Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: 1 ... 50 51 [52] 53 54 ... 116   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Wolfi A. Mozart - muzyka uosobiająca Piękno  (Przeczytany 652975 razy)
kozioł
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1293



Zobacz profil
« Odpowiedz #765 : Grudzień 09, 2011, 01:11:00 »

Ale te wplecione w tekst przedostatniego i wczesniejszego postu elementy biblijno-wyznaniowe też chyba trochę nie na miejscu..Albo więc rozprawia się tu jeno o muzyce Mozarta "rzeczywistego" (przytaczając jego dzieła), albo o tym w co wierzył, jak często wierzył..i czy dobrze wierzył - bez wplatania zbędnej ornamentyki religijnej, bez względu na to jaką by ona nie była..
Zapisane
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #766 : Grudzień 12, 2011, 23:09:37 »

Moim zdaniem, tematyka niniejszego wątku dopuszcza zarówno analizę twórczości, jak i życia Mozarta - i wszelkich jego aspektów. Może uda nam się nawet stworzyć portert psychologiczny geniusza.
Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #767 : Grudzień 13, 2011, 00:09:29 »

Oczywiście - wszelkie aspekty życia i osobowości naszego wielkiego mistrza są cenne i pomagają także w pełni zrozumieć i odczuć jego dzieło. Co nie oznacza, że powinniśmy wysnuwać z nich zbyt daleko idące teoretyczne dywagacje na temat tych aspektów jego zainteresowań, które przy okazji trzeba było poruszyć.
Co innego wszak rozmawiać choćby o kobietach Mozarta, a czym innym byłoby, gdybysmy przy okazji wdali się tutaj w szersze filozoficzne rozważania o kobietach w ogóle Chichot
Zapisane
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #768 : Grudzień 13, 2011, 00:25:42 »

Wracając do Betulii - chyba najsłynniejszym fragmentem tego oratorium jest uwertura (w burzliwym d-moll), hołdująca jakby stylistyce Sturm und Drang.
Wg mnie - to utwór przepełniony szczera pobożnością 16-letniego młodzieńca. Mozart stworzył wiele pięknych arii - odsyłam do linków od Asi.  Mrugnięcie  Są dość zwięzłe, urzekają prostotą i piękną, liryczną linią melodyczną. Na szczególną uwagę zasługują religijne chóry, ciekawy jest choćby numer finałowy (z Parte seconda) w formie dialogu Judyty z chórem (Aria con il Coro: Lodi al gran Dio). Chóry stają się w mozatowskiej partyturze szczerymi, urzekającymi modlitwami. Niezwykła jest też opowieść Judyty - ujęta w rozbudowane, dramatyczne recitativo accompagnato. Mozart - jak wiecie - jest wielkim dramaturgiem. Libretto oratorium Metastazja nie daje możliwości do ukazania akcji dramatycznej. No, prawie... Wszak jeśli weźmie je do ręki geniusz...
Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #769 : Grudzień 13, 2011, 00:41:43 »

Wracamy więc do Betulii:) Tak, ta muzyka sama w sobie ma potężny ładunek dramatyczny. Może przypomnijmy burzliwą uwerturę raz jeszcze, żeby przywołać klimat tego utworu:
http://www.youtube.com/watch?v=awxhXdeimz8
Jak najbardziej czuć już w tym dziele rękę geniusza.

(BTW, niedługo będę jak mi się zdaje miała okazję wspomnieć kobiety Mozarta, przy okazji słów kilku o jego utworach...Uśmiech) Tymczasem w biegu, bo krucho dziś u mnie z czasem, zakończę prezentację arii z II aktu "Betulii wyzwolonej" (Parte seconda - i wspomniana przez Pata aria Lodi al gran Dio)

Aria 1: Se Dio veder tu vuoi (Ozjasz)
http://www.youtube.com/watch?v=7ND5GJz18zM

Aria 2: Quel nocchier che in gran procella (Amital)
http://www.youtube.com/watch?v=su8XFfQQzNQ

Aria 3: Prigionier che fa ritorno (Judyta)
http://www.youtube.com/watch?v=aQBQMXL4IgM

Aria 4: Te solo adoro (Achior)
http://www.youtube.com/watch?v=Y2Mpj0mDtgA

Aria 5: Con troppa rea viltà (Amital)
http://www.youtube.com/watch?v=yM9Hom2krX8
 
Aria 6: Quei moti che senti (Carmi)
http://www.youtube.com/watch?v=o1Moi0HdQg0

Aria con il Coro : Lodi al gran Dio (Judyta, chór)
http://www.youtube.com/watch?v=cdnCWX64DIU

