Kurier Szafarski
 
Witamy, Gość. Zaloguj się lub zarejestruj.

Zaloguj się podając nazwę użytkownika, hasło i długość sesji
Aktualności: Forum miłośników muzyki Fryderyka Chopina
 
Strony: 1 ... 32 33 [34] 35 36 ... 116   Do dołu
  Drukuj  
Autor Wątek: Wolfi A. Mozart - muzyka uosobiająca Piękno  (Przeczytany 653054 razy)
Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #495 : Lipiec 24, 2011, 00:16:17 »

Czy ktoś napisze piękniej aby mnie przekonać o czymś wręcz przeciwnym.

Asiu,
opowiadasz piękniej niż Bogusław Kaczyński.
Asiu,
jesteś jego kobiecym odpowiednikiem.

Marku! Chichot Zawsze byłeś niezmiernie uprzejmy i szarmancki, jednak muszę stwierdzić, że to porównanie to zaszczyt tyle wielki, co niezasłużony Szok Gdzież mnie do takiej gwiazdy? Całym sercem kocham muzykę, lecz potrafię się najwyżej nią zachwycić, spróbować przelać swój zachwyt na papier, ewentualnie napisać wiersz... Pan Kaczyński prócz miłości do muzyki i daru ładnego opowiadania posiada wielkie doświadczenie i olbrzymią wiedzę. Bliżej do niego naszym forumowym przyjaciołom, których tu czytamy, przy których moja skromna wiedza blednie niczym świeczka przy pochodniach:) Zresztą rozumiem, że chodzi o sam dar opowiadania, ale i to przecież za wiele:) Jednak cieszę się, że Ci się podoba moje pisanie i ogromnie, choć z zawstydzeniem, dziękuję:)
Zapisane
xbw
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3110



Zobacz profil
« Odpowiedz #496 : Lipiec 24, 2011, 13:44:56 »

Asiu, masz dar trafnego osądu, na dodatek potrafisz wypowiedzi ubrać w interesującą a niemęczącą formę. To nie komplement, to stwierdzenie faktu Uśmiech A Marek fajnie wyłapuje i podsumowuje cechy forumowiczów.
Zapisane
Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #497 : Lipiec 24, 2011, 19:13:40 »

Et tu, Brute... Mrugnięcie Chichot Rozpieszczacie mnie ponad miarę; dobrze, że posiadam pewną dozę samokrytycyzmu, inaczej nadęłabym się Wam niczym dorodny balon i uniosła w górę porwana zachwytem Chichot Chichot

Ha, skoro dobrze się mnie czyta, to ośmielę się napomknąć słów parę o wspomnianej wcześniej Symfonii koncertującej KV 364. Mam do niej sentyment, bowiem znalazła się ona na jednej z moich pierwszych mozartowskich płyt; zaraz po - oczywiście Uśmiech - Małej Nocnej Muzyce i Divertimenti 136-8 w wykonaniu Concerto Avenna; do której zresztą też ogromnie jestem przywiązana:), oraz kilku największych Mozartowych "przebojach", jak Symfonia g-moll czy Elwira Madigan. Jedna z pierwszych, zatem w istotnym stopniu przyczyniła się do mojego oczarowania Mozartem:)
Moja płyta z Symfonią (prócz niej jest tam jeszcze Symfonia 112 i Serenata Nocturna) została nagrana przez Strings of Zurich pod Howardem Griffithsem. Tutaj możecie jej nawet posłuchać (to ta sama, tylko w trochę późniejszym wydaniu):
http://www.we7.com/#/artist/Frank-Gassman-Semra-Griffiths-Strings-of-Zurich-and

(trzeba klikać na strzałki przy poszczególnych częściach, inaczej player zaczyna grać losowo coś innego:))  Jeśli zechcecie posłuchać, możecie też przy okazji ocenić i powiedzieć mi, czy poznałam to genialne dzieło w dobrym wykonaniu Uśmiech Dla mnie, rzecz jasna, zawsze będzie ono bliskie sercu, bo tak usłyszałam je po raz pierwszy.Uśmiech

Przez długi czas wystarczała mi wiedza, że jest ona bardzo piękna:) Że przepięknie, zachwycająco dialogują w niej skrzypce z altówką, a rozmowę obu instrumentów równie pięknie dopełnia orkiestra, tworząc razem magiczną całość, brzmiącą to z pogodną lekkością, to z niezwykłą głębią i rozmarzeniem. Że można by ją podać jako jeden z przykład, dyskutując o doskonałości dzieł Mozarta i sile, z jaką porusza nasze serca...

