Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: 1 ... 70 71 [72] 73 74 ... 116   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Wolfi A. Mozart - muzyka uosobiająca Piękno  (Przeczytany 652964 razy)
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #1065 : Maj 28, 2012, 23:34:41 »

Ale po co takie rzeczy robić, efekt dla nikogo, br. Lubię tego Bułeckę, ale ręka boska broni, nigdy więcej klasyki, TYM BARDZIEJ w DUECIE.
Zapisane
aro 59
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1263


--- Marek ---


Zobacz profil
« Odpowiedz #1066 : Maj 30, 2012, 20:17:51 »

Za chwilę
"Il dissoluto punito ossia il Don Giovanni"
opera w dwóch aktach Wolfganga Amadeusza Mozarta
z librettem Lorenzo da Ponte
na podstawie sztuki Moliera
Don Juan.
Zapisane

pozdrawiam Uśmiech         
               Marek
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1067 : Czerwiec 07, 2012, 01:06:02 »

W Niemczech istniało kilkadziesiąt tytułów tej opery.

So machen’s alle oder die Mädchen von Flandern.
Weibertreue, Mädchentreue, Frauentreue, Mädchenrache.
Die zwey Tanten aus Mailand oder die Verkleidungen.

Die Weibertreue – keine Treue. (ten jest chyba najciekawszy)

Rozjaśnia się nam dopiero wtedy, gdy słyszymy:
Cosi fan tutte ossia La scuola degli amanti.

Opera buffa w 2 aktach ze znakomitym, oryginalnym librettem Lorenza da Ponte. Świetnie skonstruowana intryga i gradacja napięcia. Choć da Ponte czerpał z bogatej inspiracji (sięgnął aż po Owidiusza), pomysł zamiany kochanek pochodzi prawdopodobnie od niego samego – dopiero wówczas zresztą powstają pary odpowiadających sobie wokalnych partnerów; przede wszystkim: primma donna (sopran, Fiordiligi) i primo uomo (tenor, Ferrando).

Cosi fan tutte było być może najczęściej komentowaną operą Wolfganga w XIX w. Pojawiło się wówczas mnóstwo krytyków - zwłaszcza "słabego", niemoralnego libretta. Należał do nich Beethoven czy (rzecz jasna) Wagner, który wychwalał wielką mądrość Mozarta, która jakoby nie pozwoliła mu napisać do "marnego" literackiego podkładu Cosi tak świetnej muzyki jak np. do Don Giovanniego. Byli i tacy, którzy chcieli napisać do muzyki Mozarta zupełnie nowy tekst.

Wesele Figara uznać należy nie za opera buffa, lecz commedia per musica (jak tego zresztą chcieli twórcy), Don Giovanniego za dramma giocoso, w którym potężny ładunek dramatyzmu (tragiczny finał) miesza się z groteską i humorem, natomiast Cosi fan tutte jest właściwą operą buffa. Choć niekiedy dodaje się: dramma giocoso. Bierze się to stąd, że – choć Mozart potraktował treść z wielką dawką ironii – w genialny sposób dokonuje psychoanaliz postaci. I wtedy robi się mniej giocoso, mniej buffa. Wnika w ludzkie dusze, niczym Szekspir. Ponoć sztuka Almodovara udowadnia, jak wielkim jest on znawcą kobiecej natury. Co zatem powiedzieć o Mozarcie i jego dźwiękowej charakterystyce obu głównych bohaterek? Wsłuchajmy się w duety Fiordiligi i Ferranda oraz Dorabelli i Guglielma w II akcie, gdy kochankowie przebrani są w Albańczyków, a panie oczekujące na powrót swych partnerów im ulegają. Są bardzo odmienne. Fiordiligi, z której Lorenzo uczynił heroinę (Constanza!) w prawdziwych mękach oddaje się w końcu "Albanczykowi", muzyka emanuje gwałtownymi namiętnościami. Dorabella zaś chce korzystać z życia, szuka przygód. Nie musimy znać włoskiego - przecież to wszystko oddaje muzyka!