Naprawdę jest czego posłuchać. Wspaniały finał, ale i pozostałe arie godne zachwytu.
Zapisane
TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #770 : Grudzień 15, 2011, 13:07:00 »

Jutro o 19.00 na TVP Kultura David Frey będzie grał koncerty Mozarta. Bardzo jestem ciekawa jego interpretacji
jak i waszych wrazeń
Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #771 : Grudzień 15, 2011, 20:42:04 »

Udało się znaleźć kilka chwil - zatem piszę wreszcie obiecaną relację z niezwykłego piątkowego wydarzenia... A było ono doprawdy niezwykłe, niezapomniane...
W zeszły piątek bowiem w auli Uniwersyteckiej Sir Christopher Hogwood poprowadził poznańską orkiestrę podczas koncertu noszącego znamienną nazwę "Mozart forever" Uśmiech A zatem można się już, rzecz jasna, domyślać repertuaru, jak i jakości jego zaprezentowania:)
Trudno byłoby mozartowskim maniakom przegapić taką okazję. Tak więc w piątkowy wieczór znalazłam się – po raz pierwszy – w tym wspaniałym wnętrzu, gdzie, nawiasem mówiąc, tego dnia oczekiwało mnie jakże oczekiwane spotkanie z obojgiem Mozartów Mrugnięcie

Aula, mieszcząca się we wspaniałym neorenesansowym gmachu Collegium Minus, jest naprawdę prześliczna, i trudno powstrzymać się od podziwiania fantastycznych polichromii zdobiących sklepienie, a akustyka okazała się godna wspaniałych dekoracji. Muzyka zdawała się spływać do nas z góry, ze wspaniałych malowideł, spływać z galerii, nadbiegać zewsząd...
Jednak nie od razu zabrzmiała nam muzyka - jako że był to koncert charytatywny organizowany przez Kawalerów Maltańskich, trzeba było rzecz jasna wysłuchać przeróżnych podziękowań, gratulacji i mów na cześć:) Lecz w końcu przyszedł upragniony czas, gdy na scenę weszła orkiestra  a wkrótce potem - pierwszy raz widziany na żywo - sam legendarny maestro Hogwood.
Maestro także rozpoczął występ krótką mową, życząc nam, abyśmy zapomnieli o codziennych naszych zmartwieniach i troskach nękających dziś Europę przy dźwiękach tej wielkiej muzyki. Potem przedstawił nam innowacje, jakie wprowadził do orkiestry, chcąc nadać jej brzmienie bardziej przypominające zespoły z czasów Mozarta. Zaprezentowano nam specjalnie w tym celu przystosowane rogi i trąbki, a także oryginalne kotły z XVIII wieku Uśmiech
Dowiedzieliśmy się także, że program koncertu będzie przypominał ten z 1783r. w Vienna Burgtheater, o którym pisał Mozart w swoim liście do siostry, a w którym poszczególne części symfonii (prezentowanej wówczas po raz pierwszy) były przeplatane przeróżnymi występami śpiewaków, a w międzyczasie grano również koncert i fugę na cześć cesarza. Oczywiście tamten koncert z listu, który został przy okazji odczytany, mógł trwać nawet i trzy godziny - nasz miał jedynie wzorować się na nim w kwestii układu wykonania. Tak więc czekał nas niezwykły wieczór - mieliśmy po trosze przenieść się wyobraźnią w czasie i przestrzeni i znaleźć wśród słuchaczy koncertu organizowanego przez Wolfganga...
Zatem na początku usłyszeliśmy dwie części symfonii Haffnerowskiej D-dur. Allegro con spirito i Andante. Symfonia ta, jak twierdzi Pat, dobrze nadaje się do tego, aby nią zaczynać koncert, nie zaś kończyć Uśmiech Nie należy bowiem do największych arcydzieł tego gatunku pisanych przez Wolfiego. Jednym słowem te dwie części stanowiły, jak najbardziej  przyzwoitą, rozgrzewkę do tego, co czekało nas później. Bowiem po owych dwóch częściach na scenie pojawiła się Natalia Pasiecznik i usłyszeliśmy pierwszą z arii tego wieczoru – koncertowe  Ah! Lo previdi (Przewidziałam to) (KV 272).
Ta wspaniała pieśń przypomina nieco arię Elektry z Idomeneo - jest namiętna, energetyczna. Bardzo rozbudowana - to właściwie nie aria a cała scena z opery, mieszcząca w sobie dwa recytatywy (Accompagnato), Arię i Cavatinę). I przepięknie, z ekspresją, wykonana przez artystkę. Mozart napisał ją dla swojej przyjaciółki, śpiewaczki Josephy Duschek, która wtedy odwiedziła Salzburg, a którą on z kolei odwiedzał podczas swoich pobytów w Pradze. Słowa opery pisał Cigna-Santi, librecista "Mitrydatesa". To dramatyczny monolog  córki króla Cepheusa, Andromedy, która ma być poświęcona morskiemu potworowi, i otrzymuje wiadomość, że jej ukochany bohater, Perseusz, nie żyje (Ah, t'invola agl'occhi miei...). W finałowej lirycznej arii błaga ukochanego, żeby nie przekraczał bez niej Lety, rzeki zapomnienia (Deh, non varcar). Wizja wspólnego wkroczenia na pola Elizjum napełnia ją spokojem.
Deh, non varcar quell'onda,
Anima del cor mio,
Deh, non varcar, no, quell'onda,
Di Lete all'altra sponda,
Ombra, compagna anch'io
Voglio venir, venir con te.