Teraz dowiedziałam się też, że ta symfonia została niemal odkryta na nowo w roku... 1924! - kiedy zaczął ją grać Lionel Tertis, najpierw z Tritzem Kreisterem, potem z Williamem Primrose i stopniowo zainteresowali nią innych muzyków, i słuchaczy. Oraz, że altówka specjalnie nastrojona została o pół tonu wyżej, a jej partia napisana jest w D-dur, po to, by brzmiała zgodnie zresztą instrumentów:) Nazywa się to scordatura i w tajemniczy (dla mnie Uśmiech) sposób zwiększa piękno i dźwięczność tonu.

Niedoceniona?? Nie mogę pojąć, dlaczego. W moich uszach i sercu Andante jest arcydziełem uczucia. Głębokim, przejmującym. Czy było zbyt głębokie na wiek XVIII? Czy zbyt spokojne dla wieku XIX?

Klasycy cenili rozum, umiar i ład, więc stawiali tamę uczuciom, ujmowali je w niezwykle sztywne, konwencjonalne ramy. Romantycy w odpowiedzi buntowali się przeciw ramom w ogóle, dając się prowadzić jedynie uczuciu. To już wspominał Pat – chcieli podanych wprost dramatycznych uderzeń, nie delikatnego szeptu,  niedopowiedzenia... a jednocześnie zachwycała ich kryjąca się w skomplikowaniu form tajemniczość, nie szlachetność prostoty. Jednostronne rozwijanie pewnych aspektów może rodzić ograniczenia.
Czyżbyśmy dopiero my, w naszej epoce niemal całkowitej duchowej i artystycznej wolności, mieli okazję docenić i prawidłowo wyważyć jedno i drugie?Uśmiech
Tutaj wykonanie, o którym wiem, że naprawdę jest mistrzowskie:
Allegro:
http://www.youtube.com/watch?v=xWxtMYLfuA4
http://www.youtube.com/watch?v=Q2QmmYVSu1I&feature=related
Andante: (!!)
http://www.youtube.com/watch?v=_wJTQSo-NDk&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=EYm9ek1Ap5k&feature=related
Presto:
http://www.youtube.com/watch?v=DO3a_nPtOr0&NR=1

Co więcej zaś da się powiedzieć o tym wielkim dziele, to pewnie Pat, gdy "wróci, to resztę dopowie" Uśmiech



Zapisane
TeresaGrob
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2621



Zobacz profil
« Odpowiedz #498 : Lipiec 24, 2011, 19:34:16 »

Pokochałam tę symfonię, gdy po zauroczeniu filmem "Amadeusz" nabyłam sobie
kasetę magnetofonową(1985 rok) z soundtrackiem z tego filmu.
No i wtedy też pokochałam altówkę.
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #499 : Lipiec 25, 2011, 00:05:21 »

Cóż za napomknienie, Joanno…  Chichot  Muszę się przyznać, że jeszcze przed 'dyskusją' o wielkości Mozarta, chciałem ten utwór zaprezentować. Ubiegłaś mnie i dzięki za to.   Mrugnięcie

Wiele zostało już powiedziane, co mam dodać? Z pewnością największe osiągniecie Wolfganga w gatunku koncertu skrzypcowego. To, co jedynie zarysowuje się w koncertach roku 1775 staje się wyraźne w tej Sinfonii concertante. Jest jednym z tych arcydzieł, które spod pióra Mistrza wyjść mogły tylko raz, jedyny raz. A Mozart artystycznie wciąż DOJRZEWAŁ. Czaruje od samego początku, od pierwszego ogniwa, Allegro MAESTOSO, majestatycznego, zachwycającego potęgą i pełnią brzmienia. Temat drugi - kontrastujący, urzekający śpiewnością i barwnością (mrok - jasność). Wspaniałe są te osławione, wielkie, mannheimskie crescenda, partie instrumentów dętych na tle smyczkowego pizzicato.

