Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: 1 ... 63 64 [65] 66 67 ... 116   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Wolfi A. Mozart - muzyka uosobiająca Piękno  (Przeczytany 652967 razy)
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #960 : Kwiecień 10, 2012, 00:00:29 »

Co do Wielkiej Mszy c-moll KV 427, o której wspomniałem - warto przypomnieć, że jest utworem NIEDOKOŃCZONYM, a rozpoczętym w 1782 r. Istotne, że Mozart pisał ją jako spełnienie osobistego przyrzeczenia - miał ją wykonać w Salzburgu, po przybyciu do swego  Geburtstadt ze swoją żoną, Konstancją. Ta zresztą, jak głosi przekaz, wykonywała partię I sopranu (Christe eleison, Laudamus te). Wolfgang skomponował całe KYRIE, GLORIA, SANCTUS, BENEDICTUS oraz CREDO do Et incarnatus est. Finałowe Agnus Dei nie zostało nawet rozpoczęte. To tak zwane "torso" trwa około godziny, dokończona msza trwałaby zapewne tyle, co Wielka Msza h-moll Bacha lub Missa solemnis D-dur Beethovena, obok których to arcydzieło należy postawić.

Uzupełnione fragmentami wcześniejszych mszy (nie jesteśmy jednak pewni co do tego, które to były msze) Wielka Msza została wykonana jesienią 1783 r. w pięknym, barokowo-rokokowym kościele św. Piotra (Stiftskirche Sankt Peter) przy salzburskim opactwie benedyktyńskim (najstarszym na obszarze krajów niemieckojęzycznych, istniejącym zresztą do dziś).

Wielka Msza jest szczytowym osiągnięciem Mozarta w zakresie muzyki kościelnej. To wypowiedź osobista, miejscami wręcz intymna (jak w również nieukończonym Requiem - szczególnie w takich ogniwach, jak Requiem aeternam, Dies irae czy Confutatis). Jak wspomniałem wcześniej, jest podsumowaniem muzyki religijnej XVII i XVIII w. - słychać szczególnie wpływ Haendla, Bacha (i jego Grosse Messe; pamiętajmy, że komponując to dzieło Mozart był zapoznał się wcześniej, dzięki van Swietenowi, z twórczością Bacha - był to chyba najpoważniejszy kryzys artystyczny w jego życiu) i twórców włoskich. Mozart nasyca zdobyte wcześniej doświadczenia swą genialną inwencją.

Całość brzmi niezwykle monumentalnie (dzielony, podwójny chór jak w Mszy Bacha). Wielka orkiestra (bez klarnetów - to dzieło skomponowane dla orkiestry w Salzburgu) rozpoczyna potężne chóralne Kyrie eleison w c-moll, po którym Mozart roztacza przed nami (wiem że zabrzmi to nieco banalnie lub patetycznie) niezmierzony ocean piękna... O tym sopranowym Andante moderato - Christe eleison - napisano wiele. Niektórzy w tych anielskich kantylenach dosłyszeli się głosu Maryi. Mistycyzm tego ogniwa po prostu onieśmiela - wsłuchajmy się w cudne przejście od masywnego i pełnego orkiestrowego przepychu Kyrie do lirycznego Christe, niesamowite modulacje (c-moll - Es-dur), nagły wybuch dynamiki i zawołanie Christe!. Na końcu zaś pojawia się ta przesławna fraza sopranu, którą podchwyca dialogujący chór - to zatrzymanie czasu, przeniesienie do innego, lepszego wymiaru... gdzieś za bramy raju. Przypomina się piękna scena z filmu Amadeus, gdy (między innymi) tym właśnie fragmentem zachwyca się Salieri w swym domu, w obecności Konstancji (która przecież miała być pierwszą wykonawczynią tego Christe...!). Nie mamy wątpliwości co do charakteru Mszy - jest to prywatna rozmowa Mozarta ze Stwórcą, który obdarzył go niesłychanym talentem...