Słuchając muzyki można się domyślać, że pani Duschek równie wspaniale wypadała w partiach żarliwych i emocjonalnych, jak i subtelnej liryce. Olga Pasiecznik radzi sobie również wspaniale:)
http://www.youtube.com/watch?v=yI7VYeBeSeg&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=4XCXOMKm9yA

A następnie Olgę zastąpiła jej siostra Natalia - czekał nas koncert Es-dur nr 14 (KV 449) - jeden ze wspanialszych koncertów fortepianowych Wolfiego. Także napisany dla kobiety - uczennicy Mozarta, Barbary Ployer. Wyjątkowy - jeden z nielicznych z Allegrem w rytmie ¾. Po pięknym Adagio zaś zupełnie niesamowity finał - z wręcz hipnotyzującym motywem, który dominuje nad całością, zdając się brzmieć niemal bez końca...
Natalia Pasiecznik jest świetną pianistką. W moim odczuciu wykonała ten koncert wspaniale, lekko, błyskotliwie, wspaniale współbrzmiąc z orkiestrą. A temat z finału towarzyszył nam jeszcze długo...Uśmiech
http://www.youtube.com/watch?v=gkEoQLfd8dc

(Nie opowiadaliśmy sobie jeszcze o tym koncercie - niedopatrzenie, które należy niezwłocznie nadrobić Uśmiech Z pewnością Pat będzie miał jeszcze o nim wiele do powiedzenia!).

Tyle w pierwszej części. Mieliśmy nawet nadzieję, że nie będzie przerwy, tak bardzo nie chciało się końca tego wspaniałego przeżycia... Jednak była przerwa, choć niezbyt długa, a część druga rozpoczęła się kolejną częścią Symfonii - przepięknie zagranym Menuetem. Orkiestra wyraźnie wznosiła się na coraz większe wyżyny. Emocje rosły i za chwilę miały sięgnąć szczytów. Oto ubrana w czerwień śpiewaczka wychodzi na scenę i rozlegają się dźwięki KV 505 - Ch'io mi scordi di te...
http://www.youtube.com/watch?v=YZYsw0_fjuk
http://www.youtube.com/watch?v=ClfSkD81k2U&feature=related