Co do Andante - tak pięknie zostało już opisane. C-moll modulujące szczególnie do Es-dur wyraża uczucia intymne, wręcz 'żarliwe'. Finał zachwyca pogodą ducha, inwencją, zaskakuje.

Wielkim osiągnięciem Mozarta jest potraktowanie instrumentów solowych, skrzypiec i altówek. Pisze on świetne kadencje do I i II części; wydają się trudne (Kuba Jakowicz), tak naprawdę jednak ich partytura nie jest skomplikowana. Po raz kolejny dochodzimy do NATURALNOŚCI muzyki Mozarta, czasem, jak się wydaje, niełatwej dla wykonawców, jednocześnie jednak - jak najbardziej logicznej, sięgającej , jak określa Łukasz Borowicz, do rdzenia muzyki. Tak, Mozart sięga do rdzenia muzyki. Zwróćcie też proszę uwagę -  skrzypce i altówka rzadko mówią jednocześnie, mamy wspaniałe, partnerskie dialogowanie (altówka nie jest traktowana drugoplanowo, Asia wspomniała o jej D-durze i scordaturze). Dialogi wtopione są w partię orkiestrową (pełną rozmachu, a to przecież JEDYNIE 2 oboje, 2 rogi i smyczki, z podwojoną sekcją altówek!), osiągamy niezwykłą, MOZARTOWSKĄ, jedność.

Co skłoniło Mozarta do napisania Sinfonii? Ukończona w okolicach wizyty w Paryżu (1778, ale w jakimś zamieszaniu nie posłano ją tam kopiście!), nieco wcześniej Mozart przebywał w Mannheimie. To miasto może być dla jej powstania kluczowe - genialna orkiestra (stąd te crescenda), która fascynowała Mistrza, z drugiej strony - namiętna miłość, Aloysia Weber…

Bartusie, jeśli zerknąłeś do partytury Sinfonii, to może napiszesz coś o tej scordaturze, jej orkiestrowym blasku od środka itd...  Mrugnięcie

Polecam nagranie z Ojstrachem ojcem i synem!
Zapisane

bartus
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 2896


Zobacz profil
« Odpowiedz #500 : Lipiec 25, 2011, 00:40:40 »

Patryku.

Dlaczego scordatura?
Otoz powszechnie sie uwaza, ze strojac altowke o pol tonu wyzej, tonacja Es -dur staje sie jak tonacja D-dur (pod palcami).
Pozwala to na czeste uzywanie strun pustych a zatem poprawia rezonans (brzmienie instrumentu).
Ja jednak jestem troche innego zdania. Tonacja Es -dur (pod palcami) jest dosyc trudna dla zaawansowanej partii duzego instrumentu pod broda jakim jest altowka.
W szybkich przebiegach (a jest ich duzo w Sinfonii) notoryczne uzywanie 4 palca (wszelkie asy, esy) moze byc dla naciagnietej reki altowiolisty po prostu niewygodne.
Altowka sama w sobie rezonuje bardzo dobrze (lepiej od skrzypiec), a wiec poprawianie rezonansu jest nie konieczne.
Zapisane
Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #501 : Lipiec 25, 2011, 01:19:53 »

