Kurier Szafarski

Działy forum => Muzyka => Wątek zaczęty przez: muzycznezacisze Maj 24, 2012, 07:15:54



Tytuł: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: muzycznezacisze Maj 24, 2012, 07:15:54
   
    Kaznodzieje i wyznawcy
 
Zainspirowała mnie do poniższych wywodów treść zawarta na internetowej stronie, którą można wywołać linkiem
    http://toporzel.republika.pl/teksty/romant.html

W moich rozważaniach odwołuję się do moich tłumaczeń tekstów do cyklu pieśni "Piękna Młynarka", które są dostępne na stronie http://salonik.wer.pl
Można również przy czytaniu tych tekstów odsłuchiwać wykonaia pieśni w języku niemieckim, jeśli ma się zainstalowany QuickTime 7 Player, albo korzysta się z linuksowego Ubuntu.

Całkowicie zgadzam się z autorem tej bardzo interesującej publikacji, że w życiu prywatnym wielu idoli, kaznodziei i celebrytów lansujących romantyzm było bardzo dużo postaw bynajmniej nieromantycznych. W romantyzmie sztandarowo był sentymentalizm, irracjonalne wyolbrzymianie szalonych uczuć i stanów ducha, bezgraniczne marzycielstwo, duchowość, platoniczność, czysta bezcielesna miłość i wprost przeuwielbienie dla płci nadobnej, a faktycznie niejeden z tych kapłanów, czy kaznodziei romantycznej maniery był cyniczny, wyrachowany, libertyński i traktujący kobiety bardzo przedmiotowo. Jednak pomimo wszystko to nie jest cała prawda, bo każdy bardzo nawet nośny społecznie ruch religijny, filozoficzny, czy artystyczny poza swoimi kaznodziejami, kapłanami, czy celebrytami ma liczne grono wiernych, uczciwych i często fanatycznych wyznawców. Nie przypadkowo poniżej tego wpisu umieściłem link do strony z fraszką Jana Kochanowskiego "O Kaznodziei". Idąc tym tropem dochodzi się do wniosku, że można mówić o dwóch obliczach romantyzmu: romantyzmu jego kaznodziei, kapłanów i celebrytów, oraz romantyzmu jego wyznawców. Dzieła obu tych rodzajów omawianego kulturowego trendu nie mają ze sobą niejednokrotnie wiele wspólnego. Młody Werter wykreowany przez Goethego, to skupiony na sobie zarozumiały paniczyk-rycerzyk, który zgodnie z rycerskimi regułami patrzy na ukochaną i zamężną z innym kobietę jak na warowny zamek, który należy dla siebie bezwarunkowo zdobyć, bo rycerzyk zawsze zdobywa cele, które atakuje, gdyż tak go wychowano, i tak wychowywano jego przodków jako przedstawicieli klasy rządzącej. Niemniej tak ich też wychowywano, że jeśli rycerz nie potrafi zdobyć wyznaczonego do atakowanie celu, to strzela sobie w łeb, co też Werter czyni, bo wybranka jego serca jest strasznie nieużyta i nie zamierza rozstawać się z mężem.
    Z kolei Młynarczyk wykreowany przez Wilhelma Millera w cyklu wierszy, które Franciszek Schubert wykorzystał w cyklu pieśni Piękna Młynarka nie ma niczego wspólnego z Młodym Werterem. Cóż z tego, że popełnia samobójstwo z powodu jakiegoś prostaka, który obsłużył cieleśnie, ale już nie intymnie Młynarkę; zgodnie z sugestiami przyjaciół pewnego malarza ze znanego wierszyka Stanisława Boya Żyleńskiego o marudnej Pani Stefani, która nie chciała ulec owemu malarzowi akurat wtedy, gdy miał na nią wyjątkową chrapkę:

    Mówili mu przyjaciele:
    Że też z ciebie takie ciele!
    Bo z Kobietą trzeba twardo,
    A nie ciaćkać się z pulardą!!!