Ch'io mi scordi di te? --> Mam zapomnieć o tobie?
Che a lui mi doni puoi consigliarmi? -->Radzisz mi, bym się oddała innemu,
E puoi voler che in vita...Ah no.--> I chcesz bym nadal żyła... Ach nie.
Sarebbe il viver mio di morte assai peggior.--> Byłoby życie moje od śmierci gorsze.
Venga la morte, intrepida l'attendo.--> Niech śmierć przybędzie, z odwagą jej czekam.
Ma, ch'io possa struggermi ad altra face,--> Ale bym miała wzdychać do innego,
ad altr'oggetto donar gl'affetti miei,--> innemu moje darować uczucia,
come tentarlo? Ah! di dolor morrei.--> jakże miałabym próbować? Ach, z bólu bym umarła.
Non temer, amato bene,--> Nie obawiaj się, kochany mój,
per te sempre il cor sarà. --> dla ciebie, na zawsze serce moje bije.
Più non reggo a tante pene,--> Nie zdzierżę więcej takiego cierpienia,
l'alma mia mancando va.--> dusza moja z żalu odchodzi.
Tu sospiri? o duol funesto!--> Ty wzdychasz? O żalu fatalny!
Pensa almen che istante è questo!--> Pomyśl chociaż, jakaż to chwila!
Non mi posso, oh Dio! spiegar.--> Nie zdołam, o Boże! wyrazić.
Stelle barbare, stelle spietate!--> Gwiazdy okrutne, gwiazdy bezlitosne!
Perchè mai tanto rigor? --> Dlaczego  takim dręczycie mnie smutkiem?
Alme belle, che vedete le mie pene in tal momento,--> Piękne dusze, świadkowie mojego cierpienia w tej chwili,
dite voi, s'egual tormento può soffrir on fido cor?--> powiedzcie mi, czy wierne serce może znieść taka udrękę?


Aria pisana "fur Mselle Storace und mich..." Dla niego i Anny... "Non temer amato bene"... Jak bardzo słychać to wszystko w tej muzyce... Jak perliste, pieszczotliwe dźwięki fortepianu zdają się oplatać, tulić, pnący się w górę niczym wspaniały kwiat strumień czystego sopranu... Po tej zachwycającej pieśni, tak pełnej uczucia, piękna, i w tak wzruszającym wykonaniu, czas był już tylko na finał. Jednak wysłuchaliśmy jeszcze jednej arii - Nehmt meinem Dank (KV 383) - jak to określa Pat, Bastien i Bastienne dojrzalszego Mozarta Uśmiech Znów pisana dla kobiety, jego pierwszej miłości, Alojzy Weber.
 
A potem był już finał - finał Symfonii, Rondo, najlepsza jej część, i wykonana z blaskiem, duchem i energią, z odgłosami kotłów (które są tam bardzo ważne), tak jak się go powinno wykonywać. Jak wtedy, 23 marca 1783:) Brzmiało to niemal dokładnie tak:
http://www.youtube.com/watch?v=3HV-B5tHM4o
Mozart był z nami, żywy i namacalny, forever...Uśmiech

To był naprawdę wspaniały koncert. Miał on zresztą dla mnie szczególny urok;) Jak możecie się domyślać, większość mądrości, które tu zapisuję, miałam okazję słyszeć bezpośrednio od towarzyszącego mi eksperta Mrugnięcie (który z pewnością uzupełni to, czego nie zapamiętałam Uśmiech) Radość słuchania z możliwością dzielenia się nią z przyjacielem, a w dodatku odbiór muzyki z możliwością wysłuchania na bieżąco komentarzy do niej, snucia na żywo muzycznych opowieści, jest zaprawdę radością co najmniej podwojoną, a także zwielokrotnioną jakością odbioru:))
Sir Christopher pozostanie przez jakiś czas w Poznaniu jako główny gościnny dyrygent Filharmonii Poznańskiej. Pewnie więc jeszcze nie raz będziemy mieli okazję słuchać jego dokonań.
Co uczyni z poznańską orkiestrą? Jest pewne, że już w tej chwili, na samym początku jego pracy, ta orkiestra ponoć brzmi jak nigdy dotąd:)
Udaliśmy się po autograf do Mistrza, który okazał się wyjątkowo urokliwym i bezpośrednim człowiekiem. I najwyraźniej potrafił szybko rozpoznać i docenić zapalonego, ale i znającego się na rzeczy Mozartmaniaka - wydaje się, że Pat zyskał nowego znajomego Mrugnięcie
Wstawiam to sprawozdanie tutaj, bo przecież wszystko to dotyczy Mozarta:)





 
Zapisane
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #772 : Grudzień 15, 2011, 22:56:43 »

Och  Szok  Uśmiech  Duży uśmiech
Zapisane
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #773 : Grudzień 15, 2011, 23:25:38 »

To był przepiekny, faktycznie niezapomniany wieczór... I długo oczekiwany. Mrugnięcie
Dziękuję Ci, Asiu, że byłaś tam ze mną. Przyznasz, że niezwykły klimat ostatniego piątku spotegował naszą recepcję Mozartowej sztuki.

