poprzedzajaca 5 grudnia, date smierci Mozarta, polaczone z msza trydencka (lacinska). Tradycyjnie dzialo sie to w kosciele karmelitow na Wzgorzu sw. Wojciecha, rok temu uroczystosc przeniesiono do katedry.
Zapisane

Strony: 1 ... 96 97 [98] 99 100 ... 116   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

magicbears watachawilkow telenovelee tomaszowskieperegrynacje westcraft