    Damsko-męski związek Myśliwego i Młynarki to całkowita antyteza miłości romantycznej gloryfikowanej przez romantycznych kaznodziejów. Proszę się bliżej zapoznać z pieśnią "Myśliwy". Cóż to za antyromantyczny ordynarny i prostacki typ! Warto się również zapoznać z pieśnią "Zazdrość i duma". Cóż może być romantycznego z nagłym pójściem na całość z niedogolonym ordynarnym prostakiem, i to na oczach całej lokalnej społeczności, z małymi dziećmi włącznie? Nic zatem dziwnego, że Młynarczyk targnął się na życie, ale nie dlatego, że Młynarka wybrała mężczyznę jeszcze bardziej niż on romantycznego. Nie z tej przyczyny, tylko ponieważ wyszedł na żałosnego i śmiesznego głupca przed całą społecznością, która wcześniej widziała jak adorował swoją dziewczynę niemal jak świętą, a ona mu taki numer wywinęła. Swoim zachowaniem naruszyła jego najbardziej podstawowe dobra osobiste, godność i wrażliwość, a nie wybujałą pychę. Najwyraźniej Wilhelm Miller zakpił sobie z zakłamanych romantycznych kaznodziei adorowanych i wychwalanych na eleganckich salonach ówczesnej Europy. Zakpił sobie właśnie z tej postaci romantyzmu, którą lansowali jego uznani europejscy Guru. Wcześniej jednak w wierszu wykorzystanym w pieśni "łzy deszczu" przedstawił przez jaki zmanierowany romantyzm był ubezwłasnowolniony Bohater. Tyleż to jest piękne, co bezsensowne; dokładnie takie, jak ten oficjalny romantyzm kreatorów europejskiej kultury z początku XIX wieku,który przedstawił autor publikacji, na którą się powołuję. Wprawdzie Młynarczyk próbuje się się wyzwolić z tego romantycznego obłędu, o czym jest pieśń "Przerwa", dążąc do bardziej naturalnych zachowań obserwowanych w przyrodzie, ale z uzależnień tak szybko się nie wychodzi. Zachowania Młynarczyka dla gorącokrwistej dziewczyny, którą adoruje, są po głębszym zastanowieniu absurdalne i irytujące. Jej cielesność ostro upomina się o swoje prawa, rodzice akceptują narzeczonego, bo jest bardzo dobrym czeladnikiem zapowiadającym się na bardzo dobrego młynarza, kocha ich córkę z wzajemnością, jest skromny, nie ugania się za innymi dziewczynami. Jeśli pójdzie do nich i poprosi o jej rękę to przecież mu jej nie odmówią, a w przyszłości zostanie właścicielem całego młyna. No to na co jeszcze czeka? Niechżeż jak najszybciej będzie ślub, po nim uciechy łoża, po nich nadzieja przyjścia na świat pierwszego dziecka, poród, a po nim drugie dziecko, trzecie, czwarte, a może i piąte, i stopniowo życie zacznie płynąć jak rzeka we właściwym korycie wyznaczonym przez los i Boga. A narzeczony ciągle wszystko komplikuje, wydziwia, wstrzymuje, gdy tymczasem życie jest takie proste i oczywiste. Niechybnie wszystkiemu winne są te przeklęte jakieś księgi, którymi się tak zaczytuje, aż ma obłęd w oczach!
    No a sam Franciszek Schubert? Czy on miał w swoich zachowaniach cokolwiek z Młodego Wertera? A gdzież tam! Jeden z wydawców jego dzieł zaintrygowany tym, że geniusz romantycznej, a więc też miłosnej pieśni wobec kobiet był bardzo oficjalny, a jego zachowanie u niejednej pani lubiącej męską adorację mogło być odbierane jako niegrzeczne zapytał Go w czasie pewnej przechadzki: - Czy Pan w ogóle kiedykolwiek był zakochany? - Ależ oczywiście, że tak - tylko jaką przyszłość mógłbym zapewnić mojej narzeczonej, gdyby została moją żoną jako biedny nauczyciel -odpowiedział - zatem zgodziliśmy się z nią, że lepiej będzie, jeśli zostanie żoną kogoś znacznie zamożniejszego ode mnie. Nic dodać, nic ująć: to nie był Młody Werter. Ponieważ ludzie o podobnych charakterach, pozycji materialnej i społecznej garną się do siebie, można sądzić, że wielu jego przyjaciół z wiedeńskiej bohemy było jemy podobnych, a tworzona przez nich romantyczna sztuka była odmienna od tej lansowanej przez ówczesnych romantycznych kaznodziei, celebrytów i guru brylujących na najbardziej znanych europejskich salonach i zapraszanych do alków najbardziej fascynujących kobiet tamtej epoki. Potwierdzeniem tego poglądu niech będzie fakt, iż po wysłaniu przez Franciszka Schuberta do Johanna Wolfganga Goethego nut pieśni z tekstem wiersza "Król olch" odpowiedź oczywiście nie została wysłana. A kimżeż dla uwielbianego wówczas przez elity poety był jakiś tam Franciszek Schubert! No i ta sytuacja lekceważenia trwa po prawdzie aż po dzień dzisiejszy. Jeśli jakiś współczesny polski krytyk muzyczny dla swoich czytelników pisze wypracowanie na temat znanej opery Mozarta, której libretto oparte jest na bardzo znanym i uznanym w europejskiej i światowej kulturze dziele literackim, to jest bardzo kompetentny. Po prostu korzysta z bardzo dobrych tłumaczeń dokonanych kiedyś przez doświadczonych literatów. Jeśli natomiast ten sam krytyk zabiera się za komentowanie wykonania pieśni Franciszka Schuberta w języku niemieckim, to często wyczytujemy rożne niesamowitości.