Do tego ta masa prezentów, jaka na mnie spłynęła.  Duży uśmiech Wielkie dzięki wszystkim, którzy w czasie ostatniego Festiwalu w Dusznikach uczestniczyli w zbieraniu autografów z dedykacją dla Pata... un grand merci!  Asia może teraz potwierdzić, że ów tajemniczy X, zwany Patem względnie Amade - beneficjent dusznickiej wyprawy, choć na Festiwalu nieobecny - istnieje nie tylko w wirtualu, ale i w realu.  Chichot

Hope - Asia nie będzie mi wypominać tych szeptów do ucha w połowie Chio mi scordi czy w trakcie ogniw Koncertu KV 449.  Duży uśmiech  Ogólnie - interpetacje były na wysokim poziomie, poznańscy filharmonicy wzbogaceni o kotły, rogi i trąbki z XVIII wieku have never played better (przynajmniej ja nie słyszałem), o czym dowiedział się od nas i Sir Chris Hogwood.
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #774 : Grudzień 16, 2011, 00:06:46 »

Rzeczywiście nie pisaliśmy tu o Koncercie Es-dur KV 449 z 1784 r., który rozpoczyna drugą serię koncertów wiedeńskich Mozarta (pierwsza - to triada koncertów KV 413-415, "przyjemnych dla ucha", zadowalających i konsera, i laika - jak pisał ich twórca). Na otwarcie tej serii dał nam Mozart prawdziwe arcydzieło - utwór niezwykły, nietypowy, bardzo oryginalny. I bardzo kameralny (smyczki, oboje, rogi ad libitum).

Rozpoczyna go - jak wspomniała Asia - Allegro vivace w 3/4, co jest w koncertach Mozarta rzadkością (w tym samym metrum napisał on jedynie I część Koncertu KV 413 i wielkiego c-moll KV 491). Od poczatku Mozart zaskakuje - nagle w ekspozycji orkiestry pojawia się mroczny epizod-temat w c-moll! Część środkowa jest pełna chromatyki, bardzo ekspresyjna - i jakby profetyczna, zapatrzona w przyszłość. Każde jej wykonanie odsłania coś nowego - w wykonaniu O. Pasiecznik to Andantino przemieniło się w prawdziwie romantyczne, emocjonalne Adagio... Genialny jest finał - wyprowadzony z jednego tylko tematu; kontrapunktyczne mistrzostwo!

Dzieło bardzo komplementowane przez wszystkich mozartologów - od Einsteina do Girdlestone'a...

http://www.youtube.com/watch?v=CFeDqzQxZ6A
Zapisane

Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #775 : Grudzień 16, 2011, 00:39:37 »

To był przepiekny, faktycznie niezapomniany wieczór... I długo oczekiwany. Mrugnięcie
Dziękuję Ci, Asiu, że byłaś tam ze mną. Przyznasz, że niezwykły klimat ostatniego piątku spotegował naszą recepcję Mozartowej sztuki.

Do tego ta masa prezentów, jaka na mnie spłynęła.  Duży uśmiech Wielkie dzięki wszystkim, którzy w czasie ostatniego Festiwalu w Dusznikach uczestniczyli w zbieraniu autografów z dedykacją dla Pata... un grand merci!  Asia może teraz potwierdzić, że ów tajemniczy X, zwany Patem względnie Amade - beneficjent dusznickiej wyprawy, choć na Festiwalu nieobecny - istnieje nie tylko w wirtualu, ale i w realu.  Chichot

Hope - Asia nie będzie mi wypominać tych szeptów do ucha w połowie Chio mi scordi czy w trakcie ogniw Koncertu KV 449.  Duży uśmiech  Ogólnie - interpetacje były na wysokim poziomie, poznańscy filharmonicy wzbogaceni o kotły, rogi i trąbki z XVIII wieku have never played better (przynajmniej ja nie słyszałem), o czym dowiedział się od nas i Sir Chris Hogwood.
Myślę, że nikt nie miał nigdy wątpliwości do do Twojego realnego istnienia, Patryku Amade:)) Mam też cichą nadzieję, że przynajmniej część autografów na przyszłorocznym festiwalu zbierzesz sam Mrugnięcie
Asia z niewysłowioną przyjemnością słuchała sączonej do ucha mądrości (która najwyraźniej była przekazywana w sposób bezbolesny dla otoczenia, bowiem nikt z sąsiadów nie piorunował nas wzrokiem, ani nie wydawał znaczących pochrząkiwań Chichot ). Był to wręcz jeden z kluczowych elementów stanowiących o uroku i niezwykłości tego koncertu:) To be continued... Chichot 
Zapisane
jaccol55
Aktywny użytkownik
***
Offline Offline