Cóż za napomknienie, Joanno…  Chichot  Muszę się przyznać, że jeszcze przed 'dyskusją' o wielkości Mozarta, chciałem ten utwór zaprezentować. Ubiegłaś mnie i dzięki za to.   Mrugnięcie
Ach, Pat, gdybym wiedziała, że szykowałeś się do prezentacji, pewnie siedziałabym cicho:) Osobiście wolę czytać Twoje opisy, z których, prócz tego, że są piękne, mogę się jeszcze tak wiele dowiedzieć. Ale właśnie miałam nadzieję na cenne uzupełnienie  Uśmiech
Wiele zostało już powiedziane, co mam dodać?
Ha, można by rzec, że powiedziany został efektowny wstęp, a Ty dodałeś konkrety Chichot  Teraz dopiero ta prezentacja jest pełna, kiedy połączyły się Twoja rzetelna wiedza o utworze i okolicznościach jego powstania i moje dyletanckie acz szczere zachwyty:) Mannheimskie crescenda... jak to dumnie brzmi...

Żeby długo nie szukać, oto Sinfonia concertante i Ojstrachowie. O rany...  Uśmiech Uśmiech
http://www.youtube.com/watch?v=HAPa08UKivQ&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=tjhU85zt0AI&feature=related
http://www.youtube.com/watch?v=-hq5Nezv7dw&feature=related

 

Zapisane
fille007
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 845


Zobacz profil
« Odpowiedz #502 : Lipiec 25, 2011, 13:14:26 »

Geniusz Mozarta nie był oczywisty dla wielu jemu współczesnych, np. przepyszna Sinfonia concertante Es-dur KV 364 została bardzo szybko wycofana z programu Concerts Spirituels w Paryżu.


No to pięknie! Popełniłam hiperpomyłkę i wszystkich wprowadziłam w błąd, za co bardzo przepraszam... mam nadzieję, że wybaczycie... Francuzi nie poznali się nie na Symfonii koncertującej Es-dur KV 364, która powstała w Salzburgu w 1779, ale na Sinfonii concertante też Es-dur KV 297b z marca/kwietnia 1778, kiedy Wolfgang Amadeusz przebywał w Paryżu. W Symfonii koncertującej KV 297b dialog ze sobą prowadzą nie skrzypce i altówka, ale instrumenty dęte: flet, obój, róg i fagot. (Academy of St. Martin in the Fields & Neville Marriner):

I Allegro

http://www.youtube.com/watch?v=k4a-IukyK9I

II Adagio

http://www.youtube.com/watch?v=yJmCZG_K8SQ

III Andantino con variazioni cz. 1

http://www.youtube.com/watch?v=DEntm9Jag-8

III Andantino con variazioni cz. 2

http://www.youtube.com/watch?v=6PKMaGtQDDQ
« Ostatnia zmiana: Lipiec 25, 2011, 13:16:55 wysłane przez fille007 » Zapisane

Amo la musica sopra tutte le arti
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #503 : Lipiec 25, 2011, 14:38:18 »

Ja podobnie, Kasiu, ale dzięki za sprostowanie (i mnie).  Mrugnięcie Zupełnie zapomniałem o tej Symfonii koncertującej na zestaw instrumentów dętych i orkiestrę KV 297b, rzeczywiście - to utwór paryski, to z nim wystąpiły kłopoty, to na nim paryżanie się nie poznali. Zresztą, po dziś dzień niezbyt znany utwór. Przeglądałem dziś A. Kolb i rzuciło mi się w oczy: W Salzburgu Mozart "pisze 32. i 34. Symfonię, Symphonie concertante na skrzypce i altówkę, Koncert Es-dur na dwa fortepiany...". Tuż po powrocie (17.01.1779) z monachijsko-mannheimsko-paryskiego tournee, bardzo nieudanego, dodajmy. Stanowczo zbyt wcześnie umiejscowiliśmy czas powstania tego dzieła. Niemniej - inspiracje mannheimskie (z Mannheimem Mozart miał, ogólnie, wyjątkowo dobre wspomnienia - Weberowie (!), państwo Cannabich z piękną Różą, śpiewak Raff...) są wyraźne. 
« Ostatnia zmiana: Lipiec 25, 2011, 14:43:11 wysłane przez Mozart » Zapisane

fille007
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 845


Zobacz profil
« Odpowiedz #504 : Lipiec 25, 2011, 15:10:42 »

Tuż po powrocie (17.01.1779) z monachijsko-mannheimsko-paryskiego tournee, bardzo nieudanego, dodajmy.  