Półgodzinne Gloria, drugie ogniwo, jest kompletne i stanowi zasadniczą część dzieła. Jego budowa jest charakterystyczna dla rozbudowanych Kantatenmessen, w których mieszają się chóry, partie solowe, duety, tercety, kwartety... Rozpoczyna się triumfalnym zawołaniem Gloria in exelsis Deo! o haendlowskim rozmachu. Operowe Laudamus te jest kolejnym fragmentem zarezerwowanym dla Konstancji. Potężne Gratias agimus tibi jest jednak ledwie wstępem do wspomnianego Qui tollis, punktu kulminacyjnego Glorii na równi z finałową, 4-głosową fugą Cum Sancto Spiritu, poprzedzoną niezwykłą introdukcją Jesu Christe. Fuga to wielkie arcydzieło; jest bardzo mozartowska, ma indywidualne cechy - jest mało włoska, bardziej za to inspirowana Bachem.

Tak komponuje Mozart wolny, nieskrępowany czasowym ograniczeniem arcybiskupa...

Sanctus jest solenne, zgodnie z tradycją, jednocześnie jednak - jakże śmiałe w swej chromatyce i fakturalnym, kontrapunktycznym zagęszczeniu! Osanna to fuga (na 2 głosy), która w swej zwięzłości i oryginalności być może przewyższa Cum Sanctu Spiritu.

Intymną liryczność dostrzegamy za to w Et incarnatus est z Credo, które niegdyś krytykowane było jako zbyt świeckie. Ale my, mądrzejsi o doświadczenie kolejnych stuleci, odbieramy tą sopranową arię z instrumentami dętymi i organami obligato jako najszlachetniejszą modlitwę, dziecięcą w swej naiwności (Einstein). Podobnie odbieramy Domine Deus czy Quoniam tu solus z Glorii. Wszędzie melodyczne i kontrapunktyczne cuda.
 

http://www.youtube.com/watch?v=hieCzEZwRw4 // http://www.youtube.com/watch?v=S_-qWfgu_Rw [Bernstein]

http://www.youtube.com/watch?v=OVL2V8GQpgw
http://www.youtube.com/watch?v=SXtq9rzTl90&feature=relmfu
http://www.youtube.com/watch?v=9fGP6W6A0f8
http://www.youtube.com/watch?v=9p7fOFhJztA

http://www.youtube.com/watch?v=eEjQ8TTrrE0
http://www.youtube.com/watch?v=YJJT108WZ7o&feature=results_video&playnext=1&list=PL3C70C5EE4C1A7334
http://www.youtube.com/watch?v=yZaNzrr_dJQ

Polecam: CD - MOZART Great Mass C Minor, m.in. Te Kanawa i New Philharmonia Orchestra/ Raymond Leppard; EMI Classic.
Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #961 : Kwiecień 10, 2012, 18:23:44 »

Pojawiła się kiedyś przy okazji KCH taka opinia, że prawdziwie doskonałe wykonanie powinno sprawiać, że słuchacz nie ma nic do powiedzenia Uśmiech Brak mu po prostu stosownych słów w obliczu jego skończonej, bezbłędnej doskonałości:) Myślę, że w odniesieniu do prawdziwie doskonałych utworów ta Msza byłaby dobrym przykładem, skończonej doskonałości nieskończonego dzieła:) Pozostawia właśnie takie uczucie bezradności słowa wobec przepełniających nas doznań. 
Analiza zaś jest klasą dla siebie Uśmiech

Pat, co do Twoich wątpliwości, czy wspomnienie o niezmierzonym pięknie może być odebrane jako banał - co tam Spoko Prawdy czasem brzmią banalnie - rzeczy oczywiste niejako z definicji nie mają owej (czasem złudnej) atrakcyjności, jaką daje oryginalność Mrugnięcie. Jednak mają w zamian blask szczerości i autentyzmu. Nie wstydźmy się zatem mówić o pięknie, że jest piękne:) Bo przecież jest Chichot
Może przy okazji jeszcze dodam jeden z niewielkich jeszcze strumyków wiodących nas do tego oceanu:)
http://www.youtube.com/watch?v=AqYzo3EP_zc&feature=related

Zapisane
Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #962 : Kwiecień 11, 2012, 04:36:21 »