Mnóstwo znakomitych arii. Fiordiligi śpiewa w I akcie karkołomne i parodystyczne Come soglio immoto resta (pierwszą odtwórczynią tej partii była Adriana G. del Bene, zwana La Ferrarese, zapewne kochanka da Pontego), Giuglielmo - słynne Rivolgete a lui lo sguardo, zastąpione potem Non siate ritrosi. Są momenty dramatyczne (Tradito, schernito) i bardzo liryczne (miłosna cavatina Ferranda Un’aura amorosa godna największych tenorów). Kilka razy pojawia się tonacja nie Es- lecz E-dur! Choćby w słynnej arii Per pieta, ben mio, perdona Fiordiligi z rogami.

Dla mnie najciekawsze są jednak ensamble. O takich wokalno-instrumentalnych cudach, jak IMPRESJONISTYCZNE Soave sia il vento już chyba pisaliśmy. Fascynują przede wszystkim oba finały (w I i II akcie). Każdy trwa niemal pół godziny. Nie ma jednak ani jednej zbędnej nuty. Zmienność temp (swoiste OKIEŁZNANIE CZASU to wielkie osiągnięcie Mozarta, zarówno w Figarze, Giovannim, jak i Cosi) i ogromne bogactwo inwencji. To, co nie zostaje wyśpiewane, jest wyrażane przez orkiestrę. Mozart wznosi się na dramaturgiczne wyżyny. Finał opery jest, jak to się mówi, sui generis.

Choć Mozart śmieje się ze swoich postaci, niewiernych kobiet, naiwnych kochanków i multifunkcyjnej pokojówki Despiny (magnetyzera (przypomina mi się Bastien... ), udzielacza ślubów, a nade wszystko "znawczyni" spraw kobiet), to obu parom trochę współczuje.
Od uwertury po finał. W dzieło wsiąkła nuta melancholii. Rok 1790...

Co-si fan tut-te…


Jak powiada Mr Einstein, Cosi nie jest ani trochę gorsze od Wesela Figara czy Don Giovanniego

#11 na liście najczęściej wystawianych oper.

Oto całość (Salzburg 2006); bardzo dobrzy wykonawcy.
http://operasonyoutube.blogspot.com/2012/01/mozart-cosi-fan-tutte-2006-salzburg.html

Wspomniane rondo Fiordiligi...
http://www.youtube.com/watch?v=p2vHfUMxOSM

i słynna aria Leonory z Fidelia Beethovena:
http://www.youtube.com/watch?v=BOj0MDyky-8
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 07, 2012, 01:13:53 wysłane przez Mozart » Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1068 : Czerwiec 09, 2012, 14:11:00 »

Mozartowskie divertimenti KV 213, 252, 253, 279 są tak urocze, powiedziałbym wręcz słodkie... (Chichot) Aż włos się jeży pod peruką.

Ta muzyka jest bardzo naiv, bardzo innocente, jak powiedziałby Mr Biographer. To rokokowe, salzburskie galanterie na Harmoniemusik Wolfgang wręcz sparodiuje w II akcie Don Giovanniego.

Bo in fact - Mozart jest twórcą arystokratycznym, bynajmniej jednak - dworsko-pałacowym.

Divertimento na instrumenty dęte KV 252, z Andante, które jest bardzo grazioso i Polonezem (a właściwie Polonaise, takoż w Andante).

http://www.youtube.com/watch?v=Rmx8jAJ9Nu4
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1069 : Czerwiec 20, 2012, 20:21:10 »

Z Historisch-biographisches Lexikon der Tonküstler  E. L. Gerbera, niemieckiego kompozytora i pisarza (leksykon pochodzi z l. 90 XVIII w.; reedycja ok. 1812 r.):   

