Nazywam ten wątek w ten sposób, bo często nie jestem pewna, czy to, co mi się podoba,
można tak nazwać, i dowiaduję się o tym dopiero z opisu płyty bądź wykonawcy:).
Z pewnością często nie jest to jazz tradycyjny, raczej to, co powstaje na pograniczu jazzu i innych gatunków.
A jest tych krzyżówek całkiem sporo. Więc lepiej będzie dać większe pole do dzielenia się muzyką.
Generalnie wydaje się, że jazz powinien być nam w jakimś stopniu bliski - w końcu jego główne cechy - rytm
synkopowany i skłonność do improwizacji - jakoś odruchowo kojarzą się z Fryderykiem
(czy jest wielka różnica między synkopą a rubatem?
.
Ogromny obszar muzyczny, pełen i łatwych ścieżek, i terenów dla mnie osobiście skrajnie trudnych do eksploracji.
Niezbyt dobrze jeszcze przeze mnie zbadany, ale już będący źródłem kilku fascynacji.
Mam zamiar Was nimi od czasu do czasu męczyć:) w nadziei, że macie również własne ulubione miejsca
w tej muzycznej krainie i odpłacicie mi się tym samym
.
Na początek chciałabym Wam przedstawić dwóch panów, których gra działa na mnie wybitnie relaksująco.
Nic wielkiego. Brzdąkające sobie delikatnie gitarka i kontrabas. A jakoś tak się robi
słodko na sercu.
http://www.youtube.com/watch?v=fDABaYQ7Ag0Charlie Haden, Path Metheny, Cinema Paradiso