Jak podają źródła, 'w 1782 roku niejaki Krzysztof Fryderyk Bretzner, z zawodu księgowy, przejawiający jednak niejakie ambicje dramaturgiczne, zamieścił w Leipziger Zeitung następujące ogłoszenie:
"Pewien człowiek w Wiedniu, nazwiskiem Mozart, ośmielił się nadużyć mego dramatu "Belmont i Konstancja", robiąc z niego tekst opery. Niniejszym najuroczyściej protestuję przeciw temu naruszeniu moich praw i zastrzegam sobie dalsze kroki"'.
Biedny ów pisarzyna nie był świadomy prostego faktu, że swoją obecność w historii będzie zawdzięczał jedynie temu, iż ów człowiek nazwiskiem Mozart (a właściwie piszący mu libretto Stephani), zechciał użyć do czegoś owo spłodzone przez niego dzieło. Uśmiech

Oto już przed nami kolejna wspaniała opera:)
Jedno z najsłynniejszych arcydzieł Mozarta. Uprowadzenie z Seraju Być może znacie libretto na pamięć:) Jednak nawet jeśli tak jest, nie zaszkodzi opowiedzieć sobie jeszcze raz owej historii, która wydarzyła się gdzieś na wybrzeżu Morza Śródziemnego...

Wysłuchaliśmy wspaniałej uwertury, podnosi się kurtyna, i oto zjawia się przed nami hiszpański szlachcic Belmonte...
Zapisane
Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #963 : Kwiecień 11, 2012, 05:22:17 »

AKT 1
Belmonte szuka swojej narzeczonej Konstancji, która razem ze swą angielską pokojówką Blondą wpadły w ręce piratów i zostały sprzedane Baszy Selimowi. Znalazł się właśnie w ogrodzie przed pałacem Baszy.
(Aria: Hier soll ich dich denn sehen - czyli Tutaj cię winienem znaleźć)
http://www.youtube.com/watch?v=m3WEhdjohTQ
Osmin, sługa Baszy, przychodzi do ogrodu i rwie figi, ignorując pytania Belmonta, pogrążony w romantycznych rozmyślaniach  Mrugnięcie.
(Aria: Wer ein Liebchen hat gefunden - Ten kto znalazł  ukochaną)
http://www.youtube.com/watch?v=69CD8O2CdQU&feature=related
Belmonte stara się zdobyć wiadomości o swoim słudze, Pedrillo, który został schwytany razem z nimi i teraz służy w pałacu Baszy. Osmin w odpowiedzi obrzuca go obelgami Uśmiech
(Duet Verwunscht seist du samt deinem Liede - Do diabła z tobą i twą pieśnią)
 i Belmonte odchodzi. Pojawia się natomiast Pedrillo, i Osmin wyładowuje na nim złość, obiecując, że pośle go na przeróżne wymyślne tortury
(Aria Solche hergelaufne Laffen - Ci obcy, którzy szpiegują)
http://www.youtube.com/watch?v=bgj5iBEUuuY
Po odejściu Osmina pojawia się znów Belmonte i z radością odnajduje wreszcie swego sługę. Razem postanawiają uwolnić Konstancję i Blondę, która z kolei jest narzeczoną Pedrilla.
(Aria: Konstanze, Konstanze, dich wiederzusehen... Konstancjo, Konstancjo, zobaczyć Cię znowu...)
Wchodzi Basza Selim, z towarzyszeniem chóru janczarów
(Singt dem grossen Bassa Lieder - Śpiewajcie wielkiemu Baszy)
http://www.youtube.com/watch?v=SqTuy9trijw
 i Konstancji, w której się kocha, bez wzajemności.
(Aria Konstancji Ach ich liebte -  Ach, kochałam...).
http://www.youtube.com/watch?v=2hgcAtz3w_c&feature=related
 Pedrillo namawia Baszę, aby zatrudnił Belmonta jako architekta. Wchodzą do pałacu, choć Osmin próbuje zagrodzić im drogę.
(Trio: Marsch Trollt euch fort)
http://www.youtube.com/watch?v=QpRKtHdnIGk
cdn Uśmiech
Zapisane
Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #964 : Kwiecień 11, 2012, 13:04:30 »