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: bartus Maj 24, 2012, 08:01:10
muzycznezacisze.

Najpierw sie przedstaw.
Wystarczy jedno zdanie.
Tutaj mamy takie zwyczaje.


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: muzycznezacisze Maj 24, 2012, 08:46:10
Informacje o mnie i przedsięwzięciu, w którym uczestniczę znajdują się pod linkiem
 http://salonik.wer.pl


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: sułek Maj 24, 2012, 17:39:29
Panie Piotrze. Proszę napisać o sobie chociażby w skrócie to o czym pisał Pan do naszej Schubertiady. Zapewniam Pana, że zaskarbi Pan sobie sympatię nas wszystkich i przyjmiemy Pana jak brata. Jest taki wątek "Przedstawmy się"


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: muzycznezacisze Maj 24, 2012, 18:29:02
Będę Państwu niezmiernie wdzięczny za pomoc w utworzeniu grupy dyskusyjnej, którą ja najchętniej bym nazwał "Wychowanie sentymentalne" i przeniesienie do niej moich dotychczasowych  wątków. Jako nowicjusz trochę się na razie gubię na forum. Przez wychowanie sentymentalne rozumiem współistnienie literatury i muzyki różnych gatunków, które służą owemu wychowaniu. Mam nadzieję, że pani Dorota Sok też się wtedy włączy do dyskusji, ponieważ jest to też Jej pasja, komponuje utwory również rozrywkowe, a ja Ją niekiedy wspieram poetycko w tych działaniach.

Dziękuję!


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: bartus Maj 24, 2012, 20:19:17
Będę Państwu niezmiernie wdzięczny za pomoc w utworzeniu grupy dyskusyjnej, którą ja najchętniej bym nazwał "Wychowanie sentymentalne" i przeniesienie do niej moich dotychczasowych  wątków. Jako nowicjusz trochę się na razie gubię na forum. Przez wychowanie sentymentalne rozumiem współistnienie literatury i muzyki różnych gatunków, które służą owemu wychowaniu. Mam nadzieję, że pani Dorota Sok też się wtedy włączy do dyskusji, ponieważ jest to też Jej pasja, komponuje utwory również rozrywkowe, a ja Ją niekiedy wspieram poetycko w tych działaniach.

Dziękuję!


Wybacz panie Piotrze, ale temat watku brzmi jak temat wypracowania maturalnego.
Czyli po prostu nikt nic nie wie o co chodzi.
Moze jeszcze pare zdan wytlumaczenia naprowadzi mnie na trop.

PS.
"..Sentymentalne.." kojarzy mi sie z czyms negatywnym (I am afraid.)


