Piękne, śliczne, niepowtarzalne walce Elżbieto o mesjańskiej liczbie czterdzieści i cztery
"Noce i dnie" to w ogóle mój film (chociaż wolę serial, niż wersją 1 czy 2 częściową) Nie wiem czemu, ale kiedy tylko zdarza mi się oglądać, zawsze w niektórych momentach potrafię się wzruszyć..chyba jednak się starzeję
Największe jednak wrażenie robi na mnie scena umierającego na raka Lucjana (chyba), umierającego w samotności i przeklinającego świat wokół niego..Co do "Trędowatej" - biedna dziewczyna, było jednak w tym wszystkim trochę niesprawiedliwości, jakiegoś braku tolerancji, akceptacji..Niezmiernie się denerwuję zawsze kiedy oglądam ten film i zawsze wówczas sobie powtarzam, iż z połowę z tej "próznieczej" warstwy jaka była arystokracja - z miejsca rozkazałbym "powbijać na pal" (przepraszam za tą gruboskórność i brutalność -ale i tym razem jakoś mnie poniosło..nie mogłem się po prostu powstrzymać)