AKT 2

Blonda odpiera grubiańskie zaloty Osmina, tłumacząc mu, że miłości nie zdobywa się siłą.
(Aria Durch Zartlichkeit und Schmeicheln - Czułością i pochlebstwem) i grożąc, że wydrapie mu oczy.
http://www.youtube.com/watch?v=vq1UifX_2Ro
Osmin w końcu odchodzi, ostrzegając ją, by trzymała się z dala od Pedrilla (Duet: Ich gehe, doch rate ich dir - Już idę, lecz posłuchaj mnie... )
http://www.youtube.com/watch?v=G3htaWCf6Ok&feature=plcp&context=C4e0859bVDvjVQa1PpcFOe9opIDhQ9EOd_ban66gesOtxuqi3NQCM%3D
Pojawia się Konstancja, która jest w rozpaczy. (Aria: Welcher Wechsel herrscht in meiner Seele - Jaki smutek gnębi moją duszę)
Selim żąda jej miłości i grozi użyciem siły. Jest jednak gotowa znieść wszelkie tortury w imię swej miłości.
(Aria: Martern aller Arten - Męki z twojej ręki? Chichot).
http://www.youtube.com/watch?v=mM3jn1axna4
Kiedy Konstancja odchodzi, Pedrillo informuje Blondę, że przybył Belmonte i planuje ich oswobodzenie. Dziewczyna szaleje z radości.
(Aria Welche Wonne, welche Lust - Jaka rozkosz, jaka chęć).
http://www.youtube.com/watch?v=PZPkosU-EFs
Pedrillo bardzo przekonująco namawia Osmina na skosztowanie wina, w nadziei, że go upije (Aria: Frisch zum Kampfe - Gotów do walki? oraz duet Vivat Bacchus! Bacchus lebe!)
http://www.youtube.com/watch?v=iMZdPZSo5ok&feature=relmfu
Kiedy Osmin jest już solidnie pijany, obie pary spotykają się i wykonują powitalny kwartet, pełen radosnych uczuć
(Ach Belmonte! Ach mein Leben! - Ach Belmonte, moje życie!)
http://www.youtube.com/watch?v=g2e_48pkSyM
Panowie niestety zakłócają sielankową atmosferę powitania, kwestionując wierność swoich ukochanych w trakcie przymusowego oddalenia. Czy Konstancja nie kocha Baszy? Czy Osmin nie wyegzekwował praw właściciela? Obie kobiety reagują oburzeniem na te podejrzenia, jednak w końcu dochodzi do pojednania. Kurtyna opada
Zapisane
Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #965 : Kwiecień 11, 2012, 14:44:56 »

AKT 3

Belmonte i Pedrillo zakradają się do ogrodu, przynosząc drabinę.
(Aria Belmonte: Ich baue ganz auf deine Starke – Zawierzam wszystko twojej sile, miłości... Uśmiech)
http://www.youtube.com/watch?v=VfSoBWlOeaM&feature=plcp&context=C41242e0VDvjVQa1PpcFOe9opIDhQ9ENGSkz5aXfpPmCwtRaALoCo%3D
Cała czwórka szykuje się do ucieczki:
(Pedrillo: In Mohrenland gefangen war – W krainie Maurów uwięziona).
http://www.youtube.com/watch?v=9jy8Nz1Er6k&feature=relmfu
Przyłapuje ich jednak Osmin, który wszczyna alarm, ciesząc się na bliską egzekucję i delektując jej szczegółami Uśmiech.
(Aria: Ha, wie will ich triumphieren - Ha, jak będę triumfować!).
http://www.youtube.com/watch?v=27izP2cUTUI&feature=relmfu
Belmonte prosi o łaskę dla towarzyszy i mówi Selimowi, że jego ojciec jest hiszpańskim grandem imieniem Lostados, który zapłaci hojny okup. Na nieszczęście Selim i Lostados są wrogami. Ojciec Belmonta wyrządził Selimowi wiele zła, tak więc Basza cieszy się ze sposobności wywarcia zemsty. Zostawia Belmonte i Konstancję, aby pożegnali się po raz ostatni.
Kochankowie znajdują w końcu pocieszenie we wspólnocie losu. Szczęściem jest umierać przy boku ukochanej osoby. 
(Duet: Welch ein Geschick! O Qual der Seele - Cóż za zły los! Udręka duszy).
Jednak gdy Basza powraca, decyduje, że prawdziwie zatriumfuje nad Lostadosem okazując się lepszym od niego, uwalniając Belmonte i jego przyjaciół. Każe mu powiedzieć ojcu, że lepiej jest odpłacać za niesprawiedliwość wspaniałomyślnością, niż złem odpłacać za zło.
http://www.youtube.com/watch?v=wEjG5-fNuMs&feature=relmfu
 Wszyscy zostają puszczeni wolno, ku rozpaczy Osmina, który wolałby widzieć ich wyszukaną egzekucję
Wszyscy po kolei śpiewają teraz pean na cześć Selima:
(Finał: Nie werd' ich deine Hold verkennen - Nigdy Twej łaski nie zapomnę)
http://www.youtube.com/watch?v=RoUOxn8pd5k&feature=endscreen&NR=1
Belmonte:
Twej łaski nigdy nie zapomnę,
I będę zawsze wdzięczny Ci
Zawsze i wszędzie głosić będę
Jakiś szlachetny, jaki wielki był.
Kto szczodry ten zapomni gest,
godny pogardy tylko jest!