Tak, to był dla Mozarta bardzo cięzki czas. 3 lipca 1778 roku w Paryżu zmarła jego mama, a publiczność paryska, która kiedyś zachwycała się małym Wolfim, w 1778 zgotowała mu chłodne przyjęcie. Głowy Francuzów zajmowała już niedaleka Rewolucja, ale my nie napiszemy im z tego powodu usprawiedliwienia  Mrugnięcie Protektor Wolfiego Friedrich Melchior Grimm chciał się go jak najszybciej pozbyć i opłacił Mozartowi dyliżans aż do samego Salzburga... Jakby tego było mało w Monachium Alojza złamała mu serce  Płacz
Zapisane

Amo la musica sopra tutte le arti
fille007
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 845


Zobacz profil
« Odpowiedz #505 : Lipiec 25, 2011, 21:07:40 »

Bartusie, jesteś nieoceniony  Uśmiech

Altówka była ulubionym instrumentem smyczkowym Wolfganga Amadeusza. Dla zaprzyjaźnionej rodziny Jacquinów, która mieszkała w domu położonym w Ogrodzie Botanicznym na przedmieściach Wiednia (ojciec rodziny był słynnym botanikiem i ogólnie światłym umysłem) napisał na początku sierpnia 1786 Kegelstatt Trio - Trio kręgli Es-dur KV 498 na fortepian, klarnet i altówkę. Ta perełka muzyki kameralnej wzięła swą nazwę stąd, że muzykalna rodzina Jacquinów równie chętnie muzykowała, co grała w kręgle z Mozartem  Uśmiech Partię altówki grał oczywiście sam Wolfgang Amadeusz. (Michel Portal - klarnet & Les Musiciens):

I Andante

http://www.youtube.com/watch?v=CYxhQvm2DK8

II Menuetto

http://www.youtube.com/watch?v=4cUJqZgZmCU

III Rondeaux: Allegretto

http://www.youtube.com/watch?v=Rw7x-dIhgaE
« Ostatnia zmiana: Lipiec 25, 2011, 21:11:27 wysłane przez fille007 » Zapisane

Amo la musica sopra tutte le arti
Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #506 : Lipiec 25, 2011, 23:25:39 »

Tak, podczas podróży 1777-1779 Mozartem owładneły po raz pierwszy tak wielkie namiętności – kuzyneczka Bäsle, Aloysia Weber, Cannabichówna… Wolfgang prawdziwie dojrzewał i to z dala od ojca.

Niesamowicie ciekawą lekturą (a i dobrym przykładem XVIII-wiecznej epistolografii) jest prowadzona wtedy mniej-bardziej intensywnie korespondencja między Wolfgangiem (czasem też matką) a Leopoldem, który pozostał w Salzburgu. Na ich podstawie można dokonać trafnej psychoanalizy Wolfganga. Zdarzały się między nimi spięcia, Leopold widział wszystkie te słabości syna, które nieraz uniemożliwiały mu odnalezienie się w świecie, zdobycie stałej posady i szacunku u szerokiej publiczności. Jednocześnie, nie możemy zaprzeczyć, że ojciec  był dla Amade niezwykle istotny, syn go kochał i szanował. 

Tak... stało się najgorsze. Smutny  W obliczu finansowego fiaska całej podróży, w tak znienawidzonym przez Wolfganga Paryżu (Grimm! Legros – z concerts spirituels - porażka chórów do Miserere, S. koncertującej, wysztychowane sonaty otrzymuje dawno po upuszczeniu Paryża...), umiera najukochańsza matka. Była dla niego wielkim oparciem, jakby powierniczką, choć zapewne jej autorytet – w odróżnieniu od ojcowskiego – był zerowy. Dla 22-letniego Mozarta był to szok, moment przełomu. W nocy pisze listy – do ojca (pełen kontrastów, zmian nastrojów!) i Bullingera, przyjaciela rodziny w Salzburgu. Nie wyjawia straszliwego faktu Leopoldowi. Prosi Bullingera, by ten duchowo przygotował ojca.