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: muzycznezacisze Maj 24, 2012, 20:58:18
Pozwolę sobie na cytacik z Wikipedii:

"Sentymentaliści w centrum zainteresowania stawiali człowieka i jego uczucia, skupiali się na indywidualizmie, wnętrzu. Uważali, że człowiek w procesie cywilizacji utracił podstawowe wartości, dlatego propagowali powrót do natury. Metody poznawania świata według nich to: empiryzm i sensualizm. Dzieło sztuki, zgodnie z zasadami kierunku, powinno mówić o uczuciach, psychice człowieka i przeżywanych przez niego emocjach. Dla nurtu typowe były gatunki: sielanka, powieść sentymentalna. Główni przedstawiciele w Europie to Jean Jacques Rousseau, Laurence Sterne; w Polsce: Franciszek Karpiński i Franciszek Dionizy Kniaźnin."

Człek człekowi nie jednaki i dla mnie człowiek sentymentalny to opanowany co najwyżej smuteczkiem, ale już na pewno nie smutkiem, a tym bardziej smuciskiem.


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: Mozart Maj 24, 2012, 21:00:33
Panie Piotrze, gratuluję inicjatywy. Tak głęboko analityczne z punktu widzenia literackiego i cokolwiek nieco niekonwencjonalne spojrzenie na Die schöne Müllerin Müllera/Schuberta zwraca moją uwagę. Mit romantycznego poety, narodowego wieszcza, artystyczno-filozoficznego guru (autorytetu), "Kaznodziei" leży już od licealnych czasów w kręgu moich zainteresowań.


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: aro 59 Maj 25, 2012, 08:22:51
Witam Piotrze.
Zgadzam się z Tobą, że
za mało we współczesnej edukacji „wychowania sentymentalnego”,
a ja nawet uważam, że
w ogóle jest zminimalizowane wychowanie humanistyczne społeczeństwa.
Dziś, dla celów cywilizacji technicznej nastąpiło przekształcenie nauki,
która służyła kiedyś również do rozwoju humanistycznego, w gałąź przedsiębiorczości, a
kształcenie człowieka jest zorientowane tylko na zewnętrzne cele, i zostało zredukowane do
formowania wymiernych kompetencji, umiejętności i kwalifikacji.
Poszukując treści humanistycznych, nieprzygotowany człowiek, otwiera telewizję, a
tam znajduje tylko seriale i filmy, w których jest tylko fałsz, kłamstwo i oszukiwanie.
I tym "ubogaca" swoją duchowość.
Doprowadza to wszystko do
radykalnego egoizmu jednostki (i nawet społeczeństw) i do zahamowania duchowego rozwoju.


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: TeresaGrob Maj 26, 2012, 10:26:25
Przepraszam, że dopiero teraz włączam się do tej ciekawej dyskusjii.Elektryka mi wysiadła>:((
To co napisałeś Piotrze to chyba najważniejsze w osobowości Schuberta.
Określa go się głównie jako :"romantycznego" spiewaka.Oczywiście!.Ale to ,że zrozumiał na czym polega tzw."proza życia"
Na czym polegają "prawa natury"??Tą wiedzę przypłacił zdrowiem.Czy "Myśliwy" to Brugmannn??(mąż Teresy Grob)Moim zdaniem tak.Ale oczywiście mogę się mylić!Jego określona przez przyjaciela "pałająca zmysłowość" jest romantyczna  czy nie?? proszę o opinie!


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: muzycznezacisze Maj 26, 2012, 16:33:30
Sądzę, że wciąż jest otwarty temat "Franciszek Schubert, a kobiety". To, że był wobec dan powściągliwy w prawieniu im komplementów i "całowaniu po rączkach z wylaniem" wcale nie przeczy temu, że wiele pań i panienek najprawdopodobniej się w nim kochało, najczęściej podobnie wrażliwych i powściągliwych jak On, bo wrażliwcy lgną do wrażliwców, ale dzieje się to w skrytości ducha, żeby drugiemu człowiekowi nie mącić w życiu. Na portrecie wykonanym przez jego przyjaciela przedstawiającym szesnastoletniego młodzieńca ma urodę Efeba, w którym żadna wrażliwa panienka nie jest w stanie się nie zakochać.  http://salonik.wer.pl/zycie.htm
Na portretach ze znacznie późniejszych lat widać niestety piętno choroby, której się nabawił w przybytku Wenery, który odwiedził za namową przyjaciół. Według niektórych biografów zdarzyło się to mu tylko jeden raz, ale niestety o jeden raz za dużo.