"Ten wielki mistrz [MOZART], zaznajomiwszy się wcześnie z harmonią, zżył się z nią tak głęboko i poufnie, że niewprawne ucho z trudem tylko może podążać za nim w jego dziełach. Nawet bardziej wprawne uszy muszą usłyszeć je wiele razy.
Dzięki […] wrodzonym darom i nieustannym studiom przy klawiaturze i przy biurku wyobraźnia jego z biegiem czasu stała się wielka i niewyczerpana, a on sam osiągnął biegłość, dla której już nie istniały trudności. Tak zrodziła się śmiałość, z jaką wyszukane melodie nakładał na siebie i splatał w kunsztowne sploty, tworzył nowe harmonie oraz tchnął w swą muzykę czar tak potężny, że wydaje się, jakby w ciągu niewielu lat przyspieszył o przeszło pół wieku postęp muzycznego smaku. Ta potęga wyobraźni i wielka wirtuozeria wyniosły go wysoko ponad powszedniość ku najrzadszym melodiom i harmoniom, które użyte z głęboką świadomością, nigdy nie chybiały swego wielkiego i głębokiego efektu.

Jeszcze artyści pilnie i pracowicie kroczyli spokojnie po pewnej i prostej drodze sztuki i przybliżali się do swej doskonałości, zgodnie z prawami natury, wprawdzie pomału, ale tym pewniej i skuteczniej, kiedy nagle zjawił się Mozart i rozmachem swego geniuszu wprowadził ogólny przewrót w smaku artystycznym. Z potęgą wyobraźni, która - by całokształt sytuacji bogatej we wrażenia w jeden zebrać obraz - śledziła każde indywidualne uczucie aż po jego najbardziej niedostrzegalne niuanse, wspierany geniuszem, który te obrazy porządkował i przy pomocy wszechogarniającej praktycznej znajomości sztuki i biegłości cały obszar systemu dźwiękowego bystrym wzrokiem przenikał, aby obrazy owe przedstawić w tak doskonałej postaci, w jakiej mu je ukazywało uczucie i fantazja - za pomocą tych środków, powiadam, stworzył dzieła sztuki, które zdawały się daleko odbiegać od wszystkiego, co się dotąd słyszało i widziało, jeśli idzie o praktyczne zastosowanie prawideł sztuki. Panowało tu bogactwo inwencji, pełnia i siła kreacji, których piękno tylko nieliczni mogli fachowo rozwikłać i analizować - większość mogła je tylko odczuwać."


Ten bardzo ciekawy fragment ukazuje z jednej strony, jak muzyka Mozarta odbierana była na przełomie XVIII i XIX w. Z drugiej zaś – jest jakby dowodem ewolucji estetycznej w sztuce dźwięku, postępu , by tak rzec, intelektualnego w pojmowaniu muzyki. Zadziwiające, że zawodowy muzyk – ekspert w tej dziedzinie – uważa Mozarta za rewolucjonistę w pierwszych dekadach XIX wieku, w epoce Beethovena, po tym, jak świat usłyszał jego Eroikę, V, VI czy VII Symfonię.

Otóż Mozart pozostał wierny tradycji. Dla niego liczyła się tylko muzyka, nie chciał burzyć schematów, dawnych, ustalonych form. Ówczesna publiczność nie była jednak w większości w stanie pojąć wszystkich aspektów tej muzyki, zagęszczeń tonalnych czy harmonicznych mozartowskiej partytury. Możemy sobie jedynie wyobrazić  zmieszanie i zdziwienie słuchaczy, którzy byli świadkami pierwszego wykonania 27.  Koncertu fortepianowego B-dur KV 597. Wiele napisano o niezwykłym przetworzeniu pierwszego Allegra, w którym – na przestrzeni stosunkowo niewielu taktów – tonacje zmieniają się jak w kalejdoskopie: F-dur, h-moll, C-dur, c-moll, Es-dur, es-moll, Ces-dur, As-dur, f-moll, g-moll, by wreszcie osiągnąć zasadnicze B-dur. W jakimś sensie dla Mozarta nie ma już tonalnych granic.