Wiadomości: 142



Zobacz profil
« Odpowiedz #776 : Grudzień 16, 2011, 10:35:11 »

Po tak entuzjastycznych wypowiedziach, wybiorę się kiedy to będzie tylko możliwe na koncert prowadzony przez Sir Hogwooda. Uśmiech W sumie szkoda, że przegapiłem zeszłotygodniowy koncert, bo w magicznej Auli, znowu było magicznie...  Zawstydzony
Zapisane
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #777 : Grudzień 16, 2011, 13:49:05 »

A więc, mamy niezbity dowód, Mozart istnieje  Mrugnięcie
Im więcej takich "realnych" koncertów, festiwali, tym mocniejsze i bardziej zżyte nasze grono.

Umknęła nam w tym roku msza w intencji Wolfganga (w nocy z 4 na 5 grudnia) odprawiona w kościele ojców franciszkanów w Poznaniu, ale może któregoś pięknego grudnia się uda  Uśmiech
Zapisane
Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #778 : Grudzień 16, 2011, 23:55:36 »

Umknęła nam w tym roku msza w intencji Wolfganga (w nocy z 4 na 5 grudnia) odprawiona w kościele ojców franciszkanów w Poznaniu, ale może któregoś pięknego grudnia się uda  Uśmiech
Bardzo chciałam być - ale nie byłabym w stanie odbyć dwóch takich podróży w ciągu tygodnia... Jednak będzie jeszcze przed nami, jak wierzę, trochę tych grudni...Uśmiech

Rzeczywiście nie pisaliśmy tu o Koncercie Es-dur KV 449 z 1784 r., który rozpoczyna drugą serię koncertów wiedeńskich Mozarta (pierwsza - to triada koncertów KV 413-415, "przyjemnych dla ucha", zadowalających i konsera, i laika - jak pisał ich twórca). Na otwarcie tej serii dał nam Mozart prawdziwe arcydzieło - utwór niezwykły, nietypowy, bardzo oryginalny. I bardzo kameralny (smyczki, oboje, rogi ad libitum).

Rozpoczyna go - jak wspomniała Asia - Allegro vivace w 3/4, co jest w koncertach Mozarta rzadkością (w tym samym metrum napisał on jedynie I część Koncertu KV 413 i wielkiego c-moll KV 491). Od poczatku Mozart zaskakuje - nagle w ekspozycji orkiestry pojawia się mroczny epizod-temat w c-moll! Część środkowa jest pełna chromatyki, bardzo ekspresyjna - i jakby profetyczna, zapatrzona w przyszłość. Każde jej wykonanie odsłania coś nowego - w wykonaniu O. Pasiecznik to Andantino przemieniło się w prawdziwie romantyczne, emocjonalne Adagio... Genialny jest finał - wyprowadzony z jednego tylko tematu; kontrapunktyczne mistrzostwo!

Dzieło bardzo komplementowane przez wszystkich mozartologów - od Einsteina do Girdlestone'a...

http://www.youtube.com/watch?v=CFeDqzQxZ6A
Jest naprawdę niezwykły. Jakie przepiękne jest to Andantino! Oczywiście, tak się nazywa, to ja mam tendencję do nazywania Adagiami wszystkich tych nostalgicznych mozartowskich perełek osadzonych w błyskotliwej koncertowej oprawie Uśmiech Ale tak jak piszesz, czuję, że ma w sobie ogromny potencjał, by stać się romantycznym Adagiem Uśmiech
A jeśli jeszcze dodamy do tego odpowiednio nastrojowe tło, wspaniałe widoki natury, tym bardziej można poczuć, że to absolutne cudo. Równie, a może nawet bardziej natchnione, niż słynne Andante z Elwiry Madigan:)
http://www.youtube.com/watch?v=udjeLrAnT00
Zapisane
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #779 : Grudzień 18, 2011, 23:57:55 »

Tak, Asiu... Drugie ogniwo niemal każdego koncertu fortepianowego Mozarta jest arcydziełem, poruszającym do głębi. To swoista metafizacja muzyki - tego pojęcia użyłem juz przy okazji koncertów skrzypcowych. Bartus - jakże słusznie - stwierdził niegdyś, że owe Adagia/Andante są metafizycznie niedookreślone. Kontemplujmy je... 
Zapisane

Strony: 1 ... 50 51 [52] 53 54 ... 116   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

madyan niire aespada strefagier1 osw