i Konstancja:
Nawet w objęciach kochanego,
Wdzięcznością będę ciebie czcić
Choć miłość treścią serca mego,
Wciąż będzie ono dzięki składać ci.
Kto szczodry ten zapomni gest,
godny pogardy tylko jest!

I wszyscy:
Gorszego nie ma nic od zemsty.
Gorszego nie ma nic od zemsty.
Łaskawym być i litościwym,
Wybaczającym i życzliwym,
Oznaką wielkiej, wielkiej duszy jest.
Kto szczodry ten zapomni gest,
godny pogardy tylko jest Uśmiech

Potem zaś - jest jeszcze chóralna pieśń na cześć wspaniałomyślnego Baszy Selima. Niech żyje i trwa pełen honoru. Niech jego skronie oplecie wieniec radości i sławy. Kochankowie odpływają. Basza pozostaje sam - smutny, lecz pełen godności.
I tu Wolfi kończy już radośnie swoją opowieść: Uśmiech
http://www.youtube.com/watch?v=1uaLaFNzwgc&feature=related

A inni niech opiszą, jak pięknie i genialnie ją opowiedział:))
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 11, 2012, 14:47:01 wysłane przez Aleksias » Zapisane
aro 59
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1263


--- Marek ---


Zobacz profil
« Odpowiedz #966 : Kwiecień 12, 2012, 07:35:16 »

Zapowiadali, że
przedstawienie Salzburskie 2006 opery Mozarta "Uprowadzenie z Seraju"
jest kontrowersyjne
i według mnie było.

Poza tym wykorzystano wszystkie możliwości estrady.
Scenografia była bardzo dynamiczna
scena wprost tańczyła.
« Ostatnia zmiana: Kwiecień 12, 2012, 07:38:13 wysłane przez aro 50 » Zapisane

pozdrawiam Uśmiech         
               Marek
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #967 : Kwiecień 12, 2012, 22:51:20 »

Asiu, jak zawsze wspaniale przedstawiaś "zawiłe" dzieje "Uprowadzenia".  Chichot  Aż by się chciało całego libretta w Twoim przekładzie... Un grand merci!  Mrugnięcie

Cóż jeszcze można napisać o "Uprowadzeniu", jednej z najsłynniejszych oper Wolfiego... Die Entführung aus dem Serail rozpoczyna wielką piątkę (a moim zdaniem - szóstkę; wszak jestem fanem Tytusa) dzieł scenicznych Mozarta - szczytowych osiągnięć gatunku.