http://www.youtube.com/watch?v=5Qiigv7cICE

Innym przykładem dzieła, które nie zostało zrozumiane przez większość publiczności (i muzyków! – pierwsze wykonanie było, zdaniem Wolfganga, jedynie „znośne”) jest Trio smyczkowe na skrzypce, altówkę i wiolonczelę Es-dur KV 563, znane jako Divertimento. Nie ma tu jednak nic z divertimenta poza układem części (6 ogniw). To dzieło nie mające odpowiednika, jedno z największych osiągnięć kameralistyki w XVIII w. i nie tylko. Mozart stworzył tym samym nowoczesne trio smyczkowe (mimo, że eksperymentowano w tej dziedzinie wcześniej – tria Haydna nie dorównują jednak jego kwartetom; kontynuatorem jest Beethoven – jego op. 9). Mamy tu erupcję inwencji, w każdej części (drugi Menuet jest z dwoma triami, Wariacje w Andante są nieco ludowe, a w finale słyszymy słynną pieśń Komm lieber Mai). Zachwyca harmonika, miejscami dość nowatorska (choćby dramatyczne i zagadkowe przetworzenie I części), dźwiękowe zespolenie 3 instrumentów, które jednocześnie są przecież autonomiczne…  Dzieło zakrojone na wielką skalę – to 3 kwadranse muzyki, gdzie każdy takt jest bezcenny.

Trio zadedykowane zostało M. Puchbergowi, masonowi (stąd Es-dur), który udzielał Mozartowi sławetnych pożyczek w ostatnich latach. Cóż za odpłata!
Dziś (20.06) na TVP Kultura - CZARODZIEJSKI FLET, również mieniący się wszystkimi odcieniami tonacji Es-dur... Mozartowskie arcydzieło primus inter pares.

http://www.youtube.com/watch?v=kNaVMvOSMUc
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1070 : Czerwiec 21, 2012, 13:29:19 »

Oto jeszcze jeden fragment wspomnianego ostatniego koncertu fortepianowego B-dur KV 595 w nieprezentowanym tu chyba jeszcze wykonaniu Paula Badury-Skody - jednego z największych pianistów mozartowskich (jest autorem genialnych kadencji!). Sacrum tego Larghetta w Es-dur jest dla mnie zagadkowy... Mistycyzm wolnomularski, "świecki" - a może, jak chcą tego badacze, "franciszkański", pobożno-ascetyczny? Może ich połączenie, stopienie w jedno - czy dla Mozarta istniała tu ideologiczna bariera?

http://www.youtube.com/watch?v=hidElyXAD70

Warto polecić znakomitą, uniwersalną inscenizację Czarodziejskiego fletu z Salzburga 2006. Dzieła (już tu wspominanego), w którym każdy muzyczny numer jest ponadczasowy, jest bezcennym darem dla ludzkości...

http://www.youtube.com/watch?v=lZEn44UyInc
Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #1071 : Czerwiec 23, 2012, 04:53:29 »

Die Zauberflote - probably the best opera in the world"?? Uśmiech)) Z pewnością - arcydzieło.
Pięknie wypowiedział się na jej temat Zygmunt Latoszewski, stwierdzając, że "wspaniałe przymioty duszy wielkiego kompozytora odczytujemy niby w zwierciadle z partytury. Kompozycja ta przeistacza całe dzieło, wznosząc je w rejony prawdziwej poezji i najwyższego lotu natchnienia".
I jaka jednocześnie piękna gloryfikacja potęgi muzyki - oto ona, zaklęta w czarodziejskim flecie, ma moc wzbudzania najpiękniejszych uczuć, moc, która pomaga przetrwać ciężkie próby, dzięki której na świecie może zapanować miłość i mądrość. Dzięki której "rodzi się szczęście i radość". Co możemy z miejsca sprawdzić na sobie, doznając tych radosnych uczuć podczas słuchania:)
Jak często jeden człowiek dawał tak wiele tak wielu, przez tak niewielki czas? Uśmiech 35 lat... miliony przekraczają ten wiek nie wnosząc niemal nic do skarbca ludzkości. Mozart pozostał z nami na zawsze, wciąż uszczęśliwiając, wznosząc do gwiazd kolejne miliony...
Ach, jak by wyglądał świat, gdybyśmy wszyscy byli "Mozartami"...Uśmiech

 

Zapisane
Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #1072 : Czerwiec 23, 2012, 21:33:29 »