Wypełniony smutkiem, wstrząsający list do Bullingera świadczy zarazem o wielkiej wewnętrznej sile Mozarta. Mówi się czasem, że paryska żałoba nie trwała długo, że Mozart szybko pogodził się z utratą matki. Być może pomogła mu w tym głęboka wiara. W Bogu – zupełnie niezaradny, niedoświadczony, łatwowierny i odtąd w podróży zupełnie SAM – szuka oparcia.

"Kiedy zrobiło się tak niebezpiecznie,
prosiłem Boga tylko o 2 rzeczy,
    a mianowice o szczęsną godzinę śmierci dla mojej matki
    i dla mnie, o siłę i rozwagę
 
– dobry Bóg wysłuchał mnie i udzielił tych łask w wielkiej obfitości…"


Richter. http://www.youtube.com/watch?v=Lrz_8mMMOpc


...
Zapisane

Mozart
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3178

Patryk


Zobacz profil WWW
« Odpowiedz #507 : Lipiec 25, 2011, 23:50:18 »

Bartusie, jesteś nieoceniony  Uśmiech

Oui. Chichot Opowiedz nam, proszę, przy okazji, jakie symfonie (lub inne utwory WAMoz) grałeś, która jest ta, Twoim zdaniem, najdoskonalsza itd...  Chichot


Partię altówki grał oczywiście sam Wolfgang Amadeusz.

Na skrzypcach grać nie lubił (zastrzegł się po powrocie do S. w 1779: Colloredo, grać na organach, JA, EBEN, ale na skrzypcach - co to, to nie!  Duży uśmiech), dźwięk altówki - rzeczywiście cenił. Kochał - z i. dętych - klarnet, fortepian - jak wiadomo, zatem zestaw instrumentów - perfekcyjny. Urocza Francisza J. gra na fortepianie, a wielki klarnecista A. Stadler dzierży w ręce klarnet. I tak oto mamy arcydzieło.

Ein Terzett für Klavier, Clarinett und Viola (zamiast klarnetu - mogą być skrzypce, czego ja sobie nie wyobrażam!), od kontemplacyjnego Andante (!) do Allegretto z pięknym minore. Powtórzę się - ile pomysłów! Jakie piękne barwy, ciemne c-moll i znów śpiewne Es-dur, muzyka uczuć... Kontrapunkty, ale nierzucające się, jakby - niezauważalne, forma SŁUŻY treści -- uczony, dojrzały Mozart!   Mrugnięcie

Najczystsza kamerlistyka.


Nawet w Symfonii koncertującej K. 297b, napisanej DLA..., NA zamowienie - zwłaszcza w II części słychać (wciąż przecież młodego i do tego w owym czasie - rozczarowanego) geniusza.
Zapisane

kozioł
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 1293



Zobacz profil
« Odpowiedz #508 : Lipiec 25, 2011, 23:59:41 »

[...]w 1778 zgotowała mu chłodne przyjęcie. Głowy Francuzów zajmowała już niedaleka Rewolucja, ale my nie napiszemy im z tego powodu usprawiedliwienia  Mrugnięcie

Kasiu na samą Rewolucje, to chyba jeszcze trochę za wcześnie (11 lat to jednak sporo), wtedy to mogli co najwyżej zaczytywać się w Jakubie Rousseau - "Nowa Heloiza" (1761); "Umowa społeczna" (1762)..i oczywiscie poruszający kwestie wiary "Emil", ktory w okresie Rewolucji Francuskiej stał sie swoistą, naturalną ewangelią wychowania i inspiracją dla idei szkolnictwa rewolucyjnego.. Uśmiech Ale zapewne już powoli rodziła sie w nich świadomość, choć grunt do działania byl jeszcze wtedy bardzo słabiutki...a na dzieło jednego z pierwszych inspiratorów rewolucji Pierre Beaumarchais'a, przyjdzie im czekać jeszcze dobrych kilka lat tj do 1784 ("Wesele Figara" - które młody podporucznik Buonaparte nazwał "rewolucją w czynie", zaś sama tuba rewolucji Grzegorz Danton wołał z trybuny: "Figaro, ten który zabił szlachtę" - czy jakoś tak.. Uśmiech Mrugnięcie)  
Zapisane
Aleksias
Moderator Globalny
Ekspert
*****
Offline Offline