Nad "Uprowadzeniem" Mozart pracował prawie rok - tempo zatem rekordowe (nad żadną nie pracował dłużej  Mrugnięcie). A całość trwa "zaledwie" 2 godziny, łącznie z partiami mówionymi. To pokazuje, że 25-letni Mozart (w chwili premiery miał już 26) chciał zaprezentować wiedeńskiej publice najpiękniejszą muzykę, wykładając wszystkie swoje atuty. Jest zafascynowany Wiedniem i faktem, że (z dala od znienawidzonego Salzburga) może stworzyć niemiecki singspiel, który będzie pretendować do rangi niemieckiej opery narodowej (tak nazwał go ponoć sam cesarz Józef, autor słynnych słów: "za piękne dla naszych uszu i strasznie dużo nut"). Marzeniem cesarza było zresztą stworzenie narodowej sceny, a niemiecka opera miała pełnić rolę patriotyczną - jednoczyć społeczeństwo.

O tym, z jakim zapałem Mozart wziął się do pracy, świadczą liczne listy do ojca Leopolda, które opisują proces twórczy "Uprowadzenia". To dowód na to, jak drobiazgowo podszedł on do nowego libretta, otrzymanego od Stephaniego (librecista cesarski). Na pewno niektórzy z Was  znają ten fragment, kiedy Wolfgang tłumaczy, dlaczego w arii wściekłości Osmina po tonacji F-dur stosuje on a-moll, a nie bliższą d-moll. Od razu po otrzymaniu tekstu miał w głowie muzyczny plan - natychmiast po zapoznaniu się z nim pisze do Lepolda, że w uwerturze, na końcu i w kilku innych fragmentach zamieści muzykę turecką.

Orkiestracja jest, moim zdaniem, jeszcze doskonalsza niż w Idomeneo. Barwniejsza i bardziej subtelna (istotna uwaga: Mozart stosuje klarnety. Poza tym dodaje bęben wielki, kołty, talerze, trójkąt - by imitować janczarską kapelę). "Turecka" muzyka jest czysto mozartowska - oczywiście Mozart nie cytuje motywów oryginalnych, wszystko jest wytworem jego inwencji. A jaka to inwencja! Każdy muzyczny numer jest melodyczną perłą! Któż z nas nie zna "Welche Wonne" Blondy albo pijackiego duetu "Vivat Bachus!"? W latach 80. XVIII w. te melodie nucił cały Wiedeń, a wielką popularnością cieszyły się ich opracowania na Harmoniemusik (zespół instrumentów dętych).

Wielkim sukcesem Mozarta jest świetna muzyczna analiza bohaterów sztuki Stephaniego/Bretznera. Na naszych oczach dokonuje się (także w partyturze!) proces dojrzewania i uszlachetniania, swoistej nobilitacji Belmonte - partnera stałej i wiernej Konstancji -- wsłuchajmy się w duet Konstancji i Belmonta pod koniec III aktu, przed domniemaną egzekucją. Co najważniejsze, muzyka wypływa wprost z tekstu. Wszystko jest zdeterminowane akcją sceniczną. Mozart-dramaturg! Raz tylko pani Cavalierii (pierwsza Konstancja) wyśpiewuje statyczną, 10-minutową arię Matern aller Arten , która daje pole do popisu dla wirtuozerii jej głosu. To prawdziwe koncertowe allegro na sopran, instumenty dęte, wiolonczelę i orkiestrę.

Moim ulubionym fragmentem jest kwartet z II aktu, w którym dzięki użyciu kontrapunktu Mozart w genialny sposób buduje napięcie. Mamy tu całą paletę uczuć. Muzyka, wraz z tekstem, zmienia się jak w kalejdoskopie - jest wzruszenie, radość ze spotkania, konflikt z powodu braku wiary w wierność, a pod koniec - hymn ku czci miłości. Es lebe die Liebe! Nur sie sei uns teuer! Es lebe...  Chichot 

Najciekawsza (również muzycznie) jest chyba kreacja Osmina. Własciwie to bohater pierwszoplanowy. U kochanków budzi grozę, u odbiorcy - śmiech. Zdaniem Einsteina jest swoistym poprzednikiem Falstaffa (Verdi). 16 VII 1782 partię tą wykonywał ulubieniec wiedenczyków - bas Ludwig Fischer.

Można by podsumować, że Mozartowi w "Uprowadzeniu", jak pisze wspomniany biograf, chodziło o PRAWDĘ. To chyba pierwsza w dziejach opera, w której muzyka niemal zrosła się z tekstem.
Zapisane

Mozart
Ekspert
**