Co do tria Es-dur - , jak można się po mnie spodziewać, oczywiście najbardziej kocham Adagio Uśmiech Za tę niebiańską słodycz...
http://www.youtube.com/watch?v=Z4fIsOUw41c&feature=relmfu

Ale fakt, każda część to osobna perła inwencji i harmonii.
Choćby to Andante, gdzie Wolfi bierze taką zwykłą, prostą melodyjkę - i cóż z nią robi za cuda!! I na samym końcu delikatnie nam przypomina, skąd wyszliśmy:)
http://www.youtube.com/watch?v=vA2v8xRgwfw&feature=relmfu

Jak najbardziej jesteśmy winni osobistą, dozgonną wdzięczność wszystkim dobrym duszom, które pożyczały Wolfiemu pieniądze Chichot (rzecz jasna, szczególnie w przypadku, kiedy rewanżował się w podobny sposób)
Zapisane
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #1073 : Czerwiec 23, 2012, 23:55:11 »

Die Zauberflote - probably the best opera in the world"?? Uśmiech))

Cóż, kiedy słucha się Rene Pape jako Sarastra albo Diany Damrau jako Królowej Nocy... Całkiem możliwe, że to najlepsza opera, jaką skomponowano. Najczęściej wystawiana. Jej sukces był gwarantowany od samego początku. Wzruszające wręcz są słowa, które możemy znaleźć w ostatnich listach Mozarta. Pisze, że najbardziej cieszy go rosnące, "ciche uznanie" Fletu (jakże rzadkie w jego życiu!). Niedługo opera osiągnęła pierwsze sto wystawień. Schikander zbił na niej fortunę. Mozart zaś zmarł 2 miesiące po premierze w podmiejskim Theater an der Wien.

Flet był bardzo wysoko ceniony w romantyzmie, jest kochany przez dzisiejszą publiczność. Dociera do każdego typu odbiorcy. Jedni traktują go jako zwykłą muzyczną baśń, inni - jako dzieło masońskie, jeszcze inni zaś widzą tu mozartowski testament, apel do ludzkości, kwintesencję jego oświeceniowo-humanistycznej filozofii. Jest poprzednikiem IX Symfonii Beethovena - Mozart tak jak symfonik Beethoven wyraża wiarę w braterstwo, solidarność i potęgę człowieka-istoty. 

Z całą pewnością to dzieło uniwersalne, wiecznie aktualne - zachwycamy się nim od początku. Nie patrzymy na Flet z perspektywy, jak na Idomenea czy nawet Cosi lub Figara. To muzyka wciąż świeża, wciąż nas przekonująca. To jedno z dzieł wiecznotrwałych. Monumentalne i liryczne, pełne prostoty w Lieder Papagena - ale i zawierające być może najtrudniejsze arie jakie kiedykolwiek skomponowano (partia Królowej Nocy)... Zachwyca tu każdy szczegół, każdy aspekt - od boskiej intrumentacji (dzwoneczki Papagena, motyw fletu/fletni Pana, masońskie klarnety, wielka sekcja dęta z 3 puzonami itd.) - po najszlachetniejszą melodykę. Jeden z kilku cudów muzyki.

O Flecie można by pisać bardzo wiele, jak o żadnym innym mozartowskim arcydziele. Literatura jest bardzo obszerne (przeważa analiza symboliki masońskiej). Goethe (wielki miłośnik dzieła Mozarta, wystawiał go w swoim teatrze) chciał napisać ciąg dalszy, ale stwierdził, że po śmierci Mozarta nie zna kompozytora, który mógłby podjąć się skomponowania muzyki. 
« Ostatnia zmiana: Czerwiec 24, 2012, 00:06:48 wysłane przez Mozart » Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #1074 : Czerwiec 24, 2012, 00:33:52 »

No właśnie, pewnie na tym, prócz zjawiskowej muzyki, polega jego wieczna młodość i aktualność, że Czarodziejski flet odsłania przed nami tyle znaczeń, tyle prawd. Rzeczywiście, znowu jak