Wiadomości: 3011


Asia


Zobacz profil
« Odpowiedz #509 : Lipiec 26, 2011, 04:34:27 »

Tak... stało się najgorsze. Smutny  W obliczu finansowego fiaska całej podróży, w tak znienawidzonym przez Wolfganga Paryżu (Grimm! Legros – z concerts spirituels - porażka chórów do Miserere, S. koncertującej, wysztychowane sonaty otrzymuje dawno po upuszczeniu Paryża...), umiera najukochańsza matka. Była dla niego wielkim oparciem, jakby powierniczką, choć zapewne jej autorytet – w odróżnieniu od ojcowskiego – był zerowy. Dla 22-letniego Mozarta był to szok, moment przełomu. W nocy pisze listy – do ojca (pełen kontrastów, zmian nastrojów!) i Bullingera, przyjaciela rodziny w Salzburgu. Nie wyjawia straszliwego faktu Leopoldowi. Prosi Bullingera, by ten duchowo przygotował ojca.

Wypełniony smutkiem, wstrząsający list do Bullingera świadczy zarazem o wielkiej wewnętrznej sile Mozarta. Mówi się czasem, że paryska żałoba nie trwała długo, że Mozart szybko pogodził się z utratą matki. Być może pomogła mu w tym głęboka wiara. W Bogu – zupełnie niezaradny, niedoświadczony, łatwowierny i odtąd w podróży zupełnie SAM – szuka oparcia.

"Kiedy zrobiło się tak niebezpiecznie,
prosiłem Boga tylko o 2 rzeczy,
    a mianowice o szczęsną godzinę śmierci dla mojej matki
    i dla mnie, o siłę i rozwagę
 
– dobry Bóg wysłuchał mnie i udzielił tych łask w wielkiej obfitości…"


Richter. http://www.youtube.com/watch?v=Lrz_8mMMOpc

...
Tak, przychodzi taki moment... kiedy już nie modlimy się, żeby to się nie stało. Kiedy błagamy wszystkie moce nieba i ziemi, już nie o to, aby najdroższa osoba została z nami, a żeby odchodząc nie cierpiała... i o to, żeby mieć dość siły... bo przecież nie umiemy sobie tego nawet wyobrazić...
i do końca wydaje się, że tak naprawdę to jest niemożliwe, a jednak zostajemy sami, zupełnie sami pod nieprzyjaznym niebem, bezradni jak liść miotany mroźnym wiatrem...
błądzimy we mgle… wokół ciemność i nie widać drogi...
Tak, wtedy to napisał... cała głębia dramatu, cała prawda miotających nim uczuć. Tak wcześnie...
Im bardziej poznaję Wolfiego, tym jest mi bliższy...
Może też pomogła mu miłość... a może właśnie wrodzona wewnętrzna siła, to słońce, które zamknięte w jego muzyce grzeje nas do dziś, które często przebija się przez nawet gęste chmury.
W każdym razie w tamtym roku w Paryżu, jeszcze chyba przed tragedią, tworzy genialne arcydzieło - koncert na flet, harfę i orkiestrę, którym już się tu zachwycaliśmy.
No i Symfonia Paryska - oni mogli się na niej nie poznać - my nie popełnimy tego błędu:)
http://www.youtube.com/watch?v=iBKmvCANasY&feature=related
Zapisane
Strony: 1 ... 32 33 [34] 35 36 ... 116   Do góry
  Drukuj  
 
Skocz do:  

Polityka cookies
Darmowe Fora | Darmowe Forum

noname nighmare ostwalia plastycy wiedzminlandrp