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: TeresaGrob Maj 31, 2012, 20:11:42
Może Schubert nie tyle był powściągliwy w stosunku do kobiet, ile był człowiekiem
chorobliwie nieśmiałym i nie potrafil lekko i dowcipnie rozmawiać z dziewczętami. Jednocześnie jesteś chyba jedynym, który uważa,że był podobny do Efeba. Jest na ogół opisywany jako mały, gruby i niezgrabny i tu syfilis chyba nie ma nic do rzeczy.
Nie możemy też zapomnieć o jego sytuacji społecznej.Był biedny, bez posady i perspektyw.Jednocześnie (podobnie zresztą jak
Chopin czy Beethoven)nie wyobrażał sobie jakiegoś poważniejszego związku z kobietą z tzw."gminu".Jego romans z Josepha Pocklhofer, służącą w zamku Esterhazych został wkrótce zakończony. Choć zdaje się że Josephie musiało na nim zależeć skoro przyjechała za nim do Wiednia.
Do dzisiaj bardzo żywa jest dyskusja co do homoseksualizmu kompozytora.Wystąpił z taką tezą amerykański muzykolog Maynard Solomon.Jeśli pamiętacie film Polańskiego "Śmierć i dziewczyna"to bohaterka traktuje to jako rzecz pewną.
Argumenty Solomona są jednak bardzo wątłe, opierają się na jednym zdaniu z listu przyjaciela.Obecnie główną oponentką w tej kwestii jest kanadyjka Rita Steblin.Ona z kolei usiłuje udowodnić miłość Schuberta do księżniczki Esterhazy.Opiera się przy tym też na bardzo chwiejnych spekulacjach.Obecnie "dyskusja" z braku dowodów przeniosła się na płaszczyznę prywatną.Salomon jest określany jako nieuk nie znający nawet dobrze niemieckiego, a Ritę Steblin określa sie jako homofobkę.Zabawni ci uczeni czasem :)


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: bartus Maj 31, 2012, 21:01:50
Ciekawe rzeczy wypisujesz Agnieszko.


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: TeresaGrob Maj 31, 2012, 21:47:48
Ciekawe rzeczy piszesz czy bzdury wypisujesz? bo nie rozumiem.


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: bartus Maj 31, 2012, 22:22:39
Powinnas bardziej  skoncentrowac sie na "ciekawe".
Chyba, ze wolisz na "wypisujesz".
Twoj wybor.


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: muzycznezacisze Czerwiec 01, 2012, 22:06:57
Pozwoliłem sobie na porównanie do Efeba na podstawie portretu sporządzonego przez jego przyjaciela gdy miał lat 16. To był zanany malarz, który dokumentował życie wiedeńskiego środowiska artystycznego, a później  na swoich obrazach dokumentował cesarską rodzinę. Choroba weneryczna i wyniszczające organizm leczenie rtęcią, bo innej metody w tamtym czasie nie znano, bardzo zmienia wygląd, o czym można się przekonać oglądając portrety Henryka 8 - króla Anglii wykonane przez Holbeina. Akurat  król Anglii według wielu historyków zaraził się od swojej przykładnej  małżonki Katarzyny Aragońskiej, którą z kolei zaraził jej spowiednik. Takie są niestety ustalenia historyków. Choroby przywleczone
z nowego lądu były przekleństwem przez cale stulecia. Często padali ich ofiarą artyści, którzy nie mieli uregulowanego życia osobistego, albo byli  nadmiernie łasi na miłostki również z artystycznymi partnerkami, jak na przykład znany czeski kompozytor i przyjaciel Mozarta Josef Mysliveček. Najprawdopodobniej syfilityczna choroba spowodowała tak wielki problem z niegojącymi się ranami, że za radą lekarzy pozwolił sobie obciąć nos, ale i tak nie zapobiegło to jego śmierci.


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: TeresaGrob Czerwiec 01, 2012, 22:48:39
Oczywiście racja.Ale niestety albo na szczęście Schubert zbyt wcześnie umarł aby wystąpiły u niego takie
symptomy.
Natomiast ten rysunek Kupelwiesera, obecnie określa się jako "rzekomy" portret Schuberta, tak w każdym razie czytałam.
Naprawdę nosi tytuł "Portret młodzieńca". Malarz był przyjacielem Schuberta i oczywiście jednym z głównych
ikonografów całego kręgu schubertian i może stąd przez wiele lat uważany był za portret kompozytora.
Ja najbardziej lubie inny jego rysunek, ten na którym Schubert ma 24 lata :)
Oprawiłam go nawet w ramki :) ;)


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: muzycznezacisze Czerwiec 04, 2012, 10:53:48
Nasuwa się jeszcze refleksja, że u niejednej pani taki niezaradny życiowo i nieśmiały Franciszek Schubert wzbudzał uczucia macierzyńskie, zgodnie z zasadą: "Skoro nie mogę być jego kochanką, to przynajmniej będę mu matkowała". Bardzo możliwe, że również z tej przyczyny znajdowały się pieniądze na imprezy muzyczne, które nazywamy obecnie "schubertiadami". Natomiast mimo całej nieśmiałości chyba Kompozytor w pełni uczestniczył w plotkarsko - towarzyskim życiu Wiednia, gdzie zapewne też wiele się mówiło o kolejnych miłostkach Goethego. Tak sądzę, skoro skomponował pieśń do wiersza poety "Kochanek we wszelkich postaciach", w którym Goethe żartuje z samego siebie pokazując, że starzejący mężczyzna chce być wykorzystywany przez znacznie młodszą od niego partnerkę: chce być łowiony jak rybka, chce dla niej harować jak koń, chce być wydawany jak złoto dla zaspokojenia jej przyjemności, chociaż zdaje sobie sprawę, że nic już nie cofnie jego pogłębiającej się starości i zarazem jakby jego drugie ja stało obok i krytycznie patrzyło na te żałosne próby odmłodzenia się. Jakżeż to współczesne. Z tej też przyczyny zamieszczam poniżej polski tekst tej pieśni i link do jej wykonania w języku niemieckim, aby co poniektórzy zaawansowani w latach panowie mogli ją sobie pośpiewać - na przykład przy goleniu - i z dystansem spojrzeć na swój plan wejścia w związek małżeński z panienką w wieku ich wnuczki.

                                                     www.youtube.com/watch?v=grDaNru6Ga8

                                                                                         Johann Wolfgang von Goethe
                                                                                          tłumaczenie: Piotr Kulawik

                                                        Kochanek we wszelkich postaciach

                                                           Ach! rybką być, co w dal
                                                           Wśród rześkich mknie fal;
                                                             Lecz jeśli wędkujesz,
                                                             To tego nie czujesz.
                                                           Ach! rybką być, co w dal
                                                           Wśród rześkich mknie fal!
                                                           Ach! rybką być, co w dal
                                                           Wśród rześkich mknie fal!

                                                            Ach! gdyby koniem być,
                                                              To warto by żyć.
                                                            Gdy wozem się czujesz,
                                                            Jak koń nie  pracujesz.
                                                             Ach! gdyby koniem być,
                                                               To warto by żyć.
                                                             Ach! gdyby koniem być,
                                                               To warto by żyć.

                                                             Być złotem ja tak chcę,
                                                               Więc wydawaj mnie;
                                                             Lecz gdy nic nie kupisz,
                                                             To wnet mnie porzucisz.
                                                             Być złotem ja tak chcę,
                                                               Więc wydawaj mnie;
                                                             Być złotem ja tak chcę,
                                                               Więc wydawaj mnie.

                                                             Przez starość Miłość ma
                                                             Chłód zmarszczek mych zna;
                                                             Więc chociaż mi przeczy,
                                                              To mnie nie pocieszy.
                                                              Przez starość Miłość ma
                                                             Chłód zmarszczek mych zna.
                                                              Przez starość Miłość ma
                                                             Chłód zmarszczek mych zna.

                                                             Kim jestem,  dobrze znam
                                                                 I czynić co mam!
                                                              Choć więcej się zdaje,
                                                               To mniej się dostaje.
                                                             Kim jestem,  dobrze znam,
                                                                I czynić  co mam!
                                                             Kim jestem,  dobrze znam,
                                                                I czynić  co mam!


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: TeresaGrob Czerwiec 04, 2012, 13:18:08
Zabawne, dzieki panie Piotrze za tłumaczenie tej mało znanej pieśni.Do tej pory jej nie znałam.
W Wiedniu plotkowano pewnie nie tylko o Goethe'm.Wielki śpiewak Vogl, przyjaciel i
protektor Schuberta, zatwardziały stary kawaler zresztą, ku osłupieniu Schuberta i jego przyjaciół
wstąpił w związek małżeński gdy miał sporo po 60-tce.


Skoro tak przekazujemy sobie najświeższe plotki z XIX wieku pozwólcie,że zamieszczę tu obrazek który wczoraj dostałam.
(http://img.liczniki.org/20120604/spacerpomiesciedetal-1338808166.jpg)

Nosi tytuł "Przechadzka po mieście".Autorem jest przyjaciel Schuberta malarz Moritz Schwind.
Schuberta chyba łatwo poznać, obok niego wysoki Vogl i poeta Bauernfeld.
Z tyłu natomiast widzimy innego przyjaciela Schuberta Franza von Schobera(przypomnę autora słów do "An die Musik").
Elegancki i szarmancki jak zwykle Schober uprzejmie kłania się damom.
Całkiem nieżle radzili sobie bez aparatów fotograficznych, prawda??


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: muzycznezacisze Czerwiec 05, 2012, 13:26:03
Pani Tereso!

Niesamowite wrażenie robi ta rycina. Patrząc na nią czuję się, jakbym uczestniczył w seansie spirytystycznym. Wracają jednak do tematu mezaliansów w tamtych czasach, to przypomniała mi się anegdota, którą dawno temu usłyszałem w radiowej dwójce i dotyczy ona jakiegoś znanego wiedeńskiego  krytyka literackiego z pierwszej połowy 19-tego wieku. Gdy zmarła mu Żona, ożenił się ze swoją gosposią. Jego intelektualni przyjaciele byli tym bardzo poruszeni i zgorszenie, a on tłumaczył się przed nimi mniej więcej w ten sposób:
- Ale żebyście wiedzieli, jaki Ona potrafi upiec strudel ze śliwkami!!!



Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: aro 59 Czerwiec 05, 2012, 14:09:19
 :P :P :P  :D :D :D


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: Janusz1228 Lipiec 20, 2013, 20:47:57
uf... aż boję się dalej pisać  :-[ Może jednak radosne lato za oknem i słoneczne, wakacyjne  dni nieco rozjaśnią dalszy komentarz...
bo teraz będzie o samobójcach!!

OTÓŻ JEST TAKI KOMPOZYTOR który mogłby zostać patronem samobójców.
Jet nim (a właściwie był) Rezső Seressa - węgierski twórca o bardzo złej sławie, gdyż jego muzyka zaprowadziła wielu do piekła. Wg hipotezy każdy, kto jej słuchał, prędzej czy później podejmie próbę samobójczą. Na samych Węgrzech po jej wysłuchaniu miało popełnić samobójstwo ponad 100 osób, a w 1968 popełnił je sam autor.

Hej, hej! Uwaga: jeśli się zdecydujecie odsłuchać :P - to zastrzegam, czynicie to na własną odpowiedzialność!

http://youtu.be/4WBZwLkvpFI


Tytuł: Odp: Kaznodzieje i wyznawcy
Wiadomość wysłana przez: fabura Lipiec 20, 2013, 21:39:31
To słynne "Gloomy Sunday", które doczekało się wielu wiersji. U nas podobną sławę choć trochę mniej samobójstw miała Ta ostatnia Niedziela Mieczysława Fogga. Podobno przychodzili ludzie do knajpy, prosili o ten utwór i strzelali sobie w głowę.


Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

profesionalmt2 hkcz masterjayz-games black-for przemoc